United States of Beta
- Kategoria: Fotorelacje
- StereoLife
2 grudnia w warszawskim klubie Palladium w ramach festiwalu Jazz Jamboree odbył się premierowy koncert jazzowej formacji United States of Beta. Impreza promowała zarazem jej pierwszy album "Poles jazz the World". Jest to new jazzowa inicjatywa przesiąknięta muzyką świata - pierwotną Skandynawią, melancholią Portugalii, energią Nowego Jorku oraz innymi zakątkami świata. Trzonem zespołu są trzej muzycy - pianista Artur Bogusławski, perkusista Bartosz Mikołaj Nazaruk i basista Jan Wierzbicki. W takim składzie wyszli na scenę, a zgromadzona w sali koncertowej publiczność usłyszała, że na początku miało być właśnie tak prosto i kameralnie, ale później coś poszło nie tak... To oczywiście ironia, o czym mogliśmy się przekonać już po kilku kawałkach. Do każdego kolejnego utworu na scenę wchodziły "posiłki". Nowe instrumenty, co rusz inni wokaliści, chórek... Jedne kompozycje były utrzymane w klimacie kameralnego bandu, ale w kulminacyjnych momentach na scenie pojawiało się kilkunastu artystów, grając jak dobrze naoliwiona maszyna.
Raz było spokojnie, kiedy indziej dynamicznie i rozrywkowo, a wspólnym mianownikiem wszystkich utworów było chyba tylko fantastyczne wyczucie harmonii i powiązana z nim techniczna perfekcja wykonania. To duże osiągnięcie zrealizować projekt z udziałem tak wielu gości, aby wszystko wyszło idealnie, i to na premierowym koncercie! Na scenie stanęli tacy artyści, jak Maria Sadowska, Magda Navarrete, Anna Józefina Lubieniecka, Kasia Nowicka, Michał Rudaś, Małgorzata Hutek, Nick Sinckler, Przemek Kostrzewa i Bogusz Wekka. Zresztą zobaczcie na naszych zdjęciach, jak zmieniała się "obsada" i klimat na scenie. Jeśli chodzi o samą muzykę, była dość zróżnicowana, ale można ją podpiąć pod ten rodzaj jazzu, który jest inteligentny i wielowarstwowy, ale nie przekombinowany. Nawet jeśli nie jesteście fanami tego gatunku muzycznego, możecie spokojnie pochłonąć twórczość United States of Beta. Nie wymaga ona jakiegoś wielkiego skupienia czy przygotowania merytorycznego, ta muzyka po prostu "wchodzi" bardzo łatwo. Mimo, że płyta na pewno łatwa do zrealizowania nie była.
Duży szacunek dla artystów za takie podejście do tematu i promowanie polskiej muzyki w tak dobrym wydaniu. Organizatorom koncertu należy się jeszcze jedna pochwała - za nagłośnienie. Olaboga - po raz pierwszy od dłuższego czasu byliśmy na koncercie, na którym wszystko było słychać, a krew nie lała się z uszu. Dźwiękowcy nie przesadzili z głośnością - zamiast tego postawili na czytelność i odnieśli sukces. A nie była to nasza pierwsza wizyta w Palladium i wiemy, że nie każdemu tak to wychodzi.
Komentarze