Zazwyczaj instynktownie uciekam na widok wszelkiego rodzaju produktów oblepianych na siłę gwiazdeczkami, reniferami i kolesiem z białą brodą. Czy są to perfumy czy czekoladki, zawsze myślę sobie, że za dwa miesiące będą stały na tych samych półkach z serduszkami, potem w komplecie z goździkiem i pończochami, a następnie z jajeczkiem i czekoladowym zajączkiem. Nie jestem porządnym obywatelem wykupującym ze sklepów wszystko jak leci pod pretekstem jakichkolwiek świąt. Zwróciłem jednak uwagę na płytę Włodka Pawlika, bo po pierwsze mam do niego duży szacunek, po drugie jest to krążek z kolędami zaaranżowanymi na jazzowo (chyba nie sprawdzi się jako upominek na walentynki), a po trzecie - to muzyka, więc ani się tym nie można spaść jak świnia ani też nikt nie powie, że człowiek pod pretekstem urodzin Jezusa kupuje sobie PlayStation i od razu po wigilii będzie napierniczał karabinem w potwory z Czarnobyla. Z odsłuchem poczekałem do momentu, kiedy śledzik zamieszkał w lodówce i wszystko było już wstępnie dopięte. Donoszę więc, że Włodek wykonał kawał dobrej roboty.
Wygląda na to, że w naszym kraju powstaje nie tylko audiofilski sprzęt, ale także audiofilska muzyka w odpowiedniej oprawie. Niedawno w naszej redakcji pojawiła się paczka z ciekawymi wydaniami muzyki różnej. Wszystkie boksy to spore pudła zawierające wersję winylową i kompaktową, a sygnowane są przez wytwórnię Audio Cave. W jej katalogu znajdziemy albumy takich artystów, jak Tenebris, Alternative 4, Hipgnosis, Wojtek Fedkowicz Noise Trio czy właśnie Char Wackerman - urodzony w 1960 roku w Kalifornii kompozytor i instrumentalista udzielający się chyba najczęściej na perkusji. Specjalne wydanie albumu "Dreams Nightmares and Improvisations" wyglądało tak dobrze, że postanowiliśmy posłuchać go na systemie złożonym z gramofonu AVID Acutus SP, elektroniki T+A z serii V i kolumn Triangle Signature Alpha. Zresztą chyba nie tylko my przepuściliśmy ten krążek przez hi-endowy system, ponieważ na facebookowym profilu Audio Cave można znaleźć więcej zdjęć płyt w towarzystwie wysokiej klasy sprzętu. Widać, że ktoś lubi te klimaty. Chad Wackerman współpracował z takimi osobistościami, jak Frank Zappa, James Taylor czy Allan Holdsworth. Ten ostatni pojawił się zresztą na recenzowanym krążku, a zespół złożony z perkusji i gitary uzupełnili Jimmy Johnson na basie i Jim Cox na klawiszach.
Agnes Obel jest trzydziestotrzyletnią Dunką, obecnie mieszkającą w Berlinie. W 2010 roku zachwyciła świat prezentując swój debiutancki album "Philharmonics". Niech tytuł nikogo nie zdziwi, bowiem muzyka ta nie ma absolutnie nic wspólnego z orkiestrą symfoniczną, od której artystka otwarcie stroni. Agnes wówczas samodzielnie napisała utwory, zagrała w nich partie instrumentalne, zaśpiewała, nagrała i wyprodukowała cały materiał. Dźwięki zapisane na pierwszym krążku Dunki okazały się być niezwykle kameralnymi kompozycjami z absolutnie minimalną, niezbędną ilością instrumentów. Inspiracją do tworzenia były proste, wręcz dziecięce melodie. Jednakże sukces, jaki osiągnął album do kameralnych już na pewno nie należał. Pięć zdobytych nagród Danish Music Awards, wygrana European Border Breakers Awards, wykorzystanie utworu "Riverside" w dużych zagranicznych produkcjach filmowych to tylko drobne przykłady triumfu, jaki święciła Agnes. We wrześniu 2013 roku wróciła z nowym albumem i nowymi inspiracjami. Nie zawiodła fanów, bowiem na "Aventine" warto było czekać.
Kat Edmonson to niezwykła wokalistka. Skromna, pracowita, zdeterminowana, a przede wszystkim kochająca jazz całym sercem. To właśnie nim otaczała się od dzieciństwa, dlatego wśród jej ulubionych muzyków znajdziemy Gene'a Kelly'ego, Binga Crosby'ego, Freda Astaire czy Franka Sinatrę. Komponuje od ósmego roku życia. W wieku 18 lat wzięła udział w programie American Idol, gdzie Simon Cowell porównywał ją do Doris Day. Imała się różnych zajęć - od telemarketingu aż po bycie hostessą i kelnerką. Sama twierdzi, że jej życie uratował jedynie fakt, że była w tym beznadziejna. Wciąż szukała więc sposobu, by zająć się muzyką, występując regularnie w klubie jazzowym Elephant Room. Ostatecznie w 2009 roku nagrała swój pierwszy album "Take To The Sky", który osiągnął szczyt listy Top 20 Billboard's Jazz Chart. Jej debiutancka płyta finansowana była wyłącznie z prywatnych środków artystki, co oczywiście oznaczało kredyt. Dlatego też, aby nagrać kolejny album skorzystała z platformy fundraisingowej Kickstarter, gdzie w zamian za fundusze oferowała inwestorom występy na przyjęciach urodzinowych czy nagrywanie powitań telefonicznych. Pokonując swoje obawy co do nieromantyczności całego projektu, poprosiła swych fanów o aktywne uczestnictwo w tworzeniu krążka. Tak właśnie powstał drugi, studyjny album trzydziestoletniej Amerykanki.
Niech nikogo nie zmyli nazwisko. Brian Massaka pochodzi z Torunia, a obecnie studiuje w duńskim konserwatorium w Odense na wydziale jazzu. Album, który stworzył stanowi jednoosobowe, eksperymentalne przedsięwzięcie. Artysta sam sobie jest sterem, żeglarzem i okrętem. I bardzo dobrze, bo takie projekty bardzo lubię, szczególnie gdy okazuje się, że krążek to kawał dobrej roboty. Dokładnie tak jest w tym przypadku. Już od pierwszego utworu słychać, że mamy do czynienia z ogromną muzykalnością i wrażliwością. Aż trudno uwierzyć, że cały materiał został zrealizowany przez jedną osobę, więc tym bardziej jestem pod wrażeniem. Nie da się jednoznacznie określić charakteru tej muzyki. Na "Brain" składa się jedenaście 2-3 minutowych kompozycji. Każda z nich stanowi odrębną muzyczną podróż, na którą zaprasza nas autor. Dzięki temu każdy znajdzie tu coś dla siebie.
Jestem fanką kultury skandynawskiej. Zarówno kinematografia, muzyka, jak i ogólnie pojęte północne poczucie estetyki zazwyczaj idealnie zazębiają się z moim własnym. Ponadto Wallumrød to znane w świecie jazzu norweskie nazwisko. Christian jest instrumentalistą klawiszowym oraz kompozytorem. Jego siostra Susanna to wokalistka, brat Fredrik jest perkusistą, zaś kuzyn David to znany pianista. To wszystko sprawiło, że wiele spodziewałam się po kompozycjach członka klanu, w którym celebrowanie muzyki jest tak głęboko zakorzenione. Bardzo chciałabym dowiedzieć się, co więc sprawiło, że "Outstairs" jest aż tak niemuzykalne. Ciężko dyskutować bowiem z ciężkostrawnością tego albumu. Inspiracją do jego stworzenia był rzekomo norweski folk oraz muzyka kościelna. Wpływów tych trzeba jednak szukać z lupą, ponieważ kompozycje składają się wyłącznie z wybrzmiewających w nieskończoność nut, poprzeplatanych ciut za długimi pauzami. Ciężko też pozbyć się chwilami wrażenia losowości znaków zapisanych na pięciolinii.
Album "Azure" to kolejny efekt współpracy dwóch znanych i wybitnych muzyków jazzowych. Pierwszym z nich jest amerykański kontrabasista - Gary Peacock. Omówienie jego dorobku i twórczości wymagałoby napisania oddzielnego artykułu, jednakże nawet czytelnicy nieobyci z jazzem powinni skojarzyć Keitha Jarretta czy Milesa Davisa, którym Peacock towarzyszył na scenie. Drugą połówką tego jazzowego jabłka jest amerykańska pianistka Marilyn Crispell. Peacock i Crispell współpracowali ze sobą od lat, tworząc trio wraz z nieżyjącym już perkusistą Paulem Motianem. Ich muzyką zachwycał się świat, a albumy "Nothing Ever Was" i "Amaryllis" ogłoszono najpiękniejszymi wydawnictwami ostatnich lat. "Azure" jest pierwszym owocem samodzielnej współpracy dwojga amerykańskich muzyków, a więc pozycją ciekawą, ale - jak się okazało - niezwykle trudną.
Długo chodziła za mną ta muzyka. Pamiętam, gdy "Songs from the Labyrinth" pojawił się na rynku i posłuchałem go (już nawet nie pamiętam w jakich okolicznościach, bo fanem Stinga raczej nie jestem). Urzekło mnie melancholijne piękno tej muzyki. Wiedziałem, że muszę kiedyś kupić tę płytę. Długo zwlekałem z realizacją obietnicy, bo cedek nie należał do najtańszych. No cóż, to w końcu słynny wokalista i uznana na rynku muzyki poważnej wytwórnia. W końcu udało mi się zdobyć ten krążek, ale coś za coś - czekałem na tę chwilę kilka ładnych lat. Sting we wkładce do płyty pisze, że muzyka Johna Dowlanda chodziła za nim od ponad dwudziestu lat, ale dopiero gdy dostał w prezencie od Dominica Millera lutnię i poznał wybitnego bośniackiego muzyka Edina Karamazova, który gra właśnie na tym instrumencie, postanowił nagrać płytę z utworami Dowlanda.
"Ego" to przemyślane dzieło dojrzałej artystki, co słychać już od pierwszych taktów. Nie znajdziemy tam ani jednej przypadkowej nuty, ani jednego przypadkowego wersu tekstu. Lecz co ważniejsze, poza trudem włożonym w staranne muzyczne wykształcenie Pati Cze słychać również prawdziwość i świadomość muzyczną. Na album składa się dwanaście piosenek, z których większość to nastrojowe, akustyczne aranżacje. Autorka, tworząc "Ego", współpracowała z najlepszymi polskimi muzykami, a za samą produkcje i aranżację płyty odpowiadały dwie znakomite postaci: Paweł "Bzim" Zarecki, współtworzący albumy Anny Marii Jopek oraz Grzech Piotrowski, wielokrotnie nagradzany twórca formacji World Orchestra. Album rozpoczyna się lekką kompozycją "Stop", okraszoną partiami instrumentów dętych. Przypomina on nieco swym stylem utwory Ewy Bem, takie jak "Kocham i nie kocham Cię". Kończy się natomiast "Egoistką", którą Pati Cze kieruje do szerszej grupy odbiorów i promuje teledyskiem. Ta popowa klamra nieco odstaje od całego charakteru albumu i - moim zdaniem - jest jego słabszą częścią. W środku mamy natomiast kwintesencję smooth-jazzu. W "Nimfomance" będącej fuzją hipnotyzującego kontrabasu i fortepianu, słychać inspiracje twórczością wspomnianej już Anny Marii Jopek.
Czy ja w ogóle powinienem wypowiadać się na temat jazzowych płyt? Teoretycznie nie jestem ekspertem od tego gatunku muzycznego, ale wychodzę z założenia, że muzyka jest dla ludzi -wszystkich ludzi. I nie ważne czy ktoś się zna, czy nie - ma prawo wyrazić swoją opinię na temat tego, co słyszy. Tak między nami przyznam się Wam, że ciągnie mnie do takiego grania. Czasem go nie rozumiem, ale czasem udaje mi się poczuć ten magiczny, jazzowy feeling. I tak też jest tutaj. Płyta nie jest nowa - została nagrana przez Pawła Kaczmarczyka w 2007 roku i z tego co wiem, był on wtedy młodym, 23-letnim pianistą, który nie raz był określany jako nowa nadzieja polskiego jazzu. Nie będę się z tym kłócił. Pewnie mądrzejsi ode mnie o tym decydowali.
Rynek sprzętu audio jest wypełniony towarem niczym dyskonty przed świętami. Wybór jest przeogromny, chwilami wręcz przytłaczający. Na półkach dominują produkty uznanych, znanych audiofilom marek, których historia sięga nieraz czasów przedwojennych....
Myśląc o nowoczesnym sprzęcie audio, takim jak streamery, słuchawki bezprzewodowe czy głośniki sieciowe, zwykle mamy z tyłu głowy jedną myśl - aby był to produkt na poziomie, lepiej trzymać się...
Rega to brytyjska firma, która zdobyła uznanie melomanów głównie dzięki produkcji wysokiej jakości gramofonów. Klienci czasami zapominają jednak, że jej katalog obejmuje znacznie szerszy asortyment komponentów stereo, takich jak wzmacniacze,...
Bannery boczne
Komentarze
Michał
Posiadacz JA11 here. Jak na to, że jest malutki i mocno budżetowy, to jest fantastyczny. Polecam.
Powyższy wykres równowagi tonalnej wcale mnie nie dziwi, jeśli podział wysokich jest na 1600 Hz i jak widać na zdjęciu, jest łagodny filtr 2 rzędu, 28-mm miękka...
Apple Music ma 3 poziomy jakości. Stratna, bezstratna (jakość CD) i hi-res (tylko część utworów). Ostatnio mocno promuje dźwięk przestrzenny. Wszystko to w pods...
Obecna cena H95 zatrzymała się na kwocie 5555 zł, dlatego postanowiłem zdecydować się na ten model. Jestem na etapie odkrywania jego możliwości w warunkach domo...
Podczas jednej z ostatnich rodzinnych wizyt prezentowałem zainteresowanemu członkowi rodziny swój zestaw grający. Usłyszałem wtedy dość intrygujące pytania: "A wzmacniacz nie powinien mieć korektora? Ma tylko pokrętło głośności?". Padły one z ust osoby, dla której czymś całkowicie naturalnym jest, że nawet współczesny amplituner kina domowego, z którego zresztą obecnie korzysta,...
In Norse mythology, Thor is known as the god of thunder, lightning, marriage, vitality, agriculture, and the home hearth. He was said to be more sympathetic to humans than his father, Odin, though equally violent. He traveled in a chariot...
Manufacturers of hi-fi equipment like to brag about their peak performance, but in any company's product lineup, the key role is played by the models that simply sell best. They are the ones that provide funds for further development and...
Sonus Faber announced the launch of Suprema, a groundbreaking loudspeaker system rooted in luxury, unparalleled audio excellence and meticulous craftsmanship. Marking the brand's 40th anniversary, the Suprema system, featuring two main columns, two subwoofers and one electronic crossover, represents the...
Wydawałoby się, że w bardzo gęstej branży audio kompletnie nie ma już miejsca dla nowych graczy. Że wszystkie stołki obsadzone są sztywno, bez szans na zmiany. A jednak od czasu do czasu pojawiają się firmy, które potrafią zaintrygować i porwać audiofilów, odbierając klientów starym wyjadaczom. Jednym z producentów, który wkroczył...
Cytaty
Strona używa plików cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej na temat danych osobowych, zapoznając się z naszą polityką prywatności.