Argentum Su-2,5/5E Nokaut
- Kategoria: Kable i akcesoria
- Tomasz Karasiński
Ze wszystkich kategorii audiofilskiego sprzętu, nic chyba nie wzbudza takiego zainteresowania i nie uruchamia tak wielu dyskusji, jak kable. O ile jeszcze sens istnienia porządnych drutów łączących wzmacniacz z kolumnami lub przesyłających sygnał ze źródła do wzmacniacza można jakoś wytłumaczyć przeciętnemu zjadaczowi chleba, to specjalne przewody zasilające są nie do przyjęcia. Że jak to, jakiś kabel transportujący prąd z gniazdka w ścianie do sprzętu ma nam pomóc osiągnąć wymarzony efekt brzmieniowy? Co to daje, poza możliwością zaimponowania znajomym? Ba, nawet część audiofilów wsłuchujących się w różnice między wzmacniaczami za dziesiątki tysięcy złotych uważa, że kable zasilające nic nie dają, są zwyczajnie nieważne. Są na to dwa sposoby. Pierwszy - zaproponować, aby odłączyli te kable i wyrzucili je do kosza. Jeśli nie mają znaczenia, to przecież sprzęt powinien grać tak samo. Drugi sposób, o wiele mniej złośliwy, to zwrócić uwagę takich pacjentów na jedną kwestię...
Nawet bez zagłębiania się w czystość miedzi, geometrię, okablowanie i rodowane wtyki. Otóż trzeba sobie zdać sprawę z tego, że prąd, który płynie przez cewki w głośnikach i ostatecznie wprawia membrany w ruch, to ten sam prąd, który ułamek sekundy wcześniej płynął właśnie przez ten kabel łączący gniazdko w ścianie z listwą lub od razu ze sprzętem. Bzdury? No chyba jednak nie. Ma to sens nawet, jeśli zaczniemy analizować sprawę od źródła, powiedzmy odtwarzacza CD. On owszem odczytuje dane z płyty kompaktowej, ale sygnału elektrycznego, który trafia na gniazda wyjściowe nie wysysa przecież z tego kawałka plastiku. Sygnał ten jest - na podstawie danych z napędu optycznego - formowany właśnie z tego prądu z gniazdka. Po wielu przejściach, ma się rozumieć. Następnie wzmacniacz - jego rolą jest ponowne uformowanie takiego sygnału, biorąc za wzór to, co dostanie na wejściu. Bazą do wytworzenia tego mocniejszego sygnału znowu jest jednak ów prąd z gniazdka. Wiemy, że to bardzo uproszczona sytuacja, ale w gruncie rzeczy - prawdziwa.
Czy zatem jakość prądu, z którego formowany jest nasz "dźwięk", naprawdę nie ma znaczenia? Czy przewód zasilający nie ma wpływu na jakość tego prądu? No cóż, chyba nawet teoretycznie wydaje się to dyskusyjne. A jak jest w praktyce? Tu wszystko zależy oczywiście od wielu czynników, z których dwa najważniejsze to jakość sprzętu, na którym słuchamy muzyki oraz jakość kabli zasilających, które ze sobą porównujemy. Jeżeli więc mamy budżetowy system i oczekujemy, że jedna sieciówka za 200 zł zrobi z niego ósmy cud świata, to nie - marne nadzieje. Dysponując jednak odpowiednio przejrzystym zestawem audio, powinniśmy jednak usłyszeć różnicę między dwoma przewodami zasilającymi z zupełnie innych planet. Tak się składa, że dostaliśmy do testu topowy model kabla zasilającego polskiej firmy Argentum, specjalizującej się w produkcji kabli z czystego srebra. Przewód wygląda jak milion dolarów, jest bardzo zaawansowany technicznie i kosztuje 2050 zł. Jeżeli więc chcemy usłyszeć wpływ kabli zasilających na brzmienie, to powinien być jeden z tych, które zamiatają temat.
Wygląd i funkcjonalność
Argentum Su-2,5/5E Nokaut, bo o nim mowa, przyjeżdża do nas zapakowany w kartonowe pudełko i czerwony, zamszowy pokrowiec zamykany na rzep. Zanim jeszcze dobierzemy się do samej sieciówki, możemy zapoznać się z ulotką, materiałami informacyjnymi, certyfikatami i... Kawałkiem tego samego przewodu, zapakowanym w foliową torebkę. Patrząc na przekrój próbki możemy dokładnie zobaczyć każdą warstwę izolacji, każdy jeden srebrny drucik i wszystko, o czym przeczytamy w firmowych materiałach. Jest to bardzo eleganckie i miłe ze strony producenta, a przede wszystkim od razu wywołuje wrażenie, że nie mamy do czynienia ze ściemą zapakowaną w ładną koszulkę. Oczywiście trudno będzie samodzielnie w warunkach domowych sprawdzić na przykład czystość srebra, ale mimo wszystko wiemy, że firma nie wyznaje filozofii "klient ma słuchać, a nie zastanawiać się, co też znajduje się w środku". Tutaj też nie będzie się zastanawiał, bo może zobaczyć.
Samego kabla z pewnością nie można go pomylić z drutem z Castoramy. Wygląda luksusowo i dla niektórych - dość ekstrawagancko. Koszulka z czerwonej skóry przepasanej złotą nitką, złote tulejki z oznaczeniami, elementy ozdobne o drewnianej fakturze, końcówki z przezroczystą koszulką ukazującą warstwę oplotu ekranującego no i wreszcie same wtyki - potężne, solidne i również ozdobione elementami o fakturze drewna. Faktycznie nie jest to prawdziwe drewno, chociaż producent brał pod uwagę wykonanie tych elementów z egzotycznego hebanu lub mahoniu, jednak ostatecznie zdecydował się na odpowiednio obrobione tworzywo sztuczne. Co ciekawe - duża, złota obręcz zamontowana na końcu skórzanej koszulki od strony urządzenia, obraca się bez oporów. Dowiedzieliśmy się, że nie jest to wyłącznie element dekoracyjny. W jej wnętrzu znajduje się filtr ferrytowy firmy Kitagawa, a oprawa stanowi integralny element kabla. Najbardziej jednak zainteresowała nas informacja o tym, że we wszystkich kablach z serii Nokaut istnieje możliwość obrócenia każdego z wtyków o kąt 180 stopni. Początkowo sądziliśmy, że kabel jest po prostu sztywny i trudny w aplikacji, a producent oferuje każdemu klientowi możliwość odesłania kabla z prośbą o przelutowanie końcówek tak, aby pasowały do konkretnej sytuacji geometrycznej. Okazało się jednak, że powinniśmy byli zrozumieć tę informację dosłownie - wystarczy jedną ręką chwycić za kabel, a drugą za wtyczkę i przekręcić ją tak, aby wszystko nam pasowało.
Wydaje się nam nawet, że w rzeczywistości kąty te są trochę większe, niż podane przez producenta, ale prawdopodobnie chciał się on w ten sposób zabezpieczyć przed nieodpowiedzialnymi użytkownikami próbującymi obracać wtyki zbyt mocno. Ale nawet, jeśli przyjmiemy, że każdy z wtyków można obrócić o 180 stopni, to w praktyce powinniśmy móc podłączyć kabel do każdego systemu. Mieliśmy już do czynienia z sieciówkami grubymi i sztywnymi, jak rury wodociągowe i przekonaliśmy się jak to jest, kiedy ułożenie klocków na stoliku jest podyktowane kształtem i ułożeniem kabli. Inna sprawa, że Su-2,5/5E Nokaut nie jest aż tak piekielnie sztywny, chociaż ciężki - owszem. W końcu upakowano w nim tyle srebra i innych materiałów, że musiało się to odbić na masie.
Brzmienie
O ile mieliśmy okazję poznać wcześniej walory interkonektów i kabli głośnikowych tej firmy, to z sieciówkami nie mieliśmy do czynienia nigdy. Srebrne kable mają swoje charakterystyczne brzmienie, a konkstruktor przewodów Argentum nigdy nie próbował od tego uciekać - wręcz przeciwnie, postanowił chyba wydobyć tyle zalet srebra, ile się da. Jakie to jednak może mieć przełożenie na sieciówki? Znamy wiele firm produkujących kable głośnikowe, cyfrowe i interkonekty, które tematu przewodów zasilających unikają jak ognia. Twierdzą, że to zupełnie inne dziedziny, a sieciówki lepiej pozostawić firmom specjalizującym się w produkcji filtrów i kondycjonerów zasilających. Zapytany, czy nie podziela tego poglądu, założyciel firmy Argentum delikatnie dał nam do zrozumienia, że to bzdury. Mimo to musimy przyznać, że przed odsłuchami mieliśmy pewne wątpliwości, które... Su-2,5/5E Nokaut rozwiał w ciągu pięciu minut.
Najpierw podłączyliśmy go do wzmacniacza, zastępując nim bardzo dobrą, choć niemal dwukrotnie tańszą sieciówkę Gigawatt LC-2 mkII. Zmiany były zauważalne - na tyle, że raczej nie mieliśmy wątpliwości, czy dźwięk się zmienił, czy tylko nam się wydaje, poddaliśmy się autosugestii itd. Dźwięk stał się nieco twardszy, ale w dobrym znaczeniu tego słowa. Był bardziej zebrany, konkretny i poukładany. W muzyce elektronicznej impulsy, które wcześniej trochę się na siebie nakładały, teraz atakowały i gasły szybciej, a między nimi pojawiły się - jakże ważne - przerwy. Poprawiła się szybkość i czytelność dźwięku w całym paśmie, ale na szczęście nie było to związane z jakimś wyostrzeniem wysokich tonów lub pozornym przyspieszeniem. Równowaga tonalna pozostała naturalna, barwa dźwięku również, a po pewnym czasie dotarło do nas, że na ogólny efekt poprawy czytelności dźwięku miała wpływ także inna cecha opisywanego kabla. Mianowicie sprawia on, że tło muzycznych wydarzeń staje się odrobinę ciemniejsze, przez co głosy i instrumenty pierwszoplanowe odbieramy jako wyraźniejsze, bliższe. Pod tym względem Su-2,5/5E Nokaut trochę przypominał nam charakter brzmienia dobrych końcówek mocy Electrocompanieta, chociaż pod względem dynamiki bardziej wypadałoby go porównać do urządzeń Krella lub McIntosha.
Sieciówka z Nowego Sącza oferuje brzmienie konkretne, zwarte i punktualne. Można odnieść wrażenie, że nasz wzmacniacz mniej się męczy, jakby ktoś poddał jego zasilacz profesjonalnemu tuningowi. Dzięki temu brzmienie ma w sobie więcej życia, ale to już słyszeliśmy wcześniej - na przykład podczas wymiany zwykłych kabli zasilających na wspomniane Gigawatty. Argentum idzie dalej, bo brzmienie zyskuje jeszcze lepszą dynamikę, ale nie psuje się absolutnie nic innego. Proporcje między poszczególnymi częściami pasma są takie same, barwa nie ulega zmianie, wysokie tony nie jazgoczą, a bas ma tę samą głębię i wypełnienie, tyle tylko, że szybciej się porusza. Jest to bardzo ważna wiadomość dla audiofilów, którzy nieraz latami konfigurują swój system audio i nie chcą burzyć całej wieży, a jedynie coś w niej poprawić, delikatnie popchnąć sprawy ku lepszej, bardziej realistycznej prezentacji ulubionej muzyki.
Po odsłuchach z kablem wpiętym do wzmacniacza, przetestowaliśmy go z odtwarzaczem, a także wpięliśmy między gniazdko w ścianie a listwę. Nasze obserwacje dokładnie się powtórzyły - w przypadku odtwarzacza skala zmian była nawet podobna, natomiast kiedy Su-2,5/5E Nokaut prowadził prąd do listwy efekt był już mniej wyraźny. Może więc sprawdza się teoria mówiąca, że im bliżej ostatnich gniazdek w sprzęcie, tym większy wpływ na brzmienie mają kable zasilające? Oczywiście - ktoś zaraz powie, że sugerujemy, że przewód zasilający jest w stanie zamienić budżetowego Denona w hi-endowego McIntosha. Nie, to gruba przesada. Jednak dla osób, które mają już sprzęt wysokiej jakości i szukają sposobów na poprawę brzmienia bez rozwalania wszystkiego i zaczynania od początku, taka sieciówka może być ciekawym rozwiązaniem. Najchętniej przeprowadzilibyśmy odsłuch z trzema egzemplarzami, ale na takie szaleństwo musielibyśmy chyba namawiać producenta dłużej. Jeśli zdecydujecie się na wypróbowanie tego kabla u siebie, możecie mu to zasugerować.
Budowa i parametry
Argentum Su-2,5/5E Nokaut to kabel zasilający o konstrukcji symetrycznej w układzie pentagonalnym składający się z pięciu jednorodnych żył, z których w każdej mamy 31 polerowanych drutów srebrnych o czystości 99,999 (5N). Druty umieszczono w izolacji teflonowej i przestrzeni powietrznej geometrycznie utworzonej w wyniku opasania taśmą PTFE. Wysoki stopień odporności na zakłócenia RF i EM uzyskano stosując podwójne ekranowanie, którego pierwsza warstwa to miedziana plecionka pokryta galwanicznie 24-karatowym złotem, a druga to szczelna plecionka chromowo-niklowa. W celu uzyskania wysokiego stopnia niezawodności połączeń, kabel konfekcjonowany jest wtykami z mosiężnymi elementami kontaktowymi pokrytymi galwanicznie 24-karatowym złotem. Złącza wykonane są stopem Argentum o ośmioprocentowej zawartości srebra. Dla redukcji zakłóceń o wysokich częstotliwościach, kabel wyposażony jest w obracany pierścień ferrytowy. Zewnętrzną powłoką jest naturalna czerwona skóra opasana złotą lametą. Jak większość kabli firmy Argentum, Su-2,5/5E Nokaut jest wykonywany na zamówienie, na dodatek całkowicie ręcznie. Ilość elementów, grubość samego kabla oraz procedura obróbki i montażu poszczególnych elementów (srebrne druty są na przykład ręczne polerowane suknem jubilerskim) sprawia, że proces ten jest bardzo czasochłonny, ale producent uważa, że dzięki temu jego cel stworzenia okablowania wybitnego został osiągnięty. Kabel jest przeznaczony do przewodzenia prądu o parametrach 220-240 V i 50-60 Hz, jego obciążalność prądowa to 40 A, a zakres temperatury pracy rozciąga się od -5°C do 70°C.
Konfiguracja
Topowa sieciówka Argentum wylądowała w systemie, który może jeszcze nie jest szczytem audiofilskich marzeń i skrywanych przed żoną fantazji, ale na pewno pozwolił już docenić działanie tak zaawansowanej sieciówki. Zestaw składał się z kolumn Audio Physic Tempo VI, wzmacniacza Creek Destiny 2 i odtwarzacza Naim CD 5XS. Całość zasilała listwa Gigawatt PF-2, a pozostałymi użytymi w teście kablami zasilającymi były Gigawatty LC-2 mkII. Klocki łączył interkonekt KBL Sound Hologram, a sygnał do kolumn płynął przewodami Sevenrods ROD4.
Werdykt
Wrażenia z odsłuchu zdecydowanie pozytywne. Jakość wykonania - pierwsza klasa. Wygląd - de gustibus... Cena oczywiście wydaje się wysoka, dopóki nie zdamy sobie sprawy z tego, że porównywalne kable zagranicznych konkurentów mogą kosztować równie dobrze 4000, 6000 lub 8000 zł. Jeżeli nie wierzycie, poszukajcie informacji na ten temat w sieci. Tutaj mamy natomiast topowy model jednego z poważniejszych polskich producentów okablowania i został on wyceniony na 2050 zł (odcinek o długości 1 metra). Czy warto? Jeżeli macie budżetowy system, w którym wzmacniacz kosztuje mniej, niż opisywany kabel, to nie - raczej nie polecamy takich mezaliansów. Jeżeli natomiast złożyliście już system klasy - powiedzmy - średniej lub wyższej i przekonaliście się już o tym, że zasilanie ma znaczenie - spróbujcie. My chętnie zostawilibyśmy ten kabel w redakcyjnym systemie odniesienia, a to z jednego, prostego powodu. Dzięki niemu brzmienie jest bardziej dynamiczne i wyraźniejsze, a to ułatwia nam pracę. Ale cóż, co z oczu to z serca.
Dane techniczne
Rodzaj kabla: zasilający
Znamionowy zakres pracy: 220-240 V, 50-60 Hz
Obciążalność prądowa: 40 A
Zakres temperatury pracy: -5°C - 70°C
Cena: 2050 zł (1 m)
Sprzęt do testu dostarczyła firma Argentum.
Zdjęcia: Małgorzata Filo, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
-
Krzysztof
Ciekawi mnie jakiego typu kable posiadają Państwo w instalacjach elektrycznych swoich domów/mieszkań? Ile osób kupujących tego typu kable zasilające ma tego świadomość? Zakładając że średnia długość kabla w instalacji to kilkanaście/kilkadziesiąt metrów można zadać sobie pytanie jaki wpływ ma umieszczenie w takim obwodzie kilkudziesięciocentymetrowego odcinka o super parametrach, chyba tylko taki, że mając świadomość wydania pewnej kwoty sprzęt musi grać lepiej. Druga sprawa to kondycjonery czy filtry w obwodzie zasilacza mające większe znaczenie niż kabel...
0 Lubię
Komentarze (1)