Gibson składa wniosek o upadłość
- Kategoria: Newsy branżowe
- Tomasz Karasiński
Ciężko wyobrazić sobie współczesną muzykę bez gitary elektrycznej. Tak samo szokuje więc informacja o kłopotach finansowych jednego z największych i najbardziej utytułowanych producentów tych instrumentów. Niestety, krążące od jakiegoś czasu pogłoski oficjalnie się potwierdziły. Kultowa firma Gibson złożyła wniosek o upadłość. Na instrumentach tej marki grały lub wciąż grają takie gwiazdy, jak Elvis Presley, John Lennon, Eric Clapton, Slash, Jimmy Page, Angus Young, Tony Iommi czy Zakk Wylde. Jak się okazuje, to nie wystarcza aby przedsiębiorstwo przynosiło zyski i rozwijało się tak, jak można by było oczekiwać. W chwili obecnej Gibson ma już ponad pół miliarda dolarów długu. W ubiegłym roku firma zapożyczyła się na 130 milionów dolarów aby wyjść na prostą, jednak to jej nie pomogło. W lutym, po zaledwie roku urzędowania, funkcję dyrektora finansowego stracił Bill Lawrence. Sytuacja jest dość dramatyczna.
Początki marki założonej prze Orvilleia Gibsona sięgają 1894 roku. Pierwszy naprawdę duży sukces komercyjny przyniosła jej hiszpańska gitara ES-150 wprowadzona na rynek w 1936 roku. Mimo niewątpliwego sukcesu, ES-150 sprawiała pewne problemy. Powstawały niepożądane wibracje, przydźwięki, sprzężenia zwrotne i inne wady dźwięku. Inżynierowie Gibsona mieli problemy z identyfikacją ich źródeł. Nieoczekiwane rozwiązanie przedstawił wynalazca i gitarzysta Les Paul. Jego pomysłem była gitara pozbawiona pudła rezonansowego. Co prawda na frontowej części znalazły się otwory podobne do takich, jak w ES-150, lecz były to tylko atrapy. Dla Gibsona takie rozwiązanie okazało się zbyt radykalne i projekt został zarzucony. Pomysł odkopano dopiero po sukcesie Fendera, który zadebiutował na rynku pierwszą gitarą bez pudła rezonansowego. Gibson zaprosił więc do współpracy jej wcześniejszego pomysłodawcę i tak w 1952 roku narodził się jeden z najsłynniejszych i produkowany do dziś modeli, którego nazwa uhonorowała wynalazcę. Gibson Les Paul cechował się ciepłym i łagodnym brzmieniem i był bardzo wygodny w grze. Wkrótce, mimo wysokiej ceny, stał się bardzo popularny. Dobra passa nie opuszczała przedsiębiorstwa z Nashville, która poradziła sobie z przydźwiękami gitar z serii ES. Jej nowy model ES-335, ze zmniejszonym pudłem, został rozsławiony przez prekursora rock'n'rolla, Chucka Berry'ego. Ciekawe są także losy gitar Flying V, Explorer i Modern. Gdy nastąpiła ich premiera w 1962 roku, instrumenty trafiły w próżnię. Dopiero ponad 10 lat później doceniono ich futurystyczny kształt i ostre brzmienie, a gitary tego typu stały się nieodłącznymi atrybutami muzyki heavymetalowej.
Władze spółki twierdzą, że wśród przyczyn katastrofy leżą ogólne tendencje na rynku i spadek sprzedaży gitar. Fender przekonuje jednak, że Gibson sam jest sobie winny, bo akurat dobrze zarządzana firma produkująca między innymi słynne Telecastery na spadek obrotów nie narzeka. Gibson sprzedaje rocznie ponad 170 tysięcy gitar w 80 krajach. Ma też ponad 40 procent udziału w rynku gitar elektrycznych o wartości powyżej 2000 dolarów. Eksperci oceniają, że firmę można jeszcze doprowadzić do rentowności. Niektórzy uważają jednak, że główną przyczyną złej sytuacji finansowej jest fakt, że sprzedaż elektronicznego sprzętu użytkowego poza USA gwałtownie spadła. To właśnie ta część przedsiębiorstwa została odkupiona od Philipsa w 2014 roku. We wniosku skierowanym do sądu w Delawere, Gibson tłumaczy, że należy zrezygnować z produkcji elektroniki użytkowej, a skoncentrować się na działalności w zakresie produkcji gitar i sprzętu audio. To akurat bardzo ciekawy wniosek, prawda? Może, wzorem Marshalla, należałoby wypuścić na rynek serię słuchawek i głośników bezprzewodowych?
Źródło: Reuters
Komentarze