40 premier wystawy High End 2017

Mimo ogromnego ruchu na rynkach dalekowschodnich i rosnącej popularności innych wystaw sprzętu audio na całym świecie, imprezą wyznaczającą trendy w branży wciąż pozostaje High End w Monachium. Każdego roku w maju do hal MOC zjeżdżają się przedstawiciele wszystkich liczących się firm i instytucji - producenci, dystrybutorzy, sprzedawcy, dziennikarze, blogerzy, a także specjaliści od nowych technologii, właściciele i pracownicy firm fonograficznych i studiów nagraniowych, a także audiofile i melomani z całego świata. Najwięksi gracze pokazują swą dominację prezentując systemy za miliony euro, a po godzinach organizując grube imprezy dla swoich dystrybutorów i dealerów. Mniejsze firmy szukają szczęścia na skromniejszych stanowiskach lub łączą siły prezentując mieszane systemy w pokojach na końcach wąskich korytarzy. Po halach centrum wystawienniczego MOC krążą natomiast dziennikarze, dystrybutorzy i zwykli zwiedzający, wyrabiając kilometry w poszukiwaniu premier, ciekawostek i oczywiście - jak najlepszego dźwięku. Największą atrakcję High Endu tworzą jednak sami wystawcy dla których to właśnie ta impreza jest najlepszą okazją do zaprezentowania nowych modeli lub nawet prototypów, które dopiero za kilka miesięcy zostaną oficjalnie wprowadzone do sprzedaży. Niektórzy producenci specjalnie układają harmonogram swoich premier tak, aby te najbardziej spektakularne odbyły się właśnie w Monachium. Postanowiliśmy więc zebrać informacje o czterdziestu najciekawszych i najczęściej komentowanych nowościach zaprezentowanych podczas tegorocznego High Endu. Chcecie wiedzieć czym będzie teraz żyła branża audio? Zobaczcie koniecznie!

Zanim jednak przejdziemy do informacji o tych urządzeniach, garść statystyk dotyczących samej wystawy. Jej organizatorzy byli w tym roku wyjątkowo aktywni, a dziennikarzom udostępnili nawet specjalnie przygotowane artykuły i filmy, które nieźle oddają rozmach i klimat tej imprezy. Dosłownie kilka dni temu uczestnikom przesłano statystyki - 29000 metrów kwadratowych ogólnej powierzchni, 538 wystawców, 541 akredytowanych dziennikarzy, 13410 odwiedzających i 8002 gości z branży. Te liczby jasno dają do zrozumienia, że High End jest przede wszystkim imprezą dla wtajemniczonych. To tutaj profesjonaliści mogą nawiązać nowe znajomości, wziąć udział w zamkniętych spotkaniach i szkoleniach, a wieczorem pójść do jednej z lokalnych knajp aby znów porozmawiać o głośnikach i wzmacniaczach, racząc się piwem, kartoflami, sznyclem i wurstem pod każdą postacią. Jako wydarzenie, High End faktycznie jest imponujący, ale z punktu widzenia zwykłego audiofila to raczej duże targi dla handlowców i dziennikarzy, niż wystawa na której słucha się sprzętu lub nawet szuka czegoś dla siebie. Jak sama nazwa wskazuje, wiele prezentowanych w Monachium urządzeń to cenowa stratosfera. Sprawę dodatkowo komplikuje organizowana w tym samym terminie "konkurencyjna" impreza. Niby blisko, ale jednak trzeba znaleźć czas aby się tam przetransportować i zwiedzić wszystkie pokoje i stanowiska. Krótko mówiąc, jeśli zainwestujecie w podróż do Monachium i postanowicie zobaczyć absolutnie wszystko, musicie chodzić co najmniej jak Robert Korzeniowski i przygotować się na wiele rozczarowujących prezentacji, bo warunki akustyczne w przeszklonych halach MOC są bardzo trudne, a kombinacje sprzętowe układane często zgodnie z polityką niemieckich dystrybutorów lub na skutek takiej czy innej zbieżności interesów, nie zawsze grają hi-endowo.

Moja prywatna opinia? High End interesuje mnie tylko tak, jak zaprezentowane na nim nowości. Uważam, że taką imprezę równie dobrze można by było zorganizować w zupełnie innym miejscu i to bez jakiegokolwiek sprzętu! W dużej hali przy małych stolikach siedzieliby przedstawiciele każdej z firm biorących udział w takiej imprezie, a między nimi mogliby sobie spacerować ci wszyscy dystrybutorzy i dziennikarze, puszczając sobie zazdrosne spojrzenia. No dobra, mogłyby się tam znaleźć nowe wzmacniacze, słuchawki, kable i kolumny, ale każdy z wystawców byłby wyposażony przede wszystkim w wizytówki, katalogi, cenniki i jakiś tablet na którym pokazywałby swoje nowości. Potem całe towarzystwo hurtem do baru na piwo i koniec imprezy. Oczywiście to tylko taki żart, ale czy daleki od prawdy? Mam wrażenie, że tego typu wystawy w coraz mniejszym stopniu służą słuchaniu sprzętu i muzyki, a napędzane są głównie przez efekt "jadę tam, bo trzeba". Producent musi pokazać coś nowego. Dystrybutor - pojawić w pokojach i na imprezach firm, których sprzętem handluje. Dziennikarz powinien pojechać, narobić zdjęć, pogadać z ludźmi, posłuchać ich sprzętu i z grzeczności powiedzieć, że fajny (choć średnio fajny i zazwyczaj zdecydowanie za drogi). A potem wraca do domu i orientuje się, że jakaś banda Chińczyków wrzuciła na swoje forum dwa miliony zdjęć, i to już drugiego dnia trwania imprezy. Zlinczujcie mnie, przypalajcie rozgrzanymi triodami i powieście na kablach głośnikowych, ale wolę słuchać płyt wypalanych z empetrójek niż ganiać cztery dni po tych straganach, żeby potem stać w kolejce do taksówek obok tych samych ludzi, których można spotkać na każdej większej imprezie w Polsce. Nie jara mnie to. Dlatego nie będę pisał reportażu, w którym - jako ekspert - opowiem teraz wszystkim, jak to podobało mi się brzmienie tego z tamtym, a jak źle z kolei grało siamto z owamtym. Postanowiłem natomiast przeprowadzić dość dokładne śledztwo na temat czterdziestu najciekawszych nowości zaprezentowanych w Monachium. Wydaje mi się, że jest to po prostu ciekawsze, bo opisywane urządzenia niedługo pojawią się w sklepach i pewnie będą testowane w lepszych, bardziej kontrolowanych warunkach. Co ciekawe, nie wszystkie nowości z High Endu zabijają ceną, więc może szczególnie warto przyjrzeć się właśnie tym produktom?

Audeze LCD-i4

Zaczynamy od słuchawek, ale nie byle jakich. Oto firma Audeze postanowiła stworzyć najlepsze na świecie dokanałówki, a jako bazę nowego modelu wykorzystała nauszniki LCD-4. Co wspólnego mają duże, wokółuszne słuchawki planarne z nowymi dokanałówkami? To, co najważniejsze - przetworniki. Membrany w LCD-i4 mają być prawie identyczne, a ich grubość jest porównywalna z rozmiarami komórek krwi. Do tego inżynierowie dorzucili technologię Fluxor, a za wygląd zewnętrzny nowego modelu odpowiedzialni byli projektanci BMW Designworks. Producent chwali się, że pasmo przenoszenia jego topowych dokanałówek jest kompletnie płaskie i to już od 10 Hz, a ponieważ mamy do czynienia z pojedynczym przetwornikiem, dźwięk ma być również idealnie spójny. Pojedyncza słuchaweczka waży przy tym tylko 12 gramów. Audeze LCD-i4 będą kosztowały 2495 dolarów.

Audia Flight FLS10

Nowa integra Audii to prawdziwa elektrownia zbudowana w oparciu o doskonałą końcówkę mocy Audia Flight FLS4. FLS10 ma dostarczać 200 W na kanał bez najmniejszej zadyszki. W pełni zbalansowany wzmacniacz oferuje wejścia RCA i XLR, wyjście słuchawkowe i zdalne sterowanie w formie aluminiowego pilota. Obudowę również wykonano z aluminium, które jest szczotkowane i anodyzowane. W środku kryje się 2000-VA transformator, a z przodu zainstalowano czytelny wyświetlacz OLED. Opcjonalnie FLS10 będzie można wyposażyć w kartę phono stage'a lub DAC-a. Dostawy mają rozpocząć się w czerwcu. Cena powinna oscylować w granicach 9500 euro.

Auralic G2

Firma kojarzona przede wszystkim z bardzo udanymi streamerami zapowiedziała na tegorocznej wystawie wprowadzenie całkiem nowej linii komponentów noszących oznaczenie G2. Druga generacja urządzeń Auralica będzie oczywiście wykorzystywała nowoczesne kości, w tym znacznie mocniejsze procesory, i oferowała rozwiązania takie, jak Lightning Link. To firmowa technologia mająca zapewniać idealną transmisję danych. Złącze wykorzystuje zalety połączenia HDMI w celu eliminacji jittera. Jeśli chodzi o modele, nową serię zapoczątkuje streamer Aries G2 i przetwornik Vega G2. Użytkownicy będą mogli także bawić się zegarem dzięki modelowi Leo G2 i skorzystać z upsamplingu plików do postaci DSD dzięki urządzeniu o nazwie Sirius G2. Oficjalne ceny nie zostały jeszcze ujawnione.

Auris Audio Headonia

Serbski producent wzmacniaczy lampowych zaprezentował w Monachium dwa nowe modele. Pierwszy to integra Fortissimo oferująca moc 100 W dzięki zastosowaniu czterech lamp KT120. W przyszłości firma planuje wypuszczenie modeli na EL34, 6550 i KT88. Nas jednak bardziej zainteresował wzmacniacz słuchawkowy o nazwie Headonia. Wszystkie dane wskazują, że może to być prawdziwa perełka. Nowy model wykorzystuje jedną lampę ECC99 i dwie 2A3 pracujące w konfiguracji Single Ended. Headonia może napędzać równolegle dwie pary nauszników o impedancji od 32 do 600 Ω. Moc wyjściowa dochodzi w porywach do 3 W. Wszystko to brzmi bardzo zachęcająco. Zresztą wystarczy spojrzeć na zdjęcie. Mało prawdopodobne aby taki wzmacniacz nie grał dobrze.

Burmester 175

Pierwszy gramofon w historii Burmestera i od razu taki cios... No ale firma, która od wielu, wielu lat produkuje wyłącznie hi-endowe klocki, nie mogła sobie pozwolić na romans z tandetą. A już na pewno nie w tak ważnym temacie, jak gramofon. Niemcy mogli za to wydać na ten projekt sporo pieniędzy i najwyraźniej to właśnie zrobili, bo 175 oprócz całej obudowy, silnika i talerza, wykorzystuje własne ramię, wkładkę, zasilacz i phono stage - wszystko produkcji Burmestera! Z ciekawszych rozwiązań, szlifierka wykorzystuje cztery silniki, które napędzają sub-talerz poprzez dość skomplikowany system pasków, a całość opiera się na magnetycznych nóżkach izolujących gramofon od wibracji podłoża. Wygląda to naprawdę odlotowo. Burmester 175 waży 60 kg i kosztuje 30000 euro. Sporo, ale - jak stwierdziło już kilku ekspertów - ten gramofon prawdopodobnie przeżyje swojego właściciela, a nawet jego dzieci i wnuki.

Chord Blu Mk II

Gdybyśmy kierowali się zasadą mówiącą, że co zostało zobaczone, nie może zostać odzobaczone, musielibyśmy wyrzucić Chorda z tego zestawienia. Brytyjska firma podczas tegorocznego High Endu zaprezentowała bowiem trzy nowe produkty - transport płyt kompaktowych Blu Mk II, przetwornik ze wzmacniaczem słuchawkowym Hugo 2 oraz rozszerzenie dla miniaturowego DAC-a Mojo o uroczej nazwie Poly. Wszystko fajnie, ale dokładnie te same nowości pokazano na tegorocznej wystawie CES. Zawsze można jednak powiedzieć, że to dwie różne wystawy i dwa zupełnie różne rynki docelowe. Z trzech premier Chorda nas najbardziej fascynuje Blu Mk II. No bo kto by pomyślał, że firma kojarzona z nowoczesnymi przetwornikami i nie mniej kontrowersyjnymi wzmacniaczami wypuści na rynek hi-endowy transport CD. No ale jeśli ktoś ma Dave'a i potężną kolekcję japońskich kompaktów, to pewnie ma to jakiś sens.

dCS Vivaldi One

Producenci hi-endowej elektroniki często robią sobie i wiernym klientom takie małe prezenty z okazji okrągłych rocznic działalności. Taką właśnie okazję uczcił dCS prezentując cyfrowy odtwarzacz Vivaldi One, zaprojektowany dla uczczenia trzydziestych urodzin firmy. Na pokładzie jest wsparcie dla serwisów TIDAL i Spotify, a także Apple AirPlay. Do tego mamy kilka wejść cyfrowych i naturalnie opcję słuchania muzyki bezpośrednio z dysku NAS. Urządzenie wspiera gęste formaty, choć według danych producenta nie odtworzy niczego ponad DSD128. Tutaj firma mogła się chyba bardziej postarać, szczególnie mając na uwadze cenę modelu Vivaldi One - 55000 funtów. Jeśli koniecznie musicie wydać więcej, nie ma problemu - można zamówić wersję wykończoną 24-karatowym złotem. Dopłata wynosi od 2500 do 11000 funtów w zależności od tego jak bardzo chcecie ozłocić swój odtwarzacz. Podobno firma ma już sporo zamówień, więc za pięć lat pewnie zrobi większe i droższe źródło wysadzane diamentami. Klient nasz pan.

Dynaudio Special Forty

Pamiętacie kultowe monitory Special Twenty Five? Te wyjątkowe zestawy zostały wypuszczone na rynek dla uczczenia dwudziestej piątej rocznicy działalności duńskiej firmy i niemalże z miejsca stały się obiektem pożądania audiofilów. Kto natychmiast złożył zamówienie i zostawił kaucję, ten nie tylko kupił doskonałe głośniki, ale i nieźle ulokował swoje oszczędności, bo jubileuszowych kolumn nie produkowano w nieskończoność. Po piętnastu latach inżynierowie Dynaudio postanowili zafundować nam powtórkę z rozrywki. Special Forty wykorzystują wszystko, co najlepsze w kolumnach Dynaudio, zachowując przy tym rozsądne gabaryty i znośną cenę. Na górze mamy nową, 28-mm kopułkę Esotar Forty, a średnie i niskie tony odtwarza 17-cm woofer, który zdaniem duńskich projektantów jest najlepszym przetwornikiem, jaki w tej chwili oferuje ich firma. Do tego dostajemy zwrotnicę pierwszego rzędu i cudownie wykonaną obudowę w dwóch specjalnych, lakierowanych na wysoki połysk okleinach w kolorze szarej i czerwonej brzozy. Sprzedaż ma się rozpocząć w czerwcu, a kolumienki będą kosztowały 3000 euro. Jeśli macie trochę luźnej gotówki, możecie je kupić i odstawić w fabrycznym opakowaniu w bezpieczne miejsce. Jeśli Special Forty okażą się tak dobre, jak wszyscy się spodziewamy, to po zakończeniu produkcji ich ceny mogą nawet poszybować w górę.

Electrocompaniet Rena S-1

Kiedy norweska firma zaprezentowała światu swoje pierwsze głośniki bezprzewodowe - Tana L-1 i Tana SL-1, audiofile byli przekonani, że to tylko niewinna zabawa. Takie udawanie, że robi coś nowoczesnego i dizajnerskiego, kiedy tak naprawdę wciąż koncentruje się na wzmacniaczach i monoblokach dla hi-endowców. Okazuje się, że Electrocompaniet nie żartował i wypuszcza na rynek nowe urządzenia tworzące linię EC Living - streamer bez wzmacniacza o nazwie Rena S-1, ze wzmacniaczem oznaczony jako Rena SA-1, a także pierwszy subwoofer w tej lifestyle'owej linii - Sira L1. Pierwszy z wymienionych modeli to odtwarzacz sieciowy zamknięty w minimalistycznej obudowie. Jak zapewnia producent, można podłączyć go bezpośrednio do posiadanego wzmacniacza, wciąż mając opcję uzupełnienia systemu o bezprzewodowe głośniki. Urządzenie wygląda naprawdę świetnie i będzie dostępne w trzech kolorach - czarnym, srebrnym i oczywiście złotym. Polska cena modelu Rena S-1 powinna wynieść około 2500 zł.

Estelon Lynx

Estońska firma utorowała sobie drogę na hi-endowe salony modelem Extreme. Jej pozostałe konstrukcje również są niczego sobie, w tym Model YB, który niedawno otrzymał ważną nagrodę za wspaniałe wzornictwo. Teraz firma wprowadza coś nowego - inteligentne głośniki o nazwie Lynx. Brzmi ciekawie, ale jeśli dobrze rozumiemy, to pomysł jest stosunkowo prosty i już przez wiele firm przetestowany. Do kolumn należy po prostu wsadzić całą potrzebną elektronikę, uwalniając klienta od konieczności zakupu wzmacniacza, streamera, kabli i nie wiadomo czego tam jeszcze. Z tym, że tutaj nazywa się to Estelon Intelligent Audio. Nie zmienia to faktu, że - podobnie jak inne modele Estelona - nowe podłogówki prezentują się cudownie. Jeśli chodzi o technikalia, Lynx wykorzystuje 10-calowy woofer, dwa 5-calowe głośniki nisko-średniotonowe i tweeter o średnicy 1 cala. Kolumny będą dostępne w preorderze jesienią tego roku.

Fidata HFAS1

Mogłoby się wydawać, że audiofil słuchający muzyki z dysku sieciowego może trzymać swoje pliki na dowolnym serwerze NAS lub nawet na własnym komputerze, którego zawartość została odpowiednio udostępniona, ale nie... Inżynierowie z firmy Fidata twierdzą, że pliki z muzyką należy przechowywać na urządzeniu zbudowanym specjalnie pod tym kątem. Takim właśnie serwerem zaprojektowanym pod kątem odtwarzania, czy raczej przesyłania muzyki, jest model HFAS1. Według producenta, ma on być idealnym uzupełnieniem dla każdego hi-endowego streamera. Przy okazji urządzenie dostarczy nam kilka przydatnych funkcji, jak na przykład ochrona danych. To dość ważne dla każdego audiofila, który powierza serwerowi całą swoją kolekcję nagrań, w tym gęste pliki, za które najczęściej trzeba słono zapłacić. Fidata HFAS1 występuje w dwóch wersjach - o pojemności 1 TB lub 2 TB, oczywiście w obu przypaskach mówimy o dyskach SSD.

Focal Utopia III Evo

Po wprowadzeniu bardzo udanych kolumn z serii Sopra, francuska firma uznała, że przyszedł czas na udoskonalenie swoich flagowych konstrukcji. I właśnie tak wyglądają kolumny z serii Utopia III Evo - trochę jak produkowane dotychczas Utopie III, a trochę jak Sopry. Nie ma w tym zresztą nic dziwnego, bo wspomniane modyfikacje mają wiele wspólnego z tymi modelami. Z nowych pomysłów wprowadzono między innymi zawieszenie TMD i system NIC stabilizujący pole magnetyczne w głośnikach. Na razie w katalogu Focala pojawiły się dwa modele dotknięte magiczną ręką ewolucji - Maestro Utopia Evo i Scala Utopia Evo. Naturalnie, w momencie premiery zastąpiły one swoje starsze wersje. Pozostałe zestawy z topowej serii prawdopodobnie doczekają się swoich ulepszonych następców w niedalekiej przyszłości.

Harbeth M30.2

Brytyjski specjalista od monitorów świętuje swoje czterdzieste urodziny w najlepszym stylu. Oto w jego katalogu pojawiły się zestawy będące w prostej linii kolejną generacją modelu M30.1. Zmiany nie są rewolucyjne - nowe monitory otrzymały najnowsze gniazda WBT z serii NextGen, kondensatory wyprodukowane w Wielkiej Brytanii, urodzinowe okablowanie wewnętrzne z miedzi OFC o wysokiej czystości oraz tweeter o zmienionym wyglądzie, ze srebrną siateczką ochronną. Największą nowością jest chyba rodzaj wykończenia. M30.2 będą dostępne w naturalnym fornirze w kolorze srebrnego eukaliptusa. Brzmi egzotycznie, a wygląda jeszcze lepiej. Jeśli chodzi o brzmienie, nie spodziewalibyśmy się rewolucji, ale to chyba byłaby ostatnia rzecz, jakiej domagaliby się miłośnicy Harbetha. Bądźmy szczerzy, kilka kosmetycznych zmian to raczej pretekst do wypuszczenia kolejnego, jubileuszowego modelu, chociaż nie wykluczone, że nowe gniazda, kondensatory i kable poprawią to i owo.

Innuos ZENith SE

Kolejne cyfrowe źródło godne uwagi to Innuos ZENith SE - urządzenie łączące w sobie funkcje serwera i streamera. Jak twierdzi producent, ulepszenia wprowadzone w tym modelu pozwoliły zachować neutralność i rytmiczność poprzednika, ale także dodać do tego niesamowitą głębię przestrzeni i odpowiednią masywność dźwięku. Wewnątrz znajdziemy między innymi zasilacz zaprojektowany przez Seana Jacobsa, wykonany na zamówienie transformator toroidalny oraz masę usprawnień mających ochronić elektronikę przed zakłóceniami i wibracjami. ZENith SE pracuje pod kontrolą firmowego systemu operacyjnego innuOS, który pozwala między innymi na zgrywanie płyt CD, zarządzanie danymi, importowanie muzyki i edytowanie informacji takich, jak tytuły czy okładki albumów. Po aktualizacji do najnowszej wersji, system pozwoli nam również odtworzyć muzykę znajdującą się na zewnętrznym dysku NAS. Innuos dociera już do dwudziestu krajów na całym świecie. Może teraz pora na Polskę?

Kef Q

Najnowsza generacja serii Q będzie dla brytyjskiej firmy równie ważna, a może nawet ważniejsza niż flagowe Reference'y czy legendarne LS50-tki, bo to właśnie ta popularna linia ma szansę dotrzeć do szerokiego grona odbiorców. Oprócz wyglądu zewnętrznego mocno zmieniły się zwrotnice, a głośniki wysokotonowe w koaksjalnym przetworniku Uni-Q zyskały nowe, tłumiące dyfuzory mające poprawić czystość tego zakresu. Modyfikacje nie ominęły także obudów i tuneli rezonansowych. W nowej serii Q znajdziemy aż trzy modele podłogowe - Q550, Q750 i potężne Q950, dwa monitory - Q150 i Q350, a także głośnik centralny Q650c. Ceny zaczynają się od 430 funtów za podstawkowe Q150, a para największych kolumn Q950 będzie kosztowała 1430 funtów.

Leema Pulse IV

Brytyjska firma prowadzona przez zespół byłych inżynierów BBC na pewno wie jak rozpalić wyobraźnię audiofilów. Najnowszy wzmacniacz zintegrowany o nazwie Pulse IV jest tego dowodem. W nowej obudowie umieszczono chyba wszystko, czego nam do szczęścia potrzeba. Integra oddaje 80 W na kanał, co powinno w zupełności wystarczyć do napędzenia większości kolumn. Oprócz tego w pakiecie dostajemy przetwornik cyfrowo-analogowy z siedmioma wejściami cyfrowymi, Bluetooth z obsługą kodeka apt-X, phono stage dla wkładek MM i MC, wyjście słuchawkowe i oczywiście wszystkie funkcje i gniazda typowe dla wzmacniaczy zintegrowanych. Dodajmy, że wbudowany DAC to nie jakaś płytka z odrzutu, ale układ bazujący na 32-bitowej kości ESS Sabre, dzięki czemu bez problemu odtworzymy tu nawet pliki DSD. Pulse IV będzie kosztował 2295 funtów.

MAG-LEV Audio

Pierwsze zdjęcia, a raczej koncepcyjne grafiki tego gramofonu obiegły sieć z prędkością światła. Środki potrzebne na rozpoczęcie jego produkcji zebrano za pośrednictwem Kickstartera. No i wreszcie jest - pierwszy na świecie gramofon z lewitującym talerzem. Trzeba przyznać, że w odróżnieniu od jakichś głośniczków z budzikiem, w przypadku gramofonu takie rozwiązanie faktycznie ma swoje uzasadnienie. W tak prosty sposób teoretycznie udało się uwolnić płytę od wibracji przenoszonych z podłoża. No, ale... Wciąż pozostaje ramię, które w tym przypadku jest przykręcone wprost do podstawy gramofonu. Internauci szybko podnieśli również inne kwestie takie, jak potencjalne problemy z właściwym wycentrowaniem talerza, odchyłki prędkości obrotowej czy wreszcie wpływ silnego pola magnetycznego na pracę wkładki i w konsekwencji - brzmienie. Dobrze, że Słoweńska firma pomyślała o zabezpieczeniu talerza przed nagłym odcięciem prądu, bo jej szlifierka ma na pokładzie małego UPS-a. O tym, że lewitujący gramofon jest chyba bardziej gadżetem, niż spełnieniem marzeń audiofilów, świadczą chociażby zastosowane podzespoły. Proste ramię Pro-Jecta i fabrycznie zamontowana wkładka Ortofon OM 5E - to rzeczy, które normalnie znajdują się na wyposażeniu tanich gramofonów dla początkujących winylowców. No, ale... Ten ma latający talerz, szpanerskie podświetlenie i kosztuje 1030 dolarów w preorderze, czyli i tak tylko 2-3 razy więcej, niż wydalibyśmy na budżetowy gramofon z talerzem obracającym się normalnie, po staremu - na łożysku. My chyba na razie wstrzymamy się z zamówieniem, bo czekamy na lewitujące garnki do kuchni.

Manger P1

Najnowsze propozycje Mangera wyglądają obłędnie i oczywiście wykorzystują firmowy głośnik, o którym napisano już chyba wszystko włącznie z recenzjami płynnie przechodzącymi w prawdziwe poematy. W modelu P1 przetwornik ten jest wspomagany 20-cm głośnikiem niskotonowym z kanapkową membraną wykonaną z celulozy wzmacnianej specjalnymi włóknami. Częstotliwość podziału ustalono na 360 Hz, dzięki czemu można powiedzieć, że większość pasma faktycznie pokrywa firmowy głośnik o wyjątkowej budowie. Ale P1 to przede wszystkim bardzo zgrabne kolumny, które będą dostępne w różnych wersjach wykończeniowych - zarówno lakierowanych, jak i pokrytych naturalnymi fornirami. Jeśli chodzi o parametry, kolumny charakteryzują się skutecznością na poziomie 89 dB, a ich impedancja nominalna wynosi 4 Ω. Jedna sztuka P1 waży 28 kg. A jeśli komuś nie chce się samodzielnie dobierać wzmacniacza, kolumny dostępne są również w aktywnej odmianie S1. Piękna rzecz.

Mark Levinson Nº 515

Amerykańska firma pokazała w Monachium swój najnowszy produkt - gramofon Nº 515. Hi-endowa szlifierka została zaprojektowana i wykonana we współpracy z firmą VPI i jest pierwszym gramofonem noszącym logo Marka Levinsona. Nº 515 ma się znakomicie uzupełniać z phono stage'ami zamontowanymi w nowych preampach - Nº 526 i Nº 523. Od strony technicznej, ten gramofon to przede wszystkim masywny talerz, podstawa z wytłumionego MDF-u pokrytego warstwą winylu, mocny silnik prądu zmiennego zamontowany w osobnej obudowie i ramię wykonane na drukarce 3D. Ceny zaczynają się od 10000 dolarów, i to za wersję bez zamontowanej wkładki. Wśród klientów Marka Levinsona na pewno znajdą się amatorzy winylu, ale my chyba wolelibyśmy kupić któryś z modeli VPI, bo nie lubimy podrobów.

MBL N11 i N15

Niemiecka firma zaprezentowała dwa najnowsze modele z serii Noble - przedwzmacniacz N11 i monobloki N15. Preamp jest świetny, ale to właśnie monobloki robią największe wrażenie. Wyglądają trochę jak złote grzejniki zamontowane na lśniących, czarnych postumentach. Może to trochę obciachowe, ale tutaj liczy się przede wszystkim technologia. N15 wykorzystują stopnie wyjściowe LASA drugiej generacji, co pozwala im uzyskać 560 W przy 4 Ω oraz maksymalny prąd wyjściowy wynoszący 36 amperów. Takie cudo powinno ruszyć każdy głośnik, włącznie z firmowymi promiennikami dookólnymi. I właśnie taka konfiguracja została zaprezentowana podczas tegorocznego High Endu. Najlepsze jest to, że przedwzmacniacz N11 ma dwie grupy gniazd wyjściowych, dzięki czemu można do niego podłączyć aż cztery sztuki N15 i zasilać kolumny w bi-ampingu. N11 kosztuje 14600 dolarów, a N15 - 17800 dolarów.

McIntosh MA8900

Legendarna, amerykańska firma pokazała w Monachium dwa nowe urządzenia - wzmacniacz zintegrowany MA8900 i odtwarzacz płyt kompaktowych MCD350. Nas oczywiście zainteresował ten pierwszy. Nowa integra McIntosha to pierwsze urządzenie wykorzystujące nowe radiatory Monogrammed Heatsinks. Ich wprowadzenie było podobno konieczne ze względu na zaawansowane tranzystory pracujące w stopniu mocy. A tej mamy do dyspozycji dokładnie 200 W i to niezależnie od impedancji podłączonych kolumn. Największą nowością jest wbudowany moduł przetwornika o nazwie DA1. 32-bitowy DAC ma sześć wejść cyfrowych i łyka wszystko do 32 bit/384 kHz, DSD256 i DXD 384 kHz. Co ciekawe, moduł przetwornika będzie można w przyszłości wymienić na jeszcze lepszy, a to akurat bardzo fajny pomysł, bo nowe kości wychodzą cały czas, a wzmacniacz... No, bądźmy szczerzy - większość audiofilów nie będzie już chciała wymienić go na inny. Na pokładzie jest też phono stage dla wkładek MM i MC. Z przodu - klasyka. Jest nawet pięć pokręteł do regulacji barwy. Cena - 7500 dolarów.

Merging Technologies Merging+Nadac

Szczerze podziwiam ludzi, którzy budują własne, hi-endowe streamery, serwery i inne tego typu cuda, w dodatku opracowując dla nich oryginalne podzespoły i oprogramowanie. A tak właśnie działa firma Merging Technologies, która podczas tegorocznego High Endu zaprezentowała najnowszą generację swoich odtwarzaczy. Żeby zrozumieć o co dokładnie w nich chodzi, trzeba albo mocno wczytać się w specyfikację albo znać konstruktorów tych maszyn i poznać ich plany dominacji w plikowym świecie. Na pewno wiadomo, że porzucili inne rodzaje połączeń cyfrowych, jak chociażby USB, na rzecz gniazda Ethernet, które używane jest do przesyłania sygnałów wysokiej jakości. Firmowa platforma o nazwie Ravenna oferuje sporo udogodnień, współpracuje z każdym systemem operacyjnym i będzie oferowana również w wersji OEM. Mam wrażenie, że Merging Technologies stawia właśnie na to, aby przekonać innych producentów sprzętu do swoich rozwiązań. Kto wie, może wielu z nich z tej oferty skorzysta. Zainteresowanych odsyłam do strony producenta.

Metaxas Siren

Kostas Metaxas to prawdziwy artysta. Co prawda wprowadzony niedawno wzmacniacz słuchawkowy w formie trupiej czaszki, ze wskaźnikami wychyłowymi w oczach, bardziej nas przeraził niż zachwycił, ale za to już kolejne pomysły płodnego konstruktora chętnie poznalibyśmy bliżej. Na tegorocznym High Endzie firma pokazała kolumny o niesamowitych kształtach. Ich obudowy wykonywane są na precyzyjnych obrabiarkach CNC z wielkich bloków aluminium lub tytanu. Smukła podłogówka o nazwie Siren wykorzystuje ceramiczne przetworniki Accutona w konfiguracji 3-drożnej. Co ciekawe, klient sam może wybrać które Accutony będzie miał zainstalowane w swoich kolumnach. Takie same pozostają tylko średnice tweetera, głośnika średniotonowego i niskotonowego, ale przykładowo do odtwarzania wysokich tonów można wybrać praktycznie każdy model od najniższej, ceramicznej kopułki aż po najdroższą, diamentową. No ale w przypadku tak niesamowitych kolumn to już chyba nie ma znaczenia. Byłbym szczerze zdumiony gdyby któryś z klientów zechciał "przyoszczędzić" na tweeterach.

Meze 99 Neo

Rumuńska firma narobiła na rynku sporo zamieszania wprowadzając model 99 Classics z drewnianymi obudowami, metalowymi elementami pałąka i skórzanymi obiciami. W swojej cenie to naprawdę luksusowy produkt, który nie tylko świetnie wygląda i jest dostarczany do klienta w zachęcającym opakowaniu, ale przede wszystkim oferuje bardzo dobry dźwięk. Wiemy to, bo sami używamy tych słuchawek i mamy o nich jak najlepsze zdanie. Kiedy inżynierowie Meze zapowiadali wprowadzenie kolejnych modeli, spodziewaliśmy się czegoś równie odlotowego. Może będą to słuchawki wykorzystujące przetworniki planarne, a może jakieś wyczynowe nauszniki dla profesjonalistów? Cóż, na razie firma proponuje nam model 99 Neo, który jest chyba tylko kolejną wersją tej samej konstrukcji, z czarnymi nausznikami w miejscu drewnianych. Dobra wiadomość jest taka, że kosztują mniej, a mają grać bardzo podobnie, ale jednak nie tego się spodziewaliśmy. Panowie, to już było! Wykonaliście kawał dobrej roboty, macie świetne zaplecze, piękne zdjęcia, niezłe możliwości techniczne i przede wszystkim udowodniliście, że możecie stworzyć piękne słuchawki, których nie powstydziliby się najwięksi gracze w tej branży. Ale czas już pójść do przodu.

Monitor Audio Silver

Znudziły nam się kolumny Monitor Audio. Naprawdę ciężko pozbyć się wrażenia, że od kilku lat firma tylko drepcze w miejscu, wprowadzając drobne ulepszenia i od czasu do czasu pokazując audiofilom jakiś nowy model, który jest w istocie tylko połączeniem elementów stosowanych w innych modelach. No dobra, może trochę przesadzamy, ale nową serią Silver będą zachwycać się chyba tylko dystrybutorzy i wierni fani marki. Szósta generacja srebrnej linii tylko to potwierdza. Producent twierdzi, że zmieniło się wszystko, ale ciężko się dowiedzieć co dokładnie, bo kolumny wyglądają prawie tak samo, jak te produkowane dotychczas. Wprowadzono ulepszoną wersję złotego tweetera, który teraz będzie miał inną siateczkę chroniącą kopułkę przed uszkodzeniami mechanicznymi. Tweeter został przestrojony aby dawać czystsze, bardziej realistyczne brzmienie. Pozostałe głośniki mają membrany z materiału C-CAM, czyli tak samo, jak dotychczas. W siódmej generacji pewnie wprowadzą nowe nóżki, w ósmej pojawią się lepiej wyprofilowane bass-reflexy, w dziewiątej może będą ulepszone zwrotnice i nowe okleiny... No ale jeśli tylko kolumny się sprzedają, to co tu wymyślać, prawda?

Nordost QKORE

Amerykańska firma słynie z produkcji hi-endowych kabli, ale od jakiegoś czasu mocno inwestuje w rozwój ciekawych akcesoriów. Jej najnowszym pomysłem jest seria urządzeń o nazwie QKORE. To nic innego, jak zewnętrzne klocki służące do uziemienia elementów systemu hi-fi. Firma twierdzi, że modele z serii QKORE działają tak, jakbyśmy podłączyli nasz sprzęt do idealnego zera, co uwalnia dźwięk od buczenia, szumów, zniekształceń i innych naleciałości wywołanych przez zakłócenia elektromagnetyczne. Nowe modele wykorzystują technologię Micro Mono-Filament oraz moduły LVAP (Low-Voltage Attractor Plates). W katalogu pojawi się kilka urządzeń służących do uziemienia różnych rodzajów sprzętu i oferujących różną liczbę portów uziemiających, którymi są po prostu wysokiej jakości gniazda głośnikowe WBT. Uziemiacze QKORE mają również bezproblemowo współpracować z listwami QBASE. Jeśli chodzi o ceny, tradycyjnie nie ma miękkiej gry. Podstawowy model QKORE1 będzie kosztował 2499 dolarów, największy QKORE6 to już 4999 dolarów, natomiast kabel połączeniowy QKORE Wire wyceniono na 360 dolarów plus 150 dolarów za każdy dodatkowy metr. Auć!

Onkyo A-9150

To może teraz dla odmiany coś tańszego. Onkyo wprowadza nowy wzmacniacz zintegrowany oznaczony symbolem A-9150. Jak można się było spodziewać po tej firmie, jest zgrabny, funkcjonalny, całkiem ładny i dostępny w ludzkiej cenie. Tak naprawdę jest to następca kultowego modelu A-9010. Nowy model osiąga moc 60 W na kanał przy impedancji 4 Ω. Na pokładzie mamy przetwornik cyfrowo-analogowy AK4452 32 bit/768 kHz z filtrem DIDRC. W środku znajdują się również dedykowane transformatory oraz kondensatory, dzięki którym odtwarzana muzyka ma charakteryzować się pełnym zakresem dynamiki i szeroką sceną. Urządzenie posiada oddzielny obwód phono odseparowany od reszty komponentów. Panel frontowy oraz pokrętła zmiany głośności wykonane są w całości z aluminium, natomiast reszta obudowy ze sztywnej stali. Cena - 599 euro, dostępność - od lipca tego roku. To może być prawdziwy hit.

Ortofon MC Windfeld Ti

Wkładki tej marki kojarzone są raczej z budżetowymi gramofonami, których producenci chętnie wykorzystują je w roli wyposażenia podstawowego, dostarczanego w pudełku i gotowego do użycia, jednak Ortofon lubi przypominać nam o tym, że produkuje również bardziej zaawansowane modele dla wymagających audiofilów. Najnowszą propozycją jest MC Windfeld Ti czyli prawdziwie hi-endowa wkładka, w której - jak sugeruje nazwa - zastosowano elementy wykonane z tytanu, a wspornik - z boru. Ale egzotyczne i kosztowne materiały to jeszcze nie wszystko. Kluczowa wydaje się być technologia obróbki o nazwie Selective Laser Melting, wykorzystana już w 2008 do produkcji kultowego modelu MC A90. Model MC Windfeld Ti powinien być już niebawem dostępny w sprzedaży. Za przyjemność posiadania i słuchania tego miniaturowego cudeńka trzeba będzie zapłacić 4390 dolarów.

Pass Labs XP-12

Firma słynąca z produkcji potężnych wzmacniaczy i końcówek mocy w tym roku zaprezentowała dwa modele, które z mocą mają akurat niewiele wspólnego. XP-12 to przedwzmacniacz liniowy, natomiast XP-17 - gramofonowy. W opisach obu urządzeń producent podkreśla fakt zastosowania pojedynczej obudowy. No cóż, w świecie ekstremalnego hi-endu, w którym Pass Labs porusza się wyjątkowo pewnie, taka konstrukcja jest pewnie uznawana za mało atrakcyjną. Mimo to, nowe przedwzmacniacze prezentują się świetnie, a zastosowane w nich komponenty mają znacznie obniżać poziom szumów i zniekształceń. W zasilaczu widocznego na zdjęciu XP-12 pracuje na przykład ultra cichy transformator, który jest izolowany mechanicznie, a następnie zamykany w podwójnej, ekranującej obudowie uszczelnianej próżniowo i wypełnianej specjalną substancją, która ma za zadanie wytłumić jakiekolwiek drgania, które mogłyby wpływać na pracę czułej elektroniki. Fajnie, co? Ciekawe jak poradzą sobie z tym amatorzy sprzętu DIY, którzy uwielbiają budować, a następnie sprzedawać na aukcjach rozmaite "klony" urządzeń Pass Labs... Jeśli nie lubicie podróbek, nowego XP-12 będzie można kupić za 5800 dolarów. Phono stage XP-17 będzie natomiast kosztował 4300 dolarów.

Pioneer N-50AE i N-70AE

Kolejna propozycja dla audiofilów szukających wszechstronnego sprzętu w uczciwej cenie. Nowe streamery Pioneera zostały zaprojektowane aby odtworzyć muzykę z każdego źródła cyfrowego i w praktycznie każdym formacie. Jeśli lubicie słuchać jej wygodnie, najlepiej ze smartfona, będziecie mogli skorzystać z połączenia Bluetooth lub Wi-Fi, słuchając na przykład najnowszych podpowiedzi serwisu Spotify albo przerzucając coś przez Chromecast. Amatorzy gęstych plików i słuchania muzyki w naprawdę wysokiej jakości również mogą poszaleć, bo dzięki zastosowaniu przetwornika ESS Sabre, nowe streamery Pioneera łykają nawet pliki DSD 11,2 MHz. Pliki FLAC, WAV, AIFF i ALAC mogą być odtwarzane w jakości do 24 bit/384 kHz. N-50AE będzie kosztował 800 funtów, a N-70AE - 1100 funtów. Oba modele mają być dostępne od lipca.

PMC Cor

Brytyjska firma specjalizuje się w produkcji kolumn do użytku domowego i profesjonalnego. Niektórzy twierdzą, że nawet w odwrotnej kolejności. Ciekawe czy jej inżynierowie znudzili się już szukaniem optymalnego wzmacniacza, bo w tym roku w Monachium zaprezentowali własny. I to jaki! Cor to purystyczny wzmacniacz analogowy pracujący w klasie A/B. Jak podaje producent, nowa integra dostarcza moc 95 W na kanał przy ośmiu omach i 140 W przy czterech. Z tyłu mamy jedno wejście XLR, cztery wejścia RCA, jedno bezpośrednie wejście do końcówki mocy, wyjście pre-out, pojedyncze terminale głośnikowe i gniazdo zasilające z włącznikiem. Wewnątrz zastosowano między innymi transformator wykonany z materiału o nazwie MuMetal, który pochłania 200 razy więcej zakłóceń elektromagnetycznych niż zwykła stal. Ale najlepsze i tak zostawiliśmy sobie na koniec. Otóż PMC twierdzi, że Cor nie dodaje do brzmienia absolutnie żadnego własnego charakteru. Innymi słowy, właśnie stwierdzili, że udało im się zbudować wzmacniacz idealny. Ceny jeszcze nie podano, ale trzeba przyznać, że Cor wygląda naprawdę profesjonalnie.

Primare I35

Szwedzka firma chętnie wprowadza do swoich urządzeń rozmaite ulepszenia i właśnie wykonała kolejny krok w celu uczynienia swoich systemów stereo bardziej wszechstronnymi. W Monachium zaprezentowała trzy nowe modele - I35, CD35 i I15. Wszystkie wykorzystują firmowe rozwiązanie o nazwie Prisma, które firma opisuje jako system służący do kontrolowania i łączenia ze sobą urządzeń hi-fi w całym domu. Platforma oferuje streaming muzyki z sieci i nośników fizycznych, łączność Bluetooth i Wi-Fi oraz możliwość obsługi systemów wielostrefowych i multiroomu. Całość można kontrolować za pomocą aplikacji, zmieniając swój smartfon w multimedialny pilot zdalnego sterowania. I35 to najnowszy wzmacniacz zintegrowany wykorzystujący układy UFPD. Urządzenie oddaje 150 W na kanał przy ośmiu omach, a do tego ma wbudowanego DAC-a o bardzo dobrych parametrach, zbudowanego oczywiście w oparciu o kość ESS Sabre. Użytkownik może skorzystać z konwersji sygnałów cyfrowych do postaci DSD128. Pierwsze dostawy przewidziane są na lipiec lub sierpień, czyli raczej to drugie. Ceny jeszcze nie zostały podane.

Pro-Ject Essential III

Austriacka firma produkuje już tyle gramofonów, zarówno pod własną marką, jak i we współpracy z innymi producentami audiofilskiego sprzętu, że można się w tej całej plątaninie szybko pogubić. Odpowiedzią na rynek zawalony masą budżetowych gramofonów ma być... Nowy Essential III dostępny w aż sześciu wersjach do wyboru! Serio. Jak informuje Pro-Ject, klienci nie powinni być zmuszani do zakupu gramofonu wyposażonego w funkcje i gniazda, których nie potrzebują. Dlatego podstawowy Essential III jest po prostu normalnym, przyzwoitym gramofonem dostępnym za 325 euro. Ale... Za 359 euro dostniemy już model Essential III Phono z wbudowanym przedwzmacniaczem gramofonowym, a za 399 euro możemy wybrać aż trzy wersje - Essential III SB z elektroniczną regulacją obrotów, Essential III Digital z cyfrowym wyjściem optycznym lub Essential III Bluetooth - z wiadomo czym. Najdroższy jest natomiast Essential III RecordMaster z gniazdem USB umożliwiającym łatwe zgrywanie naszych winyli do postaci cyfrowej. Wszystkie dostępne będą w trzech kolorach - czarnym, białym i czerwonym. Czyli jeśli jesteście dystrybutorem Pro-Jecta, to po wprowadzeniu tego "jednego" modelu musicie kupić 18 gramofonów aby móc zaproponować klientom każdą z możliwych wersji. Oto jak Pro-Ject dzielnie walczy z problemem, który w dużej mierze sam stworzył! Teraz bądź tu człowieku mądry i wybierz sobie gramofon...

Pro-Ject Pre Box S2 Digital

Wobec takiej filozofii przyświecającej wprowadzeniu do oferty nowego gramofonu, ciekawszą premierą Pro-Jecta wydaje nam się być Pre Box S2 Digital. Nazwa sugeruje, że mamy do czynienia z przedwzmacniaczem, ale tak naprawdę to bardzo fajny przetwornik cyfrowo-analogowy z regulacją głośności. Z tyłu mamy trzy wejścia cyfrowe - USB typu B, koaksjalne i optyczne. Sygnał wychodzi na pojedyncze wyjście analogowe w formie pary gniazd RCA, więc do naszego małego klocka możemy bezpośrednio podłączyć końcówkę mocy lub kolumny aktywne. Potrzebny do pracy prąd Pre Box S2 Digital czerpie z malutkiego gniazda USB, więc prawdopodobnie w grę wchodzi zasilacz wtyczkowy lub nawet komputer. Obróbką cyfrową zajmuje się DAC ESS Sabre ESS9038. Sygnały PCM mogą więc być odtwarzane w jakości do 32 bit/768 kHz, a DSD - do DSD512. Pre Box S2 Digital jest też pierwszym urządzeniem z serii Box Design wspierającym format MQA. Jakość zastosowanych wewnątrz elementów naprawdę robi wrażenie, a architektura sekcji przedwzmacniacza to podobno czyste dual mono. Cena - 349 euro. No, no... To naprawdę może być fajna zabaweczka.

RHA MA650 i MA750 Wireless

Firma RHA zaprezentowała w Monachium dwa modele słuchawek bezprzewodowych - MA650 Wireless i MA750 Wireless. Pierwsze wykorzystują przetwornik dynamiczny o oznaczeniu 380.1 oraz łączność Bluetooth z obsługą kodeka apt-X, co umożliwia słuchanie muzyki w świetnej jakości. Jak zapewnia producent, na jednym ładowaniu wbudowanego akumulatora słuchawki przepracują do 12 godzin. Zastosowano w nich również obudowy z wysokiej jakości aluminium, których specjalny kształt ma jeszcze lepiej tłumić hałas zewnętrzny. Elastyczny, zaokrąglony pałąk oraz wbudowany pilot poprawiają wygodę użytkowania. Cena - 99,95 funtów, euro lub dolarów amerykańskich. Podobno firmie jest wszystko jedno. Może na złotówki też się zgodzą. Droższy model MA750 Wireless stanowi połączenie przetwornika dynamicznego 560.1, znanego z wersji przewodowej MA750, z dodaną łącznością Bluetooth z obsługą technologii apt-X. Czysty dźwięk ma zapewniać aerofoniczny kształt słuchaweczek. Podobnie, jak w przypadku tańszego modelu, cena została podana w trzech walutach i wynosi tyle samo dla każdego rynku - 194,95 funtów, euro lub dolarów amerykańskich. Oba modele oficjalnie pojawią się w sklepach latem tego roku.

Sennheiser HDV 820

Niemiecki specjalista od słuchawek i mikrofonów wprowadza następce swojego hi-endowego wzmacniacza słuchawkowego, modelu HDVD 800. Najnowszy HDV 820 wygląda całkiem podobnie, ale został wyposażony w nowe podzespoły, w tym przetwornik ESS Sabre pozwalający na obsługę gęstych formatów. W stosunkowo niewielkim urządzeniu zmieściło się mnóstwo gniazda, w tym cztery wyjścia słuchawkowe z przodu. Z tyłu znajdziemy natomiast cyfrowe gniazdo koaksjalne, optyczne i USB typu B, wejście analogowe na gniazdach XLR i RCA, z maleńkim pokrętłem do regulacji wzmocnienia, a także analogowe wyjście dostępne tylko w standardzie XLR. Dobrze wiedzieć, że możliwości takiego DAC-a będzie można wykorzystać także w systemie stacjonarnym. Nie ulega jednak wątpliwości, że większość użytkowników połączy HDV 820 z hi-endowymi słuchawkami takimi, jak chociażby HD 800 S. To połączenie jest zresztą rekomendowane przez Sennheisera i może również dlatego nowy wzmacniacz, w odróżnieniu od poprzednika, dostępny jest w kolorze czarnym. Apetyt studzi jedynie cena - 2089 funtów.

SOtM sMS-200ultra

Nie wiemy kto odpowiada za nazewnictwo sprzętu marki SOtM, ale potwierdzenie właściwej kombinacji z uwzględnieniem wielkości liter nie było łatwym zadaniem. Audiofilów zainteresowanych odtwarzaniem cyfrowej muzyki prawdopodobnie to nie odstraszy, ale tak czy inaczej, fajnie by było wymyślić coś lepszego niż sMS-200ultra. Tak właśnie nazywa się najnowszy... Ehm, no właśnie - streamer, serwer, komputer? Chyba jednak streamer, chociaż jego funkcja jest trochę inna. Urządzonko ma pomóc nam w zarządzaniu naszą cyfrową biblioteką muzyczną i odtwarzaniu plików w jak najwygodniejszy, a zarazem zapewniający jak najwyższą jakość sposób. Z tym ostatnim nie ma co dyskutować, bo obsługiwane są sygnały PCM do 32 bit/768 kHz i DSD512. Do dyspozycji mamy gniazdo RJ-45, dwa porty USB 2.0 oraz jedno gniazdo USB określane jako High-End Audio Grade USB. Ciekawostką jest możliwość podłączenia opcjonalnego, zewnętrznego zegara taktującego. Całość pracuje pod kontrolą systemu operacyjnego Linux. Hmm, pachnie nam tu sprzętem dla plikowych twardzieli.

Technics SC-C70

Mimo dużych chęci i jeszcze większego sentymentu do marki Technics, jakoś nie mogę zrozumieć o co dokładnie chodzi ludziom, którzy postanowili ją wskrzesić. Podobnie, jak z reaktywowaną Unitrą, początkowo wydawało się, że pomysł jest świetny, a nowe urządzenia szybko zyskają uznanie audiofilów. Tymczasem odbywają się kolejne wystawy, pojawiają się zdjęcia i zapowiedzi, leci rok za rokiem, a ja autentycznie nie znam nikogo, kto kupiłby sprzęt Technicsa albo przynajmniej mógłby powiedzieć coś o jego brzmieniu. Na wystawach zwykle nie gra, tylko stoi i ładnie wygląda, w sklepach praktycznie go nie ma, testów widziałem też może ze trzy... No ale dobra, jeśli jesteście zainteresowani, to w Monachium firma pokazała system all-in-one o nazwie SC-C70. Wszystko wskazuje na to, że jest to taka odpowiedź Technicsa na Naima Muso i JBL-a Authentics L16SP. Fajnie prezentuje się wbudowany odtwarzacz CD ładowany od góry, z akrylową pokrywą. Ale system odtwarza również pliki hi-res i obsługuje różne rodzaje łączności bezprzewodowej, w tym Bluetooth i AirPlay. Producent zapowiada, że SC-C70 będzie dostępny na rynku od września. Nooo, dobra. Tylko co z tego? Jeśli firma nie popracuje nad promocją i realnym dotarciem do klientów, to chyba większy wpływ na rynek audio będą miały blogerki modowe robiące sobie sesje w chińskich słuchawkach.

Thorens 900

Moda na sprzęt w stylistyce retro nie słabnie, czego dowodem mogą być najnowsze gramofony Thorensa. Seria 900 to ukłon w stronę klasycznych konstrukcji tej marki takich, jak TD 170 czy TD 160. Oczywiście nowe modele łączy z nimi tylko wygląd zewnętrzny, bo zastosowane podzespoły pachną nowością i wykorzystują wynalazki o jakich projektantom tych klasycznych szlifierek się nie śniło. Przykładowo wszystkie trzy modele z nowej serii wykorzystują materiał o nazwie Tricom będący połączeniem aluminium i kompozytów, co ma skutkować świetną sztywnością i dobrym tłumieniem. Silniki są montowane bezpośrednio do sub-chassis osadzonego na trzech stożkowych sprężynach, a napęd przenoszony jest na talerz za pomocą paska. Modele TD 903, TD 905 i TD 907 wyglądają bardzo podobnie, a różnice sprowadzają się do tłumienia, konstrukcji płyty ramienia oraz talerza. Wszystko to ma jednak duży wpływ na parametry, brzmienie i cenę. TD 903 będzie kosztował 3500 euro, za TD 905 zapłacimy 6000 euro, natomiast najdroższy w serii TD 907 został wyceniony na 9000 euro.

Triangle LN01A

Żeby trochę poprawić sobie humor porozmawiajmy o przystępnych cenowo głośnikach dla każdego melomana. A takimi właśnie mają być nowe monitory francuskiej firmy Triangle. Z nazwą znów ktoś się średnio postarał, bo Triangle LN01A brzmi raczej jak oznaczenie jednego z chińskich samochodów będących mało udanymi podróbkami europejskich modeli. Same kolumienki prezentują się natomiast całkiem nieźle i potrafią odtwarzać muzykę z wielu źródeł. Użytkownik ma do dyspozycji Bluetooth z apt-X, a także gniazda RCA, jacka 3,5 mm, cyfrowe wejście optyczne, a nawet gniazdo dla gramofonu czy wyjście subwooferowe. Co ciekawe, LN01A będą również sprzedawane w komplecie z gramofonem Triangle'a. To znaczy - z gramofonem Pro-Jecta na którym widnieje logo Triangle'a. Taki system będzie można zamówić w kolorze czarnym lub białym, a szczerze mówiąc, taka wieża wygląda zupełnie nieźle i powinna spełnić oczekiwania tak zwanych normalnych ludzi, którzy najczęściej słuchają muzyki z telefonu lub komputera albo pochłaniają spore ilości kupionych okazyjnie winyli. Aktywne monitory mogą się również sprawdzić w roli systemu biurkowego. Za parę LN01A trzeba będzie zapłacić 899 euro.

Zdjęcia: Materiały producentów

• « poprz.
• nast. »