The Ocean - Phanerozoic II: Mesozoic | Cenozoic
- Kategoria: Metal
- Karol Otkała
Prawie dwa lata przyszło nam czekać na drugą część historii zapoczątkowanej przez The Ocean na poprzednim albumie. Pierwszą część fanerozoiku w całości wypełnił paleozoik. Tym razem zmierzymy się z mezozoikiem i kenozoikiem. Dwie ery są oczywiście równoznaczne z dłuższym czasem trwania krążka. Niestety są to tylko niecałe cztery minuty różnicy, przez co nowe wydawnictwo kończy się przed upływem niespełna 52 minut. Czy to dużo, czy mało? Bez wahania stwierdzam, że w przypadku tego zespołu zdecydowanie za mało. Niemcy przyzwyczaili słuchaczy do nagrywania albumów na światowym poziomie. Nie inaczej jest i tym razem.
Zespół nie zaskakuje również w temacie dodatkowego krążka z instrumentalnymi wersjami utworów. Pierwszy raz pojawił się on na "Pelagial", był dostępny w przypadku pierwszej części fanerozoiku, jest również i tu. I trzeba przyznać, że stanowi dużą wartość dodaną, ponieważ pozwala odkryć różne smaczki ginące w momencie, gdy skupiamy się na wokalach. W wersji fizycznej instrumentale są do nabycia osobno (wielka szkoda), na szczęście są jednak dostępne w serwisach streamingowych.
"Phanerozoic II" zaczyna się bardzo nietypowo, jak na twórczość Niemców. Początek "Triassic" to bardzo delikatna gitara otoczona jeszcze lżejszym tłem dźwięków. Budzi to skojarzenia z twórczością Porcupine Tree lub Riverside. Uwagę przykuwa momentami ciekawy i bardzo mocno wyeksponowany bas. Konsternację może wzbudzić pojawiający się głos - czysty, przepuszczony dyskretnie przez dodatkowy efekt. Czy to na pewno The Ocean? Dopiero po upływie trzech minut pojawiają się ciężkie gitary i wokal, który rozwiewa już wszelkie wątpliwości, czy dobrze trafiliśmy. Jednak już na starcie Niemcy starają się oswoić słuchacza z myślą, że dalej nie będzie tak, jak zwykle. "Triassic" przeplata dobrze znane elementy z tymi, których we wcześniejszej twórczości zespołu nie było lub pojawiały się w śladowych ilościach.
"Jurassic | Cretaceous" od pierwszych dźwięków atakuje słuchacza ciężarem i patrząc na czas trwania (prawie 13,5 minuty) wydawałoby się, że ciężko będzie przez niego przebrnąć. Nic bardziej mylnego. Utwór składa się z kilku wątków, które spokojnie mogłyby być rozbite na kilka mniejszych kompozycji, ale nawet w obecnej formie całość intryguje i przykuwa uwagę chociażby bardzo chwytliwym i wpadającym w ucho refrenem. "Palaeocene" jest pierwszym utworem, który jawnie przypomina wcześniejszą twórczość grupy, powracając wręcz w rejony "Precambrian". Dopiero wyraźne zwolnienie wyraźnie daje znać, że to nie 2007 rok. Z kolei "Eocene" jest żywym dowodem na to, że Niemcy nie tylko metal mają w sercu. Tak delikatnie i przebojowo na płycie The Ocean nie było już dawno. Spokojną atmosferę podtrzymuje instrumentalny "Oligocene", po którym to wracamy na właściwe tory w "Miocene | Pliocene". Wyraźnym i bardzo udanym ukłonem w stronę czasów "Heliocentric" i "Anthropocentric" jest "Pleistocene". Pojawia się tutaj zarówno fortepian, jak i skrzypce. Album zamyka 'Holocene", który podobnie jak "Triassic" wyraźnie przypomina, że to 2020 rok. Również i tutaj pobrzmiewają wyraźne echa twórczości Porcupine Tree czy Riverside. Nie jest to żaden zarzut, bo "Holocene" należy ocenić jako bardzo udane zamknięcie nowego wydawnictwa.
"Phanerozoic II" jest kolejnym bardzo udanym wydawnictwem w dorobku Niemców i jednym z kilku kandydatów do albumu roku. Fenomenalne jest to, że przy takich rotacjach w składzie (przez projekt przewinęło się kilkudziesięciu muzyków) na przestrzeni 20 lat istnienia zespołu nie nagrał on słabego albumu. Kolektyw udowadnia, że gatunek nazywany post metalem nie umarł i można w nim jeszcze stworzyć coś świeżego i przykuwającego uwagę. Trzymajmy kciuki, by kolejny album pojawił się szybciej niż za pięć lat, które dzieliło "Pelagial" od pierwszej części fanerozoiku.
Artysta: The Ocean
Tytuł: Phanerozoic II: Mesozoic | Cenozoic
Wytwórnia: Metal Blade
Rok wydania: 2020
Gatunek: Metal, Post Metal
Czas trwania: 51:59
Ocena muzyki
Nagroda
Komentarze