Bannery górne wyróżnione

Bannery górne

A+ A A-

Astell&Kern UW100

Astell&Kern UW100

Jeszcze kilkanaście lat temu byłem wielkim fanem słuchawek dokanałowych. Związane to było z faktem, że mieściły się do kieszeni, nie przeszkadzały w czasie aktywności fizycznej, były tanie, a często nawet dodawane do kolejnych kupowanych przeze mnie telefonów. Były to czasy, w których mało kto zwracał uwagę na jakość dźwięku. Jedynym kryterium decydującym o zakupie była cena. Zresztą jak mówić tutaj o jakości, skoro głównym źródłem dźwięku były empetrójki lub smartfony, gdzie pliki muzyczne kompresowało się nawet do jakości 96 kbps po to, aby na karcie pamięci zmieściło się ich jak najwięcej. Z roku na rok technologia szła do przodu. Pojawiły się między innymi serwisy streamingowe i rozwiązania bezprzewodowe. W końcu kilka lat temu rozpoczęły się eksperymenty ze słuchawkami nausznymi i plikami coraz lepszej jakości. Ostatecznie to rozwiązanie tak mocno mnie do siebie przekonało, że po popularne "pchełki" sięgam tylko w wyjątkowych okolicznościach - głównie gdy nadchodzi sezon letni i ze względu na swoją termoregulację nie jestem w stanie funkcjonować w nausznikach. Drugim powodem do sięgnięcia po dokanałówki może być premiera czegoś nowego i na swój sposób przełomowego. A w ten sposób mówi się właśnie o modelu UW100, zaprezentowanym przez specjalistę od hi-endowych odtwarzaczy przenośnych, firmę Astell&Kern.

Południowokoreańska manufaktura jest na rynku graczem stosunkowo świeżym. Firma została założona w 2013 roku, jednak jej historia jest dłuższa, ponieważ tak naprawdę za całym przedsięwzięciem stoi firma iRiver, a Astell&Kern jest czymś w rodzaju specjalnego oddziału powołanego na potrzeby produkcji sprzętu klasy premium. A w przypadku macierzystego przedsiębiorstwa mówimy już o historii sięgającej 1999 roku. Swego czasu iRiver był potentatem na światowym rynku przenośnych odtwarzaczy z pamięcią flash. Czasy się zmieniły, ale podejście firmy niekoniecznie, ponieważ Astell&Kern nadal produkuje odtwarzacze multimedialne, jednak z zupełnie innej półki cenowej. Przykładowo wprowadzony w zeszłym roku model A&futura SE180 kosztuje aktualnie 7399 zł, natomiast A&ultima SP2000T z lampowym wzmacniaczem to wydatek rzędu 11000 zł. Do kompletu firma proponuje hi-endowe słuchawki dokanałowe, takie jak AK ZERO1 za 3300 zł lub o klasę wyższy model AK Solaris X wyceniony na 7500 zł. Widać zatem, że operujemy tutaj kwotami daleko wybiegającymi poza percepcję przeciętnego słuchacza, a nawet większości osób o wyższych aspiracjach, bowiem za 20000 zł można sobie sprawić naprawdę porządny sprzęt domowy o zastosowaniu zdecydowanie szerszym niż "empetrójka z pchełkami". W tym zestawieniu mocarzy model UW100 wydaje się być wyjątkowo ubogim krewnym, ponieważ kosztuje 1299 zł. W tym kontekście może i faktycznie jest ubogi, ale przy tym wyjątkowy, ponieważ są to pierwsze w historii firmy bezprzewodowe dokanałówki. Czyli co, Astell&Kern dołącza do wyścigu, proponując nam kolejne "true wirelessy" nie różniące się niczym specjalnym od wszystkich innych? Nie do końca. Koreańczycy wrzucili bowiem do swoich pierwszych bezprzewodowych dokanałówek parę "drobiazgów", takich jak 32-bitowy DAC i przetworniki armaturowe. Zaczyna się robić ciekawie, prawda?

Astell&Kern UW100

Wygląd i funkcjonalność

Od momentu, kiedy dowiedziałem się o możliwości przetestowania UW100 do czasu dostarczenia przesyłki przez kuriera minęło kilka dni. W tym czasie miałem sporo czasu na zapoznanie się ze sprzętem "na papierze" - głównie za sprawą strony internetowej marki. Przyznam, że dawno nie widziałem strony zawierającej tyle rzetelnych informacji w temacie produkowanego sprzętu. Często można spotkać się z sytuacją, w której dostęp do informacji jest utrudniony, ponieważ producent ma bardzo skromną stronę internetową. W zamian za to dostajemy puste hasła i slogany. W tym przypadku jest inaczej. Każdy z produkowanych modeli ma swoją podstronę, gdzie jest bardzo szczegółowo opisany od ogółu do szczegółu. A wszystko to "po naszemu", ponieważ dostępna jest także wersja polska. Tak - mówimy tu nie o przetłumaczonej na kolanie polskiej wersji oficjalnej strony, tylko specjalnie dedykowanej stronie prowadzonej na polskiej domenie. Szacunek za profesjonalizm.

Opakowanie UW100 robi bardzo dobre wrażenie. Jego front nie krzyczy do potencjalnego klienta o niesamowitych funkcjach i technologiach. Zamiast tego mamy tutaj nazwę modelu oraz wizualizację sprzętu, który od razu przykuwa uwagę z powodu nietypowego kształtu, na grafice podkreślonego jeszcze odpowiednią grą świateł. Jedyną kontrowersją może tu być napis na samym dole, informujący o tym, że są najlepsze bezprzewodowe słuchawki douszne. Odważne słowa. Tył opakowania to opis jego zawartości oraz charakterystyka techniczna sprzętu. To, co z pewnością zainteresuje świadomego słuchacza, znajduje się na lewym boku. Tutaj za pomocą dwunastu ikon producent informuje nas o specyfikacji omawianego modelu. Dowiemy się na przykład, że słuchawki obsługują Bluetooth 5.2, mają tryb Ambient, dedykowaną aplikację z możliwością korekty dźwięku i całkowity czas odtwarzania sięgający 24 godzin. To bardzo dużo jeśli chodzi o słuchawki dokanałowe, jednak z deklaracją tą wiąże się pewien haczyk, o którym później.

Po zdjęciu obwoluty naszym oczom ukazuje się pudełko z właściwą zawartością. Z jego otwarciem miałem pewien problem, ponieważ pudełko było "zassane", przez co bardzo ciężko było zdjąć wieczko. Projektanci mogli pomyśleć o czymś, za co można by chwycić, by ułatwić otwieranie. Gdy w końcu się nam uda, w pierwszej kolejności zobaczymy instrukcję oraz kartę gwarancyjną. Pod nią znajduje się foremka, w której ułożono etui ze słuchawkami oraz pudełko z akcesoriami. Jego budowa również sprawia problemy przy otwieraniu. Na szczęście nie będziemy musieli do niego często zaglądać, ponieważ zawiera tylko kabel USB-C do ładowania oraz 5 wkładek dousznych o różnych rozmiarach. Po dopasowaniu odpowiednich możemy zapomnieć o reszcie.

Etui słuchawek wydaje się być bardzo solidne i dobrze zaprojektowane. Na jego froncie umieszczono diodę sygnalizacyjną, wejście USB-C znajduje się z tyłu. Wierzch puzderka odróżnia się od reszty kolorystyką oraz kształtem, nawiązującym do projektu słuchawek. W wieku znajduje się magnes, który zapobiega przypadkowemu otwarciu. Po maksymalnym odchyleniu pokrywka utrzymuje się w takiej pozycji, ułatwiając wyjęcie słuchawek. Te - standardowo przy tego typu sprzęcie - znajdują się w specjalnych formatkach i są w nich utrzymywane za pomocą magnesów. Przebywanie w etui jest równoznaczne z ładowaniem za pomocą 3 pinów. Same słuchawki zbudowane są w większości z wysokiej jakości plastiku i sprawiają wrażenie monolitycznej bryły. W malutkiej obudowie wykonano dwie dziurki, w których skrywają się mikrofony. Zewnętrzna część z oznaczeniem producenta jest jednocześnie panelem dotykowym służącym do sterowania. Uwagę przykuwa nietypowy kształt "pchełek", nawiązujący do gwiazdy. W zasadzie nie ma co się dziwić, ponieważ "astell" po grecku oznacza właśnie gwiazdę. Niemieckiego "rdzenia", czyli "kern" można doszukiwać się właśnie na panelu dotykowym w postaci wierzchołka, w którym styka się pięć ramion. I trzeba przyznać, że gra świateł widoczna na opakowaniu nie jest wcale naciągana, ponieważ w rzeczywistości wygląda to równie, jeśli nie lepiej.

Po wyjęciu z etui słuchawki automatycznie włączają się i są gotowe do parowania. Na samym początku miałem problem ze sparowaniem obu kanałów. Po kilku minutach samodzielnych eksperymentów poległem i sięgnąłem po instrukcję. Wystarczył restart jednej ze słuchawek, by utworzyły parę i połączyły się z moim smartfonem. Korzystając z okazji, że instrukcja była już wyciągnięta, rzuciłem też okiem na rozdział dotyczący sterowania za pomocą paneli dotykowych. Okazuje się, że jest ono banalnie proste, a do tego całkiem rozbudowane, jeśli weźmiemy pod uwagę, że każda z słuchawek ma tylko jeden przycisk. Domyślnie dwie najważniejsze funkcje ustawione są tak, by uruchamiały się przy jednokrotnym wciśnięciu. I tak w prawej słuchawce taka operacja odpowiedzialna jest za włączenie odtwarzania lub pauzowanie oraz odbieranie i kończenie połączeń. W lewej z kolei jedno kliknięcie uruchamia tryb Ambient. Kilkanaście dni testowania dało mi nadzwyczaj dużo sytuacji, w których mogłem skorzystać z tego trybu i przyznam, że działa on świetnie. Nawet przy głośno włączonej muzyce można usłyszeć przejeżdżające auta czy rozmowy ludzi idących obok. Zatem nawet gdy coś nam gra, możliwe jest monitorowanie otaczającego nas świata. Z kolei przy wyłączonej muzyce wszystko słychać tak, jakbyśmy nie mieli założonych słuchawek. Mikrofony nie tylko dobrze zbierają dźwięk z otoczenia, ale również nasz głos. W związku z tym prowadzenie rozmów telefonicznych nie przysparza praktycznie żadnych trudności. Spora tu zasługa umiejscowienia mikrofonów. Podczas połączeń w słuchawkach nausznych wielu rozmówców zarzucało mi, że zamiast mnie często słychać porywy wiatru, które wszystko zagłuszają. Słuchawkom UW100 wiatr aż tak mocno nie przeszkadza, a z racji zdecydowanie mniejszej powierzchni, są na ten wiatr zdecydowanie mniej narażone.

Skoro już jesteśmy przy temacie wiatru, sprawia on sporo problemów słuchawkom nausznym nie tylko w czasie rozmów telefonicznych ale również podczas słuchania muzyki. W Szczecinie w czasie pory wietrzno-deszczowej (która zastępuje zimę) wielokrotnie musiałem zakładać kaptur w celu zwiększenia komfortu słuchania. I żadne systemy ANC tutaj nie pomagały. W przypadku UW100 o aktywnej redukcji hałasu nie ma mowy. System ten w pełni zastępuje pasywna izolacja szumów. W odróżnieniu od ANC nie mamy tutaj do czynienia z oprogramowaniem, które eliminuje głównie hałas o niskiej częstotliwości, tylko z tłumieniem dźwięków otoczenia przez samą strukturę wkładek. Pozwala to na odcięcie słuchacza od różnego rodzaju szumów, a nie tylko od buczenia, jakie pojawia się najczęściej podczas spacerów po mieście czy podróży komunikacją publiczną. I faktycznie trzeba przyznać, że wygłuszenie wkładkami jest w tym modelu rewelacyjne. Już przy niewielkim poziomie głośności jesteśmy praktycznie odcięci od bodźców zewnętrznych. Nawet przy wyłączonej muzyce sprzęt świetnie izoluje nas od otoczenia. Kilkukrotnie udało mi się rozładować słuchawki w czasie spaceru, ale nie wyjmowałem ich z uszu, ponieważ pozwalały mi zebrać myśli w codziennym zgiełku.

Stan baterii sprawdzimy w dedykowanej aplikacji mobilnej. Jest to kolejny aspekt, o który producent naprawdę zadbał. Poza poziomem naładowania możemy również ustalić stopień przepuszczania dźwięków w trybie Ambient (od mocnego wytłumienia po całkowite przepuszczanie) oraz skorygować dźwięk w oparciu o jeden z pięciu predefiniowanych wariantów.

A skoro już mowa o rozładowaniu, producent chwali się czasem odtwarzania na poziomie 24 godzin. Jest to bardzo cwana deklaracja, ponieważ zestaw faktycznie jest w stanie dostarczyć całą dobę muzyki z tym, że same słuchawki mogą odtwarzać dźwięk przez około 6 godzin, a kolejne 18 gwarantuje nam etui, które jest jednocześnie powerbankiem. Wielu klientów zwraca uwagę na to, że nie jest to czysta zagrywka, a stosują ją chyba wszyscy producenci "true wirelessów". Osoby zorientowane w temacie doskonale wiedzą już, na czym ten trik polega, ale trzeba przyznać, że szczegółowe informacje o czasie pracy znajdują się na stronie producenta. Co więcej, są one możliwe do osiągnięcia. Dodatkowo ładowanie słuchawek przez 10 minut wystarcza na kolejną godzinę odtwarzania. Akurat tego scenariusza nie sprawdzałem z zegarkiem w ręku, ale 10 minut ładowania wystarczyło, by podładować baterie w okolice 20%. Stan baterii sprawdzimy w dedykowanej aplikacji mobilnej. Jest to kolejny aspekt, o który producent naprawdę zadbał. Poza poziomem naładowania możemy również ustalić stopień przepuszczania dźwięków w trybie Ambient (od mocnego wytłumienia po całkowite przepuszczanie) oraz skorygować dźwięk w oparciu o jeden z pięciu predefiniowanych wariantów. Tutaj mały minus za brak możliwości ręcznej korekty. Producent pozwolił użytkownikowi również na niewielką ingerencję w funkcjonalność przycisków. Niestety ogranicza się ona tylko i wyłącznie do możliwości zamiany funkcji z lewej słuchawki na prawą i na odwrót. Ale zawsze to lepsze niż nic, zwłaszcza że już predefiniowane ustawienia są bardzo użyteczne. No, może poza kontrolą poziomu głośności, w przypadku której przycisk trzeba trzymać przez kilka sekund, zatem łatwiej korekty dokonać z poziomu smartfona.

A&K UW100 testowałem przez kilkanaście dni. W tym czasie ani razu mnie nie zawiodły, za każdym razem oferując bardzo stabilne połączenie z urządzeniem mobilnym. Sam komfort użytkowania również był wysoki, choć z zastrzeżeniem, że niesamowicie istotny jest tutaj odpowiedni dobór rozmiaru wkładek. Początkowo wybrałem drugie największe. Wygłuszenie było w nich dobre, jednak słuchawki miały minimalny luz, przez co mogłyby wypaść. Chciałbym powiedzieć, że przesiadka na większe gumeczki rozwiązała problem, jednak nie do końca tak było. Bywały dni, w których słuchawki idealnie trzymały się na swoim miejscu bez jakiejkolwiek korekty przez kilka godzin. Innym razem konieczna była korekta co kilka minut, bo słuchawki zwyczajnie wypadały. Tutaj obstawiam bardziej winę swojej fizjonomii i czynników zewnętrznych niż samych słuchawek. W obu przypadkach nawet jednorazowe odtwarzanie po 2-3 godziny nie sprawiało żadnego dyskomfortu, który sprawiałby, że chciałoby się zrobić przerwę. I nawet bodźce zewnętrzne nie miały na to wpływu, ponieważ obsługa paneli dotykowych jest banalna, podobnie jak ich znalezienie. Tutaj UW100 mają olbrzymią przewagę nad sporą grupą słuchawek nausznych, gdzie włączenie trybu Ambient wiąże się często z koniecznością szukania po omacku przycisku na obudowie.

Jeśli zatem chodzi o komfort użytkowania, UW100 prezentują bardzo wysoki poziom praktycznie na każdej płaszczyźnie. Jedyne, do czego można się przyczepić, to brak jawnego przycisku do włączania i wyłączania sprzętu. Po wyjęciu słuchawek z etui są one od razu włączone i próbują parować się z połączonym smartfonem, co nie zawsze może być oczekiwane przez użytkownika. Zatem przy scenariuszu, w którym wybieramy się na dłuższy spacer i chcemy zrobić sobie chwilę przerwy od muzyki, musimy rozparować urządzenia lub ewentualnie wyłączyć Bluetooth w smartfonie, by dźwięk był odtwarzany przez niego, a nie słuchawki. W tym czasie sprzęt nadal zużywa baterię. Ciężko też stwierdzić czy i ewentualnie po jakim czasie słuchawki przechodzą w tryb standby. W czasie testów próbowałem wymusić ten scenariusz, ale mi się nie udało. Zakładać zatem trzeba, że w czasie spaceru powinien towarzyszyć nam cały zestaw i w momencie, gdy nie odtwarzamy muzyki, słuchawki od razu powinny lądować w etui. Moim zdaniem jest to rozwiązanie nie do końca przemyślane i na swój sposób upierdliwe. Wcześniej miałem do czynienia z różnymi modelami dokanałówek i tam działało to zupełnie inaczej, i moim zdaniem lepiej. To wszystko jednak mało istotne drobiazgi. Generalnie UW100 to sprzęt, który zasługuje na zdobiące go logo.

Astell&Kern UW100

Brzmienie

Jak do tej pory opisywane słuchawki, poza niewielkim potknięciem związanym z automatycznym włączaniem, zrobiły na mnie bardzo dobre wrażenie, zatem do odsłuchu podchodziłem z dużym entuzjazmem. Jedynym kamyczkiem do ogródka była tutaj buńczuczna deklaracja, że UW100 to najlepsze bezprzewodowe słuchawki douszne na świecie. W związku z takimi zapowiedziami postanowiłem wycisnąć z nich ostatnie soki, maglując je z każdej możliwej strony i czepiając się najdrobniejszych detali. A jeśli potknięcia i słuchawki dokanałowe, to oczywiście na pierwszy rzut musiały pójść gatunki z dużą ilością basu, którego przy ograniczeniach konstrukcyjnych często zwyczajnie brakuje. Wielkimi krokami zbliża się reaktywacja pleszewskiego Red Smoke Festival, co było idealną okazją do odświeżenia sobie dyskografii gwiazd tegorocznej edycji - Greenleaf i Colour Haze. I tutaj pierwsze bardzo pozytywne zaskoczenie, ponieważ z przesterowanymi gitarami UW100 poradziły sobie lepiej niż niejedne słuchawki nauszne. Nie mogłem im niczego zarzucić. Mamy tu odpowiednią dawkę ciężaru, która wysuwa się na pierwszą linię, nie przysłaniając pozostałych elementów. I mówimy oczywiście o domyślnych ustawieniach korektora. Po włączeniu opcji z podbitym basem robi się jeszcze bardziej mięsiście. W wielu momentach aż do przesady - niskie tony zaczynają wręcz dominować. Jeszcze kilkanaście dni temu powiedziałbym, że nadmiar basu w dokanałówkach to jakaś bujda na resorach i legenda na poziomie stu milionów od Wałęsy - każdy słyszał, ale nikt nie widział. Okazuje się jednak, że jest to wykonalne, a podbicie akurat tego fragmentu pasma przydaje się w przypadku wielu delikatniejszych gatunków, gdzie muzyka zyskuje nie tylko potęgę, ale również gęstość i odrobinę ciepła.

Z klasycznego rockowego brzmienia nastąpiła przesiadka w cięższe rejony stonera i sludge metalu. Tutaj moim faworytem w różnego rodzaju testach jest dyskografia High On Fire. Jest ona bardzo wdzięczna do weryfikacji, ponieważ każdy z albumów ma zupełnie inną produkcję i brzmienie. Słuchawki nauszne raczej radzą sobie z nimi wszystkimi, a w przypadku "pchełek" zawsze miałem jakieś "ale". Do momentu, w którym do akcji wkroczyły UW100. Każda z ośmiu dotychczasowych pozycji w dyskografii zespołu Matta Pike'a brzmi tu świetnie - olbrzymia dawka ciężaru okraszona jest tu odpowiednią klarownością i szeroką sceną, na której mimo dość wyraźnej dominacji gitar nie giną też pozostałe elementy i możemy bez problemu wyłowić je z plątaniny riffów, skupiając się na przykład na samej perkusji. Osobną kwestią jest wokal, który na wszystkich krążkach jest bardzo czytelny i świetnie słyszalny. Po brzmieniach stonerowych nadszedł czas na jeszcze bardziej radykalne klimaty oparty o legendy thrash metalu, ale w najświeższym wykonaniu. Nie będzie przesadą, jeśli powiem, że w brzmieniu nowych albumów Testamentu, Overkill, Exodusa, Sodoma czy zdecydowanie młodszych ekip Warbringer i Evile zwyczajnie się zakochałem. UW100 bez większej spiny mogą tu konkurować z dużą grupą słuchawek nausznych. Co więcej, w wielu przypadkach z rywalizacji tej wyjdą obronną ręką. Szok. Oczywiście wiadomo, że bardzo dużą rolę odgrywa tu produkcja albumu, bo nawet w przypadku wyżej wymienionych zespołów nagrania z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych tak nie przytłaczają, jednak efekt i tak zaskakuje. Przykładem na to, jak ważną rolę odgrywa produkcja są dwa albumy Metalliki, nad którymi najbardziej lubię się pastwić. Garażowy "St. Anger" prezentuje się tu bardzo dobrze. "Garnkowe" bębny Larsa Ulricha brzmią tu tak, jak powinny, a gitary tworzą wyraźną ścianę, którą cały czas stara się zburzyć Hetfield. Całość jest niesamowicie surowa i momentami sprawia wrażenie nagrania wręcz amatorskiego. Po drugiej stronie barykady ponownie stoi "Death Magnetic" - płaski, zubożony, obdarty ze szczegółów. Tutaj UW100 udowodniły tylko tyle, że w tak beznadziejnym przypadku nawet świetny sprzęt nie poprawi tragicznej sytuacji.

Ponieważ życie jest zbyt krótkie, by słuchać źle wyprodukowanej muzyki, nadszedł czas na lekką zmianę klimatu i weryfikację zespołu, który przykłada olbrzymią wagę do jakości brzmienia. Chodzi tu oczywiście o Toola, w przypadku którego przy okazji testu uruchomiłem "Fear Inoculum", którego nie słuchałem od kilku miesięcy. UW100 również z twórczości Amerykanów wycisnęły ostatnie soki, dostarczając niesamowicie czysty, precyzyjny i wciągający dźwięk. W kategorii brzmień ciężkich na warsztat trafiły jeszcze Oranssi Pazuzu, Meshuggah, Neurosis czy też przedstawiciele starej szkoły nowojorskiego hardcore'u, czyli Biohazard. We wszystkich przypadkach UW100 poradziły sobie rewelacyjnie. Na deser w kategorii "metal" pozostała ukraińska ekipa White Ward, która granie spod szyldu black w świetny sposób potrafi połączyć z klimatami muzyki jazzowej opartej chociażby o fortepian i saksofon. W przypadku tego testu stanowiło to płynne przejście do innych gatunków.

Czas spędzony ze słuchawkami koreańskiej firmy utwierdził mnie również w przekonaniu, że jest to idealna alternatywa dla nauszników na gorące miesiące. Przy "pchełkach" nawet 30-stopniowe upały nie powodują przegrzewania głowy, a producent udowadnia, że można stworzyć urządzenie niewielkie, które mimo swojego rozmiaru nie będzie w żaden sposób okrojone pod względem sonicznym.

Zmiana ta od razu była drastyczna, ponieważ dla odmiany sięgnąłem po twórczość Leonarda Cohena z końcowych lat kariery. Tutaj bas również spełnił swoje zadanie, otaczając słuchacza bardzo ciepłym i przyjemnym wokalem barda, który zdecydowanie wybija się ponad resztę dźwięków i również nie wymaga wsparcia korektora. Mimo momentami ascetycznego akompaniamentu instrumentów naprawdę sporo się tu dzieje i UW100 wiernie to oddają. Podobnie było w przypadku nagrań Kate Bush z tego wieku. W następnej kolejności nastąpiła przesiadka w brzmienia elektroniczne. I tutaj nastąpiło spore zaskoczenie, ponieważ po idealnym brzmieniu zaserwowanym mi we wszystkich dotychczasowych gatunkach, tutaj również oczekiwałem sporego kopa. I w przypadku "The Fat Of The Land" The Prodigy poczułem lekkie rozczarowanie, ponieważ tego kopa zabrakło. Z pomocą w ekspresowym tempie przyszedł korektor, który podbił, co trzeba, dzięki czemu klasyk z lat dziewięćdziesiątych zaczął brzmieć wyjątkowo soczyście. Ewidentnie wzrosła też dynamika nagrania, co wpłynęło na ogólny odbiór - dźwięki stały się zdecydowanie bardziej interesujące i przykuwające uwagę, dzięki czemu momentami noga sama chodziła w rytm przebojów sprzed lat. Lekkie wsparcie korektora wyszło na dobre również innej elektronicznej ekipie, która święciła triumfy na przełomie wieków - The Chemical Brothers. Tutaj nawet w standardowej wersji klasyki prezentowały się dobrze, jednak lekkie podbicie basu dodawało dynamiki i sprawiało, że całość brzmiała bardziej interesująco. Ciekawe jest to, że seria "Oxygene" Jeana Michela Jarre'a wypadła genialnie bez żadnych wspomagaczy.

Kilkunastodniowa przygoda z UW100 pozwoliła mi przekopać się również przez inne gatunki muzyczne. Z każdego z nich sprzęt wyszedł obronną ręką, raz na ustawieniach domyślnych, innym razem przy lekkim dopingu. I tu chwała producentowi za stworzenie dedykowanej aplikacji. Fakt faktem - nie jest ona idealna, ponieważ daje możliwość wyboru tylko predefiniowanych ustawień, ale pamiętajmy o tym, że wielu twórców sprzętu w ogóle nie sili się na napisanie aplikacji, oddając słuchaczowi goły sprzęt. Czas spędzony ze słuchawkami koreańskiej firmy utwierdził mnie również w przekonaniu, że jest to idealna alternatywa dla nauszników na gorące miesiące. Przy "pchełkach" nawet 30-stopniowe upały nie powodują przegrzewania głowy, a producent udowadnia, że można stworzyć urządzenie niewielkie, które mimo swojego rozmiaru nie będzie w żaden sposób okrojone pod względem sonicznym. Czy zatem faktycznie są to najlepsze dostępne na rynku bezprzewodowe słuchawki dokanałowe? Tego nie wiem. Wiem jednak, że są to najlepsze TWS-y, z jakimi miałem do czynienia do tej pory i w ogóle jedne z lepszych bezprzewodowych, szczególnie do odtwarzania ciężkich klimatów muzycznych.

Astell&Kern UW100

Budowa i parametry

Astell&Kern UW100 to bezprzewodowe słuchawki dokanałowe, w których zastosowano 32-bitowe przetworniki cyfrowo-analogowe, wsparcie dla najnowszych standardów transmisji bezprzewodowej, jak aptX Adaptive oraz Bluetooth 5.2, a także przetworniki armaturowe. Jak tłumaczy producent, w przypadku zdecydowanej większości słuchawek bezprzewodowych przetwornik cyfrowo-analogowy (DAC) zintegrowany jest w układzie Bluetooth, dlatego też posiada pewne fundamentalne ograniczenia ze względu na optymalizację pod kątem jak najniższego zużycia energii, zamiast zapewnienia najlepszej jakości brzmienia. Mając osobny przetwornik, w tym przypadku AK4332, i łącząc go z autorskim torem wzmacniającym stosowanym do tej pory w uznanych odtwarzaczach przenośnych marki Astell&Kern, UW100 mają zapewnić krystalicznie czysty dźwięk. Najnowsze słuchawki koreańskiego producenta posiadają także przetworniki armaturowe renomowanej marki Knowles, które zazwyczaj spotykane są w najwyższej klasy słuchawkach dokanałowych. Ten rodzaj przetwornika wybrano zamiast wersji dynamicznej, aby zapewnić jak najbardziej precyzyjne i transparentne odwzorowanie całego pasma audio. UW100 wspierają najnowszej generacji kodek wysokiej jakości aptX Adaptive. Dobiera on prędkość transmisji danych do warunków radiowych, aby zapewnić jak najmniejsze opóźnienie, a jednocześnie wspiera rozdzielczość audio aż do 24 bitów i prędkość przesyłu do 420 kbps. Wsparcie dla najnowszego standardu Bluetooth 5.2 zapewnia większy zasięg i bardziej stabilne połączenie bezprzewodowe podczas przesyłania danych audio z kompatybilnego urządzenia, takiego jak chociażby odtwarzacze przenośne Astell&Kern, smartfony, tablety czy laptopy. Każdy używający telefonu wspierającego standard Qualcomm True Wireless Stereo Plus będzie mógł korzystać z bardziej stabilnego połączenia pomiędzy obiema słuchawkami oraz kompatybilnym urządzeniem, łatwiejszego parowania i mniejszego zużycia energii. Słuchawki mogą grać aż do 6 godzin na jednym ładowaniu, zaś w pełni naładowane etui dostarcza energii na kolejne 18 godzin. Jednocześnie etui posiadające wsparcie dla ładowania bezprzewodowego zapewnia także szybkie ładowanie, przy którym 10 minut ładowania słuchawek przekłada się na godzinę słuchania muzyki. Specjalny zestaw podwójnych mikrofonów integruje Pakiet Komunikacji Głosowej od specjalisty w tej dziedzinie, firmy Alango. Ma to gwarantować niezwykle wysoką jakość połączeń głosowych dzięki bazowaniu na specjalnych technologiach redukcji echa oraz niwelowania szumów otoczenia.

Werdykt

Mając na uwadze średnie ceny słuchawek i odtwarzaczy przenośnych marki Astell&Kern oraz fakt, że Koreańczycy ostatnio wypuścili na rynek co najmniej kilka urządzeń łamiących wszelkie schematy, jak chociażby player z wymiennymi modułami przetwornika czy hybryda hi-endowego wzmacniacza słuchawkowego i odtwarzacza plików, wystarczył rzut oka na zdjęcia UW100 i byłem przekonany, że właśnie jesteśmy świadkami narodzin zdecydowanie najdroższych bezprzewodowych dokanałówek na rynku. Myślałem, że będą kosztowały co najmniej trzy tysiące złotych, może nawet pięć. Producenci TWS-ów walczą o względy klientów wzornictwem, funkcjonalnością i coraz dłuższym czasem pracy na jednym ładowaniu, ale brzmienie zależy przede wszystkim od "bebechów" i w tej materii nikt się nie wychyla. Większość dostępnych na rynku modeli zasadniczo nie różni się od siebie pod względem budowy wewnętrznej. Wrzucając do UW100 32-bitowego DAC-a i przetwornik armaturowy, Astell&Kern wyraźnie wyszedł na prowadzenie, robiąc coś, na co chyba nikt jeszcze się nie odważył. Te słuchawki naprawdę mogły kosztować znacznie więcej, ponieważ pod tym względem praktycznie nie mają konkurencji. Ale nie. Kosztują 1299 zł, a więc mniej więcej tyle, ile zapłacimy za Sony WF-1000XM4 czy Klipsche T5 II i mniej, niż trzeba przeznaczyć na TWS-y Bowers & Wilkins PI7, HiFiMAN TWS800 czy Bang & Olufsen Beoplay EQ. Nie trzeba chyba dodawać, że w tej cenie uważam UW100 za warte zakupu. Szczerze mówiąc, po tym teście sam się nad nimi zastanawiałem. Ostatecznie odpuściłem, bo ileż można mieć różnych słuchawek, ale gdybym nie dysponował innymi bezprzewodowymi dokanałówkami, te prawdopodobnie nie wróciłyby już do dystrybutora.

Astell&Kern UW100

Dane techniczne

Typ słuchawek: bezprzewodowe, dokanałowe
Przetworniki: armaturowe (Knowles)
Łączność: Bluetooth 5.2
Profile Bluetooth: HFP, A2DP, AVRCP
Obsługiwane kodeki: SBC, AAC, aptX Adaptive
DAC: AKM AK4332ECB
Maksymalne ciśnienie akustyczne (SPL): 94 dB
Żywotność baterii: 6 h (słuchawki) + 18 h (etui)
Cena: 1299 zł

Konfiguracja

Audiolab 6000A Play, Samsung Galaxy S20+, Dell Inspiron 5000, Yamaha PianoCraft CRX-E300.

Sprzęt do testu dostarczyła firma MIP. W artykule wykorzystano zdjęcia udostępnione przez firmę Astell&Kern.

Równowaga tonalna
RownowagaStartRownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4Rownowaga4RownowagaStop

Dynamika
Poziomy7

Rozdzielczość
Poziomy8

Barwa dźwięku
Barwa4

Szybkość
Poziomy7

Spójność
Poziomy6

Muzykalność
Poziomy7

Szerokość sceny stereo
SzerokoscStereo1

Jakość wykonania
Poziomy6

Funkcjonalność
Poziomy7

Tłumienie hałasu
Poziomy6

Cena
Poziomy7

Nagroda
sl-rekomendacja


Komentarze (1)

  • Piotr

    Niestety, ze słuchawkami dokanałowymi (przynajmniej w moim przypadku) jest jeden, ale bardzo istotny problem. Jakość odtwarzanego dźwięku zależy od sposobu wciśnięcia ich do ucha. Już lekkie naciśnięcie słuchawki, przekręcenie czy wsunięcie pod nie takim kątem jak trzeba, zmienia całkowicie jej brzmienie. Dla mnie jest to bardzo duży minus słuchawek dokanałowych i przez to jestem zmuszony do noszenia na ulicy słuchawek nausznych.

    0

Skomentuj

Komentuj jako gość

0

Zobacz także

  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Elodie Deveau - Triangle

Elodie Deveau - Triangle

Triangle Electroacoustique to jeden z najstarszych francuskich producentów zestawów głośnikowych. Choć ostatnie, wciąż dostępne w sprzedaży, jubileuszowe modele wprowadzono z okazji czterdziestych urodzin firmy, w tym momencie jesteśmy już w połowie drogi do kolejnej okrągłej rocznicy (Renaud de Vergnette założył firmę Triangle w 1980 roku). Wszyscy znamy tę historię -...

Jak złożyć system stereo w siedmiu prostych krokach

Jak złożyć system stereo w siedmiu prostych krokach

Jak złożyć system stereo? To pytanie na pewnym etapie zadawał sobie każdy, kto uważa się za melomana lub audiofila. Prostej odpowiedzi niestety nie ma, bo nawet doświadczeni miłośnicy muzyki i sprzętu audio wciąż szukają swojego ideału. Osobom przymierzającym się do zakupu swojego pierwszego systemu audio można jednak wytłumaczyć kilka podstawowych...

Odrodzenie formatu CD - rewolucja czy burza w szklance wody?

Odrodzenie formatu CD - rewolucja czy burza w szklance wody?

W erze streamingu coraz więcej melomanów sięga po muzykę na fizycznych nośnikach, czego doskonałym przykładem stały się płyty winylowe. Renesans gramofonów i czarnych krążków trwa już co najmniej dekadę. Tłocznie płyt winylowych pracują na pełnych obrotach. Produkcję wznawiają nawet największe wytwórnie, a dla artystów wydających nowy album brak wersji LP...

Streaming krok po kroku

Streaming krok po kroku

Streaming - to pojęcie niemal całkowicie zdominowało świat sprzętu hi-fi. Na przestrzeni dziesięciu lat ten sposób słuchania muzyki przeszedł ewolucję od ciekawostki technologicznej interesującej tylko najbardziej postępowych melomanów i audiofilów do czegoś, co jest dla nas zupełnie naturalne i oczywiste. Dla wielu osób streaming to nieodłączna część codziennego funkcjonowania, podstawowe...

Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

Audiofilskie BHP - najważniejsze zasady użytkowania sprzętu stereo

W naszym magazynie koncentrujemy się na treściach kierowanych do entuzjastów i osób żywo zainteresowanych sprzętem stereo. Niezależnie od aktualnych reguł działania internetowych wyszukiwarek czy liczby przypadkowych wizyt na danej stronie bazę czytelników stanowią ludzie dysponujący sporą wiedzą i doświadczeniem w tym temacie. Nawet oni muszą jednak dostrzegać pewną lukę w...

Bannery dolne

Nowe testy

Poprzedni Następny
NAD C389

NAD C389

NAD (New Acoustic Dimension) to jedna z firm, które od samego początku umiejętnie łączyły innowacje i czysto naukowe podejście do tematu ze wspaniałym zmysłem biznesowym i wyczuciem sytuacji na rynku....

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Serblin & Son Frankie Preamplifier + Frankie Monoblock

Rosnące zainteresowanie audiofilów wzmacniaczami dzielonymi jest jednym z najbardziej zaskakujących trendów, jakie ostatnio obserwujemy. Wydawało się przecież, że rynek zmierza w przeciwnym kierunku, a niebawem w sklepach dostępne będą niemal...

Lyngdorf FR-2

Lyngdorf FR-2

Kim jest Peter Lyngdorf? Genialnym inżynierem, czy może raczej wizjonerem i utalentowanym przedsiębiorcą? Tego nie podejmuję się rozsądzać, ale jedno jest pewne - facet nie lubi się nudzić i wspiera...

Bannery boczne

Komentarze

a.s.
Nasz zmysł słuchu nie ma "liniowej charakterystyki przetwarzania". Sygnały o takim samym natężeniu, ale o różnej częstotliwości, wywołują wrażenia różnej głośno...
Rafał
Witam. Posiadam głośniki 120 Club od JBL i te 12 godzin nie wiem na jakiej mocy jest. Podłączyliśmy konsole kablami i dwa głośniki ze sobą też na kable i nieste...
Piotr
Wiem, że o switche można się kłócić tak jak o kable, generalnie nie jestem hejterem różnych niekonwencjonalnych urządzeń audio ale polecam taki eksperyment: w t...
stereolife
@Garfield - Coś nam podpowiada, że chętni się znajdą. Ceny nie są jeszcze tak zaporowe jak u niektórych specjalistów od hi-endu. Patrząc na trendy w salonach au...
Obywatel GC
Wszystko ładnie, pięknie, tylko ja nigdy nie rozumiem w tych wzmacniaczach, w których lampy są schowane w obudowie, jak człowiek ma potem je wymienić, bez narus...

Płyty

Newsy

Tech Corner

Najbardziej intrygujące technicznie i koncepcyjnie gramofony w historii

Najbardziej intrygujące technicznie i koncepcyjnie gramofony w historii

Gramofony, szlifierki, odtwarzacze czarnych płyt, adaptery, patefony, odtwarzacze analogowe, fonografy... Jakkolwiek byśmy nie nazwali tych poczciwych urządzeń, które są z nami już od ponad 130 lat, możemy zawsze powiedzieć o nich to samo - od dziesięcioleci dostarczają nam niezapomnianych przeżyć związanych z odtwarzaniem ukochanych utworów. Wielu melomanów pamięta o ich...

Nowości ze świata

  • Triangle Electroacoustique is one of the oldest French loudspeaker manufacturers. Although the latest anniversary models, still available for sale, were introduced on the occasion of the company's fortieth birthday, at this point we are already halfway to another round anniversary...

  • In Norse mythology, Thor is known as the god of thunder, lightning, marriage, vitality, agriculture, and the home hearth. He was said to be more sympathetic to humans than his father, Odin, though equally violent. He traveled in a chariot...

  • Manufacturers of hi-fi equipment like to brag about their peak performance, but in any company's product lineup, the key role is played by the models that simply sell best. They are the ones that provide funds for further development and...

Prezentacje

Królowa gramofonów - Rega

Królowa gramofonów - Rega

Rega - nazwa znana i ceniona w całym świecie audio, głównie z powodu znakomitych gramofonów, ale także innych komponentów hi-fi. Każdy, kto choć trochę interesuje się sprzętem grającym, doskonale woe, że produkty brytyjskiej legendy są uważane za jedne z najlepszych na świecie i chyba każdy marzy, aby chociaż raz sprawdzić...

Poradniki

Listy

Galerie

Dyskografie

Wywiady

Elodie Deveau - Triangle

Elodie Deveau - Triangle

Triangle Electroacoustique to jeden z najstarszych francuskich producentów zestawów głośnikowych. Choć ostatnie, wciąż dostępne w sprzedaży, jubileuszowe modele wprowadzono z...

Popularne artykuły

Vintage

Sony PS-F9

Sony PS-F9

To z całą pewnością jeden z najbardziej oryginalnych gramofonów, jakie kiedykolwiek produkowano, co można stwierdzić już na pierwszy rzut oka....

Słownik

Poprzedni Następny

Ramię gramofonowe

Element gramofonu, do którego końca przymocowana jest wkładka gramofonowa - przetwornik dokonujący faktycznego odczytu i przetwarzający ruch igły na sygnał elektryczny. Zadaniem ramienia jest właściwe naprowadzenie wkładki na płytę, zapewnienie...

Cytaty

GeorgeBernardShaw.png

Strona używa plików cookie zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej na temat danych osobowych, zapoznając się z naszą polityką prywatności.