NAD IPD-2
- Kategoria: Przetworniki i streamery
- Tomasz Karasiński
Rynek sprzętu audio jest pełen urządzeń wyposażonych w gniazdo lub zintegrowaną podstawkę dla najpopularniejszego odtwarzacza przenośnego na świecie - iPoda. Większość to relatywnie tanie stacje dokujące z niewielkimi głośnikami lub klasyczne zestawy mikro w stylu PianoCrafta. We wzmacniaczach i amplitunerach montuje się zazwyczaj dedykowane gniazdo lub małego jacka dla wszystkich typów urządzeń przenośnych. W takiej sytuacji odtwarzacz musi jednak leżeć obok sprzętu przypięty kablem i prawdopodobnie nie będzie się jednocześnie ładował. Co zrobić, jeśli mamy już dobry wzmacniacz stereo, starszą wieżę lub amplituner i chcemy podłączyć do niego iPoda w jakiś cywilizowany sposób?
Już za 230 zł możemy kupić stację dokującą Cambridge Audio iD 10. Być może kosztuje tak mało dlatego, że nie ma głośników, ale z tyłu brakuje też gniazd RCA. Jest tylko 3,5-mm jack. Potrzebujemy więc kabla zakończonego z jednej strony wtykiem słuchawkowym, a z drugiej - parą wtyków RCA (cinch). A skoro musimy mieć taki kabel, to dlaczego nie mielibyśmy wetknąć go bezpośrednio do iPoda, tylko kupować osobne pudełko? Szukamy dalej. Kierując się potencjalnie dobrym dźwiękiem bierzemy pod uwagę firmy znane z produkcji audiofilskiego sprzętu. Na przykład Denon ASD-11R za 495 zł albo Pro-Ject DockBox F za 605 zł. Ten pierwszy ma wyjście RCA, a drugi nawet cieniutkiego pilota. Cambridge Audio iD 50 także ma wyjście RCA, ale kosztuje 710 zł. Arcam DrDock wygląda bardzo elegancko, ma metalową obudowę i wszystko, czego potrzebujemy aby podłączyć go do wzmacniacza, ale wyceniono go na 990 zł. To prawie tyle, ile zapłacimy za najlepszego iPoda Classic. A może NAD IPD-2? Jest wyjście RCA, jest płaski pilot, a cenę skalkulowano na 580 zł. Czyżby konkurencja dla Arcama za nieco ponad pół ceny?
Wygląd i funkcjonalność
Opakowanie sugeruje, że stacja zajmie na biurku co najmniej tyle miejsca, co spora lampka lub klawiatura komputera. Większość miejsca zajmuje jednak nie samo urządzenie, ale całe wyposażenie dodatkowe - zasilacz z kilkoma zmiennymi wtyczkami dla różnych krajów, standardowe kable, miniaturowy pilot z przyciskami membranowymi i płaską baterią oraz kilka plastikowych wkładek dla różnych iPodów. Żadna z nich nie pasowała idealnie do nowego Classica, ale na szczęście wymiary wkładek są standardowe i można było włożyć do IPD-2 plastikową rynienkę dodawaną do samego odtwarzacza. Sama stacja dokująca jest niewielka i wykonana w większości z tworzywa, ale jej podstawę podklejono gumą, dzięki czemu nie ślizga się po powierzchni stolika. Nie powinna też porysować sprzętu, jeśli zechcemy postawić ją bezpośrednio na wzmacniaczu lub amplitunerze. Z tyłu - gniazdo zasilacza, wyjście analogowe w formie pary gniazd RCA, wyjście S-Video i dodatkowe gniazdo komunikacyjne 3,5 mm. W odróżnieniu od stacji Arcama, IPD-2 nie ma tylnego oparcia dla odtwarzacza, więc w przypadku większych iPodów warto uważać, by nie naciskać ich zbyt mocno. Łatwo sobie wyobrazić, że przy zbyt mocnym przechyleniu gniazdo stacji dokującej może się wygiąć lub nawet złamać. Lepiej też nie przesadzać z masą kabli sygnałowych. Pod ciężarem grubych, audiofilskich interkonektów cała stacja może zacząć się przechylać do tyłu.
Największym zaskoczeniem okazało się zdalne sterowanie. W materiałach informacyjnych przeczytamy, że "podłączony do twojego systemu NAD może być sterowany pilotem zdalnego sterowania oraz pokazuje twoje katalogi w iPodzie przez system NAD na twoim telewizorze". Po usunięciu paska folii zabezpieczającego przed wyładowaniem się baterii, pilot nie chciał jednak działać. Dopiero w instrukcji obsługi przeczytaliśmy, że zdalne sterowanie zadziała tylko wtedy, gdy podłączymy IPD-2 do amplitunera NAD-a. Taka informacja powinna być chyba lepiej wyszczególniona w tekstach zamieszczonych w sieci. Zastanawia nas też, po co w ogóle wsadzono do pudełka tego pilota. Skoro musimy mieć amplituner firmy NAD, to chyba powinniśmy móc obsługiwać IPD-2 pilotem od tego właśnie amplitunera? Przycisków na nich przecież nie brakuje. W każdym razie polityka pilotowa jest dla nas lekko niezrozumiała.
Jeśli chodzi o podstawową funkcjonalność, nie można mieć do NAD-a wielkich zastrzeżeń, ale też - bądźmy szczerzy - nie jest to stacja kosmiczna ani nawet odtwarzacz strumieniowy. Rolą takiej stacji jest wypuszczenie dźwięku z iPoda na wyjście RCA, więc bylibyśmy zdziwieni, gdyby występowały przy tym jakieś problemy.
Brzmienie
Jeśli zetknęliście się ze stacjami dokującymi, których dźwięk jest obliczony na pięć minut słuchania, IPD-2 jest ich całkowitym przeciwieństwem. Projektantom NAD-a nie zależało na powaleniu odbiorcy na kolana potężnym basem i rozjaśnionymi sybilantami, bo takie brzmienie robi dobre wrażenie podczas krótkiego porównania w sklepie, ale potem, gdy podłączymy urządzenie w domu, po piętnastu minutach powoli przestaje nam się to podobać, a po dwóch godzinach mamy już dosyć i zdajemy sobie sprawę z własnego błędu. NAD robi to zupełnie odwrotnie. Gra trochę tak, jakby mu się nie chciało, ale to tylko pozory. Początkowo nic nie zwraca naszej uwagi, więc myślimy tylko "w porządku, działa" i zostawiamy stację włączoną. Dopiero po jakimś czasie dociera do nas, że gra całkiem dobrze. Z każdą godziną słuchania zaczynamy coraz bardziej doceniać to, że projektanci z niczym nie przesadzili.
Na wyróżnienie zasługuje przede wszystkim kultura grania, u której podstaw leżą prawdopodobnie właściwe proporcje między poszczególnymi częściami pasma i przyjemna, lekko ocieplona barwa. Brzmienie konfiguracji iPod Classic + IPD-2 było też bardzo spójne - miało taki sam charakter od niskich po wysokie tony. Dzięki temu mamy wrażenie, że muzyka płynie jednym strumieniem, a nie składa się z kilku części istniejących w jakichś niezależnych warstwach. NAD szczególnie lubi akustyczny jazz, spokojne ballady i każdą muzykę, w której wokale wychodzą na pierwszy plan. Delikatne hamowanie skrajów pasma sprawia, że nic nas nie dekoncentruje, kiedy wsłuchujemy się w głosy wokalistów.
W kategoriach dynamiki czy stereofonii nie dzieje się może nic szczególnego, ale też na nic nie można narzekać. Z pewnością taka sytuacja jest lepsza, niż gdyby sprzęt starał się rozstawiać dźwięki po swojemu. Normalność brzmienia w tych aspektach pasuje też do ogólnego charakteru IPD-2. Wszystko odbywa się naturalnie, z dużą kulturą i wyczuciem. Taki dźwięk może nie powala na kolana w ciągu kilku minut, ale zyskuje na dłuższą metę. Gdyby jeszcze zdalne sterowanie działało z dowolnym sprzętem, a nie tylko amplitunerami NAD-a, byłoby znakomicie.
Budowa i wyposażenie
NAD IPD-2 to prosta stacja dokująca przeznaczona dla odtwarzaczy przenośnych firmy Apple. Wyposażona jest w wyjście analogowe w postaci pary gniazd RCA oraz wyjście S-Video. W połączeniu z amplitunerami NAD-a wyposażonymi w gniazdo Data Port uzyskujemy także możliwość sterowania odtwarzaczem za pomocą cienkiego pilota z przyciskami membranowymi. Do stacji dołączony jest niewielki zasilacz wtyczkowy przypominający ładowarkę USB oraz szereg dodatkowych akcesoriów - kable, wymienne wtyczki i plastikowe profile dla różnych iPodów.
Konfiguracja
W temacie konfiguracji sprzętowej chyba nie ma się specjalnie o czym rozpisywać. Wystarczy podłączyć stację do dowolnego wzmacniacza, amplitunera czy miniwieży z wejściem analogowym RCA i gotowe. Kierując się charakterem brzmienia wybieralibyśmy raczej urządzenia grające czysto i zdecydowanie, chociaż nikt nie powiedział, że sprzęt o przyjemniejszym i lekko ocieplonym brzmieniu będzie złym wyborem. Wydaje się jednak, że nikt nie będzie dobierał sprzętu z myślą o dopasowaniu go do stacji dokującej za 580 zł - to raczej NAD będzie musiał wpasować się w istniejący system. Biorąc pod uwagę jego neutralność i uniwersalność repertuarową, nie powinien mieć z tym problemów.
Werdykt
IPD-2 wbrew pozorom nie jest zabawką dla ludzi uwielbiających najnowsze gadżety, przyciski i migające lampki. No bo czy można tak opisać urządzenie wyposażone w zdalne sterowanie, które zasadniczo do niczego się nie nadaje? Stacja NAD-a jest natomiast sprzętem dla dojrzałych melomanów, którzy przedkładają jakość brzmienia ponad funkcjonalność, a na dodatek ich gust muzyczny jest wyrobiony na tyle, że nie interesuje ich zwalisty bas i tanie efekciarstwo. Ta stacja to znakomite rozwiązanie dla ludzi, którzy używają iPoda tak często, że chcą zgromadzonej na nim muzyki słuchać również na swoim domowym system Hi-Fi i chcą robić to nie od święta, ale na co dzień. Im dłużej NAD gra, tym bardziej się podoba, co w kontekście ceny czyni go wartym uwagi.
Dane techniczne
Wyjście audio: RCA
Wyjście wideo: S-Video
Wymiary (W/S/G): 2,5/10,2/6,8 cm
Cena: 580 zł
Sprzęt do testu dostarczyła firma Trimex.
Zdjęcia: NAD, Tomasz Karasiński, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
-
iPod
Bardzo proszę o wyjaśnienie, co w tej stacji dokującej gra, skoro ona nie ma nawet wbudowanego DAC'a (w przeciwieństwie do wspomnianej stacji Arcam DrDock, która z iPoda wyciąga sygnał w czystej postaci, a następnie dociera on do przetwornika D/A w DrDock'u i dopiero dalej, już w formie analogowej, na kolejny element toru audio)? Przecież ten NAD to zwykła przejściówka ze złącza 30-pin na RCA, nie ma tam żadnego układu odpowiadającego za poprawę/pogorszenie dźwięku, jaki otrzymujemy wprost z iPoda... Wątpliwa przy tym jest cena, na jakie zostało wycenione urządzenie. Ale jeśli się mylę, to proszę mnie poprawić. Pozdrawiam serdecznie!
0 Lubię -
Komentarze (2)