Nic Poulson - ISOL-8
- Kategoria: Wywiady
- Tomasz Karasiński
[English version] Kiedy już wydawało się, że rynek akcesoriów zasilających jest w naszym kraju dość hermetyczny i szczelnie obstawiony zarówno przez rodzimych producentów, jak i zagraniczne marki zajmujące się głównie hi-endowymi rozgałęziaczami, nagle pojawiła się u nas firma ISOL-8 i już zdążyła zrobić wokół siebie sporo szumu. Co takiego drzemie w tych produktach, że skupiły na sobie uwagę dziennikarzy, sprzedawców i samych audiofilów? Najlepiej byłoby zapytać o to założyciela firmy. Nic Poulson jest inżynierem telekomunikacyjnym, który uczył się i pracował w BBC w latach osiemdziesiątych jako inżynier dźwięku. Po opuszczeniu BBC we wczesnych latach dziewięćdziesiątych i dalej rozwijając swoją pasję do sprzętu audio, Nic stał się znanym projektantem układów elektronicznych i odniósł pewne sukcesy z firmą Trilogy Audio Systems.
Z ciekawszych projektów przygotowywał także systemy oświetlenia pasów startowych lotnisk. Zauważywszy problem zasilania systemów Hi-Fi i AV, założył firmę IsoTek Systems aby zająć się tym w odpowiedni sposób. Uważał, że mainstreamowi producenci albo bagatelizują ten problem, albo wcale go nie rozumieją. Markę ISOL-8 założył, aby dalej rozwijać swoje pomysły. Nic był pionierem w stosowaniu wielostopniowych sekcji filtrujących, które miały za zadanie wyeliminować problem szumów przenoszonych pomiędzy elementami audio. Od czego to wszystko się zaczęło, jak firma działa dzisiaj i czego możemy się po niej spodziewać w najbliższej przyszłości?
Projektowanie wzmacniaczy i urządzeń do dystrybucji zasilania dla urządzeń audio na pewno nie jest normalnym zajęciem, ale Pan ma w życiorysie jeszcze ciekawsze doświadczenia. W jakie najbardziej niezwykłe projekty był Pan zaangażowany?
To ciekawe, że nie myśli się o tych rzeczach jako o czymś niezwykłym czy dziwnym, kiedy się nad nimi pracuje. Dopiero spoglądając z perspektywy czasu zastanawiam się, czy naprawdę to zrobiłem. Poza wieloma zajęciami w branży audio, jednym z moich najbardziej nietypowych zajęć była praca w firmie zajmującej się oświetleniem naziemnym lotnisk, którą założyliśmy zresztą z moim dobrym przyjacielem. Opracowaliśmy i wyprodukowaliśmy wodoszczelne transformatory wysokiego napięcia i układy zarządzające oświetleniem pasów startowych. Od razu zaznaczę, że nie jest to takie proste, jak mogłoby się wydawać. Piloci polegają na właściwej widoczności oświetlenia pasa startowego, aby mieć odpowiednią perspektywę odległości do miejsca lądowania. Zrobiliśmy sobie dobrą reklamę ponieważ znaleźliśmy problemy z tradycyjną metodą postępowania i otwarcie o tym mówiliśmy. Potem opracowaliśmy metodę radzenia sobie z tym problemem i wyprodukowaliśmy lepsze urządzenia. Ponieważ mój partner był ode mnie starszy, po jakimś czasie naturalnie chciał przejść na emeryturę. W momencie sprzedaży firmy ponad 10000 naszych produktów oświetlało wszystkie najważniejsze pasy startowe w Wielkiej Brytanii oraz wiele lotnisk wojskowych w kraju i za granicą. Najbardziej ryzykowna akcja polegała na wykonywaniu pomiarów na głównym pasie startowym lotniska Heathrow pomiędzy lądującymi samolotami. Między każdym lądowaniem mieliśmy dwie, może trzy minuty aby tam się dostać, podłączyć nasze instrumenty, dokonać odczytów i uciec. Być dziesięć metrów od lądującego czy startującego Boeinga 747 to niesamowite uczucie.
Jak doszedł Pan do zajmowania się sprzętem hi-fi? Kiedy ujawniła się u Pana audiofilska pasja?
To chyba było w moich genach od dzieciństwa. Bawiłem się zestawami elektronicznymi od czwartego roku życia. Skonstruowałem swój pierwszy wzmacniacz tranzystorowy w wieku siedmiu lat. Układ korzystał z tranzystorów germanowych i był zasilany z dwóch starych akumulatorów samochodowych. Dorastałem w bardzo cichej wsi z bardzo niewielką ilością młodych ludzi. Prawdopodobnie dlatego muzyka była częścią mojego życia, choć wtedy było to praktycznie jedynie radio. W wieku czternastu lat miałem dość porządny system stereo, kupiony za pieniądze zarobione ciężką pracą w wieczory i weekendy. Jeśli dobrze pamiętam, był to gramofon Logic DM101 z ramieniem Mission i wkładką Zenn. Przedwzmacniaczem było kilka modułów z Naima 32 zasilanych przez akumulator samochodowy. Wzmacniaczami mocy były zrobione przeze mnie układy na MOS-FET-ach, które napędzały kolumny Mission 770. To był bardzo wdzięczny system. A potem odkryłem lampy...
Pracował Pan jako inżynier w BBC - miejscu, z którego wywodzi się wiele firm hi-fi, jeśli można tak powiedzieć. Czy praca tam była przydatnym doświadczeniem, kiedy zdecydował się Pan na założenie własnej firmy?
Studiowałem dopiero rok, kiedy dostałem pracę w BBC. To był bardzo ważny moment w moim życiu. Byłem najmłodszą osobą, która dostała się na Wydział Filmowy w Ealing Film Studios. To była taka stara szkoła dźwięku. Było tam pełno dyscypliny i wiedzy umocowanej w historii, a także wielkie przeświadczenie, że wszystko jest tak, jak jest, ponieważ jest to właściwa droga postępowania. To było niesamowite miejsce i zastanawiam się, gdzie byłbym teraz, gdybym nie miał okazji być właśnie tam. W tamtych czasach trzeba było terminować przez trzy lata, zanim pozwolono robić cokolwiek samodzielnie. Zainteresowanie sprzętem audio rosło u mnie coraz silniej. Opracowałem trzy wzmacniacze lampowe dla przyjaciela, które zostały wprowadzone na rynek pod marką Foundation. W wieku 23 lat założyłem markę Trilogy. Tutaj po raz pierwszy robiłem coś, co wydawało się właściwe. Wówczas byłem jeszcze zatrudniony w BBC i pracowałem tam jeszcze przez trzy lata.
Jest Pan założycielem trzech firm - IsoTek, Trilogy i ISOL-8. Która była pierwsza i dlaczego?
Pierwszą firmą było Trilogy Audio Systems. Dopiero około dziesięć lat później założyłem IsoTeka z moim przyjacielem Keithem Martinem i jego partnerem biznesowym Peterem Doldingiem. Ja zajmowałem się koncepcją produkcji i projektowaniem, a Keith i Peter marketingiem i biznesem. IsoTek zrobił świetne produkty i firma działała bardzo dobrze.
Dlaczego opuścił Pan IsoTeka i założył nową firmę, która robi bardzo podobne rzeczy?
Po trzech latach było jasne, że nasze drogi się rozejdą. Dlatego powstał ISOL-8. Początkowo cała intelektualna własność projektów była moja, produkty były prawie identyczne, może z małymi poprawkami. Po kilku kolejnych latach i dwóch generacjach produktów, podstawowe założenia ewoluowały i ogólna wydajność drastycznie wzrosła. ISOL-8 i Trilogy mają wyjątkowo wysoki budżet na badania i rozwój w porównaniu do obrotów tych firm. To nie ma zbyt wielkiego sensu biznesowego, ale dla mnie ma wielki sens. To chyba brzmi trochę jak BBC, prawda?
Wielu brytyjskich inżynierów, szczególnie wcześniej pracujących w BBC, stworzyło swoje kolumny głośnikowe. Dlaczego nie zbudował Pan czegoś na kształt swojej wersji słynnych LS3/5A, ale poszedł w kierunku wzmacniaczy i akcesoriów sieciowych?
To łatwe pytanie. Miałem bardzo mało, a raczej wcale nie miałem wyczucia do kolumn. Zdecydowanie wierzę w to, że wyprodukowanie wyjątkowego produktu jest pochodną wiedzy i intuicji, lub pasji, jak kto woli. Moja pasja zawsze była związana z elektroniką analogową. Nie interesuje mnie też elektronika cyfrowa. Rozumiem, co tam się dzieje, ale nie mam do tego wyczucia.
W katalogu ISOL-8 mamy trzy poziomy cenowe, ale w każdym z nich możemy wybrać urządzenie zaprojektowane dla zaspokojenia naszych indywidualnych potrzeb. Ma Pan produkty ze specjalnymi gniazdami do telewizorów, modele z filtrowaniem, blokowaniem prądu stałego, wyjścia niskoprącowe i wysokoprądowe... Czy nie jest to trochę mylące dla potencjalnych klientów?
Tak, może to być mylące, ale wszystko opiera się na edukacji. My wszyscy, włączając w to ISOL-8, naszych dystrybutorów i sklepy, rozumiemy powody, dla których robimy to, co robimy. ISOL-8 zajmuje się produkcją akcesoriów. Innymi słowy - nikt nie potrzebuje kondycjonera, aby uruchomić system audio. Nie jest to sprzęt obowiązkowy, konieczny do słuchania muzyki. Ale jeśli mamy zrobić produkt, który poprawi system za dwa tysiące złotych oraz taki za dwa miliony złotych, musimy mieć szeroki wybór, aby pokryć jak najwięcej różnych potrzeb. Jest tak wiele elementów zasilania, które można poprawić - szum trybu różnicowego, szum trybu wspólnego, składowa stała zasilania, szum linii uziemiającej, zakłócenia przenoszone z jednego elementu na drugi. Gdybyśmy chcieli zrobić taki produkt, jeszcze z odpowiednią wydajnością prądową dla każdego możliwego systemu, byłby to bardzo drogi kondycjoner i na dodatek niepotrzebny dla większości z tych systemów. Mamy więc szeroką gamę produktów, bo chcieliśmy zaprojektować urządzenia poprawiające sprzęt dla wszystkich, niezależnie od budżetu.
Kiedy spotkaliśmy się po raz pierwszy, powiedział Pan, że niektóre urządzenia świetnie reagują na filtrowanie zasilania, a inne działają najlepiej kiedy filtrowanie jest minimalne, a dochodzi do niego blokowanie prądu stałego. Jak możemy sprawdzić, czy nasz system polubi dany kondycjoner czy nie?
Myślę, że w czasach, kiedy zakładałem IsoTeka, nasze produkty były uniwersalne w 60%. To znaczy, że poprawiały działanie sześciu na dziesięć systemów. Z biegiem lat, przy ostrożnym projektowaniu i wykorzystaniu nowych pomysłów, wartość ta wzrosła do około 90% lub nawet większej. Tak więc nasze nowe produkty poprawią działanie większości systemów. Na rynku jest w tej chwili tylko garść produktów, które nie reagują zbyt dobrze na nasze rozgałęziacze. Ciężko pracowaliśmy, aby osiągnąć taki wynik. Zdecydowałem się na opracowanie kondycjonera, który tylko blokuje komponentę stałą dla osób niemających zainteresowania w kondycjonowaniu prądu, a trapionych przez problemy, które często uzewnętrzniają się w postaci mechanicznego brzęczenia wzmacniaczy. To opracowanie stało się bazą dla modeli PowerLine Axis i SubStation Axis. Te dwa produkty są bardzo do siebie podobne, ale SubStation pozwala na dużo wyższe prądy chwilowe i został opracowany do większych systemów. A wracając do oryginalnego pytania, trzeba znaleźć dobrego sprzedawcę i przedyskutować z nim trzy rzeczy - nasz system, budżet oraz to, jakiego rodzaju poprawy szukamy. Odpowiedź będzie prosta.
Jak działa blokowanie stałej składowej zasilania (DC Blocking) od środka i dlaczego jest tak rzadko spotykane w innych produktach?
Prawdę mówiąc, sama koncepcja nie jest szczególnie skomplikowana. W zasadzie jest to tylko sprzęganie prądu przemiennego. Kilka bardzo hi-endowych firm zastosowało to w swoich wielkich wzmacniaczach, ale my jesteśmy jedną z pierwszych marek, która pomyślała o zastosowaniu tego rozwiązania w naszych produktach do dystrybucji prądu. Oczywiście największą różnicą jest to, że my nie wiemy, jakiego rodzaju obciążenia zostaną podłączone do naszych rozgałęziaczy, więc musimy je zaprojektować tak, aby zaspokoić wiele, często sprzecznych potrzeb.
Wielu melomanów nie wierzy w to, że urządzenie filtrujące zasilanie może poprawić brzmienie ich systemu. Czy jest jakiś dowód na to, że to naprawdę ma sens? Kiedy na przykład ktoś spyta Pana, jaka jest różnica pomiędzy kablami sieciowymi, co Pan zwykle odpowiada?
Myślę, że większość audiofilów przyzna, że ich system raz brzmi świetnie, a kiedy indziej znacznie gorzej. Akceptuję pogląd, że mogą mieć na to wpływ na przykład warunki atmosferyczne, ale największą zmienną jest zasilanie. Dobrze zestawiony system korzystający z kondycjonerów prądu będzie częściej działał dobrze. I to jest prosty dowód. Sądzę, że wszystkie kable mają znaczenie w większości sytuacji, ale oczywiście synergia niweluje wszystkie inne czynniki.
Nawet mając drogi kondycjoner i hi-endowe kable zasilające, nadal musimy to wszystko podłączyć do gniazdka w ścianie, za którym są kilometry słabych przewodów, czasem wykonanych nawet z aluminium, albo starych i skorodowanych. Co Pan o tym sądzi?
Moje spojrzenie na to jest inne niż większości ludzi. Nie można myśleć tylko o napięciach, ale także spojrzeć na drogę prądową. Na przykład elektrony płynące w stopniu wyjściowym waszego wzmacniacza nigdy nie płynęły w narodowej sieci energetycznej. Ta konkretna pętla zatrzymuje się na transformatorze zasilającym. Oczywiście jest nieskończenie wiele inny pętli. I choć powstają problemy w sieci, to ich wpływ na to, co dzieje się w naszych systemach zmniejsza się wraz z odległością. Mówiąc o szumie sieciowym, często okazuje się, że największą jego przyczyną jest sam system, przez bliskość wszystkich jego elementów. Ta myśl czternaście lat temu dała podstawy dla mojej reguły wzajemnego zakłócania. Byliśmy, tak sądzę, pierwszą firmą, która to zauważyła i produkowaliśmy urządzenia, gdzie każde wyjście było filtrowane osobno. To znacząco redukowało wzajemne zakłócanie i poprawiało ogólne działanie systemu. Na wiele rzeczy nie ma się wpływu, ale zawsze dobrze jest zoptymalizować te, które rzeczywiście możemy.
Trilogy Audio Systems istnieje już dość długo na rynku, ale nie reklamował Pan tych produktów zbyt agresywnie. Teraz planuje Pan troszeczkę wskrzesić tę markę. Jakie dokładnie są te plany?
Brytyjska historia jest pełna wielki talentów inżynierskich, ale nie zawsze te talenty łączą się z umiejętnościami marketingowymi i biznesowymi. Tak było i ze mną, kiedy miałem 24 lata. Trilogy robiło świetne produkty, ale nie było ich w wielu krajach. W tamtych czasach nie interesowałem się marketingiem czy promocją moich produktów, czy też siebie samego. Konsekwencją tego było zajęcie przez Trilogy tylnego siedzenia, kiedy powstała firma zajmująca się oświetleniem pasów startowych czy IsoTek. Kiedy Simon Dart dołączył do nas cztery lata temu, zajął się rozwojem produktów i zaczęliśmy przygotowywać plan. Dosłownie kilka miesięcy później Nigel Crump z Symmetry -jednego z najlepszych i najbardziej docenianych dystrybutorów w Wielkiej Brytanii - zajął się dystrybucją Trilogy. Nigel dostrzegł potencjał marketingowy marki Trilogy i pracuje z nami nad rozwojem tej marki zarówno na naszym rodzimym rynku, jak i poza nim. Niestety, podobnie jak w sektorze motoryzacyjnym, niewiele jest brytyjskich marek pozostających w brytyjskich rękach. A jeszcze mniej spośród nich to marki prawdziwie hi-endowe. To jest nisza, którą widzimy dla Trilogy. Z naciskiem na podstawowe wartości naszej marki takie, jak muzykalność, elegancki wygląd, długowieczność i ręczne wykonanie. Właśnie wprowadziliśmy do sprzedaży nasz drugi wzmacniacz zintegrowany w historii - 925. Jestem z niego naprawdę dumny. To jest pierwszy produkt Trilogy, który został wymyślony przez Simona od samego początku. W przyszłym roku wprowadzimy większy przedwzmacniacz gramofonowy, przedwzmacniacz i końcówkę mocy, dalej rozwijając naszą firmę. Trilogy skończy w przyszłym roku 25 lat. Mamy więc trochę pomysłów w zanadrzu.
Jaki system hi-fi stoi u Pana w domu?
Zazwyczaj korzystam z decka Brinkmanna z ramieniem na łożyskowaniu powietrznym Rockport 6000 i starą wkładką Koetsu Rosewood. CD to Esoteric K-01 a tuner to McIntosh MR71. Projekt, którego pewnie nigdy nie rozpocznę, to Studer C37, którego chciałbym odrestaurować. Kupiłem go od BBC, jeszcze zanim stamtąd odszedłem. Nie tylko jest to najlepszy magnetofon na taśmę półcalową, jaki kiedykolwiek wyprodukowano, ale ten konkretny egzemplarz był używany, oprócz tysięcy innych zastosowań, do odtwarzania corocznego, bożonarodzeniowego przemówienia Królowej Brytyjskiej w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Wzmocnienie to Trilogy. Zazwyczaj są to produkty, które opracowuję na przyszłość. Kolumny to między innymi dość nietypowe produkty z Kanady, już nieprodukowane System Max, składające się z dużych satelitów i subwoofera. Są zbyt chude w brzmieniu, ale ich średnica i ogólna spójność jest wyjątkowa. Mam też kolumny Kiso z Japonii. Bardzo drogie w stosunku do ich wielkości, ale to najbardziej naturalne kolumny, jakie jak dotąd słyszałem. Mam też Rogersy LS3/5a i KEF-y LS50. Dla mnie, jako projektanta elektroniki, ważne jest, aby usłyszeć, jak radzą sobie moje produkty, więc muszę mieć wiele różnych zestawów kolumn. W najbliższych latach mam nadzieję dodać jeszcze kilka innych zestawów, jeśli pozwolą mi na to warunki lokalowe.
Zdjęcia: ISOL-8
Komentarze