40 premier z targów CES 2017
- Kategoria: Galerie
- Tomasz Karasiński
W dniach 5-8 stycznia w Las Vegas odbyły się targi elektroniki użytkowej CES 2017. To z pewnością jedna z największych, jeśli nie największa impreza tego typu na świecie. Consumer Electronics Show to impreza w trakcie której można zobaczyć wszystko począwszy od najnowszych smartfonów i tabletów po elektryczne deskorolki, a nawet futurystyczne samochody. Dla audiofilów to również ważna wystawa, nie tylko ze względu na ilość sprzętu grającego prezentowanego w eleganckich wnętrzach luksusowych hoteli, ale też premiery, które co roku mają miejsce właśnie w Las Vegas. Obok High Endu w Monachium, to właśnie CES wyznacza rytm w branży audio, szczególnie po tamtej stronie Atlantyku, bo przecież amerykańskich klientów, dziennikarzy i dealerów impreza interesuje najbardziej. Wiele firm od dawna szykowało się do CES-u, zapowiadając pokazy premierowych produktów. Warto przyjrzeć się im z bliska, bo wiele z tych urządzeń trafi wkrótce na rynek europejski, a kolejne targi w Las Vegas dopiero za rok.
Wydawałoby się to oczywiste, ale akurat CES jest imprezą, której formuła zmieniała się na przestrzeni lat. Pierwsza wystawa pod tym szyldem odbyła się w czerwcu 1967 roku w Nowym Jorku. Jednak od 1978 do 1994 roku, CES odbywał się dwa razy w roku - raz w styczniu w Las Vegas pod nazwą Winter Consumer Electronics Show (WCES) oraz w czerwcu w Chicago jako Summer Consumer Electronics Show (SCES). Później organizatorzy wrócili jednak do jednego terminu i jednej lokalizacji - oficjalnie wygrała opcja styczniowa w Las Vegas. Wystawa była miejscem premier takich wynalazków, jak chociażby magnetowid, odtwarzacz płyt kompaktowych, płyta DVD, Xbox czy płyta Blu-ray. Niezmiennie mocnym punktem CES-u pozostaje sekcja audio, w której znajdziemy wszystko od głośników bezprzewodowych po ultra hi-endowe systemy stereo. Co ciekawe, w ubiegłym roku nie naliczyliśmy zbyt wielu premier - w naszej galerii z CES 2016 znalazło się zaledwie 20 najciekawszych produktów. Tym razem było znacznie lepiej - z dużym luzem udało się nam znaleźć aż 40 urządzeń, które miały swoją premierę podczas targów w Las Vegas. Są to zarówno audiofilskie specjały, jak i ciekawostki zahaczające trochę o sprzęt komputerowy i inne tematy, w których postęp techniczny jest szczególnie dobrze widoczny. A jakież to nowinki ze świata audio wypatrzyliśmy na tegorocznym CES-ie? Zobaczcie!
aiFi
To ciekawostka z kategorii głośników bezprzewodowych. Sam głośnik szwedzkiej firmy aiFi wygląda dość standardowo, ale ma ciekawą funkcję - można go łączyć z kolejnym, i kolejnym, i kolejnym, tworząc w ten sposób ogromną wieżę. Ponieważ głośnik aiFi jest delikatnie wygięty, taka konstrukcja będzie przypominała coś w rodzaju profesjonalnego systemu nagłaśniającego, jakie widuje się na koncertach. Na zdjęciach można zobaczyć nawet wieże zbudowane z 66 takich głośników, co już wygląda naprawdę kosmicznie. Aby odtwarzany dźwięk był prawidłowy, każdy z głośników oblicza odpowiednie przesunięcia za pośrednictwem wbudowanego procesora DSP.
Aivia
Rzadko kiedy tak naprawdę interesują nas małe głośniki bezprzewodowe, ale ten może być naprawdę ciekawy. Firma o nazwie Aivia zaprezentowała swój pierwszy głośnik bezprzewodowy wyposażony w funkcje sieciowe, duży wyświetlacz bazujący na systemie Android i kilka innych funkcji zahaczających o systemy inteligentnego domu. Aivia ma nawet wbudowaną bezprzewodową ładowarkę dla naszego telefonu. Dobry dźwięk mają zapewniać dwa umieszczone po bokach głośniki i 15-watowy subwoofer. Projekt na razie jest prototypem, ale jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, pojawi się w sprzedaży w drugim kwartale tego roku.
AKG N60 NC Wireless
Podobnie, jak inżynierowie B&W czy Sennheisera, tak i projektanci słuchawek AKG zdają sobie sprawę z tego, że w dzisiejszych czasach łączność bezprzewodowa nie jest już tylko ciekawym gadżetem, ale dla wielu osób wręcz koniecznością. Dlatego postanowili upgrade'ować między innymi model N60 NC - zdaniem wielu osób jeden z najlepszych, jaki austriacka marka wprowadziła do sprzedaży w ostatnich latach. Podobnie, jak bazowa konstrukcja, tak i N60 NC Wireless mają składaną konstrukcję i system aktywnej redukcji szumów. Dodatkowo producent twierdzi, że jakość dźwięku jest co najmniej tak dobra, jak w modelu przewodowym.
Altec Lansing SmartStream
Już kilka miesięcy po tym, jak rynek zaczęły podbijać głośniki Sonosa, wiadomo było, że wkrótce pojawi się wiele konkurencyjnych produktów. Tak też się stało i dziś podobne głośniki bezprzewodowe z których można zbudować system multiroom produkują takie firmy, jak Denon, Klipsch, Yamaha, a teraz również Altec Lansing. Modele SmartStream, SmartStream X i SmartStream XL mają bardzo podobną funkcjonalność z tym, że oprócz Wi-Fi potrafią łączyć się normalnie, przez Bluetooth. Pierwszy wyposażono w dwa 2-calowe głośniki i 5-watowy wzmacniacz, drugi to już system 2.1 z 10-watowym wzmacniaczem, a największy model ma dwa 3-calowe głośniki i 5-calowy subwoofer. Ceny wynoszą odpowiednio 100, 200 i 300 dolarów.
Arcam rPlay
Rodzina miniaturowych pudełeczek Arcama powiększyła się właśnie o urządzenie, któremu powinni przyjrzeć się audiofile chcący poszerzyć funkcjonalność swojego zestawu stereo o możliwość odczytu plików hi-res i zbudowanie własnego systemu multiroom. rPlay to DAC z wbudowanymi funkcjami sieciowymi, do tego obsługujący DTS Play-Fi, AirPlay i oczywiście UPnP. Cenę modelu rPlay ustalono na 399 funtów.
ATC SCM50SL
Kolumny ATC niewątpliwie coś w sobie mają. Konstrukcje wywodzące się z rynku profesjonalnego, duże woofery, kopułkowe głośniki średniotonowe - to wszystko przyciąga audiofilów, ale zdarza się, że pokraczna forma lub paskudne wykończenie takich kolumn blokują inwestycję, często na wniosek małżonki oczarowanego brzmieniem audiofila. Jak wiadomo, z żoną nie ma się co kłócić, więc krok w stronę ucywilizowania swoich kolumn musieli uczynić konstruktorzy ATC. Model SCM50SL zaprezentowany w Las Vegas to tak naprawdę wszystko, z czego słynie brytyjska firma, ale przynajmniej w ładnym opakowaniu. No dobra, nie są to smukłe i piękne kolumny, ale w naturalnej okleinie prezentują się o niebo lepiej niż w jakiejś czarnej folii przywodzącej na myśl stare Altusy. Tak trzymać!
Audio-Technica ATH-DSR9BT
Wszystko wskazuje na to, że po cyfrowych źródłach i wzmacniaczach, doczekaliśmy się cyfrowych słuchawek. Zaprezentowane w Las Vegas Audio-Techniki ATH-DSR9BT wykorzystują technologię Pure Digital Drive, która zgodnie z zapewnieniami producenta nie tylko utrzymuje sygnał w domenie cyfrowej od początku do końca, ale również pozwala na ulepszenie konstrukcji samych przetworników. Tak naprawdę jeszcze nie do końca wiadomo jak to dokładnie działa, ale podobno efekty są obiecujące. ATH-DSR9BT mają Bluetooth z apt-X i przetworniki True Motion z poczwórnymi cewkami, a kosztują zupełnie znośne 300 funtów.
Beyerdynamic Xelento
Niemcy biorą się za hi-endowe dokanałówki. Zaprezentowany na targach model Xelento to ich najnowsza konstrukcja wykorzystująca technologię Tesla. Piękne obudowy elementów dousznych pokryto trzema warstwami metalu, który ma zabezpieczać nasze pchełki przed otarciami, utlenianiem i wilgocią. Producent zastosował nawet specjalną uszczelkę na wylotach tuneli wentylacyjnych aby zapobiec dostawaniu się wilgoci do wnętrza słuchawek. Xelento będą kosztowały około 1000 euro i powinny być dostępne w sprzedaży na początku tego roku.
Chord Hugo 2
To chyba jedna z najgłośniejszych premier tegorocznego CES-u, i nic dziwnego biorąc pod uwagę to, jak bardzo oryginalny Hugo oraz jego bracia - Hugo TT, Mojo i Dave - namieszali na rynku przetworników. Dwójka delikatnie zmieniła się z zewnątrz, otrzymała bardziej spłaszczoną obudowę, ale najważniejsze zmiany zaszły w środku. Producent pisze o nowych filtrach modyfikujących brzmienie, poprawionej łączności Bluetooth i możliwości montażu "dodatkowych modułów rozszerzeń", co prawdopodobnie oznacza, że Hugo 2 będzie mógł być w przyszłości rozbudowany. O co? Może o jakiś dodatkowy wzmacniacz słuchawkowy lub moduł streamera? Na razie nie wiemy, ale faktem jest, że Hugo 2 wygląda świetnie i prawdopodobnie powtórzy sukces oryginalnego modelu.
Chord Poly
Kolejna nowość od Chorda to maleńkie pudełeczko o nazwie Poly. W dużym skrócie - jest to właśnie nakładka rozszerzająca możliwości przetwornika Mojo. Wraz z nim, Poly tworzy zestaw dający możliwość odtwarzania muzyki z sieci i innych źródeł cyfrowych. Po podłączeniu słuchawek nie trzeba więc już podpinać do takiego zestawu żadnych kabli - można od razu rozpocząć słuchanie, oczywiście po zapewnieniu odpowiedniego źródła plików. A można to zrobić na przykład przez sieć Wi-Fi, Bluetooth albo montaż karty SD z naszą ulubioną muzyką.
Chord Blu Mk II
Brytyjczycy naprawdę zaszaleli na tegorocznym CES-ie, a trzeci z zaprezentowanych przez Chorda produktów jest chyba najbardziej zaskakujący. Toż to transport CD! Pomyślelibyście, że taka firma będzie je jeszcze robiła? Podobnie, jak Hegel Mohican, Chord Blu Mk II w połączeniu z przetwornikiem Dave ma być czymś w rodzaju najbardziej zaawansowanego odtwarzacza płyt kompaktowych, zrobionego "na pożegnanie", chociaż John Franks nie przyznał otwarcie, że to jego ostatnie słowo. Blu Mk II zawiera między innymi legendarny transport CD Pro 2 ładowany od góry i bardzo zaawansowany zasilacz. Oba klocki podobno potrafią sprawić, że kompakt w ogóle nie brzmi jak kompakt.
Como Audio Duetto
Dla jednych urządzenie z kategorii "fajne radio do sypialni", dla innych - ciekawa alternatywa dla pełnego zestawu stereo, który niestety zajmuje sporo cennego miejsca w pokoju. Como Audio to firma założona przez niejakiego Toma DeVesto, który postanowił połączyć brzmienie i funkcjonalność porządnego systemu stereo z wygodą i kompaktową formą charakterystyczną dla klasycznych radioodbiorników. Patrząc na zdjęcia, chyba mu się udało. Jednoczęściowe systemy Como Audio mają obudowy wykończone okleiną, a pod względem funkcjonalności nie ustępują najlepszym tego typu produktom na rynku. Duetto to duży głośnik stereofoniczny wyceniony na 399 dolarów w wersji podstawowej, ale w ofercie jest jeszcze "połówka" o nazwie Solo za 299 dolarów, do której można kupić dodatkowy głośnik Ambiente za 119 dolarów, otrzymując w ten sposób system stereo z jednym głośnikiem "bazowym" i jednym "efektowym".
Constellation Audio Centaur II 500 Stereo
Nie ma to jak potężna końcówka mocy. Specjaliści z Constellation Audio na pewno zdają sobie z tego sprawę, bo oprócz fantastycznych przedwzmacniaczy w ich ofercie można znaleźć kilka potężnych piecyków, których każdy audiofil podświadomie pragnie choćby nie wiadomo jak zarzekał się, że trzydzieści watów w klasie A mu wystarczy. Centaur II 500 Stereo to taka domowa elektrownia - wzmacniacz dostarcza 500 W przy ośmiu omach i 1000 W przy czterech, więc dowolne kolumny będzie szarpał jak Reksio szynkę. Pozostałe parametry również robią wrażenie, w tym masa - 68 kg. No i cena - 55000 dolarów.
ELAC Adante
Po wypuszczeniu na rynek budżetowych serii Debut i Uni-Fi, niemieccy konstruktorzy szybko zabrali się za coś bardziej ambitnego. Na tegorocznej wystawie w Las Vegas firma zaprezentowała najnowszą serię Adante, składającą się póki co z podłogówek AF-61, monitorów AS-61 i głośnika centralnego AC-61. Wszystkie wykorzystują ciekawy głośnik koncentryczny zamontowany w delikatnym falowodzie. Trzeba przyznać, że klasyczna, prosta forma nowych kolumn ELAC-a naprawdę może się podobać, choć firmie trudno będzie uniknąć skojarzeń z KEF-ami z serii Reference. Trochę inne są za to ceny - para podłogówek kosztuje 5000 dolarów, monitory wyceniono na 2500 za parę, a głośnik centralny kupimy za 2000 dolarów.
Emotiva Emersa
Firma Emotiva pokazała na CES-ie kilka nowości, z czego amerykańskich audiofilów najbardziej zainteresować miał procesor kina domowego MC-700. Dla nas jednak o wiele ciekawszą rzeczą jest wyłaniająca się właśnie seria Emersa. Będą to klocki w prostych, ale starannie wykonanych obudowach, w dodatku bardzo nowoczesne i głównie stereofoniczne. Na początku firma zamierza wypuścić stereofoniczny wzmacniacz zintegrowany z wbudowanym przetwornikiem EPA-1, wyceniony wstępnie na 599 dolarów. O dwieście dolców droższy ma być większy wzmacniacz zintegrowany EPI-1 z możliwością montażu rozszerzeń cyfrowych - można się domyślać, że również chodzi o moduły DAC-a lub streamera. Do tego dojdzie dwukanałowa końcówka mocy EDA-2 dostarczająca 300 W w cenie 599 dolarów. Kurczę, aż nie wiadomo czy gdzieś im jednej dziewiątki nie zjadło, ale żeby aż trzy razy? Wszystko wskazuje na to, że dostaniemy całkiem fajne urządzenia za niewielkie pieniądze. Na CES-ie to chyba rzadkość.
Focal Utopia by Tournaire
Niezbyt długo Sennheisery HE 1 cieszyły się tytułem najdroższych słuchawek świata... Na CES-ie Focal oficjalnie zaprezentował model Utopia by Tournaire czyli hi-endowe słuchawki wykończone 18-karatowym złotem i diamentami. Technicznie i brzmieniowo prawdopodobnie niewiele różnią się od podstawowej wersji, ale jednak ta luksusowa odmiana wygląda nieziemsko. Cena - sto tysięcy euro, plus dodatkowe dziesięć tysięcy za dedykowaną "głowę" pełniącą rolę podstawki, oczywiście również wykończonej złotem. Żeby było ciekawiej, podobną propozycję przygotowała firma Onkyo, prezentując słuchawki H900M z nausznikami wypełnionymi małymi diamencikami. Te kosztowały już tylko osiemdziesiąt tysięcy euro... Szczerze, wolałbym jednak te Orpheusy.
GoldenEar Triton Reference
To kolumny, o których chyba mało kto słyszał w Polsce. Triton Reference to po prostu ulepszona odmiana modelu Triton One - kolumn zbudowanych zgodnie z zasadą "im więcej dasz głośników, tym gra bardziej". W takich smukłych podłogówkach zamontowano aż dziesięć membran, w tym wstęgowy tweeter HFVR (High-Velocity Folded Ribbon) dwa 15-cm średniotonowce, trzy głośniki basowe o dużym skoku i cztery membrany bierne zamontowane po bokach. Jeśli komuś mało, może dołożyć do kompletu dedykowany subwoofer. Brytyjscy i amerykańscy dziennikarze chwalą Tritony Reference za przystępną cenę wynoszącą jedynie 4250 dolarów. Taniocha, nie?
JBL OR100 i OR300
Teraz już wchodzimy w sferę gadżetów z przyszłości, a właściwie to nie do końca, bo systemy VR są z nami już od jakiegoś czasu. Wprawdzie wizja całej populacji siedzącej z takimi goglami na oczach jest trochę przerażająca, ale dobra - jeśli ktoś chce, może już skorzystać z tego dobrodziejstwa. Nie czekając aż dalekowschodnia konkurencja przejmie ten rynek, JBL stworzył zestawy słuchawkowe dla użytkowników okularów Oculus Rift. Na razie w sprzedaży pojawią się nauszniki OR300 i dokanałówki OR100, ale JBL zapowiada jeszcze coś - specjalny kołnierz zapewniający realistyczne wrażenia przestrzenne. Nie przypomina Wam to czegoś? Bo nam mocno kojarzy się ze "słuchawkami" Sennheiser Surrounder Pro.
LG Tone Studio
Wszystko wskazuje na to, że coraz więcej firm będzie produkowało "słuchawki" w formie kołnierza zakładanego na szyję. Kolejnym tego typu wynalazkiem jest LG Tone Studio - głośnik osobisty generujący dźwięk przestrzenny wokół naszej głowy. Urządzenie ma wbudowany przetwornik cyfrowo-analogowy oraz cztery głośniki, które mają zapewnić realistyczne wrażenia odsłuchowe. Coś dla tych, którzy nawet lubią słuchawki, ale uważają je za niewygodne. Mając do dyspozycji dwa zestawy Tone Studio, można przesyłać muzykę między nimi. Głośnik ma też wbudowaną parę słuchaweczek dokanałowych, więc gdybyśmy komuś przeszkadzali, możemy w każdej chwili wyciągnąć je, odciąć się od świata i wzajemnie. Domyślam się, że w Japonii to będzie hit.
LG Tone Free
A to co? Głośnik zakładany na szyję? Zakrzywiony soundbar z dedykowanym subwooferem? Nie, to najnowsze słuchawki dokanałowe LG. Same pchełki są malutkie, ale w komplecie dostajemy kołnierz zakładany na szyję pełniący rolę transmitera, ładowarki i alarmu wibracyjnego. Po sparowaniu telefonu, nasza "obroża" powiadomi nas więc o nadchodzącym połączeniu lub SMS-ie. A kiedy nie słuchamy, możemy podczepić dokanałówki do kołnierza zamiast chować je gdzieś do kieszeni i potem szukać ich przy najbliższej okazji. W komplecie użytkownik dostaje również moduł służący do szybkiego podładowania wbudowanego akumulatora. Ciekawe? Cóż, to pewnie kolejny krok na drodze do zrobienia z ludzi androidów. Już teraz co druga osoba na ulicy chodzi na "autopilocie" gapiąc się w telefon, więc nie jestem przekonany czy zakładanie na siebie dodatkowych kołnierzy, obrączek, mądrych zegarków i butów z krokomierzem jest dobrym pomysłem, tak na dłuższą metę…
Mark Levinson Nº 515
Amerykańska legenda na tegorocznym CES-ie pokazała światu swój najnowszy produkt - gramofon Nº 515. Hi-endowa szlifierka została zaprojektowana i wykonana we współpracy z firmą VPI i jest pierwszym gramofonem noszącym logo Marka Levinsona. Nº 515 ma się znakomicie uzupełniać z phono stage'ami zamontowanymi w nowych preampach - Nº 526 i Nº 523. Od strony technicznej, ten gramofon to przede wszystkim masywny talerz, podstawa z wytłumionego MDF-u pokrytego warstwą winylu, mocny silnik prądu zmiennego zamontowany w osobnej obudowie i ramię wykonane na drukarce 3D. Ceny zaczynają się od 10000 dolarów, i to za wersję bez zamontowanej wkładki. Jeśli Mark Levinson wierzy w renesans winyli, to chyba coś jest na rzeczy, nie?
McIntosh MP1100 i D1100
Podejrzewam, że gdyby McIntosh wycofał się z CES-u, impreza zostałaby odwołana. No, może trochę przesadzam, ale chyba nikt nie wyobraża sobie takiej wystawy bez jednej z największych legend amerykańskiego audio. Firma radzi sobie z tą presją proponując co roku kilka nowych urządzeń. Tym razem padło na modele MP1100 i D1100. Pierwszy to w zasadzie rozbudowany, lampowy phono stage z wbudowanym przetwornikiem pozwalającym na zgrywanie naszych ulubionych nagrań do postaci cyfrowej. Co ciekawe, za pomocą filtra cyfrowego można wykasować z plików różne trzaski i szumy. D1100 to natomiast zaawansowany przetwornik cyfrowo-analogowy dający użytkownikowi możliwość podłączenia rozmaitych źródeł cyfrowych i - według zapewnień producenta - wyciskający z nich wszystko, co się da. MP1100 będzie kosztował 8000 dolarów, a D1100 - 7000 dolarów.
Moon 888
Jeśli chodzi o potężne końcówki mocy, Amerykanom raczej trudno jest zaimponować, ale wielu gości tegorocznej wystawy zachwycało się podobno monoblokami Moon 888 zbudowanymi zgodnie z zasadą "więcej znaczy lepiej". Kanadyjczycy wrzucili do swoich wzmacniaczy wszystko, co najlepsze. Nazwa modelu to bezpośrednie odniesienie do mocy oddawanej przez każdy z monobloków - 888 W. Całość waży jakieś 115 kg i została zmontowana tak, jak buduje się silniki do samochodów wyścigowych - z tolerancjami rzędu 1/1000 cala. Cena? 118888 dolarów. Czyli po naszemu - pół bańki bez grosika.
Mytek Clef
Wszyscy wiedzą, że Mytek to polski wynalazek, ale jednak firma na swojej stronie wyraźnie podkreśla, że jej siedziba znajduje się w Nowym Yorku, a konkretnie na Brooklynie. Wprawdzie funkcjonuje również "europejski" adres, w Warszawie na Włochach, ale to już pewnie nie brzmi tak seksownie. No nieważne, podobno przetworniki są fajne, a teraz pojawił się najnowszy, kieszonkowy model o nazwie Clef. To przetwornik i wzmacniacz słuchawkowy w jednym, na pokładzie ma kość ESS Sabre 9018, Bluetooth z apt-X i obsługę MQA. Przy cenie 299 dolarów to naprawdę sporo w tak niewielkim pudełku.
Nordost Valhalla 2 USB
Jeśli macie już hi-endowe kable głośnikowe, sygnałowe i zasilające, a przetwornik z komputerem wciąż łączycie za pomocą zwykłego kabla od drukarki, macie okazję naprawić ten błąd. Nordost zaprezentował w Las Vegas swój najnowszy i zarazem najlepszy kabel USB - Valhallę 2. Po raz pierwszy firma zastosowała również geometrię Twin-Axial. Valhalla 2 USB składa się z czterech litych drutów o przekroju 19 AWG wykonanych z miedzi pokrytej warstwą srebra. Każdy z przewodników jest "podtrzymywany" wewnątrz koszulki dzięki firmowej technologii Dual Mono-Filament. Zamawiać można długości od jednego do siedmiu metrów, a za najkrótszy, metrowy odcinek Valhalli 2 USB trzeba zapłacić 3499 dolarów.
Ossic X
Firma Ossic postanowiła wprowadzić na rynek słuchawki określane jako pierwsze na świecie nauszniki 3D. I nie chodzi tu bynajmniej o wykorzystanie elementów wykonanych na drukarkach 3D, ale o prawdziwy dźwięk przestrzenny. Słuchawki oznaczone po prostu symbolem X mają po założeniu automatycznie dopasowywać się do naszej głowy i rozmiaru naszych uszu, dając w ten sposób nie tylko wyższy komfort użytkowania, ale także dokładniejsze brzmienie. W uzyskaniu realistycznych efektów przestrzennych mają pomóc procesory DSP. Gdzieś to już słyszeliśmy, ale nieważne. Firma uzbierała już prawie trzy miliony dolarów na Kickstarterze, więc coś w tym musi być. Dostawy mają rozpocząć się w lecie.
Pioneer SE-MS5T
Wydawałoby się, że CES to tylko wystawa służąca prezentowaniu wszystkiego, co najlepsze i najdroższe, ale i tutaj można znaleźć nowości na każdą kieszeń. Dobrym przykładem są słuchawki Pioneer SE-MS5T wycenione na jakieś 50 funtów, czyli na polskie - 279 zł. Wyglądają świetnie, podobno są lekkie i bardzo wygodne, a do tego można je dostać w kilku różnych kolorach. Nam najbardziej przypadła do gustu wersja prezentowana na zdjęciu, ale jak ktoś woli czarne lub czerwone - nie ma problemu. Producent chwali się wytrzymałym, giętkim pałąkiem i pasmem przenoszenia sięgającym 40 kHz. Jak będą grały te słuchawki? Na razie nie wiemy, ale jeśli szukacie niedrogich i stylowych nauszników - to może być ciekawa propozycja.
Polk Audio Signature
Firma słynąca z produkcji głośników powinna na targach takich, jak CES, zaprezentować nowe głośniki właśnie, nieprawdaż? Amerykanie z Polk Audio wykorzystali tę okazję aby pokazać światu wprowadzone już jakiś czas temu kolumny z serii Signature. Linia składa się z kilku zestawów podłogowych i podstawkowych, a także dwóch głośników centralnych - widać, że ich projektantom zależało na tym, aby klient miał możliwość stworzenia dowolnego systemu, czy to stereo czy kina domowego, dopasowanego do swojego pokoju odsłuchowego. Jak by nie patrzeć, chyba im się udało.
Polk Audio MagniFi Mini
Dla odmiany propozycja budżetowa - nowy soundbar marki Polk Audio zaprojektowany aby dać nam więcej dźwięku z małej obudowy. Producent twierdzi, że MagniFi Mini potrafi pogonić kocura nawet dwukrotnie większym głośnikom tego typu. 35-centymetrowy soundbar ma na pokładzie kilka przydatnych technologii, jak dekodery Dolby Digital i DTS, a także opatentowany system Voice Adjust poprawiający czytelność wokali tak, abyśmy nie musieli wsłuchiwać się w dialogi. Cena na poziomie 300 dolarów rzeczywiście nie powinna nikogo odstraszyć.
Prism Sound Callia
Kolejne urządzenie wywodzące się tak naprawdę z rynku pro to Prism Sound Callia - przetwornik, przedwzmacniacz i wzmacniacz słuchawkowy w jednej obudowie. Studyjny wygląd tego DAC-a to dobry trop, bo inżynierowie marki Prism Sound mają za sobą ponad 30 lat pracy w studiach nagraniowych, a specjalizują się właśnie w budowie zaawansowanych przetworników. Callia wygląda na kawałek fajnego sprzętu, ma trzy wejścia cyfrowe (USB, koaksjalne i optyczne) oraz dwa wyjścia analogowe (zbalansowane i niezbalansowane). Wygląda prosto, ale od użytkownika będzie z pewnością wymagać trochę wprawy lub chęci przeprowadzenia prawidłowej konfiguracji. Za to otrzymany efekt brzmieniowy może być naprawdę niezły.
Pro-Ject Essential III
Czesko-austriacka firma będąca jednym z największych producentów gramofonów na świecie mogłaby z pewnością pokazać na CES-ie jakąś nową, hi-endową szlifierkę dla zamożnych audiofilów, ale w tym roku zdecydowano się zrobić inaczej. Pro-Ject pokazał w Las Vegas najnowszą wersję swojego budżetowego hitu - gramofonu Essential. Trzecia generacja tej szlifierki to w zasadzie tylko delikatnie poprawiony Essential II. Nowy model otrzymał ulepszoną slipmatę, układ kontrolujący pracę silnika, aluminiową rolkę napędzającą pasek obrabianą za pomocą diamentu oraz - co chyba najważniejsze - wkładkę Ortofon OM10 w miejsce stosowanej dotychczas OM5e. Essential III będzie oczywiście dostępny w kilku różnych kolorach, a jego cenę ustalono na 325 euro.
Quad VA-One
W naszej części świata skromny, lampowy Quad VA-One pojawił się już jakiś czas temu, ale w USA został zaprezentowany po raz pierwszy. Ciekawe czy takie malutkie coś "chwyci" w kraju, w którym podobno wszystko jest większe... Brytyjski wzmacniacz wykorzystuje po dwie lampy EL-84 na kanał, do tego dwie 12AU7 i jedną 12AX7. Jako lampiak prezentuje się więc całkiem klasycznie, ale ciekawostką jest komplet wejść cyfrowych, w tym Bluetooth z kodekiem apt-X, a także wyjście słuchawkowe na przednim panelu. Moc wyjściowa na poziomie 12 W na kanał może być wyzwaniem dla niektórych głośników, ale jeśli tylko dobrać do tego wzmacniacza odpowiednie towarzystwo, może być fajnie. Quad VA-One kosztuje 1595 dolarów.
Riva WAND
O firmie Riva Audio pisaliśmy już przy okazji galerii z ubiegłorocznego CES-u. Marka pokazała wtedy głośnik bezprzewodowy o nazwie Turbo X. Ale od takiego urządzenia już tylko krok do produkcji kompletnego systemu multiroom w stylu Sonosa. Zdaje się, że producent też tak pomyślał, bo w tym roku wypuścił dwa głośniki tworzące serię WAND. W dużym skrócie model Arena to taki odpowiednik "jedynki", a większy Festival to coś w rodzaju "trójki" lub nawet "piątki". Tylko czego tam oni nie nawypisywali w informacjach prasowych... Właściwie można dojść do wniosku, że to najlepsze głośniki na świecie, a firma Riva Audio ma ponad sto lat doświadczenia w produkowaniu sprzętu audio, i to nic, że nie za bardzo o tym słyszeliście.
Sennheiser HD 4.50 BTNC Wireless
Jeśli taka firma, jak Sennheiser pisze o zwiększonym zapotrzebowaniu klientów na słuchawki bezprzewodowe, to chyba nie ma co z tym dyskutować. Dlatego w Las Vegas zaprezentowano aż trzy nowości bez kabli. Audiofilów najbardziej zainteresują pewnie słuchawki oznaczone symbolem HD 4.50 BTNC Wireless. W dużym skrócie są to "czwórki" z zamkniętymi nausznikami, wzbogacone o łączność bezprzewodową i system aktywnej redukcji szumów NoiseGard. Wysoką jakość dźwięku zapewnia Bluetooth 4.0 poszerzony o protokół apt-X, a wbudowany mikrofon sprawia, że użytkownik pozostaje w kontakcie ze światem. HD 4.50 BTNC Wireless mają też składany pałąk, więc mimo dużych nauszników powinny być wygodne w użyciu.
Sennheiser Momentum In-Ear Wireless
To kolejna bezprzewodowa nowość Sennheisera, o której już wcześniej pisaliśmy. Firma postanowiła wreszcie uciąć kabel dokanałówkom Momentum, dokładając im kołnierz zakładany na szyję. Z kołnierzem słuchaweczki komunikują się za pomocą krótkich kabli, co z jednej strony nie do końca pasuje do pojęcia "bezprzewodowe", ale z drugiej zapewnia pchełkom minimalne rozmiary i masę. Pokryty skórą pałąk jest jednocześnie akumulatorem i odbiornikiem Bluetooth 4.1. O jakość dźwięku dbają kodeki AAC i Qualcomm apt-X oraz oczywiście autorskie przetworniki Sennheisera, produkowane w Niemczech. Słuchawki głosowo informują o stanie połączenia i baterii, a ponadto wibracjami o przychodzącym połączeniu. Jedno ładowanie trwające około 1,5 godziny zapewni nam do 10 godzin pracy.
SVS PB16-Ultra
Amerykańska firma SVS postawiła sobie za cel dostarczenie jak najmocniejszych głośników za jak najlepsze pieniądze, czego przykładem ma być najnowszy subwoofer PB16-Ultra. Bestia waży podobno niecałe 80 kilogramów i wykorzystuje 16-calowy przetwornik z 8-calową cewką. Woofer jest napędzany wzmacniaczem o mocy 1500 W, a użytkownik ma do dyspozycji aplikację na systemy iOS i Android, dzięki której można dostosować brzmienie do swoich preferencji. Fajnie, z tym że - jak na nasze realia - wciąż drogo. PB16-Ultra będzie kosztował w USA dokładnie 2499 dolarów, przy czym firma oferuje w swoim ojczystym kraju możliwość przetestowania dowolnych produktów przez okres 45 dni. W każdym razie jeśli chcecie naprawdę powkurzać sąsiadów - oto odpowiedź.
SweetVinyl Sugarcube SC-1
Lubicie słuchać muzyki z czarnych płyt, ale macie problem z głośnymi trzaskami i innymi nieprzyjemnymi odgłosami pojawiającymi się przy odczycie starych, nieco zniszczonych krążków? Kalifornijska firma SweetVinyl ma na to rozwiązanie. Urządzenie o nazwie Sugarcube SC-1 potrafi wycinać te nieprzyjemne artefakty w czasie rzeczywistym, do tego poprawiając jakość brzmienia starych płyt za pomocą filtrów cyfrowych działających w czasie rzeczywistym. Producent twierdzi, że specjalnie opracowany algorytm potrafi usunąć wszystkie niepożądane przydźwięki, pozostawiając tylko czystą muzykę. Na pokładzie mamy także przetwornik cyfrowo-analogowy dzięki któremu możemy poddać odtwarzany dźwięk upsamplingowi. Tylko po co? No cóż, takie to średnio zgodne z audiofilskimi ideałami, ale jakby ktoś chciał, to przynajmniej nie jest to wyjątkowo droga zabawka - cenę w USA skalkulowano na 1500 dolarów.
Technics SL-1200GR
Kiedy jakiś czas temu Technics zaprezentował limitowany model SL-1200GAE, w sieci rozpętała się burza. Ponieważ było to pierwsze od wielu lat nowe wcielenie legendarnego gramofonu, wszyscy winylowcy oglądali jego zdjęcia, czytali co też zamontowano w środku i generalnie prześcigali się w wymyślaniu czego by tu nie sprzedać żeby stać się właścicielem takiej szlifierki. Okazało się jednak, że trzeba by było sprzedać naprawdę sporo gratów, bo cena SL-1200GAE osiągnęła 4000 dolarów, a i tak większość egzemplarzy zostało wyprzedanych jeszcze zanim ktokolwiek normalny zdołał przemyśleć jak by tu wejść w posiadanie takiej gotówki. Dlatego też firma robi teraz ukłon w stronę mniej zamożnych melomanów, wprowadzając model SL-1200GR za 1500 dolarów. No, o tym już można myśleć w kategoriach normalnej zabawki, chociaż nie brakuje też głosów melomanów, którzy twierdzą, że podobne gramofony można kupić owszem za 1500, ale złotych. Tak czy inaczej, SL-1200GR wygląda fajnie - naszym zdaniem nawet lepiej niż wersja limitowana.
Totem Sky
Pamiętacie słynne monitory Totem Model 1? Ja pamiętam i miałem okazję słuchać ich nawet w wersji Signature. Świetne, klasyczne głośniki o uwodzicielskim brzmieniu. Teraz kanadyjscy inżynierowie stworzyli bardzo podobnie wyglądający model Sky - minimalistyczne monitory wyposażone w 13-cm woofer i 3-cm miękką kopułkę. Całość zamknięto w prostopadłościennej skrzynce z typowym dla Totema "przedłużeniem" w dolnej części. Sky jest dostępny w kilku wariantach kolorystycznych - oprócz wersji okleinowanej możemy wybrać też białą lub czarną. Cena w okolicach 2200 funtów za parę.
VPI Avenger
Amerykańscy specjaliści od gramofonów nie tylko popisali się projektując pierwszy gramofon Marka Levinsona, ale również wypuścili swoją własną nowość - model o nazwie Avenger. To mocno hi-endowy gramofon, ale oczywiście amerykańskie media zachwycają się tym, że mimo wszystko jest trzykrotnie tańszy od modelu Titan. Faktycznie, piętnaście tysięcy dolarów to nie czterdzieści osiem, ale i tak mamy do czynienia z zabawką dla dużych chłopców. Nie oznacza to naturalnie, że nie można trochę dopieścić swojej szlifierki. Wersja Avenger Plus będzie miała na przykład ramię JMW 12-3DR i referencyjne kable Nordosta.
Zdjęcia: Materiały producentów
Komentarze