Jack White - Fear Of The Dawn
- Kategoria: Rock
- Karol Otkała
Twórczość Jacka White'a jest w mojej dyskografii pewnego rodzaju fenomenem. Oczywiście zaczęło się od The White Stripes, później była ekipa The Dead Weather i na końcu nagrania solowe. Z tego zestawienia zdecydowanie najlepiej poznałem i najbardziej polubiłem The Dead Weather, na samym końcu zaś uplasowały się solówki. Nie mogę jednak powiedzieć, aby moja przygoda z tą muzyką była szczególnie intensywna. Czasem wracałem do wybranych płyt, jednak reszta od co najmniej kilkunastu miesięcy leży zakurzona na półce. Okazją do zmiany układu w tabeli był pierwszy od czterech lat album wydany przez artystę pod własnym nazwiskiem. Pierwsze wzmianki o nadchodzącym albumie wywołały u mnie szybsze bicie serca. Bardziej ze względu na przywołanie bardzo miłych wspomnień sprzed kilkunastu lat niż faktyczne wyczekiwanie na nowe wydawnictwo.
Wszystko zmieniło się w momencie pojawienia się "Taking Me Back", który przekonał mnie do siebie już przy pierwszym przesłuchaniu. Przy całej swojej specyfice, inwazyjności i wręcz nachalności utwór ten jest niesamowicie przebojowy i zwyczajnie wpada w ucho. W wersji ostatecznej krążka przechodzi on płynnie w rockowy pocisk - "Fear Of The Dawn" i nie patrząc na tracklistę, można w zasadzie pomyśleć, że to jeden utwór. Zapewne nie tylko u mnie lekką konsternację wywołała druga zapowiedź albumu - "Hi-De-Ho", w której początku pojawia się nawoływanie muezzina, które płynnie przechodzi w rapowy gościnny występ Q-Tipa. Na papierze i przy pierwszym przesłuchaniu taka kombinacja wydaje się być nie przełknięcia. Zwłaszcza, że momentami utwór ten wydaje się być muzycznym patchworkiem, zapakowanym po brzegi pomysłem stworzonym w programie Magic Music Maker.
Podobne wrażenie początkowo sprawia "That's The Trick?", w którego przypadku również dopiero po kilku dobrych przesłuchaniach dochodzimy do wniosku, że w tym szaleństwie jest metoda i ten początkowy bałagan jest w istocie wyjątkowo poukładany i przemyślany. Te dwa utwory w wyraźny sposób sygnalizowały kierunek, w którym może podążyć artysta na "Fear Of The Dawn". Znaki wysyłane słuchaczowi nie były złudne, ponieważ uczucie słuchania muzycznego patchworku może nam towarzyszyć przez większą część czterdziestominutowego albumu, z kumulacją w postaci "Eosophobia" i "Into The Twilight". Utworów nawiązujących do wcześniejszego dorobku artysty nie znajdziemy tu zbyt wiele. Poza pierwszą zapowiedzią i "Fear Of The Dawn" można pod ten klimat podciągnąć jeszcze "The White Raven", "That Was Then, This Is Now", "Morning, Noon And Night". Odnajdziemy tu także sporo retro garażowego rocka i nawiązań do przeszłości. Osobną kategorię stanowi "Shedding My Velvet", który jest pięknym zwieńczeniem albumu.
"Fear Of The Dawn" z pewnością nie jest dziełem wybitnym ani przełomowym, jednak ze względu na swoją specyficzność, oryginalność i sporą różnicę w stosunku do poprzednich albumów zdecydowanie wyróżnia się na tle wcześniejszych dokonań White'a. Sprawia też, że chce się do tych dokonań wrócić i przypomnieć je sobie po kilku latach "rozłąki".
Artysta: Jack White
Tytuł: Fear Of The Dawn
Wytwórnia: Third Man Records
Rok wydania: 2022
Gatunek: Rock, Garage Rock, Retro Rock
Czas trwania: 40:02
Ocena muzyki
Ocena wydania
Komentarze