Sezon ogórkowy
- Kategoria: Felietony
- Tomasz Karasiński
Jakiś czas temu dostałem kilka słoików pysznych, domowych ogórków kiszonych. Przywiozłem je do stolicy swym słoikowozem i zacząłem uparcie dodawać je do wszystkich potraw, aż się wzięły i skończyły. Mam nadzieję, że tak samo skończy się sezon ogórkowy, który trwa podobno od początku wakacji. Tak przynajmniej wynika z niektórych maili, które spływają na naszą redakcyjną skrzynkę. Ja tego jakoś nie dostrzegałem, bo od dłuższego czasu zajmuję się swoją robotą. Powstają nowe strony internetowe, w przygotowaniu są testy bardzo ciekawych urządzeń, a wczoraj spotkałem się z założycielem nowej firmy, która może wprowadzić trochę świeżości na rynku audio i zalepić pewną dziurę lub przynajmniej zaprezentować coś bardzo pozytywnego, zarówno w sensie produktów, jak i ogólnego podejścia do sprawy. Widząc, jak pisma branżowe wydają jeden wakacyjny numer na dwa miesiące, zacząłem się zastanawiać, czy przypadkiem w lipcu i sierpniu rzeczywiście wszyscy nie przebywają nad morzem lub w górach, a tylko idioci pracują normalnie i produkują materiały, których nikt nie ogląda. Tymczasem ze wszystkich statystyk wynika, że na naszą stronę wchodzi coraz więcej osób, a w ciągu ostatniego miesiąca zanotowaliśmy rekordową liczbę odsłon. Gdzie zatem jest ten sezon ogórkowy?
Czy tylko ja go nie dostrzegam? Odkryłem jednak jedno miejsce, sferę życia, czy jak to inaczej nazwać, gdzie wakacyjny zastój widać, jak na dłoni. Telewizja! Oglądam z rzadka, bo telewizor służy mi głównie do oglądania filmów czy koncertów, z komputera lub płyt DVD. Skoro już jednak dostałem te ogórki kiszone w słoikach, chciałem podczas konsumpcji obejrzeć coś, cokolwiek. Przeskakuję więc po kanałach, świeże ogórki jeszcze syczą, a w telewizji dosłownie nic. Nie mam super cyfrowej telewizji z milionem kanałów, więc robię już drugie okrążenie po wszystkich kilkudziesięciu, jakie mam w pakiecie z Internetem. Ogórki już nie syczą, a w telewizji wciąż kicha. Zirytowany odpaliłem na komputerze stronę z programem telewizyjnym i postanowiłem sprawdzić, czy cokolwiek mnie tam zainteresuje. Skoro ogórki już się rozgazowały, to i tak było mi wszystko jedno czy przystąpię do śniadania w tym momencie, czy za godzinę. Ale gdzie tam! Rano mamy czas powtarzanych seriali, a oprócz nich programy - nie bójmy się tego powiedzieć - dla debili. "Ojciec Mateusz", "Hotel Pod Żyrafą i Nosorożcem", "M jak Miłość", "Barwy szczęścia", "Na dobre i na złe", "Sędzia Anna Maria Wesołowska", "Malanowski i Partnerzy", "Detektywi", "Komisarz Rex", "Kiedy się zakocham", "Kocham, Enter". Oczywiście większość to powtórki - odcinki starsze, niż te moje kiszone ogórki. Kasia Cichopek jest tam jeszcze pulchna, Rysiek z "Klanu" żyje i ma się dobrze, a Hance Mostowiak daleko jeszcze do spektakularnej śmierci w kartonach.
I tak od rana do południa. Później, gdzieś tak bliżej pory obiadowej zaczyna się czas dokumentów, programów rozrywkowych, teleturniejów, telezakupów i tych takich kretyńskich pseudo-dokumentalnych seriali, gdzie ludzie ciągle na siebie wrzeszczą, bo ktoś tam kogoś zdradził albo ukradł komuś buty. "Trudne sprawy", "Dlaczego ja?", "Pamiętniki z wakacji", "Familiada", "Agrobiznes", "Mango - Telezakupy", "Ukryta prawda", "Telesprzedaż", "Życiowe role gwiazd", "Ugotowani", "Tacy sami", "Boso przez świat". Z tego wszystkiego mógłbym obejrzeć "Ugotowanych" (kiedyś w tym programie brał udział nawet pan Tomasz Rogula z Zety Zero), ale musiałbym czekać trzy godziny, a te ogórki jednak takie kuszące... Dobra, z ciekawości zobaczyłem, co czekało mnie później tego dnia. Ano po obiedzie znów czas seriali. "Klan", "Czas honoru", "Ja to mam szczęście!", "Rodzinka.pl", "Bao-bab, czyli zielono mi", "Bonanza", "Malanowski i Partnerzy", "W-11 wydział śledczy", "Sędzia Anna Maria Wesołowska", "Sąd rodzinny", "Agenci NCIS", "M jak miłość", "Kocham, Enter", "Szpital", "Ostry dyżur", "Detektyw Monk", "Życie nad rozlewiskiem", "Filantrop". I to się kręci tak od południa do wieczora. O siedemnastej zaczynają się programy informacyjne, sporty, wieczorynki i inne bardzo ważne pozycje. Pierwszy jest "Teleexpress", potem "Panorama", "Wydarzenia", "Fakty". O dwudziestej spodziewamy się mega hitów, ale hmm... Postanowiłem przejrzeć, co stacje telewizyjne miały do zaoferowania w ciągu ostatniego tygodnia o tej kluczowej godzinie. "Żandarm i kosmici" - komedia, Francja/Włochy 1979, "Legionista" - film sensacyjny, USA 1998, "Zabójcy" - film sensacyjny, USA/Francja 1995, "Płonący szczyt" - film katastroficzny, USA 1997, "Grease II" - komedia muzyczna, USA 1982, "Sok z żuka" - komedia, USA 1988, "Swobodny lot" - film sensacyjny, USA 1994... Lepiej było tylko w niedzielę - "Leon zawodowiec" - dramat kryminalny, Francja/USA 1994, "Cast Away" - film przygodowy, USA 2000 i "Opór" - film wojenny, USA 2008. "Leona zawodowca" widziałem wprawdzie kilka razy, "Cast Away" ze dwa, a "Oporu" ani razu, ale w końcu to był chyba najmłodszy film z całego tygodnia - nakręcono go zaledwie pięć lat temu!
Oczywiście niemal codziennie można liczyć na jakąś noc kabaretową tudzież jakieś inne festiwale sucharów. Ale najwyraźniej ktoś to ogląda. Przyszło mi nawet do głowy, że wielką karierę mógłby zrobić w telewizji teleturniej "Puchar za suchar". Powiedzmy, że do walki staje kilkoro zawodników, a publiczność w studio głosuje, czyj żart był najbardziej kretyński. W regulaminie trzeba by było tylko wykluczyć z rywalizacji Karola Strasburgera, no bo wiadomo - mistrz. Kabaretowe suchary w sumie pasowałyby do moich ogórków, ale był przecież piękny, sierpniowy poranek i musiałbym na nie czekać kilkanaście godzin.
Głodny i zniecierpliwiony doszedłem do wniosku, że wkurzają mnie te całe wakacje. Nie dość, że nie można nic normalnie załatwić, bo w każdej firmie zawsze kogoś nie ma, to jeszcze ludzie nie przebywający nad morzem lub w jakimś innym uroczym miejscu są zdani całkowicie na siebie w kwestii rozrywki. Wiem, że w jednej z poprzedniej notek śmiałem się trochę z "Perfekcyjnej pani domu" (a to z czystej sympatii), ale teraz aż chce mi się zaapelować: Małgosiu, wróć! Przerwij ten wakacyjny marazm, pokazuj ludziom jak składać prześcieradła z gumką i czyścić żyrandole, a ja będę znów patrzył na te seksowne, białe rękawiczki, lecząc kaca kiszonymi ogórami!
Komentarze