Testament - Titans Of Creation
- Kategoria: Metal
- Karol Otkała
Wszyscy fani ciężkich brzmień, którzy zjawili się na zeszłorocznym festiwalu Pol'and'Rock, mogli przekonać się w jak świetnej formie znajdują się muzycy Testamentu. Mimo ponad pięćdziesiątki na karku, muzykom nie można odmówić werwy i tego, że granie od ponad 35 lat nadal przynosi im niesamowitą frajdę. Co więcej, żywiołowością i energią Kalifornijczycy bez problemu zawstydziliby spore grono zdecydowanie młodszych muzyków. Czy "Titans Of Creation" to potwierdza? Przed rozpoczęciem przygody z najnowszym wydawnictwem zespołu warto wyjaśnić sobie kilka spraw. Jeśli liczysz na to, że "Titans Of Creation" wytacza nowe ścieżki, jest przełomowy i innowacyjny, z pewnością się zawiedziesz. Jeśli myślisz, że Testament odkrywa tu na nowo Amerykę, poczujesz rozczarowanie. Jednak jeśli uważasz, że wszystkie albumy od czasu "The Gathering" (to już ponad 20 lat!) są co najmniej bardzo dobre, to w bardzo łatwy sposób odnajdziesz się na nowym wydawnictwie. I tu trzeba spojrzeć prawdzie w oczy - "Titans Of Creation" jest do bólu wtórny. Jeśli nie masz nic przeciwko temu, masz szczęście, ponieważ jest to jednocześnie najlepszy materiał napisany przez zespół od 1999 roku. I najdłuższy, bo brakuje mu niespełna półtorej minuty do pełnej godziny trwania.
W recenzjach pojawiających się w Internecie czas trwania uznawany jest za wadę wydawnictwa. W porządku, ale spróbujcie wytypować utwory, które miałyby być usunięte z "Titans Of Creation". Sorry ale poza zamykającym album instrumentalnym "Catacombs" nie widzę tutaj żadnych kandydatów do opuszczenia krążka. A odnośnie samego "Catacombs" - w zasadzie nie do końca rozumiem co autorzy mieli na myśli umieszczając tu ten utwór. Do głowy przychodzi mi jedynie zabieg zastosowany na duecie "Atrocity Exhibition" Exodusa, gdzie zamknięcie pierwszej części płynnie przechodziło w drugą. Tutaj również miałoby to sens. Czy również tutaj doczekamy się drugiej części? Czas pokaże.
Oprócz dyskusyjnego zamknięcia, "Titans Of Creation" przynosi 11 premierowych utworów. Już przy pierwszym przesłuchaniu bez problemu zauważymy, że Testament zafundował słuchaczom praktycznie samo "gęste". Nie ma tu miejsca na ballady i przesadne zwolnienia. Chyba, że pod oba warianty podciągniemy "City Of Angels". Poza tym przeważa szybkość, dynamika i ciężar. W czasie słuchania łatwo wychwycimy również bardzo istotny element, jakim jest melodia. W przypadku poprzednich wydawnictw zdarzały się gorsze momenty i kompozycja rozjeżdżały się i "gubiły wątek". Tutaj wszystko jest przemyślane i szybko wpada w ucho. Dużą wartością dodaną jest też bardzo dobrze wyeksponowany bas, którego "brzdękanie" wychwycimy bez problemu praktycznie w każdym momencie.
Albumowi faworyci? Poddaję się. Lubię tak samo praktycznie wszystkie utwory z "Titans Of Creation". Album ten pozwala mieć nadzieję, że jeszcze przez długi czas stara szkoła thrashu raczyć będzie słuchaczy graniem na podobnym poziomie. W zeszłym roku podobną formą popisali się muzycy Overkill i Death Angel oraz ich trochę młodsi koledzy z Suicidal Angels. A w tym roku ma się ukazać nowy Exodus, pojawiały się również plotki o Megadeth. Nową falę thrashu reprezentować będzie chociażby Warbringer. Dla fanów gatunku to może być dobry rok.
Artysta: Testament
Tytuł: Titans Of Creation
Wytwórnia: Nuclear Blast
Rok wydania: 2020
Gatunek: Metal, Thrash Metal
Czas trwania: 58:34
Ocena muzyki
Ocena wydania
Nagroda
Komentarze