Karol Zieleźnik - Hi-Fi Studio
- Kategoria: Wywiady
- Tomasz Karasiński
Bohaterami naszych wywiadów są najczęściej muzycy lub konstruktorzy sprzętu audio - zestawów głośnikowych, wzmacniaczy, gramofonów, a nawet słuchawek. Z dystrybutorami i dealerami rozmawiamy znacznie rzadziej, jednak z punktu widzenia klienta - melomana chcącego kupić swój pierwszy zestaw hi-fi lub ulepszyć ten, który cieszy ich od wielu lat - są to ludzie zdecydowanie najważniejsi. Ich wiedza, elastyczność, zdolność słuchania i podejście do tematu mogą wpłynąć na decyzje podejmowane przez kupujących w znacznie większym stopniu niż to, czy inżynierowie zastosowali w danych kolumnach membranę bierną, czy bass-reflex dmuchający w podłogę. Nic dziwnego, że każdy miłośnik audiofilskiej aparatury ma swoje ulubione miejsca i ludzi, którzy zawsze są gotowi coś ciekawego nam podpowiedzieć, wskazać kierunek dalszych poszukiwań lub podzielić się swoimi wrażeniami z odsłuchu urządzeń leżących w kręgu naszego zainteresowania. Dlatego właśnie postanowiliśmy porozmawiać z jednym z najbardziej doświadczonych dealerów sprzętu hi-fi w Polsce.
Karol Zieleźnik to założyciel i właściciel bielskiego salonu Hi-Fi Studio. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia, aby zdać sobie sprawę, że jest to miejsce z bogatą historią - sklep, który nie został otwarty trzy miesiące temu na jednym z nowoczesnych osiedli, ale rozwijał się nieprzerwanie niemal trzydzieści lat. Na tym jednak nie koniec. Hi-Fi Studio to nie tylko kilogramy elektroniki i sale odsłuchowe, ale także - choć brzmi to trochę górnolotnie - coś na kształt instytucji wspierającej kulturę i organizującej lub biorącej czynny udział w wielu ciekawych inicjatywach związanych w ten czy inny sposób z muzyką. Premiera nowych urządzeń Marka Levinsona, odsłuchy w kawiarni Cafe Zadymka czy Polski Klaster Audio to tylko niektóre z tych projektów. Na facebookowej stronie salonu można zobaczyć zdjęcia ze specjalnych odsłuchów sprzętu Acoustic Quality, KR Audio, Accuphase'a, Dynaudio, Gold Note'a, Marantza, Brystona i JBL-a, a to tylko najważniejsze wydarzenia z ostatnich trzech miesięcy. Mało? W takim razie dodajmy do tego interesującą ofertę sprzętu używanego oraz fakt, że Hi-Fi Studio jest polskim dystrybutorem elektroniki marki Quad i okablowania Black Rhodium. Aż nie wiadomo, od czego zacząć...
Mówi się, że Hi-Fi Studio to największy i najstarszy profesjonalny sklep audio na południu Polski. Jak wyglądały jego początki?
Po wielu latach spędzonych na nagłaśnianiu imprez estradowych - kabaretów, przeglądów i festiwali, zespołów folklorystycznych i rockowych - postanowiłem nieco zmienić branżę i zająć się sprzedażą. Najpierw, w 1990 roku - płyt winylowych i kompaktowych, a rok później - sprzętu audio do użytku domowego. Był to szalony czas, gdy problemem nie był brak klientów, a raczej dostępu do dobrej jakości sprzętu. Był to czas schyłku Pewexu i turbulentnego rozwoju branży audio w Polsce.
Audiofilski sprzęt na pewno nie jest czymś, co kojarzy się przeciętnemu człowiekowi z Bielskiem-Białą, ale działają tu dwa salony ze sprzętem hi-fi, tu także produkowane są lampowe wzmacniacze Egg-Shell i przedwzmacniacze gramofonowe 1ARC-a. Działa tu także konstruktor i wynalazca Jerzy Pona. Czy można powiedzieć, że audiofile z Bielska-Białej są wyjątkowo aktywni?
Zapewne tak. Bielsko-Biała samo w sobie mające niezwykle bogate życie muzyczne otoczone jest wieloma miejscowościami i miastami o tradycjach muzycznych. Wystarczy wymienić Czechowice-Dziedzice, skąd pochodzi lub działa kilku wybitnych kompozytorów współczesnych, jak Witold Szalonek, Andrzej Krzanowski, Stanisław Krupowicz i Józef Świder, a także wybitni śpiewacy - operowy, Piotr Beczała i jazzowy, Wojciech Myrczek. Mówimy tylko o jednym z pobliskich miast, a wspomnieć należy także o Cieszynie, Żywcu, Kętach, Oświęcimiu, Pszczynie i wielu, wielu innych pobliskich miejscowościach. W takim środowisku nie dziwi zatem obecność ludzi ceniących dobry dźwięk.
W Polsce istnieje wiele sklepów, których oferta ogranicza się właściwie do kilkunastu marek, a na półkach stoją te same lub bardzo podobne urządzenia. Tymczasem u Państwa wygląda to bardzo bogato. Czy chodzi o to, aby klienci mieli naprawdę szeroki wybór, czy może jest to też efekt nagromadzenia najróżniejszego sprzętu z biegiem czasu?
Po trosze obie te przyczyny. Czasem żartujemy, że powód dla którego mamy tyle różnych produktów jest banalny - po prostu nie potrafimy dobrze sprzedawać i dlatego gromadzimy sprzęt, który u kolegów z branży dawno się sprzedał. Swoją drogą, czasem dzwonią, pytając o to, czy przypadkiem nie mamy czegoś jeszcze na magazynie. A tak serio, zależy nam na dobrym wyborze i dostępności od ręki. Przede wszystkim z powodu zmian w mentalności klientów, którzy chcą mieć coś od razu, a nie wybierać z katalogu i czekać czasem kilka tygodni. Są oczywiście rzeczy ściągane na specjalne zamówienie i wówczas trzeba poczekać, ale staramy się prowadzić salon tak, aby wiele ciekawych urządzeń można było sprawdzić od razu.
Każdy właściciel salonu z elektroniką audio musi trafnie dobierać urządzenia, które trafią na półki. Błędna decyzja może skutkować tym, że dane urządzenie nie sprzeda się nawet po wielokrotnych obniżkach ceny i zostanie w sklepie jako dekoracja. Jakimi kryteriami Pan się tutaj kieruje? Czy o postawieniu danego modelu na półce decyduje marka, dobra cena, entuzjastyczne recenzje i opinie klientów, czy może intuicja?
Choć zabrzmi to brutalnie, pracujemy dla zysku (jak pewna piosenka pisana dla pieniędzy). Z drugiej strony chcemy mieć w sprzedaży tylko to, co nam się podoba. Trudno nam bowiem pokonać barierę i sprzedawać rzeczy tylko dlatego, że mają dobrą prasę lub są postrzegane jako dobre czy modne. Oczywiście sprzęt musi mieć racjonalną relację jakości do ceny, aby się w przyszłości nie wstydzić, gdy klient będzie chciał wymienić swój system audio na nowy i odkryje, że jego stary jest niestety niewiele wart na rynku wtórnym. Kierujemy się własnymi kryteriami, choć nie narzucamy klientom naszych preferencji, a tylko delikatnie pokazujemy inne opcje. Mamy świadomość zmian technologicznych i swoistego postępu w tej materii. Dużą rolę grają także zmiany kulturowe. Ludzie pragną często małych gabarytowo i zaawansowanych technologicznie gadżetów, choć zdarza się, że mimo to wychodzą z małym wzmacniaczem lampowym, gramofonem i streamerem.
No właśnie... Na stronie internetowej Hi-Fi Studio można znaleźć zakładkę ze sprzętem używanym i komisowym, a w niej najróżniejsze kąski - od kolumn Pioneera, wzmacniaczy Technicsa i gramofonu Unitra Daniel G-1100FS po wzmacniacze Hegla, Pliniusa i Accuphase'a czy hi-endowe kolumny Wilson Audio Sophia wystawione za 39 900 zł. W dzisiejszych czasach niewiele salonów decyduje się na prowadzenie komisu. Czy ma to sens?
Bardzo wiele osób, zważywszy na poniesione wcześniej koszty związane z zakupem sprzętu, zanim zdecyduje się na nowy, często wielokrotnie droższy, zastanawia się co zrobić z tym "starym". Dla niektórych warunkiem sine qua non transakcji jest to, by go sprzedać bądź oddać w komis. Stąd potrzeba tego rodzaju działu w naszej firmie. Nie obywa się to bez pewnego rodzaju trudności związanych z wyceną wartości czegoś mającego już za sobą wiele lat eksploatacji, z czym ludzie byli przez jakiś czas związani. Problemem bywa też konieczność przeglądów zerowych sprzętu przed przyjęciem do komisu i udzielanie nań choćby kilkumiesięcznej gwarancji. Jednak oceniając plusy i minusy, uważamy to za wzbogacenie oferty i szansę dla wielu niezbyt zamożnych czy początkujących audiofilów na wejście w posiadanie świetnie grającego systemu za niewielkie pieniądze.
Jakim sprzętem najbardziej interesują się Państwa klienci? Czy można podzielić ich na jakieś grupy?
Grupa pierwsza - powszechna - amplituner stereo z funkcjami sieciowymi i para kolumn wolnostojących - coś, co może użytkować cała rodzina. Budżet od 3500 do 15000 zł. Inni kupujący to być może w przeszłości osoby z grupy pierwszej - audiofile, któzy dokupują kolejne, bardziej wyrafinowane elementy systemu, takie jak gramofony, streamery, drobiazgi, często kosztowne akcesoria, kable itd.
W audiofilskim środowisku nieustannie dyskutuje się o formatach i źródłach muzyki. Jedni są przekonani, że streamingowi nie zagraża już nic, inni natomiast pozostają wierni płytom kompaktowym lub winylom. Do tego dochodzą miłośnicy plików hi-res, a nawet fani magnetofonów kasetowych i szpulowych. Jak wygląda to z Pana perspektywy?
Pozwólmy ludziom wybierać zgodnie z ich preferencjami, upodobaniami, przyzwyczajeniami. Wielokrotnie w przeszłości oznajmiano śmierć jakichś formatów i okazywało się, że te pogłoski były przesadzone. Krótko mówiąc, mamy taśmy DAT, kasety, sprzedajemy płyty CD i winyle.
W Państwa salonie często organizowane są różnego rodzaju prezentacje i odsłuchy tematyczne. Czy takie wydarzenia przyciągają wielu gości i stałych klientów?
Tak, mamy wielu obserwatorów i aktywnych uczestników prezentacji. Oczywiście dzisiaj trudno organizować spędy bez narażenia się na zarzut sprowadzenia niebezpieczeństwa dla życia i zdrowia, zatem zapraszamy raczej na odsłuchy w wydłużonej ramie czasowej.
Hi-Fi Studio jest jedną z firm, która odważnie wychodzi z tematem audiofilskiego sprzętu na zewnątrz, przygotowując prezentacje w takich miejscach, jak kawiarnie i galerie sztuki. Czy to się w jakikolwiek sposób opłaca?
Może nie od razu, tym niemniej w dłuższej perspektywie tego rodzaju działania służą budowaniu wizerunku firmy nie tylko nastawionej na sprzedaż, ale także w jakimś sensie instytucji kulturotwórczej, mającej grono osób od lat zaprzyjaźnionych i mających stały kontakt - wiernych, często posiadających z nami wykraczające poza czysto handlowe relacje.
Od kilku lat polskie sklepy ze sprzętem audio przejmują dystrybucję znanych marek - jednej, dwóch, czasami trzech. Państwa salon zajmuje się na przykład dystrybucją elektroniki Quada i okablowania Black Rhodium. Dlaczego?
Trochę zostaliśmy przymuszeni okolicznościami. Quada sam używam. Mam ogromny szacunek dla dokonań tej firmy i jej założyciela, Petera Walkera. Co do Black Rhodium, po wielu miesiącach rozmów, namawiani do współpracy, zamówiliśmy próbki i buty nam spadły, a niełatwo nas czymś zadziwić. Po prostu relacja jakości do ceny jest fenomenalna.
Przeciwnicy takiego modelu uważają, że nie ma on prawa prawidłowo funkcjonować, bo właściciele sklepów nie potrafią zadbać o promocję danej marki, a z punktu widzenia klienta kończy się to tak, że sprzęt danego producenta jest dostępny w jednym jedynym salonie w Polsce. Pozostałe sklepy nie chcą go kupować, bo salon będący dystrybutorem danej marki zawsze będzie mógł zaoferować klientom lepszą cenę. Jak to wygląda w przypadku Quada i Black Rhodium?
Przyświeca nam idea zadowolonego klienta. Przy wyborze sprzętu kierujemy się preferencjami, warunkami zastanymi (akustyka pomieszczenia, oczekiwaniami co do estetyki) i wyznaczonym przez klienta budżetem, a nie możliwą do osiągnięcia marżą. Klient wychodzi ze sklepu nie z tym, co leży najdłużej czy na czym najwięcej zarabiamy, a z tym, co najlepiej wypełnia wymienione wyżej kryteria. W kontekście przedstawionej w tym pytaniu tezy, że importer dba najbardziej o "swoje" marki, staramy się zachować równowagę. Oczywiście cenimy produkty Black Rhodium czy Quada, bo to główny powód, by je sprzedawać, tym niemniej mamy świadomość, że wiele systemów audio gra lepiej z kablami innych producentów lub w przypadku Quada, że nie każdy nasz odbiorca jest nastawiony na stereo o angielskim charakterze. Co do łączenia dystrybucji i sprzedaży detalicznej jakiś produktów - to, że jesteśmy dystrybutorem w żadnym razie nie ogranicza, ani nie zmienia naszego podejścia do innych marek i produktów. Nie mamy też i nigdy nie mieliśmy tendencji do zaniżania cen kosztem innych sklepów.
Nie ukrywam, że obie reprezentowane przez Państwa marki mają w sobie coś ciekawego. Quad to jedna z niekwestionowanych legend świata audio - firma, której historię wielu producentów chciałoby kupić i wpisać do swojej kartoteki. Kable Black Rhodium cieszyły się w naszym kraju ogromną popularnością piętnaście, może nawet dwadzieścia lat temu. Dziś jednak audiofile trochę o tych markach zapomnieli. Są, bo są, ale z pewnością nie przyciągają takiej uwagi, jak dawniej. Czy można to odwrócić? Czy któraś z nich jeszcze czymś nas zaskoczy?
Obie firmy mają angielski rodowód, co dla nas jest swoistą referencją. Rynek angielski jest najstarszy i największy w Europie, szczególnie bogaty jeśli chodzi o rynek wtórny. Można tam zdobyć fantastyczne komponenty audio mające już swoje lata. Quad jest legendą samą w sobie i osoby śledzące branżę audio od lat pewnikiem zetknęły się z tą marką. Oczywiście dawna świetność nie wystarczy, aby sprostać współczesnym wyzwaniom stojącym przed branżą audio. Wystarczy wymienić kilka marek, które w ciągu ostatnich trzydziestu lat zniknęły bezpowrotnie (TDL, Gale, ALR, Infinity - a to tylko brandy kolumnowe). Quad jest przykładem marki pracującej nad swoją przyszłością (stąd przetworniki i streamery implementowane do klasycznych wzmacniaczy i przedwzmacniaczy), jednak nie zaniedbującą swego dziedzictwa (tu można wymienić wzmacniacze lampowe, kolumny elektrostatyczne czy przedwzmacniacze gramofonowe). Z kolei właściciel i główny konstruktor Black Rhodium, Graham Nalty, choć jest już na emeryturze, bezustannie poszukuje nowych rozwiązań. Większość tych nowinek jest znacząco lepsza od poprzedników. Oczywiście dobry czy nawet znakomity produkt to tylko połowa sukcesu i tu zaczyna się nasza rola. Do tej pory ludzie pamiętają kable Sonic Link, czyli poprzednika Black Rhodium, ale tylko dwa produkty - AST 75 i AST 200 - będące w ofercie poprzedniego importera, tymczasem firma produkuje od wielu lat fenomenalne kable zasilające, sygnałowe i głośnikowe z bardzo wysokiej półki. Nasze starania zmierzają do tego, by oferować konfekcjonowane kable wszelkiego rodzaju, także te wyższej klasy. Tego typu przewody są właściwie jedynymi przedmiotami, które bez większych problemów wypożyczamy za kaucją do indywidualnych odsłuchów.
Czy Państwa salon zajmuje się także kompletnymi instalacjami audio-video? Jeśli tak, jak to dokładnie wygląda? Czy są to na przykład prywatne sale kinowe, czy najczęściej chodzi po prostu o zainstalowanie i ustawienie w domu klienta sprzętu stereo kupionego w Państwa salonie?
Tak, oferujemy pełną obsługę i projektujemy nie tylko kina domowe, ale także poważne inwestycje - sale konferencyjne, hotele, dyskoteki, obiekty sportowe itd. Zajmujemy się nimi kompleksowo - od projektu do końcowych odbiorów, często przy tej okazji współpracując z architektami, poprawiając akustykę czy przeprojektowując funkcjonalnie gotowe już do realizacji obiekty.
Państwa salon jest inicjatorem powołania grupy Polski Klaster Audio, skupiającej polskich producentów audiofilskiego sprzętu? Jak ta idea sprawdza się w praktyce?
Polski Klaster Audio to moje dziecko i choć może nie jestem najlepszym ojcem, to moim zamiarem było zgromadzenie polskich producentów, połączenie ich sił, by nie przebijać muru indywidualnie. Widziałem wielu świetnych, pomysłowych konstruktorów, którzy niestety nie mieli czy to talentów organizacyjnych, czy środków, aby zaistnieć na polskim rynku audio. Do czasu pandemii pomysł działał całkiem sprawnie i to zarówno pod względem prezentowania się na różnych eventach (członkowie Klastra organizowali wspólne wyjazdy na prezentacje, targi, festiwale i inne tego typu wydarzenia), jak i promując się w Internecie (stąd liczne publikacje w prasie branżowej). Obecnie jesteśmy na etapie opracowania nowego sposobu funkcjonowania Klastra w celu dopasowania działań promocyjnych PKA do dzisiejszych realiów.
Ostatnio wciąż wiele mówi się o epidemii koronawirusa, a w szczególności o tym, jak poszczególne firmy sobie z nią poradziły. Jak wyglądało to z Państwa perspektywy? Świat się zatrzymał czy wręcz przeciwnie?
Przeciwnie - notowaliśmy lekki wzrost sprzedaży. Ludzie, siedząc w domach, mieli sporo wolnego czasu, a ponieważ nie wydali swych ciężko często zarobionych pieniędzy na rejsy, podróże czy wypoczynek w egzotycznych miejscach, postanowili realizować swoje marzenia i wreszcie dokonać odkładanego w przeszłości zakupu.
Ruch w branży audio z reguły charakteryzuje się pewną sezonowością. Czy w tym roku wszystko się przesunęło? Czy można w przewidzieć, co będzie się działo dalej?
Wielu z moich kolegów potwierdza, że ten rok jest co najmniej tak dobry jak poprzedni, a niektórzy mówią nawet o rekordach sprzedaży. Nie żyjemy jednak w krainie baśni i dlatego możemy niestety w dłuższej perspektywie oczekiwać odbicia się i na nas niekorzystnych następstw lockdownu. Sporo osób straciło część dochodu, inni musieli sięgnąć do oszczędności życia, by przetrwać. Jednak wierzę w typową dla Polaków przedsiębiorczość i zmysł improwizacji, które pozwoliły nam przeżyć komunę, a wcześniej zabory.
Jak wygląda teraz przeciętny dzień w Państwa salonie? Czy klienci chętnie umawiają się na odsłuchy, czy raczej decydują się na zakupy przez Internet?
Namawiamy do wizyty, czyli podstępnie zwabiamy klientów w nasze progi. A że mamy spory wybór sprzętu i stosowne sale odsłuchowe, czasem klient wychodzi od nas niezupełnie z tym, po co pierwotnie przybył. Ufam, że towarzyszy mu satysfakcja pozakupowa. Praktycznie nie sprzedajemy przez Internet, szczególnie drogich klocków, z dwóch powodów. Po pierwsze, zakup powinien być poprzedzony szczegółowym wywiadem i dopasowaniem sprzętu do potrzeb, oczekiwań i możliwości klientów. Czasem wiąże się to ze złamaniem paradygmatów klienta odnośnie wartości posiadanego przezeń sprzętu. Upływ czasu robi jednak swoje i dzisiaj zupełnie inaczej, bardziej kompleksowo, podchodzimy do systemów audio. Po drugie, ryzyko zwrotu drogiego sprzętu może zachwiać każdym, nawet dużym sklepem, a prawo to przysługuje także kupującym na odległość.
Wielu zagranicznych obserwatorów uważa, że Polska należy do najbardziej aktywnych i obiecujących regionów w Europie. Jak postrzega Pan przyszłość rynku audio w naszym kraju?
Jestem dobrego zdania odnośnie przyszłości Polski jako kraju ludzi ambitnych, pomysłowych i pracowitych, w tym również rynku audio. Oczywiście będą mam towarzyszyły ogromne przemiany i wyzwania technologiczne, ale to już myślę problem następnych pokoleń.
Zdjęcia: Hi-Fi Studio
-
Maciek
Potwierdzam, Pan Karol (Pan Jarek również!) to mega fachowcy, a kupuję u nich od dawna. Naprawdę warto chociaż wysłuchać ich opinii, nawet przy ewentualnym zakupie pojedynczych klocków czy chociażby kabli. Mają sprzęt który można nabyć również w innych salonach, ale prawdziwa klasa przejawia się w ich umiejętności do zestawienia całego systemu w ramach budżetu czy dokooptowania czegoś do istniejącego. Człowiek z radością dostrzega, że nie tylko kasa decyduje o jakości brzmienia.
1 Lubię -
Grzegorz
W czerwcu kupowałem internetowo w Hi-Fi Studio urządzenie Cyrus Lyric i jestem bardzo zadowolony z potraktowania mnie przy samej sprzedaży i późniejszym zaradzeniu trudnościom - z powodu starszego oprogramowania mojego routera nie działała aplikacja Cadence oraz pojawiła się potrzeba wymiany pilota, ale problemy te rozwiązano i szybko i rzeczowo, za co jestem wdzięczny właścicielowi salonu, panu Karolowi. Pozdrawiam!
1 Lubię
Komentarze (2)