Mads Klifoth - Audiovector
- Kategoria: Wywiady
- Tomasz Karasiński
Audiovector to jedna z firm, których kariera na polskim rynku wyraźnie przyspieszyła w ciągu kilku ostatnich lat. Teoretycznie nic nie stało na przeszkodzie, aby ta skromna, rodzinna manufaktura założona w 1979 roku stała się u nas jednym z ważniejszych graczy zaraz po transformacji ustrojowej, kiedy to głodni nowości i ciekawi sprzętu zza żelaznej kurtyny audiofile kupowali wszystko, o czym wcześniej mogli jedynie poczytać w kolorowych, zagranicznych czasopismach i katalogach. Z niezrozumiałych dla mnie względów tak się jednak nie stało. Produkty duńskiej firmy były w rodzimych sklepach dostępne bardziej teoretycznie niż praktycznie. Rzadko pojawiały się w testach. Klienci nie wymieniali się obserwacjami dotyczącymi łączenia ich z taką czy inną elektroniką, bo mało kto mógł się takimi doświadczeniami podzielić. Sam po raz pierwszy zetknąłem się z głośnikami Audiovectora, kiedy w 2005 roku testowałem... Pierwszą generację systemu Arcam Solo. W pudełku znalazłem maleńkie monitory o nazwie Alto, które dla Arcama zbudowali właśnie Duńczycy. Gdyby wtedy ktoś powiedział mi, że za piętnaście lat Audiovector będzie w Polsce naprawdę rozpoznawalną marką, a jego kolumny zagoszczą w moim systemie odniesienia, prawdopodobnie kazałbym mu popukać się w głowę. I to nie palcem, ale czymś znacznie twardszym i cięższym. A jednak! Duński producent audiofilskich zestawów głośnikowych od pewnego momentu zaczął rozwijać się w błyskawicznym tempie. Na naszym, zaniedbanym wcześniej rynku za sprawą nowego dystrybutora, natomiast na miejscu, w Kopenhadze - dzięki pasji i zaangażowaniu Madsa Klifotha.
Mads to niezwykle sympatyczny, uśmiechnięty i otwarty człowiek. Prawdę mówiąc, już dawno miałem ochotę przeprowadzić z nim wywiad, jednak wiedziałem, że wkrótce będziemy mogli porozmawiać o kolejnych projektach, ciekawych rozwiązaniach technicznych, nowych produktach i planach na najbliższą przyszłość. Zresztą, wielokrotnie pytałem go o to podczas różnego rodzaju prezentacji i wystaw, w których chętnie uczestniczył, odwiedzając nasz kraj i chwaląc polskich audiofilów za ich wiedzę, otwartość i tak zwane "osłuchanie". Oczywiście, w ten sposób można przekładać każdy temat w nieskończoność, jednak pięć lat temu wywiadu udzielił nam ojciec Madsa, założyciel Audiovectora, Ole Klifoth i wydawało mi się, że najzwyczajniej w świecie nie uzbierało się jeszcze wystarczająco wiele ważnych pytań, aby taki wywiad miał sens. Pamiętam zresztą, że Ole bardzo mnie wówczas zaskoczył. Na spotkanie z polskimi dziennikarzami i dealerami przyjechał wyluzowany, ale wyposażony w kilka niewielkich walizeczek wypełnionych częściami głośników, takimi jak magnesy czy cewki wykonane z różnych materiałów. Opowiadając o firmowych technologiach, pokazywał mi jak to wszystko działa od środka. Siedząc przy stoliku i popijając kawę, bawiliśmy się czymś, co błyskawicznie przyciągnęło uwagę obsługi hotelowej restauracji. Wyobraźcie sobie bowiem, że jeden z gości, tuż po zameldowaniu i zostawieniu dużej walizki w swoim pokoju, schodzi na dół do jakiegoś podejrzanego typa z aparatem, wyciąga mały, czarny neseser i pokazuje mu, jak działa coś, co znajduje się w środku... Tak czy inaczej, wywiad musieliśmy dokończyć drogą korespondencyjną. Teraz, gdy już nadszedł odpowiedni moment, z Madsem również mogłem porozmawiać jedynie w ten sposób. Na szczęście w niczym to nie przeszkodziło. Zainteresowanych zapraszam do zapoznania się z tym, co pięć lat temu opowiedział nam Ole Klifoth, a teraz przejdźmy już do rozmowy z jego synem - obecnym dyrektorem generalnym i właścicielem Audiovectora.
Wielu konstruktorom sprzętu audio można zadać standardowe pytanie "jak zaczęła się pańska przygoda z hi-fi", ale ciebie chyba nie trzeba o to pytać. Jako syn założyciela Audiovectora musiałeś być otoczony głośnikami i wzmacniaczami od dziecka. Czy miałeś kondensatory zamiast resoraków?
Zainteresowanie muzyką, a właściwie słuchaniem i doświadczaniem wielu różnych gatunków muzycznych wyniosłem oczywiście z domu - zostałem zarażony tą pasją już w dzieciństwie. Kiedy moi przyjaciele zbierali kieszonkowe na nowe komputery i konsole do gier, ja oszczędzałem na własny system stereo. Była to elektronika marki Musical Fidelity z kolumnami Audiovector M3 Signature, które bardzo szybko ulepszyłem do wersji Avantgarde. Moja przygoda z projektowaniem i budowaniem zestawów głośnikowych rozpoczęła się znacznie później, ponieważ moim głównym celem jest stabilne, rozważne rozwijanie firmy z poszanowaniem rodzinnego DNA.
Teraz sam masz syna, Konrada. Czy myślisz, że kiedyś i on pójdzie w twoje ślady? A jeśli akurat nie będzie chciał zostać architektem albo weterynarzem i wybierze twoją ścieżkę, ucieszysz się?
Jedyne, czego chciałbym dla Konrada i na co mam nadzieję, to to, że wybierze coś, z czego będzie zadowolony i co zapewni mu dobre życie. Jeśli wybierze karierę w Audiovectorze, będzie bardzo mile widziany. Istnieje tylko jeden ważny warunek - musi to być jego własny wybór, a nie spełnienie moich ambicji lub chęć zadowolenia rodziny. Ja już jestem z niego dumny i jestem przekonany, że mój syn nie potrzebuje niczyjej aprobaty, aby dobrze ułożyć sobie życie. Z dyplomatycznym przewodnictwem, szacunkiem i wielką miłością odnajdzie swoją własną drogę. Tak samo mój ojciec nigdy mnie nie naciskał, abym dołączył do niego i robił to, co robię. Zrobiłem tak, bo tego chciałem. Uważam, że jest to klucz do naszego sukcesu. Nic nie przebije uczciwej motywacji i ciężkiej pracy.
Wyobraźmy sobie zatem, że twój syn, po opanowaniu podstaw i zgłębieniu całej teorii, bierze się za zbudowanie własnych kolumn, stawiając sobie za cel przebicie dokonań swojego ojca i dziadka. Uda mu się, czy może po miesiącach pracy powie "cholera, nic lepszego już nie wymyślę"?
Jeśli zacznie robić to dla siebie, mam nadzieję, że przewyższy mnie i mojego ojca. Może uzyskać od nas wszystkie narzędzia i wskazówki, których potrzebuje.
Skandynawskie zestawy głośnikowe są znane na całym świecie. Amphion, Gradient, Qln, Audio Pro... Ale co tam Skandynawia! Weźmy samą tylko Danię. Bang & Olufsen, Dynaudio, Vifa, DALI, Scan-Speak, Podspeakres, Cornered Audio, System Audio, Jamo, Buchardt Audio, Gryphon, Raidho, Gato Audio, oczywiście Audiovector i pewnie z tuzin innych marek, o których zapomniałem albo nie wiem. I to wszystko w sześciomilionowym kraju? O co chodzi? Macie to w genach?
W latach siedemdziesiątych Dania była europejską "stolicą jazzu". Kopenhaga była miastem, w którym muzycy o różnym kolorze skóry mogli żyć bez narażania się na rasizm. Mało tego - byli oni w tym mieście prawdziwymi bohaterami podziwianymi przez miłośników jazzu i cieszącymi się dużym zainteresowaniem ze strony duńskich, jasnowłosych dziewczyn. Dexter Gordon mieszkał w Kopenhadze przez wiele, wiele lat. Tak samo, jak Ben Webster i wielu innych czarnoskórych muzyków. Niektórych pociągała także nowa, kwitnąca scena jazzowa. Chyba najbardziej znanym z nich jest Stan Getz. Chyba nie można przecenić tego, jak duży wpływ miała muzyka na Danię i duńską kulturę. Uważam, że jest to jeden z ważniejszych powodów, dla których produkcja sprzętu hi-fi stała się tak ważną częścią naszego DNA.
Jak wygląda obecnie podział obowiązków między tobą a twoim ojcem? Wiemy, że seria QR była twoim dziełem, ale kto odpowiadał za nową serię R? Dzielicie się konkretnymi seriami i produktami, czy pracujecie razem?
Ja prowadzę firmę, a Ole nadzoruje badania i rozwój. Mimo to, byłem głęboko zaangażowany w rozwój naszych produktów odkąd rozpoczęliśmy pracę nad serią SR. W tamtym czasie nieco poprawiliśmy sygnaturę dźwiękową i od tego czasu firma systematycznie rozwija się z roku na rok. Nowa seria R jest produktem ewolucji poprzedniej serii, ale została gruntownie przerobiona, przeprojektowana i przemyślana od nowa. Przetworniki, wrażenia wizualne, detale, koncepcje... Zawsze pracujemy razem - bez konkurencji w rodzinie. Widzimy tylko wspólny cel w tworzeniu niesamowitych produktów.
Seria QR została bardzo ciepło przyjęta przez audiofilów, i nie ma się czemu dziwić. Minimalistyczne wzornictwo, oryginalne głośniki, tweetery AMT, ładne wykończenia i to wszystko w akceptowalnych cenach. Byłeś pewny, że tak się stanie, czy może obawiałeś się, że klienci nie polubią tych głośników?
Na początku przeprowadziliśmy w firmie wiele dyskusji na temat serii QR i nigdy nie poddałem się członkom zarządu ani się nie wycofałem. Dzisiaj wszyscy są bardzo zadowoleni z tej decyzji. Wiedziałem, że klienci potrzebowali produktu takiego, jak kolumny z serii QR i dałem im je.
Topowy model w tej serii - QR5 - jest dość specyficzny. Pojawił się znacznie później niż pozostałe konstrukcje. Do tego jest jednym z niewielu zestawów trójdrożnych w katalogu Audiovectora. I okazał się spektakularnym sukcesem. Jak myślisz, dlaczego?
QR5 jest wyjątkowym modelem, ponieważ konstrukcja została wykonana tak, jak w przypadku bardzo audiofilskich kolumn z wysokiej póki - takich, które zwykle kosztują znacznie więcej niż QR5. Sygnatura dźwiękowa została opracowana z akcentem na wyraźny bas i delikatną średnicę. Wygląda na to, że wielu osobom bardzo to odpowiada. Spora część posiadaczy tych zestawów uważa, że taki dźwięk i taka jakość wykonania nie były wcześniej i wciąż nie są dostępne w tym segmencie.
Kiedy dowiedziałem się, że trwają prace nad modelem QR5, pomyślałem, że dodanie kolejnego woofera i powiększenie obudowy nie będzie wielkim problemem. W rzeczywistości "piątki" mają mnóstwo modyfikacji. Głośnik średniotonowy nie jest dokładnie taki sam, jak niskotonowe (choć z zewnątrz tak wygląda). Tweeter AMT jest dwa razy większy niż w QR3 i QR1. Widać, że nie poszliście na łatwiznę. Opłacało się?
Nigdy nie wybieramy łatwej drogi, nawet gdy aktualizujemy obecny model. Przykładowo, przechodząc z modelu SR3 na R3, wprowadziliśmy 164 zmiany i minęły 24 miesiące, zanim byliśmy zadowoleni z efektów tych wszystkich modyfikacji. Opracowanie modelu QR5 również zajęło bardzo dużo czasu, a jeszcze więcej pochłonął proces wyjścia z fazy prototypowej i wdrożenia gotowej wersji tych kolumn do produkcji. Na szczęście, rezultat bardzo mnie cieszy. Warto popracować dłużej, aby więcej osób było zadowolonych z produktu, który otrzymują i to jest moim głównym celem. Wierzę, że daliśmy naszym słuchaczom coś wyjątkowego.
Przeglądając waszą stronę internetową, można odnieść wrażenie, że w swojej pracy opieracie się przede wszystkim na ciekawych, czasami wręcz unikalnych rozwiązaniach technicznych. Ciężko wręcz znaleźć choćby jeden element kolumn, w którym nie ma czegoś interesującego. Tytanowe cewki, specjalne materiały tłumiące, nietypowe mocowania głośników, elementy zwrotnicy poddawane obróbce kriogenicznej... Jak rodzą się te pomysły? Bo wygląda to tak, jakbyście spędzali większość czasu w jakimś tajnym laboratorium, a do odsłuchów siadali tylko dla formalności, aby sprawdzić czy wszystko działa tak, jak powinno.
To, co opisujesz, to 40 lat ciekawości, rozwoju i ewolucji pomysłów mojego ojca. Niektóre z nich stosujemy do dziś. To oczywiście poprawione, mocno zmodyfikowane wersje rozwiązań sprzed 30-40 lat, jednak to, co możemy dziś nazwać technologią Audiovectora jest po prostu sumą naszych wieloletnich doświadczeń. Przykładowo, wprowadzając system uziemienia Freedom chcieliśmy obniżyć poziom szumów w głośnikach. Po raz pierwszy mój ojciec próbował wejść na rynek z podobnym pomysłem 30 lat temu, jednak było o wiele za wcześnie, aby konsumenci mogli się z nim zapoznać. Czekał więc na odpowiedni moment i ponownie zaczął rozwijać tę koncepcję w 2017 roku. Dziś jest to coś wyjątkowego. W naszej firmie uczymy się przez działanie, a całe lata eksperymentów doprowadziły Ole do życia wypełnionego dobrym dźwiękiem.
Jednym z podstawowych obszarów związanych z technologią są z pewnością autorskie przetworniki. Nie znajdziemy takich w żadnych innych kolumnach. Wytwarzacie je sami, czy korzystacie z pomocy któregoś ze znanych, skandynawskich specjalistów?
Scan-Speak ręcznie buduje nasze przetworniki w Danii, w oparciu o opatentowane projekty Audiovectora. Nikt inny nie może korzystać z naszej technologii, bo ważną częścią naszej działalności jest wyjątkowość, wynikająca właśnie z wielu unikalnych rozwiązań i pomysłów.
Jedną z charakterystycznych cech waszych kolumn stały się nietypowe bass-reflexy. W modelu R1 widzimy dwa wytłumione, skierowane do tyłu tunele o różnej średnicy, w QR5 jest to szeroka szczelina dmuchająca w kierunku podłoża, zaś w podłogówkach R3 port dmucha przez ściętą ku tyłowi podstawę i ażurową siateczkę. Wygląda to tak, jakbyście poświęcali naprawdę wiele czasu na coś, co u większości producentów ma postać zwyczajnej, plastikowej, łagodnie wyprofilowanej rurki. Dlaczego?
Ponieważ nie jest łatwo odtworzyć realistyczny bas i wysoki poziom dynamiki. Dlatego używamy różnych wzorów tuneli dla różnych skrzynek. Pamiętaj, że jesteśmy w stu procentach firmą rodzinną. Projekt, materiały, dźwięk, a nawet terminy wprowadzenia poszczególnych produktów na rynek wyznaczamy tylko my, i nikt inny. Jeśli mój ojciec i ja zdecydujemy, że produkt nie jest jeszcze w pełni gotowy, czekamy, aby wszystko było dopięte na ostatni guzik.
Od niedawna w wysokich modelach kolumn stosujecie terminale z systemem Freedom, o którym wspomniałeś wcześniej. Na tylnym panelu znajduje się wówczas trzecie gniazdo, które za pomocą specjalnego kabla należy podłączyć do listwy, kondycjonera lub gniazdka w ścianie - tak, aby kolumny były uziemione. Muszę przyznać, że brzmi to dość dziwnie. Wytłumaczysz mi na czym to polega? Co dokładnie łączymy wówczas z uziemieniem?
Freedom to nowa i rewolucyjna technologia uziemienia, która eliminuje zniekształcenia wywołane ruchem jednostki napędowej w głośniku. Prąd biegnący między głośnikami a pozostałymi komponentami są przetwarzane przez nową, oddzielną zwrotnicę, która kieruje ten sygnał do specjalnego zacisku uziemienia na tylnej ściance kolumn, a następnie do gniazdka ściennego, listwy lub kondycjonera sieciowego. W przeciwieństwie do tego, co głosi konwencjonalna wiedza, prąd wywołany samym ruchem głośników powoduje zabarwienie i zniekształcenie między jednostkami napędowymi. Równoważąc je i filtrując przez dedykowaną, oddzielną zwrotnicę oraz oferując możliwość podłączenia ich do uziemienia, uzyskujemy czysty, dokładny, bardziej realistyczny dźwięk z minimalnym poziomem szumów.
Bardzo ciekawym rozwiązaniem, jakie oferujecie swoim klientom jest IUC (Individual Upgrade Concept) - możliwość dokonania fabrycznego upgrade'u wybranych produktów. Niewielu producentów się na to decyduje. Pomijając chęci, trzeba mieć do tego odpowiednie wyposażenie i fabrykę na miejscu, a nie w Chinach. Czy taka operacja sprowadza się do wymiany głośników, czy zwykle jest z tym więcej pracy?
Rozbieramy głośniki całkowicie i zaczynamy budować je od nowa. Na przykład, gdy przeprowadzana jest aktualizacja z SR3 Signature do R3 Arreté, wykorzystujemy tylko obudowę klienta. Wszystkie inne części, w tym materiał tłumiący, są zmieniane. Kolumny otrzymują nowe zwrotnice, okablowanie, przetworniki, tłumienie, przegrody i cokoły. Klient otrzymuje także 5-letnią, przedłużoną gwarancję, a także nowe maskownice i opakowania.
Jakie pamiętasz najciekawsze przypadki prac wykonanych w ramach IUC? Czy trafiały się jakieś wyjątkowo stare i zniszczone kolumny, którym daliście drugie życie?
Kilka miesięcy temu przyjęliśmy dostawę z kolumnami S6 Signature w okleinie w kolorze drewna klonowego. Były to zestawy, które sprzedaliśmy w 2001 roku. Klient chciał uaktualnić je do SR6 Avantgarde Arreté i pomalować głośniki szarym lakierem fortepianowym. Obudowy miały liczne wgniecenia i zadrapania. Co tu dużo mówić, wizualnie były w bardzo kiepskim stanie. Wykręciliśmy głośniki, przeszlifowaliśmy skrzynki, naprawiliśmy wgniecenia i wysłaliśmy je do lakierni. Podczas aktualizacji tylko obudowy udało się odrestaurować. Wszystkie pozostałe komponenty były nowe. Ale... Szkoda, że nie widziałeś miny klienta, który po całej tej operacji zobaczył swoje "stare" kolumny. Były idealne!
Słyszałem, że pracujecie nad nowym modelem z serii R. Zdradzisz nam coś więcej na ten temat? Czy będzie to coś w rodzaju lepszego, droższego odpowiednika modelu QR5?
Wkrótce będziemy rozsyłać oficjalne informacje na ten temat. Na razie mogę tylko zdradzić, że nie będzie to miało nic wspólnego z QR5.
Zdjęcia: Audiovector
Komentarze