Audium Comp 7 Drive
- Kategoria: Kolumny i głośniki
- Tomasz Karasiński
Jedna z audiofilskich teorii głosi, że najciekawsze i najbardziej wyjątkowe produkty można znaleźć w katalogach wyspecjalizowanych firm, zajmujących się często wytwarzaniem tylko jednego rodzaju sprzętu, w ekstremalnych przypadkach - jednego modelu ulepszanego od lat. Urządzenia takie nie są dostępne w każdym sklepie, a ze względu na niewielką skalę produkcji są generalnie dość drogie, jednak często okazuje się, że rzeczywiście mają coś niezwykle cennego do zaoferowania. Jedną z takich wyspecjalizowanych manufaktur jest niemiecka firma Audium, wytwarzająca tylko jeden rodzaj sprzętu - kolumny. W dodatku wszystkie, bez wyjątku, zbudowane są na bazie głośnika szerokopasmowego, uzupełnionego dodatkowym głośnikiem niskotonowym. Poszczególne modele różnią się wielkością i stopniem zaawansowania użytych przetworników, ale oprócz tego w katalogu jest jeszcze jedna, wyraźna linia podziału - na zestawy pasywne, aktywne i półaktywne. Testowaliśmy już pierwsze, potem także te drugie, więc ostatecznie przyszła pora na trzecie. Reprezentantem linii kolumn półaktywnych będzie model Comp 7 Drive.
Niewtajemniczonym wypadałoby po krótce wytłumaczyć, o co właściwie chodzi. Otóż kolumny pasywne to klasyczne zestawy głośnikowe, jakich na rynku jest zdecydowanie najwięcej. Aby zagrały, trzeba podłączyć do nich wzmacniacz lub amplituner. Kolumny aktywne to takie, które mają już wbudowany wzmacniacz mocy, więc należy podłączyć je do prądu, a sygnał podać za pośrednictwem przedwzmacniacza lub powiedzmy przetwornika z regulowanym wyjściem. Czym więc są zestawy półaktywne? To połączenie dwóch światów, zwykle zrealizowane w ten sposób, że każdą z kolumn podpinamy zarówno do wzmacniacza, jak i do prądu. Wzmacniacz napędza wówczas sekcję średnio-wysokotonową, a wbudowane końcówki mocy obsługują głośnik basowy (choć bywa i odwrotnie, w zależności od modelu). W przypadku Comp 7 Drive mamy do czynienia z taką właśnie sytuacją. Minus jest chyba tylko jeden - gdzieś w pobliżu lewej i prawej kolumny musimy mieć wolne gniazdko. Plusy? Przede wszystkim zyskujemy większą swobodę jeśli chodzi o wybór wzmacniacza, teoretycznie możemy myśleć nawet o słabowitej lampie single-ended, bo najbardziej prądożerny głośnik niskotonowy będzie napędzany przez same kolumny. W przypadku kolumn Audium z serii Drive dostajemy również to, czym obdarzone są aktywne zestawy tej marki - procesor DSP pozwalający na dostrojenie kolumn do pomieszczenia odsłuchowego. No i najważniejsze - nie musimy zmieniać nic w naszym systemie, bo paczki podłącza się jak każde inne. Nie za pomocą kabli RCA czy XLR, ale normalnymi kablami głośnikowymi. Wszystko to brzmi bardzo zachęcająco, a jak Comp 7 Drive sprawują się w praktyce?
Wygląd i funkcjonalność
Muszę przyznać, że stolarka niemieckich kolumn przyciąga wzrok za każdym razem, nawet jeśli wcześniej miało się z nimi do czynienia. Audium stosuje tylko ekskluzywne, naturalne forniry oraz dwa rodzaje lakieru fortepianowego - biały i czarny. Widziałem już chyba wszystkie wersje i każda bez wyjątku mi się podobała. Jak zdradził nam założyciel i szef firmy, Frank Urban, jest to zasługa pewnej polskiej firmy, jednak nie udało nam się już dowiedzieć, której dokładnie. Tak czy inaczej, Comp 7 Drive prezentują się świetnie, jak każde Audiumy. Tym, co odróżnia je od modeli pasywnych jest dołączony do każdego z kartonów komplet akcesoriów. Znajdziemy tu kolce, które możemy wkręcić w nagwintowane tuleje w cokołach stabilizujących, a także zasilacze typu "laptopowo-drukarkowego" i specjalną płytę służącą do kalibracji kolumn. Plastikowe puszki może nie są specjalnie piękne, ale dzięki nim wszystkie zakłócenia generowane przez zasilacze pozostają na zewnątrz kolumn, z dala od wrażliwych układów wzmacniających i zwrotnic. Po ustawieniu głośników w pokoju, należy do każdej z nich podłączyć zasilacz, a następnie podpiąć kable głośnikowe, jak do każdych innych zestawów. Z tyłu oprócz terminali przyjmujących banany, widełki lub gołe druty, znajdziemy również niewielki radiator - to w jego centrum kryje się oznaczone zieloną obwódką gniazdo dla zasilacza. Mamy tu również rząd małych, czerwonych lampek i przycisk oznaczony jako SEL, służący do ręcznego wprowadzania ustawień procesora DSP.
No właśnie - o co chodzi z tą całą korekcją? Całą procedurę szczegółowo opisaliśmy w teście podstawkowych Comp 3 Active. Tamte doświadczenia okazały się bardzo przydatne ponieważ tym razem nie mieliśmy już najmniejszych problemów z obsługą całego systemu. W dużym skrócie chodzi o to, że każda z kolumn ma wbudowany korektor pozwalający na wybór jednej z trzech pozycji odnoszących się do ustawienia głośników w pokoju (przy ścianie, w narożniku lub w wolnej przestrzeni) oraz jednego z czterech ustawień dla niskich tonów (-1, 0, +1 i +2). Co ciekawe, na płycie nie ma sygnałów umożliwiających ustawienie procesora pod konkretny stopień wytłumienia pokoju, co jest możliwe w zestawach aktywnych. Kolumny nie są wyposażone w żadne mikrofony ani inny system pomiaru akustyki, więc poszczególne ustawienia musimy wprowadzić im "ręcznie", a konkretnie - za pomocą dołączonej do kompletu płyty CD. Sympatyczny, niemiecki lektor przeprowadza nas przez cały proces. Ścieżka pierwsza to tylko wprowadzenie do całej procedury i krótki fragment muzyczny. Druga to próba głośności - musimy ustawić na tyle wysoki poziom, aby po nadaniu sygnału kontrolnego każda z kolumn zapikała trzy razy. Jeśli to się uda, możemy już przystąpić do wprowadzania ustawień - odtwarzając konkretne ścieżki z płyty "mówimy" kolumnom co chcemy dostać. Po każdym odtworzonym sygnale, kolumny krótko pikają, dając nam do zrozumienia, że otrzymały polecenie.
Jeżeli chce nam się zajrzeć za kolumny, ustawienia możemy również wprowadzić ręcznie - za pomocą przycisku SEL. Pomaga w tym dostarczona przez producenta tabelka. Przykładowo, jeśli mamy mocno wytłumiony pokój i postawimy głośniki przy ścianie, powinniśmy doprowadzić do takiej sytuacji, w której zaświeci się dioda LS oraz te oznaczone cyframi I i IV. Wszystko to może w pierwszej chwili wydać się dość skomplikowane, ale wierzcie mi - nie jest. Jeżeli natomiast macie możliwość podłączenia komputera do swojego systemu, cała procedura będzie o wiele prostsza i przyjemniejsza dzięki dostarczonej przez producenta, interaktywnej instrukcji obsługi. To w zasadzie program, który nie tylko mówi nam, co mamy zrobić, ale także pozwala w wygodny sposób wprowadzać ustawienia korektora DSP bez puszczania kolejnych utworów z płyty.
Jeśli chodzi o głośniki, w testowanym modelu mamy oczywiście przetwornik szerokopasmowy o średnicy 76 mm i eliptyczny woofer o wymiarach 15 x 23 cm, zamontowany w podstawie skrzynek. Aby zapewnić optymalny charakter niskich częstotliwości, membrana woofera promieniuje bezpośrednio w kierunku szarej płyty z lakierowanego na szaro MDF-u, stanowiącej jednocześnie cokół stabilizujący. Od właściwej skrzyni oddzielają go cztery plastikowe tulejki, przez które przechodzą bardzo długie wkręty. W ten sposób producent w pewien sposób uodpornił swoje kolumny na różne warunki akustyczne, w jakich przyjdzie im pracować. Odległość między głośnikiem niskotonowym a powierzchnią cokołu jest stała i ściśle określona, jednak nie oznacza to, że użytkownik nie ma już nic do roboty, ponieważ z tyłu, nad płytką z gniazdami, umieszczono wylot tunelu rezonansowego. Co ciekawe, po wyjęciu kolumn z kartonów okazało się, że bas-refleksy są zatkane gąbkami. Mamy więc kolejny element, z którym możemy eksperymentować. W końcu gdyby konstruktorzy uznali, że tylko wersja zamknięta ma sens, pewnie nie montowaliby bas-refleksów w ogóle. A gdyby uważali, że zatykanie tuneli nie ma sensu, nie dodawaliby w komplecie zatyczek. Dla audiofila takie kolumny to kupa frajdy. Można je przestawiać, doginać, odsuwać, nawet delikatnie pochylać (za pomocą kolców), a do tego bawić się ustawieniami wbudowanego korektora, zatkać bas-refleksy i podkręcić bas o jeden poziom w górę... To wszystko bez zmieniania całego systemu, bez wyrzucania posiadanego obecnie wzmacniacza i kabli głośnikowych. A skoro basem zajmują się wzmacniacze w kolumnach, może dobrym pomysłem będzie podłączenie do Audiumów jakieś sympatycznej lampy?
Comp 7 Drive są w porównaniu ze zwykłymi kolumnami tym, czym iPhone 6 jest w porównaniu z Nokią 6310i. Nie żeby Nokia była zła, to świetny telefon, ale jednak smartfon może zdecydowanie więcej. Po chwili zabawy z tymi zestawami, trudno nie dostrzec korzyści płynących z zastosowanych w nich rozwiązań. Widać zresztą, że coraz więcej firm wchodzi w temat kolumn aktywnych, głównie pod kątem współpracy z nowoczesnymi przetwornikami i streamerami oraz urządzeniami mobilnymi. Minusy? Właściwie widzę tylko jeden - dołączone do zestawu zasilacze są mało estetyczne, a po włączeniu do gniazdka cichutko piszczą. Większości użytkowników nie będzie to przeszkadzać - domyślam się, że i tak czarne puszki zostaną upchnięte gdzieś za komodą pod telewizorem, jednak w przyszłości producent mógłby pomyśleć o wprowadzeniu jakichś bardziej eleganckich zasilaczy w lepiej wygłuszonych obudowach.
Brzmienie
Znając możliwości brzmieniowe wielu kolumn niemieckiej firmy i mając już pewne doświadczenie zdobyte podczas konfigurowania testowanych wcześniej Comp 3 Active, zacząłem od ustawienia skrzynek w odległości około metra od ścian bocznych i tylnej, ze standardowym skręceniem ich do środka. Dzięki płycie konfiguracyjnej, wprowadziłem w obu kolumnach ustawienie w wolnej przestrzeni i neutralny poziom niskich tonów (ścieżki numer 5 i 9). Comp 7 Drive potwierdziły, że otrzymały polecenie, więc przystąpiłem do pierwszego odsłuchu. W tej zabawie towarzyszyło mi dwóch stałych czytelników naszego portalu, więc w razie czego mogłem jeszcze upewnić się, że zmierzamy w dobrym kierunku. Ponieważ niskich tonów wciąż było trochę za dużo, zdecydowałem się na użycie zatyczek do bas-refleksów, później jeszcze delikatnie skręciłem kolumny do środka i to ustawienie okazało się w naszych warunkach optymalne. Później jeszcze kombinowałem z różnymi parametrami, z ciekawości testowałem inne tryby procesora DSP, ale ostatecznie wróciłem do konfiguracji, którą udało się uzyskać dosłownie w ciągu 5-10 minut. Oczywiście po testach aktywnych Audiumów miałem już jakieś pojęcie na ten temat, ale tak czy inaczej, cała ta operacja nie jest zbyt skomplikowana. Inna sprawa, że mechanizmy korekcji zostały stworzone raczej nie po to, aby audiofile mieli w życiu więcej zabawy, ale raczej z myślą o sytuacjach, w których kolumny muszą stanąć przy samej ścianie lub w narożnikach pomieszczenia. Doskonale zaprezentował to polski dystrybutor marki Audium na ubiegłorocznej wystawie Audio Video Show. W niewielkim, hotelowym pokoju głośniki stanęły praktycznie przy samej ścianie, i bez żadnego wspomagania w postaci ustrojów akustycznych czy pułapek basowych zagrały świetnie.
A jak spisały się u nas? Od początku zastanawiałem się czy charakter brzmienia Comp 7 Drive będzie bardziej zbliżony do tego, co Audium proponuje w swoich zestawach pasywnych czy aktywnych. Odpowiedź okazała się bardzo prosta - zdecydowanie bliżej im do kolumn aktywnych. Normalne, pasywne zestawy niemieckiej firmy charakteryzują się bardziej romantycznym, spokojnym, pastelowym brzmieniem. Tutaj mamy natomiast konkret od początku do końca. To ciekawe, bo tylko głośnik niskotonowy ma swój własny wzmacniacz, więc teoretycznie sporo powinno zależeć od podłączonego do testowanych zestawów wzmacniacza. Brak możliwości wprowadzania korekt akustyki pomieszczenia może świadczyć o tym, że głośnik średnio-wysokotonowy nie jest obsługiwany przez procesor DSP. Spodziewałem się więc usłyszeć przetwornik szerokopasmowy w takim wydaniu, jakie znam chociażby z pasywnego modelu Comp 5, wykorzystywanego przez nas w wielu testach. A jednak tym razem w zakresie średnich i wysokich tonów dźwięk był bardziej zdecydowany, lepiej zdefiniowany i miał wręcz lekko studyjny posmak. Grało bardzo fajnie, konkretnie, z charakterystyczną dla niemieckiej firmy przestrzenią i przejrzystością, a do tego - prawdziwie atomowym basem.
Wielu melomanów właśnie za to kocha Audiumy i trudno im się dziwić. Podobnie jak w pozostałych modelach, tak i tutaj konstruktorzy nie bawili się w półśrodki. Eliptyczne woofery ciskające basem w podłogę potrafią zatrząść całym pokojem. Niby stoją przed nami bardzo eleganckie, smukłe kolumienki, ale jak hukną niskimi tonami, to nie ma zmiłuj. Zupełnie jakby gdzieś w pokoju czaił się subwoofer wielkości małej lodówki. Jak wspomniałem wcześniej, z otwartymi tunelami rezonansowymi tej radości było jak dla mnie już trochę za dużo. Nie chodzi nawet o ilość niskich tonów, ale o ich szybkość i zauważalne przeciąganie wybrzmień. Szczególnie dobrze było to słychać w przypadku stopy perkusyjnej, gdzie dmuchnięcie z tunelu było wyraźnie opóźnione w stosunku do uderzenia membrany. W rezultacie dźwięk trochę się "rozdwajał". Problem ustąpił całkowicie po zatkaniu bas-refleksów. Teraz było słychać już tylko potężne, mięsiste basisko, a tempo nagrań było jak najbardziej prawidłowe. Jeżeli dla kogoś w takiej sytuacji wciąż niskich tonów będzie za dużo, można zmniejszyć ich ilość za pomocą płyty lub programu konfiguracyjnego, jednak ja pozostałem już przy ustawieniu "na zero". Wiadomo, że nie wszystkim tak potężne brzmienie przypadnie do gustu. Zwolennicy kolumn zamkniętych lub basu w wydaniu typowo "monitorowym" nie będą do końca przekonani, ale obawiam się, że jednak w tym przypadku będą w mniejszości. Co tu dużo mówić, u większości osób tak głęboki, kaloryczny i mocny bas wywoła po prostu szeroki uśmiech na twarzy.
W zakresie średnich i wysokich tonów Comp 7 Drive zachowują się w dużej mierze jak zestawy studyjne. Są bardzo obiektywne, a priorytetami są dla nich neutralna barwa, rozdzielczość i szybkość, która na niektórych nagraniach może nawet wiązać się ze swego rodzaju suchością wynikającą z braku podbarwień. Na szczęście w górnych fragmentach pasma, głośniki szerokopasmowe już trochę odpuszczają, nie wpadają w nieprzyjemny pisk, a nawet delikatnie się wycofują. Zostaje to, co najważniejsze, bez rozmyślnego eksponowania artefaktów, które wcale nie stanowią głównego składnika muzyki. Jednak w odróżnieniu od tego, co usłyszymy w pasywnych kolumnach niemieckiej firmy, tutaj głośniki szerokopasmowe grają zdecydowanie bliższym, bardziej bezpośrednim dźwiękiem. Rzutuje to nie tylko na odczuwalną namacalność wokali i dźwięków pierwszoplanowych, ale także kształt sceny stereofonicznej. Przestrzeń Comp 7 Drive skojarzyła mi się z tym, co usłyszałem podczas testu monitorów JBL 4429. Scena zaczyna się tuż przed nami i rozciąga gdzieś do linii łączącej głośniki lub delikatnie poza nią. Wrażenie można porównać z siedzeniem w jednym z pierwszych rzędów podczas koncertu na żywo - może jeszcze nie przed samą sceną, ale bardzo blisko artystów. To także nie każdemu przypadnie do gustu. Efekt można wprawdzie odrobinę skorygować ustawieniem kolumn w pokoju, ale charakteru ich przestrzeni całkowicie odwrócić się nie da. Bezdyskusyjnie dobra jest natomiast szerokość sceny stereofonicznej i ostrość lokalizacji źródeł. Tu, po raz kolejny, można powiedzieć, że Audiumy grają konkretnie, bez niedopowiedzeń.
Jak widać, Comp 7 Drive to zestawy o ciekawym i bardzo wyrazistym charakterze. Pozostaje jeszcze kwestia wyboru sprzętu towarzyszącego i tutaj spotkało mnie spore zaskoczenie. Spodziewałem się, że do napędzenia niemieckich kolumn wystarczy jakikolwiek wzmacniacz, nawet słabowita lampka, ale rzeczywistość okazała się bardziej brutalna. Comp 7 Drive wcale nie są zestawami łatwymi do wysterowania, a fakt, że karmienie prądem głośnika basowego bierze na siebie wbudowany wzmacniacz, nie rozwiązuje wszystkich problemów i nie zwalnia nas z obowiązku zapewnienia kolumnom solidnego pieca. Nawet w połączeniu z Power Plantem, dysponującym mocą 140 W na kanał, dopiero po przekręceniu potencjometru na godzinę jedenastą, coś zaczynało się dziać. Spróbowałem podłączyć do Audiumów lampową Jolidę JD 202 Mark II, ale nie był to wcale strzał w dziesiątkę. Wydaje się więc, że jeśli lampa, to po pierwsze mocna, a po drugie - dobra jakościowo.
Budowa i parametry
Audium Comp 7 Drive to półaktywne, dwudrożne zestawy podłogowe w obudowie wentylowanej. Wykorzystują głośnik szerokopasmowy pokrywający większą część pasma przenoszenia. W tym przypadku producent nie podaje częstotliwości podziału, jednak można się domyślać, że górny przetwornik o średnicy 76 mm pracuje już od 150 Hz. Jego membranę wykonano z celulozy wzmocnionej włóknami bambusowymi. Od dołu pasmo uzupełnia zamontowany w podstawie kolumn woofer o eliptycznym kształcie i wymiarach 15 x 23 cm. Tutaj zastosowano membranę celulozową i układ Power Move. Woofer jest napędzany przez wbudowany wzmacniacz o mocy 130 W. Półaktywne modele Drive wyposażone są w zewnętrzne zasilacze i układ korekcji DSP umożliwiający dopasowanie charakterystyki przetwarzania niskich tonów do wielkości i akustyki pomieszczenia oraz naszych indywidualnych preferencji. System ułatwia również prawidłowe strojenie kolumn w sytuacjach, w których muszą one stanąć w pobliżu ścian lub nawet w narożnikach pomieszczenia. Promieniujący do tyłu tunel rezonansowy można zatkać dołączonymi do zestawu gąbeczkami. Co ciekawe, użytkownicy pasywnych Comp 7 mogą dokonać upgrade'u swoich kolumn do wersji aktywnej lub półaktywnej, a to dlatego, że we wszystkich wersjach wymiary tylnego panelu z gniazdami są identyczne. W porównaniu z wersją pasywną, Comp 7 Drive mają nieco wyższą skuteczność i są o 2 kg cięższe.
Konfiguracja
Marantz HD-DAC1, T+A E-Serie Music Player Balanced, T+A E-Serie Power Plant Balanced, Cardas Clear Reflection, Enerr Tablette 6S, Enerr Symbol Hybrid, Solid Tech Radius Duo 3.
Werdykt
Dzięki wbudowanemu wzmacniaczowi i układom umożliwiającym zmianę natężenia i charakteru niskich tonów, bardzo udane kolumny stały się jeszcze ciekawsze. Pasywne Comp 7 są nieco łagodniejsze, grają cieplej i bardziej pastelowo, ale Comp 7 Drive to dużo poważniejszy zawodnik - zestaw dysponujący fantastyczną dynamiką i atomowym basem, natomiast ogólnie skręcający w stronę brzmienia studyjnego. Neutralność, przejrzystość, perfekcyjne panowanie nad dźwiękiem, o ile popracujemy trochę nad ustawieniem i prawidłowym zestrojeniem niskich tonów. Najbardziej jednak zaskoczyła mnie informacja o cenie. Różnica między wersją pasywną a półaktywną jest żadna, a zabawy z tą drugą - o wiele więcej. Świetne rozwiązanie dla audiofilów, którzy nie boją się eksperymentów, a także dla wszystkich melomanów, którzy z takich czy innych względów nie mogą wystawić kolumn na środek pokoju, ale nie chcą rezygnować ani z basu, ani z przestrzeni.
Dane techniczne
Rodzaj kolumn: podłogowe, dynamiczne, dwudrożne, półaktywne
Efektywność: 90 dB
Impedancja: 4 omy
Wymiary (W/S/G): 96/21,5/29 cm
Masa: 20 kg (sztuka)
Cena: 13300 zł (para)
Sprzęt do testu dostarczyła firma Akwa Audio Projekt.
Zdjęcia: Małgorzata Karasińska, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
-
Pumka
Byłem. Słuchałem i nie za bardzo mi się podobały. Góra i średnica ok, ale bas tragiczny. Dudniący i rozlazły. Ująłbym to tak - buczenie nie bas.
0 Lubię -
stereolife
To w dużym stopniu zależy od tego, kiedy były słuchane. Przez pierwszych kilka dni kolumny praktycznie dopiero się wygrzewały, potem przystąpiliśmy do eksperymentów z bas-refleksami i ustawieniami korekcji DSP i było już znacznie, znacznie lepiej. Bez tego rzeczywiście bas panoszy się strasznie, ale właśnie od tego są te wszystkie ustawienia. Plus nasza sala odsłuchowa jednak jest trochę za mała jak na takie kolumny, jednak optymalne do tych warunków są Comp 5.
0 Lubię -
Pumka
Zgoda. Sala jest trochę mała. Zbyt wąska, a słuchałem chyba w początkowej fazie przed testem. Ale ogólnie kolumny całkiem całkiem. Choć ja odwykłem od bas refleksu i jestem na jego specyficzny dźwięk wyczulony. Bas z bas refleksu brzmi inaczej i generalnie wola go zatkać kosztem jego uszczuplenia. Choć chyba tu bardziej problem tkwi w tym, ze membrana jest w podstawie kolumny i to daje ten dudniący dźwięk i jak napisałeś wszystko się trzęsie jakby grał subwoofer.
0 Lubię
Komentarze (3)