Spotify for Artists zmieni reguły gry?
- Kategoria: Newsy branżowe
- Tomasz Karasiński
Popularny serwis streamingowy ogłosił właśnie uruchomienie beta testów platformy Spotify for Artists czyli rozwiązania umożliwiającego artystom bezpośrednie przesyłanie swojej muzyki do zasobów aplikacji, bez pośrednictwa wydawców czy korporacji. Co to oznacza dla przeciętnych użytkowników? Na razie zupełnie nic, jednak już niedługo zasoby serwisu mogą znacznie się powiększyć. Być może będzie to także lekarstwo na problem zbyt małych zysków z udostępniania, na co od dawna zwracają uwagę zarówno artyści, jak i ich wydawcy. Wynagrodzenie za liczbę odtworzeń danego utworu pewnie się nie zmieni, ale kasa trafi bezpośrednio do artysty i to jest już zasadnicza zmiana. Dotychczas procesem dodawania albumów i innych treści, w imieniu artystów, zajmowały się głównie reprezentujące ich wytwórnie muzyczne. Spotify for Artists ma skrócić ten łańcuch do dwóch ogniw - muzyków i słuchaczy.
Plany uruchomienia tego typu platformy były nieśmiało ogłaszane już w czerwcu, a nawet trochę wcześniej. Serwis zwracał uwagę na to, że obecność płyt i utworów danego artysty w takiej sytuacji była w pewnym sensie poza jego kompetencjami, co ograniczało możliwości niektórych muzyków i zespołów. Teraz ma się to zmienić. Właściciele serwisu informują, że możliwość przesyłania muzyki bezpośrednio do Spotify była zawsze bardzo pożądana. Ich zdaniem dzielenie się swoją pracą ze światem powinno być łatwiejsze. Dlatego w ciągu ostatnich kilku miesięcy testowano narzędzie dla artystów, aby zdobywanie nowej muzyki wśród fanów powinno być proste. Technicy odpowiedzialni za wdrożenie nowego rozwiązania pracowali już z garstką niezależnych artystów i wytwórni, takich jak Noname, Michael Brun, VIAA i Hot Shade. Ich opinie odegrały kluczową rolę w kształtowaniu nowej platformy. Teraz serwis jest już gotowy, by przekonać się, jak szeroka gama artystów ją wykorzysta.
Teoretycznie nowe rozwiązanie jest skierowane do artystów, którzy albo do tej pory nie mogli "przebić się" ze swoją muzyką albo też mają wydawców, którzy z jakiegoś powodu nie chcą udostępniać muzyki w serwisach streamingowych. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby nawet ci najwięksi skorzystali z tej propozycji. A to z kolei oznaczałoby możliwość całkowitej rezygnacji z usług wydawców i pośredników. W końcu wystarczy mieć nagrany materiał i okładkę, prawda? W rzeczywistości sprawa będzie trochę bardziej skomplikowana, bo nikt normalny z dnia na dzień nie zrezygnuje ze współpracy z firmą, która wydaje jego albumy na nośnikach fizycznych, przygotowuje i rozsyła informacje prasowe, organizuje koncerty, udostępnia klipy na YouTubie i robi milion innych rzeczy, których artysta dużego formatu nie będzie w stanie zrobić samodzielnie. Ale... Muzycy niezadowoleni ze współpracy ze swoim wydawcą - o ile nie będą z nim związani długoterminowym kontraktem - będą mogli na przykład założyć własną firmę, zatrudnić kilka ogarniętych osób i samodzielnie podejmować decyzje o tym gdzie chcą być i jaką muzykę chcą udostępniać w sieci, zgarniając też 100%, a nie 10% zysków.
Z technicznego punktu widzenia sprawa wydaje się banalnie prosta. Jak informuje serwis Spotify, artyści będą mogli przesyłać muzykę bezpośrednio do zasobów serwisu, a nawet zaplanować dzień premiery danego albumu czy singla. W systemie można zobaczyć podgląd tego, jak rzeczy będą wyświetlane słuchaczom, jeszcze przed ich oficjalnym udostępnieniem. Nawet po włączeniu widoczności muzyki, muzycy będą mieli pełną kontrolę nad swoimi metadanymi dzięki prostym i szybkim narzędziom do edycji zawartości. Podobnie, jak w przypadku każdego innego partnera, artyści otrzymają wynagrodzenie, gdy użytkownicy będą odtwarzać ich muzykę w serwisie Spotify. Pieniądze będą trafiać na wskazane konto co miesiąc - wtedy również artysta otrzyma raport o liczbie odtworzeń utworów. Warto przy tym zaznaczyć, że przesyłanie jest bezpłatne dla wszystkich artystów, a serwis nie pobiera żadnych opłat ani prowizji - niezależnie od tego, jak często dany artysta będzie wgrywał nową muzykę.
Oczywiście cała sytuacja niesie pewne ryzyko. Użytkownicy mogą na przykład zacząć się obawiać, że w najbliższym czasie zamiast dobrej muzyki, serwis będzie puszczał im tony utworów, które - mówiąc delikatnie - nie są zbyt wiele warte i nie zostały nawet nagrane w profesjonalny sposób. Trzeba jednak pamiętać o tym, że Spotify w dużej mierze opiera się na działaniu algorytmów, które raczej nie promują muzyki kiepsko ocenianej i rzadko odtwarzanej przez innych użytkowników. Oprócz tego, platforma Spotify for Artists jest teraz dostępna tylko za zaproszeniem dla kilkuset niezależnych artystów z USA. Wkrótce ma do nich dołączyć więcej wykonawców, wytwórni i zespołów, ale całkiem możliwe, że zespół Spotify będzie tutaj prowadził pewną wstępną selekcję. I chyba dobrze by było, gdyby tak się stało. Chętni mogą jednak już próbować się wbijać do grona "dawców" muzyki. Pytanie co z wydawcami? Nic. Wątpliwe, by artyści z dnia na dzień się na nich obrazili. Spotify z pewnością przebija jednak pewną ścieżkę, aby uczynić rynek muzyczny bardziej "dwustronnym".
Jak to w życiu bywa, o powodzeniu całej operacji prawdopodobnie zadecydują pieniądze. Od dawna słyszymy bowiem, że za odtworzenia swoich utworów w serwisach streamingowych artyści dostają "marne grosze". Z drugiej strony, korporacjom i wytwórniom muzycznym bardzo zależy na nabijaniu liczby odsłon, na przykład na YouTubie, a jeśli odtworzenia danego utworu w serwisie Spotify idą w miliony, nawet po przemnożeniu przez niewielki ułamek, daje to bardzo konkretne kwoty. Biorąc pod uwagę ostatnie rozwiązania prawne forsowane głównie przez wielkie korporacje, można się spodziewać, że niektórzy przedstawiciele branży muzycznej będą walczyć z każdym rozwiązaniem umożliwiającym artystom docieranie bezpośrednio do słuchaczy i odwrotnie. A z pewnością jest o co walczyć, bo z raportu przygotowanego przez Citigroup wynika, że w ubiegłym roku przemysł muzyczny w USA wygenerował dochód rzędu 43 miliardów dolarów. Sporo. Jednocześnie autorzy raportu zwracają uwagę na to, że zaledwie 12% tej kwoty trafiło w ręce artystów. A gdzie pozostałe 88%? Na to pytanie chyba każdy odpowie sobie sam.
Źródło: Spotify
Komentarze