Sepultura - A-Lex
- Kategoria: Metal
- Karol Otkała
Po nagraniu bardzo dobrego "Dante XXI", Sepulturę czekało bardzo trudne zadanie. Trudne o tyle, że ich kolejny album też miał być conceptem. Tym razem muzycy na warsztat wzięli "Mechaniczną Pomarańczę" autorstwa Anthony'ego Burgessa. Każdy, kto zaliczył tę pozycję pewnie potwierdzi, że jest to raczej specyficzna literatura. Świetna, ale skierowana do wąskiego grona odbiorców - koneserów. Podobnie jest z tym albumem. Rozbieżności w jego ocenie są duże. Jedni narzekają, że są to tylko marne popłuczyny po wcześniejszej twórczości, inni widzą tu światełko w tunelu, a jeszcze inni odcinają się od przeszłości i starają się oceniać to, co jest tu i teraz. I właśnie z tej perspektywy album wypada co najmniej dobrze. Nie umiem wyjaśnić jak to jest dokładnie, ale osobiście do niektórych zespołów nie potrafię podejść nie patrząc w przeszłość, natomiast w przypadku innych przychodzi mi to bez problemów. Tak właśnie mam z Sepulturą. Może dlatego, że moja przygoda z tym zespołem rozpoczęła się, gdy Maxa od dawna już w nim nie było?
Wracamy do płyty. Już w samym tytule mamy ciekawostkę - grę słów. Pochodzący z łaciny (lub - jak niektóre źródła donoszą - z rosyjskiego) zwrot A-Lex (bezprawie) to jednocześnie imię głównego bohatera powieści Burgessa. Album, podobnie jak "Dante XXI", został podzielony czterema instrumentalnymi "A-Lexami". Dołącza do nich jeszcze "Ludwik Van" - IX Symfonia Beethovena zagrana na sepulturowo. I to są praktycznie jedyne momenty, które pozwalają słuchaczowi na chwilę oddechu. Poza nimi nie ma tu kompromisów. Już po pierwszej części otwierającej krążek słuchacz atakowany jest hardcore'owym i niesamowicie szybkim "Moloko Mesto". Po chwili w "Filthy Rot" zespół częstuje nas motorycznymi gitarami i plemiennymi zaśpiewami w refrenach. Wszystko na swej drodze niszczą "We've Lost You!" oraz "What I Do!". Pierwszy robi to w walcowatym tempie, drugi ekspresowo niszczy to co jeszcze pozostało. Dzieła zniszczenia dopełnia "The Treatment". Niesamowity wstęp ma "Metamorphosis" - przytłaczający, schizofreniczny, chory motyw. Idealnie nadawałby się do filmu. Po tym utworze następuje gwóźdź programu - "Sadistic Values" - mający dwa oblicza. Na początku spokojne, z normalnym śpiewem Greena (całkiem dobrze mu to wychodzi) po pewnym czasie przeistacza się w coś destrukcyjnego, totalnego. Ciekawych smaczków nie brakuje w utworach "Forceful Behavior", "The Experiment", "Strike" i "Paradox". Na całej płycie nie brakuje mocnych riffów. Tak samo jest z brzmieniem - został tu zachowany wysoki poziom z "Dante XXI" i całość pod tym względem prezentuje się bardzo dobrze. Na koniec pozostał jeszcze jeden z moich ulubieńców - "Enough Said". Niby proste napierdzielanie, ale jakaż to dawka energii i mocy skondensowanych w 96 sekundach bardzo dynamicznego grania... Świetna rzecz - mogę jej słuchać wielokrotnie.
Kiedyś nie przepadałem za tym albumem, ale podczas któregoś z kolei odświeżania dyskografii zespołu odkryłem w nim to coś i teraz jest to moje ulubione - obok "Dante XXI" - wydawnictwo Sepultury z czasów Greena. Ma kilka słabszych momentów, ale nie psują one ogólnego obrazu płyty. Trochę nie rozumiem fanów, którzy już na starcie zmieszali "A-Lexa" z błotem. Gdy człowiek odetnie się od zespołowej przeszłości, album ten wypada naprawdę dobrze. Ja nawet nie muszę się od niczego odcinać, by słuchanie tej płyty sprawiało mi dużą frajdę. Jedynym minusem jest to, że mam wersję promo. Ktoś zapomniał o tym wspomnieć w opisie aukcji o tym wspomnieć, dodatkowo nie przyjmując żadnych reklamacji. No cóż, nie jestem więc w stanie ocenić jakości normalnego wydania, ale przynajmniej co do oceny muzyki jestem pewny.
Artysta: Sepultura
Tytuł: A-Lex
Wytwórnia: Steamhammer
Rok wydania: 2009
Gatunek: Groove, Thrash Metal
Czas trwania: 54:19
Opakowanie: Jewelcase
Ocena muzyki
Komentarze