Tym razem nie będę się rozpisywał na temat moich zachwytów nad polską sceną muzyczną i przejdę do rzeczy - "Rare Dialect" to kolejny z wybitnych polskich albumów nagranych na przestrzeni ostatniej dekady. Udany pod każdym względem, niesamowicie wciągający, przynoszący chlubę Polakom nie tylko w kraju, ale i za granicą. W przeciwieństwie do dzieł innych polskich zespołów, które do tej pory recenzowałem, debiut Light Coorporation ukazał się nieco wcześniej (w 2011 roku) i nakładem innej wytwórni (w dodatku angielskiej, Recommended Records, ale spokojnie - nie będzie żadnego pseudo-patriotycznego bełkotu w stylu "tylko polskie wydawnictwa"). Powód, dla którego tym razem sięgnąłem aż tyle lat wstecz, jest bardzo prosty - o ile tamte kapele pełnię swoich możliwości pokazały dopiero po jakimś czasie, tak w przypadku Light Coorporation debiut jest jedną z najlepszych rzeczy, jakie dotychczas nagrał. Co nie znaczy, że kolejne jego albumy są słabe, przeciwnie, wszystkie trzymają bardzo wysoki poziom. W dodatku, mimo licznych zmian personalnych, grupie udało się wykształcić i zachować własne, spójne brzmienie. To zapewne jest zasługą jej lidera, Mariusza Sobańskiego, kompozytora i producenta związanego z awangardą jazzową, a także świetnego gitarzysty (choć dość skromnego, w pozytywnym znaczeniu).
Życie z roku na rok staje się coraz bardziej wariackie. Coraz szybciej gonimy za wyznaczonym celami, a wraz z nami przyspiesza całe nasze otoczenie. Większość ludzi nie ma już czasu na spokojne słuchanie płyt. Muzyka zazwyczaj towarzyszy im w postaci cyfrowej w drodze do pracy, w samochodzie, w czasie spacerów. A ja lubię czasem wcisnąć sobie pauzę i spędzić kilkadziesiąt minut sam na sam z dobrą muzyką. Ostatnio ten czas w udany sposób umilała mi Ola Jas ze swoją debiutancką EP-ką. Sobotni wieczór, mała kawiarenka na rynku któregoś z polskich miast, niewielkie audytorium, lampka wina i Ola wraz z niewielkim gronem muzyków. Tak to widzę - kameralnie, skromnie, subtelnie, z klasą. Głos Oli koi zmysły i świetnie współgra z akustycznym akompaniamentem, gdzie gitara spotyka się z kontrabasem, perkusją, skrzypcami, altówką, wiolonczelą i trąbką - tak na deser.
Chyba nikt się nie spodziewał, że w 2018 roku światło dzienne ujrzy nowy studyjny album Johna Coltrane'a. Jakiś czas temu rodzina Naimy Coltrane - pierwszej żony saksofonisty - odnalazła taśmę z niepublikowanym wcześniej materiałem. Przekazano ją wytwórni Impulse!, gdzie pod okiem Raviego Coltrane'a (syna Johna i jego drugiej żony, Alice) i Kena Drukera przygotowano jej zawartość do wydania. "Both Directions at Once: The Lost Album" ukazał się 29 czerwca w dwóch wersjach, każda jest dostępna w wydaniu winylowym i kompaktowym. Podstawowa zawiera siedem utworów, a rozszerzona czternaście (bonusy to alternatywne podejścia do części nagrań z podstawowego wydania).
Ornette Coleman to, obok Johna Coltrane'a, Milesa Davisa i Herbiego Hancocka, najważniejsza i najpopularniejsza postać współczesnego (powojennego) jazzu. Prawdziwy innowator, jeden z prekursorów free jazzu. Już nagrany i wydany w 1959 roku album "The Shape of Jazz to Come" przyniósł zaskakującą i bardzo wówczas kontrowersyjną muzykę. Coleman rozluźnił na nim struktury utworów i zrezygnował z harmonicznego instrumentu, jakim jest pianino, dzięki czemu instrumentaliści mieli znacznie większe możliwości improwizacji. Z perspektywy czasu album nie wydaje się jednak aż tak szokujący – to wciąż granie silnie zakorzenione w jazzie lat pięćdziesiątych i ograniczone typowym dla niego schematem temat-solówki-temat. Prawdziwa rewolucja nastąpiła dwa lata później.
Polska scena muzyczna ostatnimi czasy bardzo dobrze się rozwija. Wacław Zimpel, Jakub Ziołek, Alameda Organisation, Lonker See, Light Corporation - naprawdę mamy kim się pochwalić. Kolejną z interesujących, nowych polskich grup jest Miłosz Bazarnik Trio, która kilka dni temu zadebiutowała albumem "Trip Of A Lifetime". Nie jest to dzieło wybitne, ale na pewno godne uwagi. Zespół tworzą pianista Miłosz Bazarnik (lider i założyciel), basista Krystian Teliżyn i perkusistka Liliana Zieniawa. Muzycy współpracują ze sobą już od co najmniej sześć lat, wcześniej jednak skupiali się na koncertowaniu i braniu udziału w konkursach muzycznych. Na początku współtworzyli Voodoo Mob, którego Miłosz Bazarnik Trio jest w zasadzie logiczną kontynuacją. Przyczyną założenia nowego zespołu o innej nazwie było prawdopodobnie wyłącznie rozstanie z perkusistą Tomaszem Czaderskim. Jako główne inspiracje tria wskazuje się modern jazz (można pod to podpiąć właściwie każdą odmianę jazzu powstałą po 1945 roku), Milesa Davisa i jazz skandynawski spod znaku Esbjörna Svenssona. Osobiście słyszę najwięcej podobieństw do tego ostatniego. To ten sam rodzaj klarownej, bardzo dokładnej muzyki, tyle że jeszcze bardziej (momentami wręcz matematycznie) wykalkulowanej i pozbawionej tak wyraźnego kontrastu między momentami spokojnymi i dynamicznymi. Trio Bazarnika ma bardzo "białe" (mało ekspresyjne) podejście do jazzu. Doskonale słychać to w dwuczęściowym utworze tytułowym. O ile pierwsza część jest całkiem energiczna, tak druga wydaje się zagrana ze stoickim spokojem.
Czy ma sens pisanie o takich klasykach? "Kind of Blue" w ciągu niemal sześćdziesięciu lat został omówiony na wszelkie możliwe sposoby, był tematem niezliczonej ilości recenzji, esejów i co najmniej jednej w całości mu poświęconej książki. To bezsprzecznie najsłynniejszy i najlepiej sprzedający się album jazzowy. Longplay, którego po prostu nie wypada nie znać, nawet jeśli nie słucha się takiej muzyki. Tak samo, jak nie wypada nie znać na przykład "The Dark Side of the Moon". Oba te albumy może i nie są najlepszymi w swoim gatunku - ba, nie są nawet najlepszymi w dyskografiach ich twórców - ale nie bez powodu właśnie one są otoczone takim kultem. Oba są bowiem bardzo przystępne i nie trzeba być doświadczonym słuchaczem, by się nimi zachwycić, a zarazem są wystarczająco ambitne, by doceniali je także ci, którym nie brakuje doświadczenia i wiedzy muzycznej. Właśnie ta uniwersalność okazała się kluczem do osiągnięcia sukcesu zarówno na polu komercyjnym, jak i artystycznym.
Najważniejszy i najsłynniejszy album Johna Coltrane'a. Słusznie doceniony przez krytyków i słuchaczy (którzy już w roku wydania kupili blisko pół miliona egzemplarzy - był to naprawdę niesamowity wynik, jak na muzykę jazzową i to tą trudniejszą w odbiorze). Trudno się pisze o takich wydawnictwach. Po części dlatego, że już wiele o nich powiedziano, ale także dlatego, że ciężko oddać słowami ich geniusz. Skąd ten cały fenomen "A Love Supreme"? Jest to na pewno album wyróżniający się na tle ówczesnego jazzu. Nie jest to zwyczajny zbiór kilku częściowo improwizowanych utworów zbudowanych na schemacie "temat - solowe popisy muzyków - powrót do tematu". Zawarta tutaj muzyka tworzy przemyślaną całość, swego rodzaju półgodzinną suitę, podzieloną na cztery części (utwory).
Jednym z najciekawszych albumów poprzedniego roku okazało się dzieło polskiego klarnecisty Wacława Zimpela i indyjskich instrumentalistów, współpracujących pod szyldem Saagara. Projekt ten narodził się w 2013 roku, a dwa lata później ukazał się debiutancki album, zatytułowany po prostu "Saagara". Zawarta na nim muzyka to połączenie klasycznej muzyki karnatackiej (czyli południowoindyjskiej) i jazzu, w podobny sposób, w jaki robiła to grupa Shakti Johna McLaughlina, tylko z klarnetem zamiast gitary. Wydany na początku bieżącego roku "2" przynosi nieco inną muzykę. Do powyższych inspiracji doszły wpływy minimalistycznej elektroniki. Podobne brzmienia pojawiły się już na dwóch zeszłorocznych albumach Zimpela (solowym "Lines" i "LAM" tak samo nazwanego tria), nagranych z istotną pomocą producenta Maurycego "Mooryca" Zimmermanna, który powraca w tej roli na "Dwójce" Saagary.
Rok 2018 na razie nie zapowiada się ciekawie pod względem płytowych premier, lecz przyniósł już jedno bardzo interesujące wydawnictwo. Jest nim wydany niemal równo miesiąc temu album "The Hands" szwedzkiego tria Fire!. Zespół powstał blisko dekadę temu z inicjatywy saksofonisty Matsa Gustafssona - jednego z najbardziej zapracowanych muzyków w branży, zaangażowanego w dziesiątki projektów i współpracującego z niezliczonymi artystami, głównie ze świata jazzu, choć czasem też rocka (wspomagał chociażby Sonic Youth). Od samego początku towarzyszy mu sekcja rytmiczna składająca się z basisty Johana Berthlinga i perkusisty Andreasa Werliina. Trio wydało dotąd sześć albumów studyjnych (wliczając najnowszy), a także trzy kolejne pod szyldem Fire! Orchestra, na których towarzyszy mu mocno rozbudowany skład. Stylistycznie zespół porusza się w rejonach fusion, jazz rocka i free jazzu z domieszką noise'u, psychodelii i elementów krautrocka - wymieszanych w różnych proporcach, w zależności od albumu.
Mogłoby się wydawać, że niewiele łączy klasyczną muzykę indyjską z jazzem. Korzenie tej pierwszej sięgają tysięcy lat, a przez większość tego czasu pełniła głównie religijną, medytacyjną rolę. Jazz powstał po drugiej stronie świata niewiele ponad sto lat temu, a początkowo miał wyłącznie rozrywkowy charakter. Z czasem jednak ewoluował w coraz bardziej ambitne rejony. I już pod koniec lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku niektórzy jazzmani, z Johnem Coltranem na czele, zaczęli szukać inspiracji w muzyce hindustańskiej (klasycznej muzyce indyjskiej z północnej części Indii i otaczających je krajów), przede wszystkim wykorzystując charakterystyczne dla niej skale. Co jednak istotne, żaden z tych jazzmanów nie wpadł na pomysł wykorzystania w swoich nagraniach tradycyjnego indyjskiego instrumentarium.
Rynek sprzętu audio jest wypełniony towarem niczym dyskonty przed świętami. Wybór jest przeogromny, chwilami wręcz przytłaczający. Na półkach dominują produkty uznanych, znanych audiofilom marek, których historia sięga nieraz czasów przedwojennych....
Myśląc o nowoczesnym sprzęcie audio, takim jak streamery, słuchawki bezprzewodowe czy głośniki sieciowe, zwykle mamy z tyłu głowy jedną myśl - aby był to produkt na poziomie, lepiej trzymać się...
Rega to brytyjska firma, która zdobyła uznanie melomanów głównie dzięki produkcji wysokiej jakości gramofonów. Klienci czasami zapominają jednak, że jej katalog obejmuje znacznie szerszy asortyment komponentów stereo, takich jak wzmacniacze,...
Bannery boczne
Komentarze
Michał
Posiadacz JA11 here. Jak na to, że jest malutki i mocno budżetowy, to jest fantastyczny. Polecam.
Powyższy wykres równowagi tonalnej wcale mnie nie dziwi, jeśli podział wysokich jest na 1600 Hz i jak widać na zdjęciu, jest łagodny filtr 2 rzędu, 28-mm miękka...
Apple Music ma 3 poziomy jakości. Stratna, bezstratna (jakość CD) i hi-res (tylko część utworów). Ostatnio mocno promuje dźwięk przestrzenny. Wszystko to w pods...
Obecna cena H95 zatrzymała się na kwocie 5555 zł, dlatego postanowiłem zdecydować się na ten model. Jestem na etapie odkrywania jego możliwości w warunkach domo...
Czy to w domowym zaciszu, na koncercie, podczas pracy w studiu czy w samochodzie - wzmacniacz jest jednym z kluczowych elementów każdego systemu stereo. Czym właściwie jest? Najprościej można powiedzieć, że jest to układ elektroniczny, którego zadaniem jest wytworzenie na wyjściu sygnału analogowego będącego wzmocnioną kopią sygnału podanego na wejście....
In Norse mythology, Thor is known as the god of thunder, lightning, marriage, vitality, agriculture, and the home hearth. He was said to be more sympathetic to humans than his father, Odin, though equally violent. He traveled in a chariot...
Manufacturers of hi-fi equipment like to brag about their peak performance, but in any company's product lineup, the key role is played by the models that simply sell best. They are the ones that provide funds for further development and...
Sonus Faber announced the launch of Suprema, a groundbreaking loudspeaker system rooted in luxury, unparalleled audio excellence and meticulous craftsmanship. Marking the brand's 40th anniversary, the Suprema system, featuring two main columns, two subwoofers and one electronic crossover, represents the...
Marantz to jedna z tych firm, które powinien znać każdy miłośnik muzyki i dobrego brzmienia. Jeden z wielkich graczy, którym na przestrzeni lat udało się zachować swój wizerunek i opowiadać swoją historię nie inaczej, jak poprzez kolejne urządzenia zyskujące status kultowych. Może to trochę odważne stwierdzenie, ale wystarczy prześledzić internetowe...
Cytaty
Strona używa plików cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej na temat danych osobowych, zapoznając się z naszą polityką prywatności.
dello