Acid Drinkers - Peep Show
- Kategoria: Metal
- Karol Otkała
Według zapowiedzi zespołu "Peep Show" miał być najcięższym albumem w dorobku Acid Drinkers. Nie jest... W zajawkach pojawiały się również informacje o tym, że nowy album będzie najlepszym, jaki zespół nagrał. Nie jest... Ale szczerze mówiąc w ogóle mi to nie przeszkadza. W jednym z wywiadów Titus stwierdził, że nowy krążek to "kop w papę". To się zgadza i akurat w przypadku Acidów jest to aspekt najważniejszy. Po mieszance wybuchowej, jaką była "La Part Du Diable" i ukłonie w stronę lżejszego grania na "25 Cents For A Riff" Acidzi nagrali rasową petardę, która wybucha w ręce słuchacza już przy pierwszym przesłuchaniu. Pierwsza zapowiedź "Peep Show" w postaci "Become A Bitch" początkowo mnie nie powaliła. Dopiero za którymś razem zaskoczyło. Pierwsze, co rzuca się w uszy w tym utworze to motyw mocno przypominający pewną francuską grupę, której nazwa związana jest z japońskim potworem z filmów i seriali. Właśnie w sprawie podobieństwa toczyła się zażarta dyskusja w Internecie. Fakt faktem - motyw ten kojarzy się jednoznacznie i to od razu, ale czy to grzech? Nie. Gdyby iść dalej tym tokiem myślenia, to każdy fajny riff można by uznać za zżynanie z Black Sabbath bo przecież Iommi wszystkie riffy już wymyślił i teraz pozostało już tylko kopiowanie... Na korzyść "Become A Bitch" działa dodatkowo świetna spokojna wstawka w drugiej połowie utworu.
Zespół zdecydował się na coraz popularniejszy krok w muzycznym świecie - przedpremierowe udostępnianie materiału w Internecie. W tym przypadku codziennie dostawaliśmy na YouTubie kolejne utwory. Starałem się je omijać z lepszym lub gorszym skutkiem, aby nie psuć sobie frajdy z premierowego słuchania z krążka, no ale jak tu się oprzeć? Preorder pojawił się dzień przed premierą sklepową. Do tego czasu nie udało mi się uniknąć kontaktu z otwierającym album "Let'em Bleed", który jest przedstawicielem rasowego thrashu z okolic Exodusa i Slayera. Ze swoim świetnym skandowanym refrenem, utwór będzie murowanym punktem koncertów Acidów.
Publiczność w ekspresowym tempie podchwyci również trochę wolniejszy "Thy Will Be Done" z refrenem banalnym i oczywistym, ale jednocześnie nieziemsko chwytliwym i przebojowym (też kojarzycie skądś linię wokalu Titusa zaraz po skandowaniu?) i kolejny thrashowy pocisk - "50?! Don't Slow Down" gnający na złamanie karku. Momentami równie szybko jest w "God Is (Isn't) Dead". Do tej wariackiej prędkości zespół dorzuca jeszcze punkowy brud w "Monkey Mosh" i "Heavenly Hellfucker". Na tle całości najbardziej wyróżniają się "The Cannibal" i zamykający album "After The Vulture". Pierwszy to rzecz bardziej rozbudowana i wielowątkowa. Przez to bardziej intryguje i sprawia, że jest to jeden z najmocniejszych momentów na "Peep Show". Słychać tu wielką frajdę, jaką muzykom sprawia granie. Z kolei drugi to coś z totalnie innej beczki, utwór oderwany od reszty albumu, ale świetnie zamykający krążek po kilkudziesięciu minutach katowania uszu. I niby jest to katowanie, ale jakże przyjemne.
Przyznam szczerze, że dawno się tak dobrze nie bawiłem podczas premierowego odsłuchu nowego albumu Kwasożłopów. Zawsze serce biło szybciej i pojawiał się uśmiech, ale również musiało się pojawić jakieś "ale". W przypadku "25 Cents For A Riff" było to na zasadzie "nie do końca tego oczekiwałem". Wcześniej też zawsze znajdowałem "coś". Tutaj żadnego "ale" nie słyszę. Do pełni szczęścia brakuje mi tylko kilku minut więcej spędzonych wspólnie z "Peep Show". Tak, jak przed premierą obawiałem się tego krążka, tak teraz bez cienia wątpliwości mogę stwierdzić, że Acidzi nagrali najlepszy krążek od kilkunastu lat. Świetny album. Gorąco polecam!
Artysta: Acid Drinkers
Tytuł: Peep Show
Wytwórnia: Makumba Records
Rok wydania: 2016
Gatunek: Thrash Metal
Czas trwania: 45:48
Ocena muzyki
Ocena wydania
Nagroda
Komentarze