W naszym płytowym podsumowaniu ubiegłego roku znalazło się kilka pozycji zasługujących na dokładniejszy opis. Na samym jej szczycie tej listy znalazłby się najnowszy album duńskiej grupy Mythic Sunship jest z pewnością jednym z najwybitniejszych przykładów retro rocka (choć można się kłócić ze słusznością zaliczenia go do tego nurtu). Ciekawe, że mapa tego gatunku wciąż się nie zmienia i najwięcej zespołów wyraźnie nawiązujących do zamierzchłych czasów rocka powstaje właśnie w Skandynawii. Jednak przede wszystkim powstaje tam najwięcej grup, które potrafią robić to z klasą, mieszając ze sobą różne inspiracje i przekuwając je w coś świeżego, a nie jedynie kopiując rozwiązania sprzed dekad. Od 2016 roku Mythic Sunship nagrywa dla wytwórni El Paraiso - tak, tej samej, która wydała opisany przeze mnie debiut Monarch "Two Isles". I choć można wykazać pewne podobieństwa i skojarzenia między tymi grupami, to muzyka Mythic Sunship wydaje się nieco ciekawsza. Duńczycy od zawsze lubowali się w długich, instrumentalnych jamach o mocno psychodelicznym zabarwieniu, a brak wokalu, obecnego choćby w twórczości Monarch, umożliwia nadanie utworom znacznie bardziej swobodnych struktur. Muzykom nie brakuje do takiego grania ani umiejętności, ani zdolności wzajemnej interakcji, a osłuchując dyskografię zespołu można usłyszeć ich stopniowy rozwój. Prawdziwie nową jakość do zespołu wniósł dopiero saksofonista Søren Skov, który wzbogacił muzykę Mythic Sunship o wyraźne wpływy jazzowe. "Another Shape Of Psychedelic Music" to pierwszy album z jego udziałem i przełom w twórczości Mythic Sunship.
Można pozazdrościć formy 85-letniemu Johnowi Mayallowi. Muzyk wciąż aktywnie koncertuje i nagrywa nowe albumy. Zaledwie dwa lata temu ukazał się udany "Talk About That", a do sprzedaży właśnie trafia jego następca, "Nobody Told Me" - 36. studyjny longplay w dyskografii ojca brytyjskiego bluesa. W nagraniach wzięła udział sprawdzona sekcja rytmiczna - basista Greg Rzab i perkusista Jay Davenport - a także gitarzysta rytmiczny Billy Watts. Wszystkie solowe partie gitar zostały wykonane przez mniej lub bardziej znanych gości, jak Joe Bonammasa, Carolyn Wonderland, Larry McCray i Steven Van Zandt, ale także niekojarzących się z bluesem Alexa Lifesona i Todda Rundgrena.
Na przełomie 1992 i 1993 roku doszło do kolejnych zmian w składzie Closterkellera. Basistę Tomasza "Wolfganga" Grochowalskiego zastąpił ówczesny partner a później mąż Anji Orthodox Krzysztof Najman, zaś gitarzystów Jacka Skiruchę i Roberta Ochnio - współpracujący z zespołem jeszcze w początkach jego istnienia Paweł Pieczyński. W ten sposób wraz z klawiszowcem Michałem Rollingerem, perkusistą Piotrem Pawłowskim oraz oczywiście Anją powstał najbardziej znany, a w pewnych kręgach nazywany wręcz "złotym" skład warszawskiej grupy, który miał się podpisać pod najciekawszymi dziełami w jego dyskografii. Na rozgrzewkę, w połowie 1993 roku zespół wydał ciekawą, choć w większości zawierającą znane już z albumu "Blue" utwory EP-kę "Agnieszka", a jesienią tego samego roku wypuścił na rynek trzecią autorską płytę. Fioletowy krążek okazał się przełomowy dla stylistyki zespołu, a także bardzo wpływowy w temacie rozwoju klimatycznej sceny rockowo-metalowej w Polsce.
Na swoim trzecim albumie Light Coorporation pozbył się jednocześnie dwóch bolączek obu poprzednich płyt - niekorzystnej proporcji dynamicznych utworów do powolnych i spokojnych oraz niedostatecznego udziału gitarzysty i lidera, Mariusza Sobańskiego. Na "About" wszystko jest na swoim miejscu i dzięki temu jest to poważny kandydat do miana najbardziej interesującego dzieła grupy. Z pewnością pomogło także poszerzenie instrumentarium, dzięki któremu muzyka Light Coorporation nabrała bardziej różnorodnego brzmienia. Usłyszymy tu trzy saksofony tenorowe, jeden barytonowy, flet, trąbkę czy syntezatory. Zapewne dla zachowania charakterystycznego stylu, Sobański postanowił zatrzymać większość składu z poprzedniego albumu, a także zaangażować ponownie Michała Pijewskiego i Michała Fetlera, którzy brali udział przy nagrywaniu debiutu. Osobliwe brzmienie grupy wykrystalizowało się już całkowicie, a jednocześnie jeszcze bardziej wyraźne stały się inspiracje w postaci Sceny Canterbury, a także wywodzącego się bezpośrednio z tego stylu ruchu Rock In Opposition. Największy wpływ na zespół przy tworzeniu "About" zdecydowanie wywarł Henry Cow. O ile na debiucie muzyka grupy wydawała się wręcz nienaturalnie poukładana, tak tutaj jest już znacznie bardziej odjechana. Nie jest to nawet w połowie tak pokręcone i skomplikowane granie, jak w przypadku wyżej wspomnianej grupy, jednak muzycy skutecznie unikają zbyt przystępnych struktur i często zdają się grać przeciwko sobie. Zresztą warto w tym miejscu dodać, że niezależną wytwórnię Recommended Records, wydającą także albumy Light Coorporation, stworzył współzałożyciel Henry Cow, Chris Cutler.
Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie, że to najlepsze polskie wydawnictwo wydane w tym stuleciu. Choć jeszcze paru solidnych kandydatów by się znalazło ;)
Trzeci album Led Zeppelin, konsekwentnie tytułowany kolejną rzymską cyfrą, okazał się sporym zaskoczeniem dla fanów. Po dwóch klasycznie rockowych, w dużej części ciężkich wydawnictwach, Anglicy postanowili pokazać się fanom z zupełnie innej strony. I choć elementy folkowe, a także stonowane, akustyczne ballady pojawiały się w ich twórczości już wcześniej, to nigdy na taką skalę, jak to miało mieć miejsce na "III". Ten eksperyment - mimo. że początkowo spotkał się ze sporą krytyką z klasycznym w takich sytuacjach, debilnym argumentem fanów o sprzedaniu się zespołu - z biegiem lat miał zostać doceniony i dziś trójka jest przez większość fanów wymieniana w gronie najlepszych dokonań zespołu, na równi z innymi numerowanymi albumami Led Zeppelin. A co ciekawego można na niej znaleźć?
Warto dodać, że to akustyczne oblicze zespołu zostało zainspirowane twórczością Roya Harpera, któremu oddano tu hołd w tytule ostatniego utworu (w oryginale - bo nie jest to autorski utwór Led Zeppelin - zatytułowanego po prostu "Hats Off to (Roy) Harper"). Warto sięgnąć po twórczość tego muzyka, np...
Nagranie i wypuszczenie na rynek następcy debiutanckiego "Purple" zajęło Closterkellerowi około dwóch lat. W międzyczasie doszło do zmian w składzie formacji, której częste roszady staną się naturalnym zjawiskiem, a jedynym trwałym i niezmiennym filarem grupy okaże się wokalistka Anja Orthodox. Jednak dwaj muzycy, którzy w latach 1991-1992 zasilili warszawski zespół - perkusista Piotr Pawłowski i klawiszowiec Michał Rolinger - mieli na dłużej zagościć w jego składzie i odcisnąć wyraźne piętno na jego muzyce. Dodatkowo posadę drugiego gitarzysty otrzymał Robert Ochnio. W konsekwencji "Blue" miał się okazać jedynym albumem zespołu, na którym zagrały dwie gitary. I to słychać.
Oblicz Karmazynowego Króla jest co najmniej tyle, ile płyt, które ukazały się w cieniu jego mrocznego majestatu. A może i więcej, bo różnorakie projekty, koncertowe wariacje, improwizacje, B'Boomy, Vrooomy, THRaKaTTaKi i inne Deceivery każdorazowo naznaczały crimsonową twórczość nowymi barwami, wciągając bez pamięci wielu oddanych fanów, czasem jednak narażając na dysonans mniej zagorzałych z nich. Przez dekady trwania karmazynowej władzy jej animator Robert Fripp serwował fanom istny rollercoaster muzycznych wrażeń, wznosząc monumentalne budowle tylko po to, by z przekorną frywolnością dziecka obracać misternie stworzone konstrukcje w dymiące perzyny. I gdy wielu niedowiarków kładło już na nim przysłowiową kryskę, on ponownie niczym feniks z popiołów powstawał ze swoim karmazynowym królestwem, by po raz kolejny - na modłę Saturna zachłannie pożerającego własne dzieci - dokonać aktu autodestrukcji. W tym przypadku każdorazowo była to jednak destrukcja twórcza, gdyż na zgliszczach łapczywie pochłoniętej dziatwy powstawało nowe potomstwo. Zupełnie nowe. Każde kolejne oblicze King Crimson było zgoła inne i czasem skrajnie różniące się od wszystkich poprzednich muzycznych pogorzelisk. I każde było osadzone wciąż tym samym karmazynowym piedestale. Tym samym rozpalonym rdzeniu opętańczo roztaczającym swoją mroczną aurę. Szalony burzyciel raz po raz okazywał się genialnym kreatorem, wodząc nas jak jakiś obłąkany władca marionetek po krainie niespodziewanych stylistycznych wolt.
Drugi album Led Zeppelin ukazał się w tym samym roku co poprzednik. Było to możliwe, gdyż zespół rozpoczął kolejne nagrania niedługo po ukazaniu się w sprzedaży debiutanckiej płyty. Tamte czasy mocno różniły się od obecnych - dla artystów liczyła się głównie muzyka i możliwość jej prezentacji publiczności, a nie zabiegi promocyjne, długie trasy koncertowe czy też celebryckie brylowanie w mediach i pismach plotkarskich. "II" stanowi logiczne rozwinięcie pomysłów muzycznych jedynki, skomponowane z tych samych składników i według podobnych schematów. Główne różnice między albumami wynikają z wyższego poziomu technicznego i kompozytorskiego muzyków.
Nie wiem czy istnieje coś takiego, jak konkurs na najbrzydszą okładkę albumu muzycznego, ale gdyby istniał, to "Flying To The Stars" byłby mocnym kandydatem do zajęcia miejsca na podium. W swoim życiu miałem styczność z tysiącami różnych albumów, ale pod względem brzydoty z dziełem Coogans Bluff mogą rywalizować chyba tylko potworki zdobiące kilka płyt Dinosaur Jr. Kierując się zasadą, że nie szata zdobi człowieka, nie będziemy oceniać "książki" po okładce. A warstwa muzyczna jest w przypadku "Flying To The Stars" tym, co z nawiązką zrekompensuje słuchaczowi dyskusyjne walory wizualne.
Pochodzący z Warszawy Closterkeller to jedna z kilku grup rockowych, które zadebiutowały w Polsce na fali przemian politycznych po 1989 roku i olbrzymiego boomu na muzykę rockową, jaka w tamtych czasach miała miejsce. Formacja Anji Orthodox stała jedną z mroczniejszych polskich grup, przedstawicielką rocka i metalu gotyckiego, mającą dużą rzeszę oddanych fanów oraz pewną liczbę także cenionych naśladowców. Początki zespołu tego jednak nie zwiastowały, mimo że zapisał się on w historii tworzącego się legalnego rynku sprzedaży płyt kompaktowych. Jego debiutancki album "Purple" był bowiem jedną z pierwszych pozycji wydawniczych wypuszczonych w Polsce nie na kasecie, ale od razu na srebrnym krążku. Mimo tych historycznych zasług pierwsza kolorowa płyta grupy cieszyła się umiarkowanym powodzeniem. Jest to zasługa muzyki, która mocno różni się od tego, czym Closterkeller miał się w przyszłości zasłużyć i z czym dzisiaj jest głównie kojarzony.
Wielu producentów sprzętu audio potrzebuje przynajmniej kilka lat, aby ktoś ich zauważył i docenił. Owszem, zdarzają się przypadki, kiedy już pierwsze zaprezentowane publicznie urządzenie staje się hitem, jednak najczęściej jest...
NAD (New Acoustic Dimension) to jedna z firm, które od samego początku umiejętnie łączyły innowacje i czysto naukowe podejście do tematu ze wspaniałym zmysłem biznesowym i wyczuciem sytuacji na rynku....
Rosnące zainteresowanie audiofilów wzmacniaczami dzielonymi jest jednym z najbardziej zaskakujących trendów, jakie ostatnio obserwujemy. Wydawało się przecież, że rynek zmierza w przeciwnym kierunku, a niebawem w sklepach dostępne będą niemal...
Bannery boczne
Komentarze
a.s.
Nasz zmysł słuchu nie ma "liniowej charakterystyki przetwarzania". Sygnały o takim samym natężeniu, ale o różnej częstotliwości, wywołują wrażenia różnej głośno...
Witam. Posiadam głośniki 120 Club od JBL i te 12 godzin nie wiem na jakiej mocy jest. Podłączyliśmy konsole kablami i dwa głośniki ze sobą też na kable i nieste...
Wiem, że o switche można się kłócić tak jak o kable, generalnie nie jestem hejterem różnych niekonwencjonalnych urządzeń audio ale polecam taki eksperyment: w t...
@Garfield - Coś nam podpowiada, że chętni się znajdą. Ceny nie są jeszcze tak zaporowe jak u niektórych specjalistów od hi-endu. Patrząc na trendy w salonach au...
Wszystko ładnie, pięknie, tylko ja nigdy nie rozumiem w tych wzmacniaczach, w których lampy są schowane w obudowie, jak człowiek ma potem je wymienić, bez narus...
Zapewne niejedno z nas próbowało kiedyś przestawiać swoje kolumny głośnikowe w różne miejsca w mieszkaniu lub domu, aby sprawdzić, gdzie będą najlepiej grały. Oczywiście ma to sens, ponieważ rozmiar, akustyka pomieszczenia czy rozstawienie kolumn względem słuchacza i ścian mają kluczowe znaczenie dla ich brzmienia. Jednak czy kiedykolwiek zastanawialiśmy się nad...
Triangle Electroacoustique is one of the oldest French loudspeaker manufacturers. Although the latest anniversary models, still available for sale, were introduced on the occasion of the company's fortieth birthday, at this point we are already halfway to another round anniversary...
In Norse mythology, Thor is known as the god of thunder, lightning, marriage, vitality, agriculture, and the home hearth. He was said to be more sympathetic to humans than his father, Odin, though equally violent. He traveled in a chariot...
Manufacturers of hi-fi equipment like to brag about their peak performance, but in any company's product lineup, the key role is played by the models that simply sell best. They are the ones that provide funds for further development and...
Nie istnieje pewnie na świecie miłośnik dobrego dźwięku, którego nie interesowałaby geneza znanych marek zajmujących się produkcją sprzętu hi-fi. Niewątpliwie jedną z nich jest JBL - legendarna, amerykańska firma, której korzenie sięgają lat dwudziestych ubiegłego stulecia. Marka, którą powinien kojarzyć każdy, kto choć raz z ciekawości przyglądał się głośnikom na...
Cytaty
Strona używa plików cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej na temat danych osobowych, zapoznając się z naszą polityką prywatności.
Paweł Kłodnicki