W tym roku mija dziesięć lat mojej przygody z ekipą Sólstafir. Wszystko zaczęło się od albumu "Otta", na który trafiłem przez przypadek - zaintrygowała mnie okładka wydawnictwa. Dalszą karierę Islandczyków śledziłem już na bieżąco, widziałem ich również na żywo, na festiwalu Summer Dying Loud w Aleksandrowie Łódzkim w 2017 roku. Nie będę ukrywał, że zarówno "Otta", jak i wcześniejsze albumy bardzo wysoko postawiły poprzeczkę przed nowym wydawnictwem. Czy zespołowi z odległej, mroźnej wyspy uda się ją przeskoczyć?
Dwa lata temu uczestniczyłem w jednym z najlepszych festiwali w swoim życiu. Na Red Smoke Fest do Pleszewa jechałem w zasadzie na dwa koncerty - Colour Haze i Greenleaf. Skończyło się praktycznie pełną listą "zaliczonych" występów i poznaniem tak świetnych ekip jak Ecstatic Vision, Mars Red Sky czy Takeshi's Cashew. Dużo działo się też na Camp Stage, gdzie odbyło się kilka koncertów, które zasługiwały na główną scenę. Poza Smokes Of Krakatau, który wtedy roku dopiero raczkował, wystąpili również Uranus Space Club, Wyatt E. i właśnie Five The Hierophant. Szczególnie te dwa ostatnie zaintrygowały mnie na tyle, że krótko po festiwalu ich płyty leżały już u mnie na półce - na Red Smoke Fest ekspresowo się wyprzedały. Poza nimi regał zasiliło jeszcze kilkanaście innych pozycji. Do większości z nich wracam regularnie.
Wydany cztery lata temu "Mestarin Kynsi" był moim pierwszym świadomym kontaktem z Oranssi Pazuzu i jednocześnie pierwszym albumem, który wywoływał we mnie aż taki niepokój i dyskomfort podczas słuchania. Niesamowitą przygodą było poznawanie wcześniejszych dokonań Finów chociażby ze względu na to, że każdy z pięciu wydanych do tej pory albumów był zupełnie inny. W przypadku "Värähtelijä" było to poznawanie na nowo, ponieważ krótko po premierze wyłączyłem ten album po kilku minutach. Wspomniany przed chwilą dyskomfort nie jest w żaden sposób cechą negatywną. Traktowałbym go bardziej jako atut. Dlaczego? Ponieważ ta muzyka wywołuje emocje. Jest to granie na tyle charakterystyczne i inwazyjne, że nie da się przejść obok niego obojętnie. Podobnie jest ze wcześniejszymi albumami Oranssi Pazuzu, które rozkładane przeze mnie na czynniki pierwsze, efektywnie umilały czas oczekiwania na następcę albumu wydanego w 2020 roku.
Lubię metal, ale - podobnie jak w przypadku jazzu - jestem bardzo wybredny. Mam również pewne granice "łojenia", których nie przekraczam. Fani zarzucania grzywami z pewnością zaśmieją się, kiedy napiszę, że nie lubię - jak to mówią - metalu typu "dwa akordy, darcie mordy". Najprawdopodobniej wynika to z faktu dorastania z wczesnym proto-metalem z lat siedemdziesiątych, gdzie oprócz ciężkich riffów było zawsze miejsce na znakomity wokal, instrumentalną finezję i psychodeliczne zakrętasy. Oczywiście zdarza się, że sięgam po coś mocniejszego i współczesnego jak choćby Septicflesh czy Mastodon. Jest jednak pewien haczyk - aby tak się stało, muszę w tym wszystkim słyszeć jakiś pomysł. Oba wymienione zespoły dość szybko ewoluowały, odchodząc od bezmyślnego łupania w kierunku coraz bardziej melodyjnych i rozbudowanych kompozycji. Muzykę zespołu Oberschlesien określiłbym jako "śląski Rammstein", a że niemieckiej ekipy nie lubię, czekało mnie co najmniej ciekawe doświadczenie. Postawiłem sobie jednak za punkt honoru napisać recenzję albumu, którego sam nigdy bym sobie nie włączył. Przekonajmy się, czy mi się to udało i czy nie taki diabeł straszny, jak go malują.
Historia Blindead jest idealnym przykładem tego, jak burzliwe potrafią być losy zespołów. Na początku trzy ciężkie i brutalne dzieła, w tym jedno wyjątkowe, które zostało docenione nie tylko w Polsce, ale też za granicą. Gdzieś w międzyczasie powstała również bardzo udana EP-ka. Po wydaniu swojego opus magnum zespół skręcił w mniej hermetyczne rejony. Zwrot ten wpłynął na muzykę, ponieważ na kolejnych dwóch wydawnictwach poczuć mogliśmy zdecydowanie więcej przestrzeni, która rozepchała się łokciami i zabrała sporo miejsca ciężarowi. Muzyka na tym nie straciła, ponieważ zarówno "Absence", jak i "Ascension" są wyjątkowo udanymi albumami. Zmiana wokalisty pomiędzy wymienionymi albumami w żaden sposób nie wpłynęła na jakość nagranych materiałów.
Wiele mówi się o tym, jak skuteczna i przyjemna jest nauka poprzez zabawę. Taką zabawą może być na przykład słuchanie muzyki, jednak nie musi być ona łatwa, o przyjemnej tematyce. Na warsztat możemy wziąć przecież historie zwyrodnialców, których nosiła Ziemia, ale o takim, dajmy na to, Josefie Mengele utwór napisać może każdy (to oczywiście odniesienie do "Angel of death" Slayera). Polski zespół Las Trumien podchodzi do tematu w sposób bardzo profesjonalny i przedstawia historie zwyroli "drugoligowych", którym (mimo "zasług") nigdy nie udało przebić się do mainstreamu. Wyraźnie widać, że już na starcie tej ekipie należy się duży szacunek za wysiłek w poszukiwaniach, a nie pójście na łatwiznę.
Mówi się, że człowiek zmienia się z wiekiem, że zmieniają się nasze gust, smak i zainteresowania. Faktycznie, coś w tym jest. Sam jestem tego dobrym przykładem, chociażby w kontekście piwa. Kilkanaście lat temu nie byłem w stanie wypić portera, a dziś jestem wielkim fanem ciemnych piw. Podobnie jest z muzyką, niektórymi jej gatunkami lub konkretnymi zespołami. Kilka lat temu po wielu nieudanych próbach zaprzyjaźniłem się w końcu z death metalem. Niewątpliwym filarem tego gatunku jest amerykański Nile, do którego również wykonałem na przestrzeni lat wiele podejść - jedynie tych nieudanych ponieważ po kilku utworach odpuszczałem (mówiąc młodzieżowo) "nie czując flow", czy może raczej nie do końca rozumiejąc tę muzykę. Do czasu...
Nie będę ukrywał, że na nowy album High On Fire czekam już co najmniej od trzech, czterech lat, jednak "Cometh The Storm" ukazał się dopiero sześć lat po swoim poprzedniku. Powiedzieć, że w tym czasie na świecie wydarzyło się wiele, to jak nie powiedzieć nic. Myślenie i życie każdego z nas zostało praktycznie całkowicie przebudowane z dnia na dzień i mimo w miarę szybkiego powrotu do codzienności, jakiś ślad tamtych zdarzeń został w każdym z nas. A czy "dziwne czasy" odcisnęły jakiekolwiek piętno na ekipie Matta Pike'a?
Na ekipę Black Tusk trafiłem w okolicach 2010 roku i premiery albumu "Taste The Sin". W kolejnych latach zespół sukcesywnie raczył swoich fanów nowymi wydawnictwami, nagrywając do 2018 roku jeszcze cztery krążki. Ostatni z nich niespecjalnie porywał, zatem swoje zespołowe retrospekcje ograniczałem do wcześniejszych albumów i już kilka lat temu przestałem wierzyć w to, że usłyszymy jeszcze coś nowego od ekipy z Savannah. "The Way Forward" był dla mnie sporym zaskoczeniem i niespodzianką. W dodatku bardzo pozytywną od samego początku.
Od wydania poprzedniego albumu Suicidal Angels, "Years Of Aggression", minęło pięć lat. To sporo czasu na to by "odnaleźć siebie", poszerzyć horyzonty i spróbować nowych rzeczy, jednak z drugiej strony po co cokolwiek zmieniać, skoro to, co było, wciąż pięknie "żre"? Grecy prawdopodobnie wyszli z takiego właśnie założenia, ponieważ "Profane Prayer" jest bezpośrednią kontynuacją poprzedniego krążka oraz kilku wcześniejszych. W wielu przypadkach można by to uznać za wadę ze względu na wtórność. Ale nie tu. Fakt faktem - nowe wydawnictwo przynosi muzykę, którą doskonale znamy, natomiast jakość stworzonego materiału sprawia, że nikomu nie powinno to przeszkadzać.
Kiedyś słuchałem ciężkiej muzyki, ale już z tego wyrosłem. Teraz jak tego słucham, to wydaje mi się po prostu śmieszna i bez sensu. Z wiekiem człowiek po prostu mądrzeje.
Rynek sprzętu audio jest wypełniony towarem niczym dyskonty przed świętami. Wybór jest przeogromny, chwilami wręcz przytłaczający. Na półkach dominują produkty uznanych, znanych audiofilom marek, których historia sięga nieraz czasów przedwojennych....
Myśląc o nowoczesnym sprzęcie audio, takim jak streamery, słuchawki bezprzewodowe czy głośniki sieciowe, zwykle mamy z tyłu głowy jedną myśl - aby był to produkt na poziomie, lepiej trzymać się...
Rega to brytyjska firma, która zdobyła uznanie melomanów głównie dzięki produkcji wysokiej jakości gramofonów. Klienci czasami zapominają jednak, że jej katalog obejmuje znacznie szerszy asortyment komponentów stereo, takich jak wzmacniacze,...
Bannery boczne
Komentarze
Michał
Posiadacz JA11 here. Jak na to, że jest malutki i mocno budżetowy, to jest fantastyczny. Polecam.
Powyższy wykres równowagi tonalnej wcale mnie nie dziwi, jeśli podział wysokich jest na 1600 Hz i jak widać na zdjęciu, jest łagodny filtr 2 rzędu, 28-mm miękka...
Apple Music ma 3 poziomy jakości. Stratna, bezstratna (jakość CD) i hi-res (tylko część utworów). Ostatnio mocno promuje dźwięk przestrzenny. Wszystko to w pods...
Obecna cena H95 zatrzymała się na kwocie 5555 zł, dlatego postanowiłem zdecydować się na ten model. Jestem na etapie odkrywania jego możliwości w warunkach domo...
Zapewne niejedno z nas próbowało kiedyś przestawiać swoje kolumny głośnikowe w różne miejsca w mieszkaniu lub domu, aby sprawdzić, gdzie będą najlepiej grały. Oczywiście ma to sens, ponieważ rozmiar, akustyka pomieszczenia czy rozstawienie kolumn względem słuchacza i ścian mają kluczowe znaczenie dla ich brzmienia. Jednak czy kiedykolwiek zastanawialiśmy się nad...
In Norse mythology, Thor is known as the god of thunder, lightning, marriage, vitality, agriculture, and the home hearth. He was said to be more sympathetic to humans than his father, Odin, though equally violent. He traveled in a chariot...
Manufacturers of hi-fi equipment like to brag about their peak performance, but in any company's product lineup, the key role is played by the models that simply sell best. They are the ones that provide funds for further development and...
Sonus Faber announced the launch of Suprema, a groundbreaking loudspeaker system rooted in luxury, unparalleled audio excellence and meticulous craftsmanship. Marking the brand's 40th anniversary, the Suprema system, featuring two main columns, two subwoofers and one electronic crossover, represents the...
Rega - nazwa znana i ceniona w całym świecie audio, głównie z powodu znakomitych gramofonów, ale także innych komponentów hi-fi. Każdy, kto choć trochę interesuje się sprzętem grającym, doskonale woe, że produkty brytyjskiej legendy są uważane za jedne z najlepszych na świecie i chyba każdy marzy, aby chociaż raz sprawdzić...
Cytaty
Strona używa plików cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej na temat danych osobowych, zapoznając się z naszą polityką prywatności.
Alek