Cyrus Soundcan
- Kategoria: Kolumny i głośniki
- Małgorzata Karasińska
Poruszając się po świecie sprzętu audio wysokiej klasy, łatwo jest się zapomnieć w poszukiwaniu idealnego brzmienia. Słuchając coraz lepszych kolumn, wzmacniaczy i kabli można zabrnąć w rejony zupełnie abstrakcyjne, zarówno jeśli chodzi o poziom cenowy testowanych produktów, jak i ich funkcjonalną niedorzeczność. Zaawansowanym w swojej chorobie audiofilom może się wydawać, że włączenie trzeciego konwertera między komputer a wzmacniacz będzie dobrym pomysłem, a końcówka mocy w cenie samochodu to okazja, bo przecież tak pięknie gra. Aby nie popaść w to szaleństwo, od czasu do czasu urządzamy sobie kurację, która pozwala zejść na ziemię i nabrać dystansu do wszystkiego, co robimy. Testujemy więc nie tylko hi-endowy sprzęt stereo, ale także budżetowe słuchawki, stacje dokujące i głośniki komputerowe.
Ostatnio naszą uwagę zwrócił maleńki głośniczek wyprodukowany przez firmę, której audiofilskie urządzenia mieliśmy już okazję testować. Najpierw słuchaliśmy systemu Lyric 09, a następnie kombinacji 8 DAC + CD t + PSX-R. Okazuje się, że Cyrus to nie tylko stacjonarne urządzenia dla udomowionych melomanów. Podążając za dzisiejszymi trendami i wymaganiami klientów, firma stworzyła mały głośnik bezprzewodowy, który wygląda naprawdę ładnie i nie rujnuje portfela. Zapewne nie jest to produkt hi-endowy, jednak logo audiofilskiej marki powinno, przynajmniej teoretycznie, zobowiązywać do zapewnienia dobrego dźwięku. Czy warto się takim głośnikiem zainteresować jadąc na wakacje tudzież wychodząc na piknik? A może takie cudo przyda nam się również w domu lub w samochodzie? Postanowiliśmy to sprawdzić.
Wygląd i funkcjonalność
Na pierwszy rzut oka Soundcan może skojarzyć się z puszką coli lub małym słoiczkiem. Częściowo się to zgadza, choć tak naprawdę głośniczek jest nawet mniejszy, niż standardowa puszka napoju o pojemności 0,33 litra. Można go postawić nie tylko na biurku obok laptopa, ale też spokojnie schować do kieszeni lub wrzucić do plecaka. W końcu do tego również go stworzono. Obudowę wykonano w znacznej części z metalu, co w połączeniu z obecnością głośnika, akumulatora i układów elektronicznych nadaje jej przyzwoitą masę. Na górze znajdziemy kilka przycisków odpowiedzialnych za regulację siły głosu, odtwarzanie, pauzowanie oraz odbieranie i kończenie połączeń telefonicznych. Transmisja może się odbywać bezprzewodowo przez Bluetooth, przy czym efektywny zasięg łączności dochodzi do 10 metrów. Wbudowany akumulator wystarcza na około 10 godzin pracy, co również stanowi przyzwoity wynik, jak na urządzenie tych rozmiarów.
Jeżeli z jakichś przyczyn nie chcemy lub nie możemy korzystać z połączenia bezprzewodowego, do dyspozycji mamy standardowe wejście 3,5 mm. Do ładowania baterii służy natomiast gniazdo micro USB. Kiedy więc nie używamy Soundcana poza domem, możemy spokojnie przekształcić go w głośnik biurkowy. To może przydać się na przykład w pracy lub podczas różnego rodzaju wyjazdów. Dla osób, które w ciągu roku spędzają wiele nocy w hotelach, taki głośnik może być świetnym kompanem każdej służbowej podróży. Cyrus może także zastąpić lub uzupełnić samochodowy system audio lub słuchawkę Bluetooth. Jeżeli ktoś nie ma w aucie systemu z łącznością bezprzewodową, może nawet wsadzić taką puszkę w otwór na napoje. A nie ma w tym nic śmiesznego, bo ostatnio widziałam nawet nowego Mercedesa klasy S, którego kierowca podczas jazdy trzymał smartfona przed nosem, prowadząc jakąś bardzo ważną dyskusję.
Istnieje spore prawdopodobieństwo, że Soundcan okaże się łatwiejszy w obsłudze, niż system audio w wypasionej limuzynie. Tutaj wszystko jest proste i intuicyjne, a całość sprawia naprawdę dobre wrażenie. Oczywiście jak na głośnik bezprzewodowy za kilkaset złotych. Gdyby jeszcze można było łączyć kolejne głośniki ze sobą, tworząc na przykład miniaturowy system stereo, byłoby rewelacyjnie. Dodatkowo wszyscy właściciele Soundcana mogą zarejestrować się na stronie producenta i otrzymać w prezencie elegancki woreczek na swój głośnik. Fajny i funkcjonalny prezent.
Brzmienie
Przyznam szczerze, że na początku miałam pewne wątpliwości, czy z tak malutkiego głośniczka można wydobyć jakikolwiek efekt. Z drugiej strony wiedziałam jednak, że mam do czynienia z produktem noszącym logo uznanej, audiofilskiej marki. Dlaczego więc miałoby być źle? Może nie spodziewałam się cudów, ale trudno było oczekiwać koncertowej dynamiki i subwooferowego uderzenia. Patrząc na takie urządzonko, szykujemy się raczej na dźwięk mały, płaski i jaskrawy. Na szczęście pierwsze wrażenie pozytywnie mnie zaskoczyło. Brzmienie nie było jakąś karykaturą tego, do czego przyzwyczaiłam się słuchając pełnowymiarowych kolumn i dobrych słuchawek. Dźwięk był stosunkowo duży i energiczny, na pewno nie można było nazwać go nudnym. Na pewno brakowało najniższych częstotliwości, jednak skala prezentacji i zdolność Soundcana do osiągania wysokich poziomów głośności mogą zaskoczyć. Traktowałam to urządzenie jako potencjalnego partnera biznesowych podróży lub jedną z wakacyjnych zabawek, ale okazuje się, że przy odrobinie szczęścia można nim nagłośnić nawet średnich rozmiarów pokój.
Co więcej, każdy posiadacz Soundcana szybko odkryje, że można z niego wyciągnąć jeszcze więcej, jeśli tylko poeksperymentujemy z ustawieniem. W życiu bym się nie spodziewała, że napiszę coś takiego w odniesieniu do głośnika wielkości solniczki, ale stabilne biurko może zauważalnie zwiększyć zasięg niskich tonów. Podobnie, jak obecność ściany lub jakiegoś innego wparcia akustycznego. Jeśli chodzi o charakter brzmienia, Soundcan jest nakierowany na przejrzystość i dynamikę. Wysokie tony potrafią przekazać sporo szczegółów, a specyficzna konstrukcja głośnika sprawia, że dźwięk nie jest całkowicie punktowy, ale swobodnie rozchodzi się dookoła. Niektórzy audiofile dostrzegą tu konstrukcyjne podobieństwo z kolumnami Duevela, choć wiem, że jakościowe i cenowe porównanie tych produktów zakrawa na śmieszność. Brzmieniowe też, ale przecież zupełnie nie o to chodzi. Soundcan nie jest i nie miał być konkurencją dla systemów stacjonarnych. Od tego są pełnowymiarowe modele Cyrusa.
Tutaj mamy do czynienia ze swego rodzaju zabawką, która – jak się okazuje – może być naprawdę fajna, nawet dla właściciela hi-endowego zestawu stereo. Trudno jest przecież zabrać ze sobą wzmacniacze, kolumny i kable na wakacje, a mały głośnik bezprzewodowy można wsadzić dosłownie wszędzie. Brzmienie okazało się lepsze, niż można się było spodziewać. Oczywiście trzeba się liczyć z pewnymi minusami, ale plusów także jest mnóstwo, a za te pieniądze trudno wymagać więcej.
Budowa i parametry
Bezprzewodowy głośnik Cyrusa to nie plastikowa zabawka, ale całkiem elegancki i dobrze wykonany gadżet. Okrągłą obudowę pokryto warstwą metalu. Na dole znajdziemy przełącznik służący do włączania i wyłączania urządzenia, natomiast na górze umieszczono cztery przyciski odpowiedzialne za regulację siły głosu, rozpoczęcie i wstrzymanie odtwarzania, a także obsługę połączeń telefonicznych. Po włączeniu głośnika usłyszymy głos, który przeprowadzi nas przez procedurę parowania głośnika dla jego prawidłowego działania. Pod górną pokrywą wykonaną z metalowej siateczki umieszczono 30-mm przetwornik szerokopasmowy skierowany ku górze. Co ciekawe, przy wysokich poziomach głośności można gołym okiem zaobserwować jego ruch, a nawet powietrze przepływające przez maskownicę. Głośnik wyposażono też w system automatycznego wyłączania, kiedy przez jakiś czas nie ma podawanego sygnału. Z technicznego punktu widzenia, nie mam zastrzeżeń.
Konfiguracja
Sony Xperia S, Apple iPhone 5S, Asus Nexus 7.
Werdykt
Bardzo sympatyczne i miłe dla oka urządzenie. Soundcan obronił się także pod względem jakości dźwięku. Oczywiście nie mamy do czynienia z hi-endem, ale jak na urządzenie kieszonkowe jest naprawdę nieźle. Jeżeli często podróżujecie i słuchacie muzyki z urządzeń mobilnych, koniecznie go wypróbujcie. Maleńki głośnik Cyrusa może być nie tylko zabawką na pięć minut, ale gadżetem, o którym będziecie pamiętać wychodząc z domu tak samo, jak o telefonie, kluczach czy okularach. W końcu nawet właściciele audiofilskich systemów muszą od czasu do czasu zrobić sobie przerwę, czego – jak mawiał klasyk – sobie i Państwu serdecznie życzę.
Dane techniczne
Czas pracy: 10 godzin
Łączność: Bluetooth
Zasięg: do 10 m
Złącza: micro USB, 3,5 mm stereo
Wymiary (W/S/G): 7/6,5/6,5 cm
Masa: 227 g
Cena: 459 zł
Sprzęt do testu dostarczyła firma Trimex.
Zdjęcia: Małgorzata Filo, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
-
Dawid
Nie spodziewałem się, że coś tak małego może tak grać. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony :)
2 Lubię
Komentarze (1)