Krzysztof Grabowski - Encore Seven
- Kategoria: Wywiady
- Tomasz Karasiński
Jeżeli interesujecie się wzmacniaczami lampowymi, na pewno kojarzycie już markę Egg-Shell. Została ona wprowadzona na rynek przez firmę Encore Seven, której działalność nie ogranicza się bynajmniej do produkcji audiofilskiego sprzętu. Wystarczy odwiedzić jej stronę internetową lub wejść na facebookowy fanpage aby zrozumieć, że piękne, oryginalne wzmacniacze są tylko czubkiem góry lodowej. Płyty, koncerty, sprzęt profesjonalny, zdjęcia, a nawet projekty biznesowe... A wszystko łączy jeden wspólny mianownik - muzyka. Wielowarstwowa działalność firmy jest w dużym stopniu odbiciem pasji jej twórców, a w szczególności założyciela marki - Krzysztofa Grabowskiego.
Z wykształcenia jest specjalistą od organizacji i zarządzania, z zainteresowania przez długi czas był informatykiem, a konkretnie programistą i grafikiem. Przez dziesięć lat pracował w dziale innowacji i rozwoju dużej firmy informatycznej obsługującej kopalnie węglowe - prowadził projekty pilotażowe wprowadzające nowe rozwiązania informatyczne. Oprócz muzyki, jego zainteresowania skupiają się na fotografii, w szczególności muzycznej i koncertowej, a także turystyce. Pan Krzysztof lubi wyprawy rowerowe organizowane na własną ręke, a zimą - snowboard. Jego brat, Andrzej, ukończył technikum elektryczne i od zawsze ciągnęło go do muzyki. Jest samoukiem, gra na gitarach, kontrabasie, klawiszach i trochę komponuje. Udzielał się w wielu lokalnych zespołach, z którymi dał niemało koncertów w klubach, głównie w Polsce i w Czechach. Przez długi czas pracował w domu kultury, gdzie między innymi przygotowywał koncerty, współpracując z akustykami. Wolny czas spędza na rowerze i snowboardzie - to chyba rodzinne. My postanowiliśmy dowiedzieć się czegoś więcej o wzmacniaczach, ale nie tylko.
Firmy produkującej wzmacniacze lampowe nie zakłada się z dnia na dzień. Historia marki Egg-Shell zaczęła się podobno już 25 lat temu, kiedy to sprzęt audio nie był w naszym kraju powszechnie dostępny. Czy to prawda, że już wtedy narodziła się koncepcja budowy wzmacniaczy, a nawet ich nazwa?
Tak, to prawda. Trudno określić konkretną datę początkową, ale właśnie gdzieś pod koniec lat osiemdziesiątych mój brat zainteresował się konstrukcjami lampowymi. Chodził wówczas do technikum elektrycznego, a jednocześnie szarpał struny gitary i basu w lokalnych kapelach, bez znaczenia dla historii muzyki. I wtedy zaczął przerabiać stare radia na piece gitarowe dla swoich potrzeb. Robił też kolumny, a później siłą rozpędu, i znów podążając za własną potrzebą, zajął się konstrukcjami stereo do odsłuchu muzyki. Nie wiem o czym wtedy marzył, ale po coś wymyślił nazwę Egg-Shell i narysował ten dość archaicznie wyglądający znaczek. Co akurat teraz jest trendy i wpisuje się w oldschoolową koncepcję wracającego do łask sprzętu retro. Ale i tak musiało minąć sporo czasu, zanim zdobyta przez niego wiedza zaczęła być wykorzystywana komercyjnie pod szyldem firmy Encore Seven.
Co trzeba było zrobić, aby tamte pomysły stały się rzeczywistością? Czy była to raczej droga cierpliwego rozwijania swoich umiejętności, czy nastąpiły w tym czasie jakieś wydarzenia przełomowe z punktu widzenia firmy?
Nie było wielkiego wybuchu. Na ten właściwy start firmy i to, co obecnie robimy, złożyło się kilka okoliczności. Niemniej najbardziej kluczowym momentem jeszcze przed założeniem Encore Seven był pomysł na to, żeby opakować wzmacniacz w jakąś efektowną formę wizualną i spróbować go sprzedać. Pomyślałem wtedy, że skoro brzmieniowo są to dobre urządzenia, to brakuje im jedynie wyglądu. Andrzej oczywiście miał wolną rękę co do konstrukcji elektrycznej, ale projekt bryły postanowiłem zlecić znajomemu projektantowi, Pawłowi Hankusowi. Podjął się tej misji i wymyślił założenia tego, co obecnie jest serią Prestige. My dorzuciliśmy swoje pomysły, jak chociażby układ lamp w kształcie litery "V", który pozwalał zachować proporcje bryły wzmacniacza. Także frontowy panel szklany miał służyć temu, aby cały czas mieć lampy na widoku, mimo zamkniętej konstrukcji wzmacniacza. Przyznam, że pierwsze dwa egzemplarze prototypowe powstawały ponad rok, ponieważ mieliśmy sporo kłopotów z urzeczywistnieniem wizji projektanta. Szukaliśmy materiałów i wykonawców, a wszystko finansowaliśmy z własnej kieszeni. Ale dzięki naszej wytrwałości, udało się. Dopiero w tym momencie jesteśmy usatysfakcjonowani i zadowoleni z naszych produktów. Mimo to, nadal myślimy nad udoskonaleniami.
Kiedy ta działalność zaczęła się na poważnie? Jakie były pierwsze duże sukcesy Egg-Shella?
Do momentu pokazania pierwszych wzmacniaczy, a były to konstrukcje push-pull, sprawy nie biegły zbyt szybko. Od końca 2012 roku znacznie przyspieszyły - pokazaliśmy wzmacniacze w Internecie i wysłaliśmy notki do mediów. Uwierzyliśmy, że możemy pójść we właściwym kierunku. Okazało się bowiem, że odzew był bardzo pozytywny. Wtedy też Andrzej podjął decyzję, żeby konstrukcje push-pull zastąpić układami single-ended grającymi w klasie A. Jeszcze w maju 2013 roku polskie wydanie magazynu motoryzacyjnego "Ramp" publikowało zdjęcie wzmacniacza push-pull (spodobała im się konstrukcja lamp w układzie "V", którą naturalnie kojarzyli z cylindrami w silnikach porządnych samochodów), a my już w czerwcu ogłaszaliśmy zmiany w katalogu produktów - wprowadziliśmy modele Prestige 15WS i 9WST. Już we wrześniu można było przeczytać pierwszy test w prasie. Mniej więcej w tym samym czasie zaczęli odzywać się zainteresowani współpracą dystrybutorzy zagraniczni, między innymi z Wilkiej Brytanii i Szwecji i to chyba należy uznać za największy sukces na tamtą chwilę, bowiem dostrzeżenie nas poza granicami kraju jest nie byle czym. Od tego czasu wszystko biegnie w ogromnym tempie. Dzięki przychylności wielu osób, w tym Karola Zieleźnika z bielskiego salonu Hi-Fi Studio, mogliśmy zaprezentować się na pierwszych lokalnych pokazach Audiofil Design organizowanych przy festiwalu muzycznym Bielska Zadymka Jazzowa. Poszliśmy za ciosem i następną imprezą z naszym udziałem było Audio Show w Warszawie, a wcześniej kolejne zmiany w ofercie - nowe wersje dotychczasowych modeli, linia na lampach KT88, wprowadzenie pilota do oferty, preamp phono, seria Classic i nawet wzmacniacz gitarowy. To wszystko wydarzyło się w ciągu niespełna dwóch lat, a to przecież robimy też inne ciekawe rzeczy.
No właśnie, Encore Seven to nie tylko Egg-Shell, ale także wiele innych projektów. Firma jest fundatorem Music Photographers Collective, sponsoruje nagrody przyznawane w Ogólnopolskim Konkursie Fotografii Muzycznej, brała udział w tworzeniu płyty Michał Wróblewski Trio "City Album", jest także członkiem Polskiego Klastra Audio. Czy może Pan opowiedzieć nam więcej o tych projektach?
Rzeczywiście, muzyka otacza nas w szerokim aspekcie i stąd te działania poza głównym nurtem produkcji wzmacniaczy. MPC czyli Kolektyw Fotografów Muzycznych to mój pomysł na stworzenie miejsca w Internecie, w którym fotografowie mogliby prezentować swoje zdjęcia muzyczne. Sam fotografuję podczas koncertów i bardzo chciałem zrealizować taki projekt. Namówiłem kilku fotografów i razem tworzymy team. Formuła jest luźna, każdy może opublikować zdjęcia z jakiegoś wydarzenia muzycznego, a grupa jest otwarta i mogą do nas dołączyć też inni. Warto tu powiedzieć, że z inicjatywy jednego z członków MPC - Janusza Różańskiego - przygotowaliśmy statuetkę, która została wręczona podczas jubileuszowych 50. Głogowskich Spotkań Jazzowych doskonałej perkusistce amerykańskiej Terri Lyne Carrington występującej wówczas na scenie w towarzystwie między innymi Michała Urbaniaka. Dla MPC i dla mnie osobiście, jako autora zdjęcia do statuetki, było to piękne i ważne wydarzenie. Wspomniany Ogólnopolski Konkurs Fotografii Muzycznej odbył się jak dotychczas raz w zeszłym roku przy okazji Bielskiej Zadymki Jazzowej. Pomysł wsparło wówczas wiele mediów, w tym Radio Katowice. To był w całości nasz pomysł na to, by nakręcać ludzi do robienia dobrych zdjęć muzycznych. Mam nadzieję, że odbędą się kolejne edycje w przyszłości. Z fotografią związany jest też temat płyty "City Album" Michał Wróblewski Trio. Cały projekt graficzny okładki, książeczki i płyty wykonany został przez wspomnianego Janusza Różańskiego, a wypełniony jest w przeważającej części naszymi fotografiami. Co do Polskiego Klastra Audio, jest to nowa inicjatywa, której ideą jest skupienie w jednym miejscu polskich producentów dobrego sprzętu audio. Pomysł dopiero się rozkręca - zapraszamy producentów aby się do nas przyłączyli. Wspólnie chcemy promować polskie marki nie tylko w Polsce, ale przede wszystkim za granicą.
Jak wiadomo, w sprzęcie audio liczy się przede wszystkim brzmienie, ale Państwa wzmacniacze są cenione również za oryginalne wzornictwo. Symetrycznie pochylone lampy mocy, szklane fronty, poziome pokrętło głośności, indywidualnie lakierowane obudowy... Czy rozwiązania te mają swoje praktyczne uzasadnienie?
Faktem jest, że dużą wagę przywiązujemy do wyglądu i jakości wykonania. Ale, co by nie mówić, tylko niektóre kwestie stanowią udogodnienia praktyczne - reszta to czysta estetyka. Na pewno łatwo zdejmowalny panel górny mocowany na silnych magnesach neodymowych jest takim elementem. Nie trzeba narzędzi, więc wyobrażamy sobie, że użytkownicy chętniej będą ten panel zdejmować. Dzięki temu ucieszą oczy całkowitym odsłonięciem lamp, co szczególnie wieczorem nabiera atrakcyjności wizualnej, a przy okazji poprawią w ten sposób chłodzenie wzmacniacza. Szklany panel przedni daje natomiast wgląd w żarzące się lampy, nawet przy zamkniętej obudowie, a więc w stanie bezpiecznego użytkowania, gdy nikt niepowołany przypadkiem nie dotknie odsłoniętych lamp. Pochylenie lamp mocy wpływa natomiast na wymiary wzmacniacza. Mamy więc kompaktową konstrukcję, na co też można patrzeć w kategoriach praktyczności.
W obecnej ofercie Egg-Shella na pierwszy rzut oka trochę trudno jest się połapać. W serii Prestige mamy modele 9WST Mk2, 15WS Mk2, 12WKT, 20WK i PS5, a do tego jest jeszcze zupełnie inny Classic 9WLT. Czym - oczywiście w dużym skrócie - różnią się te konstrukcje? Jakim kluczem powinniśmy się kierować przy wyborze jednego z tych wzmacniaczy?
Rzeczywiście, gdy wymienić obok siebie wszystkie symbole dostępnych wzmacniaczy, to robi się lekki zamęt. Ale sprawa jest bardzo prosta i łatwa do zapamiętania. W serii Prestige mamy po prostu dwie linie - wzmacniacze oparte o lampy mocy EL34 i te bazujące na KT88. Dla obu linii dostępne są po dwa wzmacniacze odpowiadające sobie pod względem konstrukcji - słabszy wykorzystujący jedną lampę mocy na kanał (z linii EL34 to model 9WST, a z linii KT88 – 12WKT) oraz mocniejszy z dwoma lampami (odpowiednio 15WS i 20WK). Ponieważ linia wzmacniaczy bazujących na lampach EL34 jest starsza, doczekała się już drugiej generacji, stąd w obu modelach dodatkowe oznaczenie Mk2. I to wszystko. Modele w poszczególnych liniach różnią się przede wszystkim mocą, a przedwzmacniacze są w ramach linii takie same dla obu modeli. Dodatkowo słabsze modele są wyposażone w zasilacz bazujący na lampie prostowniczej, co określa litera "T" w symbolu. Różnica między liniami to już inna kwestia. Wzmacniacze na KT88 mają w przedwzmacniaczu lampę 6SN7, podczas gdy w linii na EL34 jest w tym miejscu podwójna trioda ECC83. No i z całokształtu otrzymujemy inne walory brzmieniowe, inne oddanie niuansów w poszczególnych zakresach i tak dalej. Model Prestige PS5 to rodzynek, bo nie jest integrą, lecz przedwzmacniaczem gramofonowym dedykowanym głównie do wzmacniaczy Prestige, ze względów przede wszystkim wizualnych. Linia Classic z założenia jest odchudzoną wersją Prestige, przy czym odchudzanie dotyczy przede wszystkim obudowy i drobnych kwestii elektrycznych. Przeznaczona jest dla osób z mniej zasobnymi portfelami. Aktualnie dostępny model Classic 9WLT to w pewnym sensie brat Prestige'a 9WST, bo dziedziczy od niego większość cech i jest mu najbliższy. Kluczem doboru i w ogóle naszą filozofią zawsze jest subiektywna ocena i własne ucho, które powie nam najlepiej co najbardziej nam się podoba. Szybką podpowiedzią jednak niech będzie, że konstrukcje bazujące na KT88 jeszcze lepiej radzą sobie z basem, ale te na EL34 są bardziej otwarte, a dźwięk mniej zaokrąglony. Inne aspekty, które trzeba rozważyć wybierając wzmacniacz są już typowe, takie jak wielkość pomieszczenia odsłuchowego czy efektywność posiadanych głośników - to oczywiście w kwestii wyboru mocy wzmacniacza. Trzeba jednak mocno podkreślić, że nie można patrzeć na wzmacniacz jak na oddzielne urządzenie. Zawsze należy rozpatrywać wybór w kontekście zestawu z używanymi głośnikami i innymi elementami budującymi komplet.
Co jest według Pana kluczem do uzyskania dobrego brzmienia ze wzmacniacza lampowego? Do jakich rozwiązań technicznych lub podzespołów są Państwo szczególnie przywiązani i dlaczego?
Kluczy jest tutaj cały pęk! Nie przywiązujemy się jednak do podzespołów, a raczej do pewnych idei. Najistotniejsza jest ta, żeby tor audio był jak najprostszy. Natomiast z komponentów na pewno bardzo ważne są transformatory i na nie zwracamy dużą uwagę. W przyszłości w wyższych modelach będziemy chcieli zastąpić klasyczne potencjometry drabinkami rezystorowymi, bo zdajemy sobie, że właśnie potencjometr to słaby punkt konstrukcji, mimo że stosujemy bardzo dobre podzespoły ALPS-a.
Jednym z najciekawszych rozwiązań opracowanych przez Państwa firmę jest kulisty pilot zdalnego sterowania reagujący na ruch. Skąd pomysł na taką formę pilota i jak dokładnie on działa?
Najpierw pojawiła się możliwość techniczna związana z takim, a nie innym sposobem działania, a dopiero z niej wyrósł jego wygląd. Dzięki temu pomysłowi zniknęło wiele ograniczeń konstrukcyjnych. Pilot nie ma żadnych elementów ruchomych ani przełączników, dlatego może wyglądać inaczej niż wszystkie typowe piloty. Zasada nie jest skomplikowana w obecnej dobie rozwoju elektroniki. Ale po co ją zdradzać? Niech pozostanie aura tajemniczości nad tą magiczną kulą.
W dobie powszechnego przenoszenia produkcji rozmaitych urządzeń na Daleki Wschód, audiofilskie manufaktury coraz głośniej podkreślają fakt, że ich sprzęt powstaje w rodzimym kraju - jeżeli rzeczywiście tak jest. Czy wzmacniacze Egg-Shella powstają w Bielsku-Białej? Które elementy rodzą się w Polsce od zera, a które nie?
Pomijając oczywiście części elektroniczne, można powiedzieć, że Egg-Shell to całkowicie polski produkt. Elementy obudowy, począwszy od materiałów z metalu i MDF-u, a kończąc na szkle, wykonują dla nas polskie firmy. Ręcznie nawijane transformatory także powstają w Polsce, a całość jest lutowana i składana przez nas osobiście i temu przewodzi Andrzej. On też robi inne rzeczy, bo to człowiek-orkiestra - zadrukowuje elementy na sitodruku, projektuje i robi rysunki techniczne potrzebnych elementów wzmacniaczy... Także pilot jest polski, od pomysłu do wykonania. To jest prawdziwe "Hand-made in Poland".
Swoim klientom oferują Państwo możliwość personalizacji wzmacniacza, włącznie z wyborem koloru szklanego frontu i obudowy lub wzoru nacięć na pokrywie. Jak daleko można się posunąć przy takim zamówieniu? Jakie najdziwniejsze zlecenia udało się Państwu zrealizować?
Ograniczeń w kolorystyce praktycznie nie ma. Możemy dostarczyć wzmacniacz w dowolnym kolorze z palety RAL i w wielu typach wykończenia - na błysk, w metaliku czy na matowo. Będziemy w niedalekiej przyszłości oferować gotowe opcje kolorystyczne, dzięki czemu klientowi będzie łatwiej wybrać wzmacniacz dla siebie spośród faktycznie istniejących propozycji, zamiast z nieskończonej palety barw. Ograniczenia pojawiają się przy wycięciach otworów na chłodzenie. Muszą one spełniać swoją funkcję, więc kształt i rozmieszczenie nie mogą być dowolne. Dotychczas nieco śmiesznym, ale i w rezultacie fajnym zleceniem było przygotowanie wzmacniacza na prezent ślubny. Wycięcia chłodzące zrobiliśmy według pomysłu klienta - w kształcie dwóch gołębi trzymających obrączki.
Z jakimi kolumnami, źródłami i kablami najlepiej grają wzmacniacze Egg-Shella? Czy polecają Państwo tutaj jakieś konkretne modele i konfiguracje, czy raczej starają się budować swoje urządzenia tak, aby w miarę możliwości pasowały do wszystkiego?
Rekomendujemy kolumny o wysokiej skuteczności. To oczywiście z powodu niskich mocy wzmacniaczy. Jeśli chodzi o konkretne modele, Egg-Shell dobrze się zgrywa z francuskimi głośnikami Davis Acoustics i taki też zestaw - konkretnie z kolumną MV One - posłaliśmy jakiś czas temu na testy i recenzja była bardzo pozytywna. Bardzo fajnie całość brzmi również z polską produkcją Bodnar Audio. Podobnie jak MV One, tak i konstrukcje Bodnara oparte są na głośniku szerokopasmowym. Takie zestawienie bardzo nam się podoba. Nie jest ono oczywiście uniwersalne do każdej muzyki, ale do tego, czego słuchamy, jest idealne. Jeśli ktoś słucha muzyki z żywych instrumentów, akustycznych, jazzu, wokalu, zwłaszcza kobiecego, klasyki, muzyki etnicznej i temu podobnych stylów, taki zestaw powinien go wręcz oczarować. Ale też nad wyraz dobrze zabrzmiał nam choćby Jean Michel Jarre z remasterowanej płyty "Oxygene", a więc stara, dobra elektronika nagrana na analogowych instrumentach. Spektrum muzyczne dobrze brzmiące na wspomnianych zestawach jest bardzo szerokie. Zresztą daleko szukać nie trzeba, bo Państwa recenzent testując model Prestige 12WKT przerzucał przeróżne płyty i był zaskoczony dobrym brzmieniem każdego rodzaju słuchanej muzyki. Z okablowania polecamy chociażby firmę Albedo. Zresztą, jak wspomniałem - ucho jest najważniejsze. Dlatego już teraz możemy zaprosić na Audio Video Show 2015 do Warszawy do hotelu Radisson Blu Sobieski, gdzie będzie można osobiście sprawdzić Egg-Shella w akcji.
Dla wielu mniejszych producentów sprzętu audio sporym problemem jest zapewnienie powtarzalności i bezawaryjności swoich wyrobów. Jak wygląda to w Państwa przypadku? Czy w początkowej fazie działalności zdarzały się jakieś poważne problemy?
Tak, to jest problem. Zwłaszcza powtarzalność parametrów części elektronicznych. Ale staramy się radzić sobie z tym i reagować poprzez wprowadzanie zmian w naszych konstrukcjach. Wzmacniacze oznaczone dopiskiem Mk2 mają sporo drobnych poprawek w stosunku do poprzedniej generacji. Części kupujemy zawsze od tych samych dostawców i tego samego typu. Ponadto każdy wzmacniacz wygrzewamy i odsłuchujemy. Nie jest to przecież produkcja masowa, więc możemy sobie na to pozwolić czasowo. Nie wpadamy w schizofrenię polegającą na tym, że z jednej strony chwalimy się ręczną produkcją, a z drugiej nie mamy czasu na sprawdzenie każdego egzemplarza z osobna. Oczywiście jakieś usterki mogą się zdarzyć po dłuższym użytkowaniu, gdy wzmacniacz wyjdzie już z naszych rąk, ale na szczęście nie mieliśmy jeszcze takich zwrotów do naprawy. I rzeczywiście, na początku problemów było więcej - stąd tak szybko wycofaliśmy się z niektórych rozwiązań pierwszych modeli. Nie przyjęliśmy dla nich nawet żadnego oznaczenia. Inaczej obecne modele na EL34 musiałyby mieć już symbol Mk3. Większym problemem dla nas są kwestie niezawodności elementów mechanicznych, niż elektroniki.
W ofercie Encore Seven można znaleźć również wzmacniacz gitarowy B&G 15W2. Czy konstruowanie sprzętu profesjonalnego jest czymś zupełnie innym, niż budowanie urządzeń dla audiofilów, do użytku domowego? Jacy muzycy korzystają z Państwa wzmacniaczy?
Do wszystkich konstrukcji podchodzimy tak samo - w każdej liczy się brzmienie, estetyka i dokładność wykonania. Chociaż skupiamy się na urządzeniach stereo, to z sentymentu brata do grania mamy w ofercie jeden wzmacniacz gitarowy. Jest to w zasadzie model pokazowy, do zachęty. Chcemy przez to pokazać, że można u nas zamawiać też tego typu urządzenia. W tym przypadku jednak częściej powstają indywidualne konstrukcje na życzenie muzyka, dopasowane do jego wymagań. Zwykle zamawiają je amatorzy gry na gitarze czy basie, którzy robią to dla siebie lub mają swoje zespoły.
Jedną z najnowszych konstrukcji Egg-Shella jest model Classic 9WLT, wyglądający zupełnie inaczej niż piece z serii Prestige, ale też zauważalnie tańszy. Czy w najbliższym czasie seria Classic będzie rozwijana? Jakie są Państwa plany na przyszłość?
Tak, planujemy poszerzyć tą serię. Jako pierwszy pojawi się po prostu mocniejszy model na dwóch lampach EL34 na kanał. Będzie on odpowiednikiem "piętnastki" z serii Prestige. Seria Classic doczeka się też phono stage'a. W ogóle ta seria jest naszą odpowiedzią na głosy wielu osób, które wciąż czują miętę do bardziej tradycyjnych, właśnie klasycznie wyglądających konstrukcji lampowych. Mimo wszystko chcieliśmy w niej pozostać oryginalni i zachować cechy charakterystyczne, stąd poziome koło głośności i układ lamp mocy. Możliwość personalizacji wzmacniacza wciąż jest spora, chociaż nie tak szeroka, bo dotycząca jedynie dowolnej kolorystyki kopułek na transformatorach i koła regulacji głośności. W dalszej perspektywie, choć zupełnie nieodległej, jest kilka istotnych ruchów. Po pierwsze już na Audio Video Show 2015 będziemy chcieli pokazać prototyp nowej integry. Przede wszystkim będzie wyposażona w dobrego DAC-a z wejściem USB i przy okazji planujemy przetestować kilka nowych rozwiązań konstrukcyjnych. Egg-Shell stanie się więc samowystarczalnym urządzeniem. Po drugie, wyposażymy serię Prestige w prostego pilota dostępnego w standardzie. Wymusza to na nas rynek niemiecki, gdzie sprzedaż urządzenia bez pilota jest bardzo trudna. Plany na przyszły rok dotyczą podzielenia amplifikacji na przedwzmacniacz i końcówkę mocy. Mamy już przygotowane założenia, ale jest jeszcze za wcześnie aby mówić o szczegółach.
Zdjęcia: Encore Seven
Komentarze