Egg-Shell w Planecie Dźwięku
- Kategoria: Fotorelacje
- StereoLife
Wczoraj wybraliśmy się do warszawskiego salonu Planeta Dźwięku, gdzie odbywa się premierowa prezentacja polskiego wzmacniacza lampowego Egg-Shell Prestige 15WS. Urządzenie zdążyło już narobić trochę zamieszania, a to głównie za sprawą swojego niecodziennego wyglądu. Przeszklony front, lustrzane wnętrze, zdejmowana pokrywa i lampy zamontowane pod sporym kątem - to wszystko sprawia, że Egg-Shell przyciąga wzrok. Prestige 15WS jest dziełem młodziutkiej firmy Encore Seven, która zaczynała od produkcji lampowych wzmacniaczy gitarowych i wciąż przyjmuje na nie zamówienia. Zapewne wejście na rynek sprzętu hi-fi było dla niej po prostu kolejnym, dość naturalnym krokiem, ale pomysłowość projektu sprawiła, że audiofilski świat niemal natychmiast go zauważył. Sam producent pisze, że na początku była piwnica, a w niej eksperymentowanie i zabawa w budowanie wzmacniaczy lampowych różnej maści, od pieców gitarowych po sprzęt audio. Ten początek sięga końcówki lat 90. W 2010 roku zrodził się pomysł, by podzielić się wiedzą i doświadczeniem z szerszym gronem znajomych. W tym celu zaczęły się przygotowania do zbudowania gotowego egzemplarza z możliwością jego powtarzalnej produkcji.
Tak powstał Egg-Shell Prestige, który od tego momentu spokojnie ewoluował. Na stronie firmy można jeszcze znaleźć zdjęcia tego wzmacniacza z trójkątną podstawą lamp i przyciskami na przednim panelu. Teraz chromowany element do którego montowane są lampy mocy ma kształt trapezu, a przyciski zostały zastąpione niewielkim pokrętłem o chropowatej fakturze. Czy to jest wersja finalna? Wydaje się, że tak. Jedno jest pewne - wzmacniacz jest przepiękny i niesamowicie fotogeniczny. Spodobał nam się też pomysł ze zdejmowaną pokrywą - to o wiele lepsze, niż jakieś metalowe kratownice. Ciekawie zrealizowano także regulację głośności. Pod frontową szybą znajduje się duże pokrętło ustawione w poziomie. Przypomina "koła zamachowe" z kultowych tunerów Marantza i jest równie wygodne w użyciu. Trzeba przyznać, ze biały potencjometr i obudowa świetnie kontrastują z grafitowym, lekko niebieskawym szkłem i oczywiście tym, co się dzieje wewnątrz wzmacniacza.
Aby podkreślić ten efekt, pracownicy Planety Dźwięku zestawili Egg-Shella z białym gramofonem Pro-Ject RPM 1.3 i biało-czarnymi kolumnami Dali Ikon 5 mkII. System wyglądał po prostu bajecznie, a i grał nie najgorzej. Na podstawie takiego odsłuchu trudno się wprawdzie wypowiadać o charakterze samego wzmacniacza, ale całości słuchało się bardzo przyjemnie. W dużej mierze była to też zasługa obsługi salonu, która najwyraźniej nie wie, czym jest tak zwane audiofilskie plumkanie. Kiedy wchodziliśmy, szedł właśnie koncert "MTV Unplugged" Alice In Chains, potem na talerzu Pro-Jecta wylądowała płyta "Come Around Sundown" Kings of Leon, a przed wyjściem zaliczyliśmy jeszcze "Demon Days" zespołu Gorillaz. Planeta Dźwięku ma bardzo przyjemny, wręcz domowy klimat. Salon nie jest zbyt duży, ale urządzony tak, jak większość nowoczesnych pomieszczeń odsłuchowych, dzięki czemu nie ma tu ani hulającego pogłosu ani przetłumienia. W pobliżu nie ma żadnej ruchliwej ulicy, więc spokojnie można słuchać muzyki nawet przy otwartych drzwiach. Na niewielkiej powierzchni udało się zaprezentować całkiem pokaźną kolekcję kolumn, wzmacniaczy, zestawów mini, kabli, a nawet gramofonów. Jest też ścianka ze słuchawkami, a na niej Jaysy, Parroty, Focale i Denony. Nie ma się tutaj wrażenia wizyty w jakimś magazynie, a raczej w małym klubie dla zakręconych melomanów. Jeżeli więc chcecie zobaczyć i posłuchać Egg-Shella albo po prostu odwiedzić fajne miejsce ze sprzętem, zachęcamy do odwiedzenia Planety Dźwięku. Dostaje naszego lajka;-) Dodatkowo możecie jeszcze wziąć udział w konkursie, w którym do wygrania są słuchawki a-Jays One. Szczegóły znajdziecie na Facebooku. My tymczasem postaramy się po prezentacji zagarnąć polski wzmacniacz do testu, bo bardzo chcielibyśmy się przekonać, jak zagra w kontrolowanych warunkach.
Komentarze (1)