Grzech Piotrowski - Sin
- Kategoria: Jazz
- Karol Otkała
Podobno człowiek, który nie wytycza sobie nowych ścieżek i wyzwań, nie rozwija się. Wiele w tym prawdy - na własne oczy przekonałem się o tym obserwując kilku znajomych. Stać w miejscu to tyle, co się cofać. Dziś przede mną nie lada wyzwanie - zrecenzowanie "Grzechu" Grzecha Piotrowskiego. Jest to zadanie o tyle trudne, że prezentowany przez niego styl jest mi zupełnie obcy i nigdy nie obracałem się w klimatach zaprezentowanych na tym krążku. Nie będzie to wywód fachowca, profesjonalisty, tylko raczej opinia przeciętnego Kowalskiego, któremu album ten po prostu dziwnym trafem wpadł w ręce. "Sin" jest dla mnie soundtrackiem do filmu, który nigdy nie powstał.
Jest to chwila (nieco ponad 52 minuty) wytchnienia i oderwania się od świata pędzącego nie wiadomo dokąd. Nie jest to album do słuchania na co dzień. To wydawnictwo, które powinno być traktowane z należytym szacunkiem: gdy je włączamy, skupiamy się tylko na nim. "Sin" traktuję jako płytę "obrzędową" albo "rytualną" - mam ją już od jakiegoś czasu, a licznik odsłuchań nie wszedł jeszcze w liczby dwucyfrowe. Ale chyba właśnie w tej formie Grzech "wchodzi" najlepiej. Każdy z tych kilku odsłuchów to odcięcie się od otaczającego świata. I nie powiem - były to bardzo pozytywne momenty. Człowiek nie myślał o problemach dnia codziennego, o gonitwie za sukcesem, karierą. Liczyły się tylko kojące i uspokajające dźwięki. Niektóre z nich relaksują trochę bardziej dynamicznie, jak otwierający album kawałek "Moje Słońce", inne robią to o wiele wolniej - "Tylko My". Wszystko podane jest w wyważonych proporcjach, chociaż troszkę bardziej podoba mi się pierwsza część tego krążka. Jak już wcześniej pisałem - specjalistą od gatunku nie jestem, ale od samego początku ten krążek kojarzył się z Kennym G.
Wspomniałem również, że jest to soundtrack do filmu, który nigdy nie powstał. Gdybym musiał dokonać wyboru to niektóre momenty "Grzechu" umieściłbym w filmach przyrodniczych: piękny, słoneczny dzień, tatrzańska przyroda budząca się do życia po długiej i surowej zimie, w Dolinie Chochołowskiej fioletowe dywany krokusów, gdzieś na zboczu kozice, strumyk płynie z wolna, w oddali na grani człowiek... Piękna sprawa! Mimo, że nie znam się na takiej muzyce, to i tak gorąco polecam - na pewno spędzicie z Grzechem wiele miłych chwil. Dodatkowym plusem jest bardzo eleganckie wydanie tego albumu z tłoczeniem na złotym nośniku. Moja stale powiększająca się kolekcja płyt różnych powiększyła się o nietuzinkowego rodzynka, do którego z dużą przyjemnością będę wielokrotnie wracał.
Artysta: Grzech Piotrowski
Tytuł: Sin
Wytwórnia: ARMS
Rok wydania: 2005
Gatunek: Jazz
Czas trwania: 52:26
Opakowanie: Digipack
Ocena muzyki
Ocena wydania
-
Edgar
Sama prawda w tych słowach! Dodam jeszcze od siebie, że płyta Sin świetnie się nadaje do testowania klamotów audio :-)
0 Lubię -
Wombat Alfred
Bardzo ciekawa recenzja, taka szczera i bez pałowania się albo rzucania jakimiś mądrymi terminami. W ogóle nie słyszałem wcześniej o tej płycie. Jak widzę solową płytę jakiegoś saksofonisty, to uciekam na drzewo, ale on chyba nie tylko w rurę dmucha...
0 Lubię
Komentarze (2)