Audiofil 2014 - Moje Audio
- Kategoria: Fotorelacje
- StereoLife
Ostatni weekend mieszkańcy Wrocławia mogli spędzić na wiele sposobów. Pogoda bez wątpienia dopisała, toteż mnóstwo ludzi spacerowało po mieście i korzystało z uroków przyrody. Niektórzy jednak od dłuższego czasu szykowali się na kolejny cykl imprezy Audiofil organizowanej przez charyzmatycznego Piotra Guzka wraz z firmami z branży audio zmieniającymi się przy każdej edycji. Mecenat nad imprezą sprawuje samo miasto, dzięki czemu dziś jest to jedna z ważniejszych imprez audiofilskich w naszym kraju i jak do tej pory chyba jedyna odbywająca się częściej, niż raz do roku. Szósta edycja zapowiadała się wyjątkowo z kilku względów. Przede wszystkim podczas długiej, wakacyjnej przerwy dzielącej te pokazy od ostatniej edycji zaszły dość ważne zmiany organizacyjne. Tylko na ten jeden raz impreza musiała zostać przeniesiona do innej lokalizacji. Nie było to łatwe zadanie ponieważ dotychczasowe odsłuchy gromadziły tylu chętnych, że trzeba było znaleźć we Wrocławiu miejsce z dużą salą konferencyjną o dobrej akustyce, dogodnie usytuowane i przygotowane do obsługi imprezy o takim - bądź co bądź - prestiżowym charakterze.
Organizatorom na szczęście udało się takowe miejsce znaleźć - gospodarzem szóstej w tym roku edycji wystawy został Hotel im. Jana Pawła II. Miejsce osobliwe, ciekawe i bardzo oryginalne, ale też dziwnie przyjemne. Do dyspozycji gości oddana została przestronna sala odsłuchowa o klasycznym wystroju. Okazała się wręcz idealna do prezentacji hi-endowego sprzętu audio. Udało się także załatwić kilka stolików i foteli w przestronnym, hotelowym atrium, w którym przybyli na imprezę goście mogli spokojnie porozmawiać i poczęstować się kawą lub herbatą, nie zakłócając przyjemności słuchania innym. Dla gości z branży przewidziano także salę konferencyjną i inne udogodnienia, nie wspominając o możliwości zwiedzenia pięknego ogrodu botanicznego zlokalizowanego tuż obok hotelu.
W sobotę już od wczesnych godzin popołudniowych sala odsłuchowa była wypełniona niemal do ostatniego miejsca. Dlatego też trudno było się wypowiadać na temat brzmienia rozstawionego w niej systemu - kolumn Trenner & Friedl Isis, dzielonego zestawu marki Trilogy Audio - wzmacniaczy mocy 992, przedwzmacniacza liniowego 908 i przedwzmacniacza gramofonowego 907, gramofonu The Funk Firm LSD, odtwarzacza AMR CD77.1 oraz akcesoriów zasilających marki ISOL-8, w tym bardzo ciekawych kondycjonerów SubStation LC i SubStation HC. Specjalnym gościem pokazów był Nic Poulson, założyciel marek Trology Audio i ISOL-8. Prywatnie bardzo otwarty i wesoły, a zarazem konkretny człowiek. Jeden z tych, którzy na pewno wiedzą, co mówią, ale pamiętają o skromności i nie robią wokół siebie wielkiego zamieszania. Ponieważ odsłuchy mieszały się z przeróżnymi porównaniami, krótkimi wykładami zaproszonych gości i konferencjami prasowymi, a zajęcie siedzenia w najlepszym miejscu do oceny sprzętu było niemalże niemożliwe, z niczym się nie spinaliśmy. To także dlatego, że w tym samym hotelu mieliśmy zarezerwowany pokój i dzięki uprzejmości organizatorów mogliśmy zostać we Wrocławiu aż do końca imprezy. W sobotę wyskoczyliśmy więc większą paczką do jednego z pubów przy samym rynku, a w niedzielę - po najlepszym hotelowym śniadaniu, jakie w życiu widzieliśmy - zapukaliśmy do sali odsłuchowej jeszcze przed oficjalnym otwarciem bram i w idealnym spokoju chłonęliśmy kolejne płyty.
Trenner & Friedl Isis to na pewno bardzo oryginalne kolumny zaprojektowane z myślą o dojrzałych audiofilach i melomanach. W dużej sali mogły zaprezentować się z jak najlepszej strony i wykorzystały tę okazję w stu procentach. To wielkie, majestatyczne skrzynie, które produkują równie duży, ale dobrze poukładany i przyjemny dźwięk. Obudowy ze sklejki, membrany z naturalnych materiałów i klasyczne, żeby nie powiedzieć oldschoolowe proporcje - to wszystko składa się na brzmienie, które wywołuje pozytywne skojarzenia ze sprzętem z tak zwanej złotej ery audio. Wielu ludzi tęskni za tymi czasami, szczególnie, że w Polsce takie głośniki były wówczas niedostępne i widywano je tylko na pogiętych, wyrwanych z zagranicznych gazet zdjęciach. Na temat pozostałych elementów systemu trudno się wypowiadać ponieważ zasilania i amplifikacji nie zmieniano przez cały czas trwania odsłuchów. Możemy tylko powiedzieć, że wzmacniacze Trilogy Audio to małe cudeńka, wyposażone nieraz w bardzo oryginalne rozwiązania. Do uruchomienia przedwzmacniacza po włączeniu go do sieci zasilającej potrzebny jest na przykład kod PIN, znany oczywiście tylko jego właścicielowi. Jak argumentuje sam konstruktor, być może nie uchroni to cennego sprzętu przed kradzieżą, ale przynajmniej dla złodzieja będzie on wówczas zupełnie bezużyteczny. Precyzja wykonania obudów przywodzi na myśl ekstremalnie hi-endowe urządzenia Ayre i Dana D'Agostino, a ceny są jednak o wiele bardziej przyjazne. Ze względu na obecność w systemie dwóch źródeł, pokusiliśmy się o porównanie winylowych i kompaktowych wersji tych samych albumów i szlifierka okazała się bezkonkurencyjna. CD77.1 to fantastyczny odtwarzacz, ale The Funk Firm LSD przebił go o klasę. Dwie godziny słuchania minęły nie wiadomo kiedy.
Nie pozostaje nam nic innego, jak podziękować za zaproszenie i pogratulować organizatorom, którym mimo presji czasu udało się przenieść imprezę z jednego dobrego miejsca w inne bardzo dobre miejsce, a do tego dopilnować wszystkich mniejszych spraw i zadbać o wszystkich gości pokazów. Atmosfera była doprawdy fantastyczna, a co jeszcze urodziło się podczas pokazów, przekonacie się już niedługo. Jeśli natomiast macie ochotę na kolejny weekend z dobrą muzyką i audiofilskim brzmieniem, pospieszcie się, bo siódma edycja Audiofila odbędzie się już w najbliższy weekend w hotelu Radisson Blu vis a vis Panoramy Racławickiej.
Komentarze