Kolumny Hansa Klossa
- Kategoria: Felietony
- Tomasz Karasiński
Ostatnio furorę w sieci robi film z pewnego programu telewizyjnego. Dziwna sytuacja, bo zwykle jest dokładnie odwrotnie i to stacje telewizyjne ostro lansują się na materiałach znalezionych w Internecie. Chodzi oczywiście o film, którego autor wybrał się na imprezę poświęconą modzie i postanowił wypytać jej gości, czy podobały im się kolekcje Hansa Klossa i Karela Gotta albo czy byli na pokazie duetu Schleswig&Holstein. Ku jego zdumieniu (a może właśnie nie) bohaterowie tych krótkich wywiadów z pasją opowiadali o tym, że kolekcja Hansa Klossa była świetna, Karel Gott udowodnił swoją klasę, a pokaz duetu Schleswig&Holstein był niesamowity. Krótko mówiąc, wkręcili się totalnie. Oczywiście można powiedzieć, że w programie pokazano tylko tych, którzy nie załapali dowcipu. Ale przecież o to chodziło. Podobnie jak w tych filmikach, które mają udowodnić, że ludzie w danym kraju nie wiedzą gdzie na mapie szukać Australii. Stojąc na ulicy odpowiednio długo, uda się taki film nakręcić wszędzie. Problem w tym, że tutaj dziennikarz nie stał na ulicy. Wszedł na imprezę, na której mieli się znaleźć sami znawcy tematu, profesjonaliści, ludzie z branży. A co z tego wyszło? Nie interesuję się modą, więc nie wiem, kto dokładnie znalazł się wśród wkręconych. Mam jednak wrażenie, że ludzie z branży modowej również ich nie znają.
Mam wrażenie, że w świecie sprzętu audio taka sytuacja nie miałaby miejsca, przynajmniej w Polsce. Oczywiście każdy może wypisywać jakieś głupoty na forach i w komentarzach pod artykułami, ale generalnie ludzie interesujący się tym tematem są dobrze poinformowani, chętnie zagłębiają się w szczegóły techniczne, a czasami nawet sypią z pamięci markami kondensatorów i symbolami układów scalonych. Potwierdzają to także zagraniczni goście uczestniczący w organizowanych u nas wystawach i prezentacjach. Nieraz musieli odpowiadać na bardzo szczegółowe pytania klientów. W takim środowisku napalony blogger, który nie odróżnia końcówki mocy od kondycjonera, mógłby stanowić co najwyżej sezonową atrakcję - pożywkę dla hejterów. A czy zostałby zaproszony na premierowy pokaz hi-endowych kolumn lub konferencję prasową dużej firmy? Wątpię. Nawet jeśli wypisywanie głupot nabijałoby mu statystyki odwiedzin, to żadna poważna firma nie chciałaby być kojarzona z ignorantem.
Podobnie, jak niektóre technologie trafiają do naszego kraju z pewnym opóźnieniem, tak i różnego rodzaju trendy były już od jakiegoś czasu obecne w innych krajach lub wręcz uznano je tam za tematy przećwiczone i zamknięte. Niedawno od znajomego dziennikarza usłyszałem, że w krajach zachodnich w pewnym momencie drastycznie zaczęła spadać popularność blogów. Najpierw ludzie się nimi zachwycali, a ich autorzy byli w pewnym momencie traktowani na równi z dziennikarzami. Tym ostatnim oczywiście się to nie podobało. No bo jak to - człowiek skończył odpowiednie studia, zebrał bagaż doświadczeń, kilka miesięcy przepracował za marne grosze tylko po to, żeby przebić się do lepszej redakcji, a tu na konferencji prasowej siadają obok niego jakieś dzieci, które cieszą się, że na wejściu dostały koszulkę i firmowego pendrive'a?! Jednak ludzie odpowiedzialni za PR w różnych firmach musieli się potem rozczarować. Bo nie po to wynajmują salę konferencyjną, sprowadzają znane twarze i płacą fakturę firmie cateringowej, żeby potem przeczytać na takim blogu "Hahaha byliśmy tu i tu, super impreza, dostaliśmy koszulkę i spotkaliśmy Hansa Klossa". Taki wpis ze zdjęciami z komórki może sobie docierać do tysięcy osób. Pytanie tylko - co konkretnie do nich dociera i co z tego zostanie im w głowach? Jakieś konkretne informacje, które firma chciała za pośrednictwem tych ludzi przekazać światu? Wątpliwe.
Mam wrażenie, że dzięki tak zwanym szafiarkom to właśnie świat mody przeżywa obecnie kryzys blogowy. Nie powiem, widziałem kilka stron dziewczyn, które są na przykład profesjonalnymi modelkami i gdzieś między sesjami znajdują czas na wrzucanie zdjęć i tekstów do sieci. Widziałem blogi osób, które potrafią tworzyć takie stylizacje, że są znane i szanowane nawet wśród ludzi z branży, mimo, że rzadko pokazują się publicznie. Jednak przykład rozsyłanego wirusowo filmu z dziennikarskim żartem świadczy o tym, że pełno jest także ludzi nie mających prawie nic do zaoferowania. Słyszałem wielokrotnie, jak projektanci, organizatorzy pokazów i przedstawiciele mediów branżowych równają ich z ziemią. Narzekają, że takim bloggerom wystarczy wysłać spodnie za 50 zł, a cieszą się jak dzieci, co oczywiście psuje rynek. Ale czy to nie świadczy o samym rynku?
Wciąż się zastanawiam, czy udałoby się taki film nakręcić podczas zbliżającej się wystawy Audio Show... Tam łatwo odróżnić przedstawicieli firm i mediów od innych zwiedzających, bo każdy dostaje plakietkę i prawie każdy ją gdzieś tam przy sobie nosi. Jakby wykonać na nich taki eksperyment... Dzień dobry, jak się Panu podobał wzmacniacz Electroluxa? Co Państwo sądzą o najnowszych kolumnach firmy Zanussi Audio? Czy podobało się Panu brzmienie systemu spiętego kablami Tefala? Mam jednak wrażenie, że to by nie przeszło. Ba! Jestem przekonany, że nie udałoby się nawet wkręcić zbyt wielu zwiedzających. Ale zawsze możecie chwycić za kamerę i udowodnić mi, że się mylę.
Komentarze