Kadavar - I Just Want To Be A Sound
- Kategoria: Rock
- Karol Otkała
Pamiętam, jak około 10 lat temu ekipa Kadavar w ekspresowym tempie podbiła moje serce, serwując dużą dawkę mojego ulubionego stonera, ale w formie trochę innej niż wiele kapel, które znałem już wcześniej. Berlińczycy ubrali ten gatunek w retro szaty rodem z lat siedemdziesiątych. Mieli przy tym niesamowitą umiejętność pisania chwytliwych utworów i do dziś w moich głośnikach często goszczą chociażby "Dust" czy "Fire". Z każdym kolejnym albumem muzyka Kadavar ewoluowała, wplatając w dotychczasowy styl elementy klasycznego hard rocka, rocka psychodelicznego, a później grania progresywnego i tego spod szyldów kraut i space. Niekoniecznie było mi po drodze z niektórymi wyborami muzyków, ale muszę przyznać, że każdy ich album miał w sobie coś wyjątkowego i przyciągającego. Dlatego też bardzo ucieszyłem się na wieść o nadchodzącym nowym wydawnictwie. W końcu poprzedni longplay ma już 6 lat, po nim były tylko taśmy pandemiczne i kooperacja z Elderem.
Pierwsze przesłuchanie utworu tytułowego wywołało u mnie sporą konsternację. W "I Just Want To Be A Sound" zespół zapuścił się w rejony tak daleko odbiegające od tych, przy których ich poznałem, że w sumie nie za bardzo wiedziałem, co myśleć o tym utworze. Stonera i rocka w nim nie uświadczymy, sporo tu natomiast popu i przebojowości z okolic chociażby Abby. Zaskakujące, nie? Ciekawa jest również sama historia zwrotu "I Just Want To Be A Sound". Utwór przy kolejnych odtworzeniach "przyswaja się", ale nadal ciężko uwierzyć w to, że to ten sam zespół, który nagrał chociażby "Berlin".
"Hysteria" czyli drugi "spoiler" przed premierą to utwór zdecydowanie bardziej rockowy, jednak nadal daleko odbiegający od wcześniejszych dokonań Kadavar. Bardziej swojsko można poczuć się dopiero przy "Regeneration", w którym jest sporo ducha wcześniejszej twórczości zespołu. Chociaż i tu odnajdziemy udziwnienia w tylu odgłosów syntezatora. Krótko przed premierą zespół zaprezentował jeszcze "Scar On My Guitar" - rzecz najbardziej klasyczną i typowo gitarową, czyli coś, do czego przez lata przyzwyczaiła nas ekipa z Berlina. Po przesłuchaniu tych czterech utworów trudno było zbudować jakąkolwiek sensowną koncepcję tego, jak w ostatecznym rozrachunku będzie wyglądać nowy album - czego się po nim spodziewać.
W czasie słuchania w zasadzie niewiele się zmienia, ponieważ zaraz po popowym "Let Me Be A Shadow" zespół serwuje słuchaczom "Sunday Mornings", który przez prawie połowę czasu trwania opiera głównie na dźwiękach elektronicznych. Dopiero później robi się bardziej rockowo, a kulminacją jest świetna, bardzo charakterystyczna i wpadająca w ucho, końcówka. Pozostałe utwory z łącznej dziesiątki nagranej na potrzeby "I Just Want To Be A Sound" również nie udzielają jasnej odpowiedzi.
Przy pierwszym poznaniu nowy album Kadavar wydaje się być zlepkiem chaosu i średnio ze sobą powiązanych elementów, które niespecjalnie zachęcają do dalszego poznania, jednak warto dać temu krążkowi szansę, ponieważ każdy kolejny odsłuch to nowe doznania i odkrycie kolejnych elementów, które w końcu zaczynają składać się w sensowną całość. Nie jest to najlepszy album w dorobku Berlińczyków, ale z pewnością jest najbardziej zaskakujący i odważny. Trzeba przecież dużej odwagi, aby odejść aż tak daleko od wydeptanej ścieżki. Chociaż Kadavar każdym kolejnym albumem udowadniał, że sam sobie te ścieżki wyznacza...
Artysta: Kadavar
Tytuł: I Just Want To Be A Sound
Wytwórnia: Clouds Hill
Rok wydania: 2025
Gatunek: Rock, Rock Psychodeliczny
Czas trwania: 45:15
Ocena muzyki
Komentarze