Słuchając "Köld" trudno uwierzyć, że to dzieło nagrane przez zespół wywodzący się ze stylistyki black metalowej. Chociaż w muzyce praktycznie od zawsze obecna była ewolucja, której przykładami można sypać jak z rękawa, zatem i ten fakt da radę jakoś zaakceptować. "Köld" to album bardzo specyficzny. W serwisie Rate Your Music przypięto mu etykietkę "melancholijny". I jest to chyba najlepsze określenie. Chociaż rozpoczynający całość "78 Days In The Desert" może wprowadzić słuchacza w błąd.
Ostatnio zastanawiałem się, która opcja jest gorsza - bardzo długie milczenie, jak to robi Metallica, czy może systematyczne zasypywanie słuchaczy nowymi albumami, jak to robi Megadeth. Długi przestój może być zabójczy dla zespołu, od którego część fanów w końcu się odwróci. Dodatkowo wieloletnie milczenie nie jest gwarancją wysokiego poziomu materiału, gdy ten się w końcu ukaże. Z drugiej strony wielką sztuką jest systematyczne nagrywanie nowych albumów przy zachowaniu wysokiego ich poziomu. Ekipa Megadeth jest tego świetnym przykładem. Jednak z dwojga złego wybieram opcję częstszych premier zamiast krępującej ciszy. Dlaczego?
Bardzo dobry album. Przede wszystkim różnorodny. Muzycznie i kompozycyjnie bardzo przekonuje. Produkcja super. To, że są jakieś zapożyczenia, wtórności, cover... Nie ma znaczenia. Nawet wokal Dave'a bardzo pasuje. Więcej takich płyt. Noga sama tupa. Gitarowo nawet mi bardziej odpowiada niż na "Rust ...
Ponad trzy lata przyszło nam czekać na nowy album Baroness. W tym czasie wiele wydarzyło się w obozie Baizleya i przez pewien czas istnienie zespołu było zagrożone. Na szczęście grupie udało się wyjść z powypadkowej traumy i oto w rękach możemy trzymać "Purple" czyli 4 kolor w dyskografii. Przyznam szczerze, że był to jeden z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie albumów tego roku. Olbrzymi apetyt podsycały w ostatnich kilkunastu tygodniach zapowiedzi krążka.
Rosetta to bardzo szczególne zjawisko na scenie muzycznej ogółem, ale również i w gatunku, w którym grupa ta się obraca. Marzeniem chyba każdego młodego zespołu jest wdarcie się ze swoim materiałem do dużej wytwórni, gdzie szansa na wypromowanie i wybicie się na szerokie wody jest zdecydowanie większa. Ekipa Rosetty już to wszystko miała w dość mocnym Translation Loss a jednak "Quintessential Ephemera" jest już drugim, po "The Anaesthete", albumem wydawanym własnymi środkami. W przyczyny takiego stanu rzeczy się nie zagłębiałem, ale dla logicznie myślącego człowieka taki zabieg jest po części strzałem w stopę. Z drugiej strony post metal to specyficzny gatunek, który nie przyciąga milionów słuchaczy, a dla prawdziwego fana brak nowego krążka w sklepie nie jest przeszkodą w jego nabyciu. Przykładem niech będzie mój fizyczny egzemplarz "Quintessential Ephemera".
Rok 2005 był świetny dla fanów post metalu. Światło dzienne ujrzały wtedy dwa bardzo interesujące debiuty, jedne z najlepszych w historii gatunku. Rosetta ze swoim "The Galilean Satellites" przenosiła słuchacza w muzyczną podróż przez niezbadane rejony jakiejś odległej galaktyki. W zupełnie innym kierunku poszedł Minsk ze swoim "Out Of A Center Which Is Neither Dead Nor Alive". Tu nie lecimy w kosmos, tylko zagłębiamy się w dziewiczej dziczy, gdzie nieodkryty przez cywilizację lud odprawia swoje religijne obrzędy. I trzeba przyznać, że robi to w wyśmienitym stylu.
Intronaut jest jednym z ciekawszych i najbardziej oryginalnych przedstawicieli sceny sludge, post i progressive metalu. Dlatego z wielką niecierpliwością czekałem na premierę "The Direction Of Last Things". Apetyt skutecznie podsyciły dwie albumowe zapowiedzi w postaci "Fast Worms" oraz "Digital Gerrymandering". Praktycznie od samego początku pierwszego z nich było wiadomo, że w ekipie Intronaut nie zaszły jakieś przełomowe zmiany, a ich charakterystyczny styl nie uległ wielkim zmianom. Po krótkim wprowadzeniu, utwór atakuje nas motorycznymi riffami i perkusyjną kanonadą. Po chwili pojawia się dobrze znany nam wokal będący mieszanką growlu z krzykiem. Dopiero później usłyszeć można czysty śpiew.
Z ekipą Sólstafir pierwszy raz zetknąłem się na początku tego roku, przeglądając zestawienia najlepszych płyt metalowych wydanych w roku ubiegłym. Jedno z nich było zbiorcze, dotyczyło wszystkich gatunków metalu, a "Ótta" była w nim bardzo wysoko. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to niesamowita okładka - z pozoru prosta, banalna i w zasadzie nie wyróżniająca się niczym, ale jednocześnie intrygująca i na swój sposób magiczna. Tak samo jest z muzyką zawartą na krążku, po który sięgnąłem głównie ze względu na to, że otagowany był pięknymi słowami "post metal", które działają na mnie jak magnes.
Jak zwykle zbyt długo przyszło fanom Killing Joke czekać na nowy album grupy. W Polsce to oczekiwanie było może niezbyt wyczuwalne bo - nie wiedzieć czemu - zespół ten nie jest w naszym kraju wybitnie popularny i chyba to się już nie zmieni. Sytuacja jest o tyle dziwna, że wbrew pozorom Polacy mają gust muzyczny, który coraz mocniej przebija się przez morze syfu promowanego przez środki masowego przekazu. I dzięki temu w zestawieniach sprzedażowych obok tandety można spotkać Davida Gilmoura, Marka Knopflera, Porcupine Tree, Stevena Wilsona, Riverside i mnóstwo innych wartościowych wydawnictw. Mam nadzieję, że ekipa z Londynu kiedyś dołączy do tego grona. Nowy album mógłby tego dokonać.
Od dłuższego czasu pośród kapel grających metal z przedrostkiem sludge można zaobserwować niepokojące zjawisko - znaczne złagodzenie brzmienia. I tak ciężko zestawić ze sobą na przykład debiutancki "Remission" i ostatni "Once More 'Round The Sun" Mastodona. Wiadomo - nie można całe życie grać dla metalowych ortodoksów i trzeba zrobić ukłon w stronę szerszej publiki żeby mieć co do gara włożyć, jeśli utrzymuje się tylko z tworzenia muzyki. Podobna sytuacja jak z Mastodonem ma miejsce również w przypadku Baroness. "Red Album" i "Yellow & Green" to dwie zupełnie różne bajki. Rękę powyższym zespołom może podać również Kylesa, a ich najnowsze dzieło - "Exhausting Fire" jest najlepszym przykładem opisywanego przeze mnie zjawiska.
Lombardo wyrzucony, Hanneman nie żyje - nie ma już Slayera. Araya z Kingiem powinni przejść na muzyczną emeryturę, założyć ciepłe kapcie i zająć się czymś innym. Wiele opinii o podobnym wydźwięku pojawiło się w Internecie w ciągu ostatnich kilkunastu miesięcy. Podobne żale wylewane są w niektórych recenzjach najnowszego dziecka tej kapeli - "Repentless". A jaka jest prawda? Ta jak zwykle leży pośrodku. Fakt faktem - Lombardo miał duży wkład w najlepsze albumy zespołu. Ale przecież i te nagrywane z Bostaphem na garach również dawały radę. Podobnie sprawa wygląda z Jeffem. Facet był muzykiem nietuzinkowym, ale w zespole było jeszcze trzech innych gości. Sam slayerowatego wagonika nie byłby w stanie pociągnąć nawet mimo najszczerszych chęci.
Wielu producentów sprzętu audio potrzebuje przynajmniej kilka lat, aby ktoś ich zauważył i docenił. Owszem, zdarzają się przypadki, kiedy już pierwsze zaprezentowane publicznie urządzenie staje się hitem, jednak najczęściej jest...
NAD (New Acoustic Dimension) to jedna z firm, które od samego początku umiejętnie łączyły innowacje i czysto naukowe podejście do tematu ze wspaniałym zmysłem biznesowym i wyczuciem sytuacji na rynku....
Rosnące zainteresowanie audiofilów wzmacniaczami dzielonymi jest jednym z najbardziej zaskakujących trendów, jakie ostatnio obserwujemy. Wydawało się przecież, że rynek zmierza w przeciwnym kierunku, a niebawem w sklepach dostępne będą niemal...
Bannery boczne
Komentarze
a.s.
Nasz zmysł słuchu nie ma "liniowej charakterystyki przetwarzania". Sygnały o takim samym natężeniu, ale o różnej częstotliwości, wywołują wrażenia różnej głośno...
Witam. Posiadam głośniki 120 Club od JBL i te 12 godzin nie wiem na jakiej mocy jest. Podłączyliśmy konsole kablami i dwa głośniki ze sobą też na kable i nieste...
Wiem, że o switche można się kłócić tak jak o kable, generalnie nie jestem hejterem różnych niekonwencjonalnych urządzeń audio ale polecam taki eksperyment: w t...
@Garfield - Coś nam podpowiada, że chętni się znajdą. Ceny nie są jeszcze tak zaporowe jak u niektórych specjalistów od hi-endu. Patrząc na trendy w salonach au...
Wszystko ładnie, pięknie, tylko ja nigdy nie rozumiem w tych wzmacniaczach, w których lampy są schowane w obudowie, jak człowiek ma potem je wymienić, bez narus...
Z badań i raportów dotyczących udziału poszczególnych nośników i platform w rynku muzycznym wynika, że pliki i serwisy streamingowe wyprzedzają konkurencję o kilka okrążeń. Temat nośników fizycznych wydaje się zamknięty i nawet ogarniająca cały świat moda na winyle i gramofony nie jest w stanie odwrócić losów tej wojny. O ile...
Triangle Electroacoustique is one of the oldest French loudspeaker manufacturers. Although the latest anniversary models, still available for sale, were introduced on the occasion of the company's fortieth birthday, at this point we are already halfway to another round anniversary...
In Norse mythology, Thor is known as the god of thunder, lightning, marriage, vitality, agriculture, and the home hearth. He was said to be more sympathetic to humans than his father, Odin, though equally violent. He traveled in a chariot...
Manufacturers of hi-fi equipment like to brag about their peak performance, but in any company's product lineup, the key role is played by the models that simply sell best. They are the ones that provide funds for further development and...
Odbywający się tradycyjnie na początku maja High End to impreza, w trakcie której oczy i uszy całej społeczności audiofilskiej zwrócone są w kierunku Monachium. Jak informują organizatorzy, wystawa ta jest niekwestionowanym liderem, jeśli chodzi o imponujące nadawanie tonu najwyższej klasy reprodukcji muzyki. Od czterech dekad High End dostarcza pomysłów i...
Cytaty
Strona używa plików cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej na temat danych osobowych, zapoznając się z naszą polityką prywatności.
Stefan