Harman Kardon Onyx Studio 3
- Kategoria: Kolumny i głośniki
- Karol Otkała
Jeszcze niedawno myślałem, że Harman Kardon to taki Lexus wśród sprzętu audio - teoretycznie można pójść do salonu pooglądać, dotknąć lub ewentualnie pozazdrościć sąsiadom, ale faktyczny zakup to już decyzja wymagająca dłuższego przemyślenia. Okazuje się jednak, że za stosunkowo niewielkie pieniądze praktycznie każdy może zafundować sobie odrobinę luksusu. Dlaczego sprzęt tej marki wydawał mi się droższy, niż jest w rzeczywistości? Prawdopodobnie wpłynął na to wizerunek marki kształtowany przez eleganckie, wysmakowane wzornictwo jej produktów, zastosowane technologie, a nawet reklamy jednoznacznie kojarzące się z markami premium. Krzykliwe, kolorowe głośniki z migającymi diodami? Pomarańczowe słuchawki o wyraźnie młodzieżowym zacięciu? Tego typu eksperymenty amerykański koncern realizuje od dłuższego czasu pod marką JBL. Harman Kardon to inna bajka i zupełnie inny klient na celowniku. Tutaj mamy wyłącznie proste, minimalistyczne urządzenia wykonane z wysokiej jakości materiałów. Oprócz głośników, amplitunerów, soundbarów i akcesoriów audio, Harman Kardon dostarcza też nagłośnienie do aut BMW, Mini, Mercedesa, Jeepa, Subaru i Volvo. Mogłoby się wydawać, że bez kilku tysięcy złotych w kieszeni nie ma co do takiej firmy startować, ale to nieprawda, czego dowodem może być chociażby głośnik Onyx Studio 3, który otrzymaliśmy do testu.
Dzisiejsza pozycja marki nie wzięła się znikąd. Przez ponad 60 lat istnienia Harman Kardon dorobił się w muzycznym świecie ogromnej renomy. Może się również pochwalić wieloma osiągnięciami, w tym stworzeniem w 1958 roku pierwszego na świecie odbiornika stereo. Serce firmy znajduje się w Northridge w Kalifornii, jednak Harman Kardon posiada również ośrodek we Francji. Przedsiębiorstwo słynie z produkcji amplitunerów, odtwarzaczy oraz nagrywarek CD i DVD, wzmacniaczy, odbiorników stereo, słuchawek i sprzętu car-audio. Od dłuższego czasu firma idzie również z duchem czasu robiąc ukłon w stronę użytkowników mobilnych, dla których najważniejszy jest szybki i łatwy dostęp do muzyki - również tej w elektronicznej formie. Dla nich właśnie przygotowano między innymi bezprzewodowe słuchawki i głośniki przenośne. Dla fanów cyfrowej muzyki, którzy słuchają jej nawet w swoich czterech kątach zaprojektowano natomiast bezprzewodowe głośniki domowe. Są większe niż typowa, grająca puszka z akumulatorem, zwykle nie są wodoodporne i nie mają żadnych wyczynowych możliwości, ale dzięki poważniejszym głośnikom powinny oferować znacznie lepszy dźwięk, i to bez zagracania salonu wielkimi kolumnami. Taka koncepcja może mieć wielu zwolenników, pora więc sprawdzić jak Onyx Studio 3 będzie się sprawował w prawdziwym świecie.
Wygląd i funkcjonalność
Na sklepowej półce Onyx Studio 3 zdecydowanie się wyróżnia. Głośnik bluetooth w pudle o gabarytach mikrowieży? Ależ w czym problem? Ważną rzeczą, na którą warto zwrócić uwagę jest zabezpieczenie sprzętu. W pudełku nic nie lata, wszystko jest idealnie dopasowane. Oprócz głównego bohatera dzisiejszego testu w kartonie znajdziemy również instrukcję obsługi, zasilacz europejski oraz amerykański. Sam głośnik umieszczony jest w dwóch foremkach, przy czym przód chroniony jest plastikową osłoną zasłaniającą całą siatkę. Jeszcze zanim zaczniemy zabawę, mamy wrażenie, że kupiliśmy produkt naprawdę wysokiej jakości.
Pierwsze, co rzuca się w oczy w przypadku głośnika Harmana to jego gabaryty. Wcześniej miałem już do czynienia z wieloma bezprzewodowymi głośnikami mającymi własne źródło zasilania. W porównaniu z nimi, Onyx Studio 3 jest olbrzymi i waży ponad 2 kg. Nie przekłada się to na czas działania na własnym akumulatorze o pojemności 2600 mAh. Ze względu na gabaryty i moc urządzenia, czas ten jest nawet trochę krótszy, niż u konkurencji i wynosi maksymalnie do 5 godzin. Tak przynajmniej podaje producent, ale w czasie testu nigdy nie udało się zbliżyć do tej granicy. Głośnik rozładowywał się po ok 3-4 godzinach, ale przecież nie jest to urządzenie typowo przenośne. Mobilność i działanie w plenerze nie były chyba głównym założeniem twórców Onyxa i wewnętrzny akumulator należy traktować raczej jako jego dodatkowy atut, a nie główną zaletę. To po prostu domowy głośnik, który w razie potrzeby możemy odłączyć od prądu i wynieść na taras albo zabrać w krótką podróż. Sprzęt ten ma być alternatywą dla osób, które nawet w domu korzystają z muzyki cyfrowej z urządzeń mobilnych, zależy im na dobrej jakości dźwięku oraz oszczędności miejsca, a nie na rozbudowanych zestawach audio. Onyx jest na tyle przyjazny w użytkowaniu, że może nam towarzyszyć zarówno w sypialni, jak i pokoju dziennym czy kuchni. Bez większego wysiłku i rozplątywania całej sieci kabli możemy go również zabrać do ogrodu czy na balkon. Jeden kabel rozwiązuje cały problem zasilania.
Podchodząc do tematu z lekkim dystansem sam głośnik można uznać za małe dzieło sztuki. Wysmakowane wzornictwo sprawia, że może on stanąć na stole jako ozdoba sama w sobie, zamiast ramki ze zdjęciem czy doniczki. Onyx Studio 3 w większości wykonany jest z plastiku i gumy, ale do jego produkcji wykorzystano materiały z górnej półki, dzięki czemu głośnik wygląda co najmniej dostojnie. Podparty jest na dwóch zamontowanych na stałe nóżkach, a trzecim punktem oparcia jest samo obramowanie głośnika. Zarówno nóżki, jak i serce urządzenia mają gumowe podkładki zatem nie ma strachu, że ustawiając go na półce porysujemy którykolwiek z elementów. Plastikowy szkielet osłony głośnika okryty jest tekstylnym materiałem. W centrum umieszczono logo firmy wpuszczone w bryłę sprzętu. Pod tym zewnętrznym szkieletem ukryto aż pięć przetworników - dwa niskotonowe, dwa wysokotonowe oraz pojedynczą membranę bierną. Całość napędzają cztery wzmacniacze o mocy 15 W każdy - to w przypadku zasilania sieciowego, bo w czasie pracy na wbudowanym akumulatorze moc redukowana jest o połowę.
Na pierwszy rzut oka widać, że producent postawił na prostotę i minimalizm. Również w tylnej części urządzenia detali jest niewiele - wyeksponowano tylko przetwornik, reszta pokryta jest imitacją skóry. Nie znajdziemy tu również zbędnych pokręteł czy guzików. Przyciski funkcyjne wpuszczone są w obramowanie głośnika i jest ich tylko pięć - włącznik, dwa przyciski do regulacji głośności, jeden do odbierania rozmów oraz jeden do parowania przez Bluetooth. Wielkim plusem jest specjalne wgłębienie w górnej części, które znacząco ułatwia przenoszenie urządzenia. W zasadzie tylko do przycisku odbierania rozmów można mieć ewentualne zastrzeżenia. Gdyby nie dodatkowa funkcja play/stop, to moim zdaniem mogłoby go nie być. Sama opcja korzystania z takiego głośnika w czasie rozmowy telefonicznej może być przydatna na przykład w przypadku konferencji, gdzie głos musi dotrzeć do szerokiego grona odbiorców, a nie w codziennych sytuacjach życiowych. Chociaż i dla domowego rozwiązania funkcjonalność ta również znajdzie swoją grupę docelową - dla niej dodatkowym atutem będzie wbudowany w głośnik mikrofon, dzięki czemu do rozmowy przychodzącej w ogóle nie jest potrzebny telefon.
Parowanie sprzętu poprzez przycisk Bluetooth przebiega bardzo sprawnie i już po paru sekundach możemy cieszyć się muzyką płynącą z urządzenia. O udanym sparowaniu jesteśmy informowani charakterystycznym dźwiękiem. Towarzyszą nam one również w czasie włączania i wyłączania urządzenia. Niestety nie ma możliwości ich wyłączenia czy regulacji głośności, co w niektórych sytuacjach może przeszkadzać. Po sparowaniu urządzenie jest już gotowe do działania. Na polecenia przesyłane ze smartfona głośnik reaguje praktycznie w tym samym momencie, troszkę gorzej działa z tego poziomu regulacja głośności, gdzie słyszalna jest minimalne opóźniona reakcja. W przypadku testowanego urządzenia producent zastosował bardzo ciekawe rozwiązanie o nazwie Wireless Dual Sound. W skrócie chodzi o możliwość podłączenia drugiego identycznego głośnika i używanie ich jednocześnie. Niestety nie było mi dane sprawdzić takiego rozwiązania w praktyce, ale gdybym już miał jednego Onyxa, pewnie myślałbym o zakupie drugiego. Oczywiście to nie to samo co pełny, domowy multiroom, ale fajnie, że producent dał klientom taką możliwość.
Brzmienie
Przechodząc do tego działu musimy już na starcie wyjaśnić sobie jedną rzecz. Jeśli jesteście fanami ciężkiego grania i liczycie na to, że Onyx Studio 3 wgniecie Was w fotel i dosłownie sponiewiera ścianą dźwięku, to może poszukajcie lepiej jakiejś miniwieży z podbitym basem albo czegoś podobnego. Amerykański głośnik gra na tyle równo i kulturalnie, że nastawiając się na niesamowitą moc możemy poczuć rozczarowanie. Rozpoczynając testy przygotowałem zestaw albumów, które miały zweryfikować możliwości sprzętu. Pech chciał, że rozpocząłem akurat od takiego właśnie grania i Onyx Studio 3 chyba nie dostarczył mi takiej adrenaliny na jaką liczyłem, ale wystarczyło zmienić repertuar i sytuacja odwróciła się o sto osiemdziesiąt stopni. Po włączeniu muzyki elektronicznej, a konkretnie "Oxygene 3" Jarre'a, prawie wpadłem w zachwyt. A wszystko to dzięki zachowaniu znakomitego balansu tonalnego. Równe pasmo oznacza, że brzmienie automatycznie odbieramy jako klarowne i wyraziste. Bas nie przesłania elementów, które ginęły w przypadku słuchania innych głośników tego typu, nastrojonych z myślą o tak zwanym efekcie pięciu minut. Lżejsze, rockowe granie również bardzo się Harmanowi spodobało. Dźwięk był na tyle przejrzysty, że bez problemu można było wyłowić z nagrań poszczególne instrumenty.
Ciekawie prezentuje się sprawa nagrań o słabszej jakości produkcyjnej, jak na przykład starszych płyt Dezertera czy Bad Religion. Onyx Studio 3 odsłania ich prawdziwe oblicze, które w innych przypadkach ukryte było pod natłokiem gitar. Tu słyszymy wszystkie niedoróbki i błędy powstałe w procesie nagrywania. W tym akurat przypadku uznaję to za duży atut, bo dzięki takiemu a nie innemu brzmieniu było mi dane na nowo poznać wiele albumów, które teoretycznie znałem od dawna. Gorzej ma się sprawa ze streamingiem o słabszej jakości, gdzie efekty kompresji słychać zdecydowanie częściej. Chociaż nie wiem czy akurat brak maskowania niedoskonałości źródła można uznawać za wadę sprzętu. Onyx nastawiony jest na wyższe cele, zatem decydując się na zakup z nastawieniem na streaming, warto poszukać serwisu oferującego jak najwyższą jakość plików. Spytacie czy mówię poważnie? Czy jest sens zwracać uwagę na takie rzeczy kiedy słucha się jednoczęściowego głośnika, a nie hi-endowego systemu dla zamożnych audiofilów? Ależ pewnie, że tak! A przynajmniej Onyx Studio 3 jest tego wart.
Dużym atutem testowanego modelu jest stosunkowo fajna przestrzeń. Harman bez problemu wypełnia pokój dźwiękiem i daje przyjemne wrażenie nasycenia dźwieku powietrzem, mimo braku prawdziwej stereofonii i dużej koncentracji źródeł dźwięku w jednym miejscu. Nawet stojąc w niewielkiej odległości od głośnika można jednak poczuć dźwięk, który stara się nas otoczyć, a nie tylko bije z jednego punktu. Dynamika stoi na wysokim poziomie, choć po raz kolejny mam wrażenie, że wynika to po części z zachowania prawidłowej równowagi tonalnej. Słuchanie Onyxa nawet przez kilka godzin nie nudzi, ale wzbudza zainteresowanie. Słuchacz skupia się na muzyce i wyłapywaniu kolejnych smaczków. Co ciekawe, urządzenie nie wymaga jakichś specjalnych warunków otoczenia aby pokazać pełnię swoich możliwości. Doskonale radzi sobie stojąc na stole w centrum pomieszczenia, jak i na szafce w rogu.
Kolejną dużą zaletą amerykańskiego głośnika jest sposób, w jaki obchodzi się on z wokalami. Praktycznie w każdym przypadku głos jest ciepły, klarowny i na tyle wyeksponowany, że nie ginie w natłoku innych dźwięków. Nawet w kulminacyjnych momentach, wokal pozostaje wyraźny i zrozumiały. Z kilkudziesięciu albumów, przez które musiał przebrnąć testowany przeze mnie egzemplarz, przeciętnie wypadła tylko wspomniana na początku muzyka ekstremalna - Decapitated, Meshuggah, Kylesa, Obscure Sphinx, Blindead. We wszystkich wymienionych przypadkach brakowało mi mocy i przytłaczającego ciężaru, na którym w głównej mierze opiera się takie granie. W przypadku innych albumów, Onyx radził sobie bardzo dobrze lub nadzwyczaj dobrze oprócz jednego przypadku - fragmentów operowych "Bohemian Rhapsody" i "The Prophet's Song" Queen, które akurat na tym sprzęcie brzmiały dziwnie. Ale do takiej muzyki raczej nikt Onyxa nie będzie kupował.
Budowa i parametry
Harman Kardon Onyx Studio 3 to głośnik bezprzewodowy do użytku domowego, wyposażony w łączność Bluetooth. Wyposażono go w dwa woofery o średnicy 7,5 cm, dwa 20-mm głośniki wysokotonowe oraz membranę bierną. Całość napędzają cztery wzmacniacze o mocy 15 W, przy czym w trybie pracy na wbudowanym akumulatorze moc jest ograniczana o połowę. Akumulator ma pojemność 2600 mAh i według danych producenta wystarcza na około 5 godzin grania. Technologia Wireless Dual Sound pozwala dodatkowo wzmocnić muzyczne doznania dzięki połączeniu drugiego głośnika Harman Kardon Onyx Studio 3. Testowany model wyposażono również w mikrofon, który umożliwia prowadzenie rozmów telefonicznych. Aby zapewnić czystość brzmienia podczas rozmów, dołożono do niego system tłumienia szumów i echa. Strumień audio przesyłany jest bezprzewodowo za pośrednictwem technologii Bluetooth. Co ciekawe, do głośnika można podłączyć nawet trzy urządzenia jednocześnie i odtwarzać z nich muzykę naprzemiennie. Producent zadbał również o tradycyjne wejście 3,5 mm na wypadek, gdyby ktoś jednak zechciał skorzystać z połączenia kablowego. Z parametrów szczególnie dobrze wygląda pasmo przenoszenia zaczynające się przy 50 Hz i sięgające 20 kHz. Nieźle, ale wartości te mierzone były z 6-dB spadkiem czyli dwukrotnie większą odchyłką, niż jest to przyjęte.
Konfiguracja
Samsung Galaxy S4, Yamaha MCR-330, Astell&Kern AK70.
Werdykt
Harman Kardon Onyx Studio 3 wydaje się być idealnym rozwiązaniem dla osób, które w swojej kolekcji nie posiadają fizycznych nośników i opierają się praktycznie tylko na muzyce cyfrowej, a dodatkowo liczy się dla nich kompaktowe wymiary sprzętu oraz jego mobilność. Onyx jest świetną alternatywą dla standardowych zestawów audio. Zajmuje od nich zdecydowanie mniej miejsca, ogranicza plątaninę kabli do jednego - zasilającego, jest łatwiejszy w przenoszeniu, a dzięki wbudowanemu akumulatorowi może być również towarzyszem krótkich podróży między jednym źródłem prądu a drugim. Głośnik radzi sobie z większością gatunków muzycznych i nawet w przypadku streamingu niekoniecznie w wersji lossless jest w stanie wyciągnąć z plików bardzo dużo. W dobie wypierania muzyki na nośnikach fizycznych przez formaty cyfrowe, rozwój tego rodzaju sprzętu wydaje się być nieunikniony i jego popularność będzie wzrastać. A w swojej klasie Onyx Studio 3 bez wątpienia znajduje się w czubie tabeli - zarówno jeśli chodzi o jakość dźwięku, jak i walory wizualne.
Dane techniczne
Wersja Bluetooth: 4.1
Przetworniki: 2 x 75 mm, 2 x 20 mm
Moc znamionowa: 4 x 15 W
Pasmo przenoszenia: 50 Hz - 20 kHz (-6 dB)
Stosunek sygnału do szumu: 80 dB
Akumulator: litowo-jonowy 2600 mAh
Czas ładowania: 5 godzin
Czas odtwarzania muzyki: do 5 godzin
Wymiary (W/S/G): 27,8/25,8/16,3 cm
Masa: 2071 g
Cena: 999 zł
Sprzęt do testu udostępniła firma JBL.
Zdjęcia: Harman Kardon, Marcin Jaworski, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
Komentarze