Sony MDR-R10
- Kategoria: Vintage
- Jarosław Święcicki
Długo szukałem w Internecie symbolu tych słuchawek. Pamiętam, jak wiele lat temu kolega przytargał do mnie katalog Sony i wskazując ich zdjęcie rzekł - "Chłopie, patrz, jaki czad! Wyprodukowali słuchawki do których membrany wytwarzają bakterie! Bakterie, rozumiesz?" To musiał być rok 1989, ponieważ wtedy właśnie rozpoczęła się produkcja słuchawek okrzykniętych przez wielu mianem najlepszych nauszników na świecie. Nie istniał jeszcze legendarny model Sennheiser Orpheus, wprowadzony na rynek dwa lata później. Czym MDR-R10 zasłużyły sobie na taką opinię? Na pewno duży wpływ na to miały materiały użyte do ich produkcji. Do wykonania membran użyto biocelulozy z włókien produkowanych przez bakterie Acetobacter Aceti, dzięki czemu dźwięk miał być przewodzony z niebywałą precyzją i szybkością. Muszle słuchawek zostały wycięte z dwustuletniego drzewa Aizu Zelkova, a ich projekt został wykonany komputerowo tak, aby wyeliminować wszelkie szkodliwe rezonanse.
Do tego dochodzi biotechnologiczny jedwab chroniący biocelulozową membranę od strony ucha oraz magnezowe zawieszenie muszli. Wisienką na torcie jest oczywiście kabel wykonany z beztlenowej miedzi klasy 6N w oplocie z naturalnego jedwabiu i zakończonym wtykiem ze złoconego rodu. Taka konstrukcja wymaga również odpowiedniego opakowania - MDR-R10 sprzedawane były w skórzanej walizce z instrukcją przypominającą książkę oprawioną w płótno. Dodatkowym smaczkiem jest wielkość produkcji. W latach 1989-2004 wyprodukowano 2000 sztuk tego modelu, a niektóre źródła podają, że powstało ich jeszcze mniej, bo około 1200 egzemplarzy.
Nigdy w życiu nie miałem tych słuchawek nawet w rękach, ale ci, którzy mają szczęście być ich posiadaczami, albo po prostu mieli okazję ich posłuchać chwalą doskonałą precyzję dźwięku, realizm i wspaniale rysowaną scenę. Podobno po sesji w MDR-R10 nic już nie jest takie jak przedtem. Nic dziwnego, że japoński koncern reklamował ten model porównując go do instrumentu muzycznego. Sony MDR-R10 to nie tylko piękny przedmiot, ale kolekcjonerski rarytasik, którego koszt w latach produkcji wynosił około 2500 dolarów i mógł stanowić niezłą lokatę kapitału, ponieważ obecnie ciężko znaleźć chętnego do sprzedaży. A jeśli już taki się trafi, raczej nie schodzi z ceną poniżej 6000 dolarów. Cóż, legenda kosztuje...
Komentarze (1)