Final Audio Design Piano Forte VIII
- Kategoria: Słuchawki i wzmacniacze słuchawkowe
- Małgorzata Karasińska
Final Audio Design to gratka dla maniaków osobistego sprzętu grającego. W ofercie tej firmy znajdziemy głównie słuchawki dokanałowe i nauszniki. Japońska manufaktura wiele lat temu zaczynała od wkładki gramofonowej. Po niej przyszły inne elementy systemu, zaś słuchawki dokanałowe pojawiły się na samym końcu i wraz z większymi modelami stanowią jedyną grupę produktów w katalogu. Tak wysoka specjalizacja jest wynikiem współpracy z firmą Molex - ogromnym koncernem produkującym złącza elektroniczne. Od 2007 roku obie firmy wspólnie rozwijały i doskonaliły projekty, w efekcie czego otrzymujemy ofertę złożoną z 15 modeli słuchawek połączonych w cztery serie. Każda z linii to inny pomysł na projekt, inna inspiracja i inny design. Testowane słuchawki dokanałowe pochodzą z serii Piano Forte, której produkty inspirowane były budową kolumn tubowych. Cechą wspólną tych konstrukcji jest brak silikonowych wkładek, w które zwykle wyposażone są słuchawki douszne.
Ponadto wszystkie modele tej linii posiadają jednolitą obudowę, wyciętą z jednego kawałka metalu. Poszczególne pozycje w ofercie różnią się głównie rodzajem użytego materiału, dzięki czemu możliwe było osiągnięcie odmiennych rodzajów brzmienia. Trzeba przyznać, że koncepcja niecodzienna i mocno oryginalna, jednakże już podczas testu modelu wokółusznego Pandora Hope IV przekonaliśmy się, że Japończycy wiedzą, co robią. Czy tym razem udało się im zrealizować swoje zamierzenie i stworzyć słuchawki dokanałowe oferujące przestrzenny i naturalny dźwięk, jaki znamy z kolumn tubowych? Przekonajmy się!
Wygląd i funkcjonalność
Jak wygląda większość słuchawek dokanałowych, z jakimi można zetknąć się na rynku? Jest to plastikowa lub metalowa obudowa łączona z kilku części, na końcu której umieszczone są silikonowe nakładki mające zwiększyć dopasowanie pchełek do wnętrza naszego ucha. Wydawałoby się, że jest to utarty schemat i nie ma tu miejsca na nowatorskie pomysły projektowe. A jednak Japończykom udało się wyłamać z tego plastikowo-gumowego wzorca i stworzyć coś innego. Pierwszą rzeczą, która od razu przychodzi nam na myśl po rozpakowaniu Piano Forte VIII jest brak silikonowych wkładek. Obudowy wykonano z jednego kawałka pozłacanego, szczotkowanego mosiądzu i właśnie ten metalowy element umieszczamy w kanale słuchowym. Nie jest to tylko designerski wymysł. Za takim rozwiązaniem stoi przekonująca podbudowa teoretyczna. Zdaniem Japończyków używanie silikonowych wkładek jest błędem, który skutkuje stratami sygnału lub jego zniekształceniami. Po pierwsze, gumowe elementy zatykają uszy. Efekt "zassania" jest najczęściej przyczyną dyskomfortu noszenia słuchawek dousznych, ale również stanowi blokadę przekazywania niskich tonów w prawidłowy sposób. Po drugie, silikonowe elementy sprawią, że membrana przetwornika narażona jest na oddziaływanie wysokiego ciśnienia, które uniemożliwia normalną pracę głośniczka. Ponadto gumki izolujące nas od otoczenia same w sobie stają się membraną, która deformuje dźwięk. Dlatego też firma Final Audio Design zdecydowała się stworzyć słuchawki otwarte, w których zrezygnowano z silikonowych elementów. Mimo, że jest to konstrukcja otwarta, w dużym stopniu nie słychać dźwięków z otoczenia, jak również otoczenie nie słyszy odtwarzanej przez nas muzyki. Nie musimy się więc przejmować tym, że kontakt z muzyką mamy nie tylko my, ale i wszyscy dookoła.
Sam kształt obudowy również jest nietypowy. Na materiał elementu dousznego wybrano mosiądz ze względu na stosunkową łatwość obróbki i jego fizyczne właściwości takie, jak gęstość czy ciężar właściwy, które umożliwiają reprodukcję naturalnego i dynamicznego dźwięku. Dosyć szeroka, wybrzuszona "pchełka" ma pozwalać na równomierny opływ powietrza wewnątrz, a wyprofilowane końcówki zapewniają stabilność. Gdy dobrze się przyjrzymy, na mosiężnych kulkach zauważymy cztery otwory, których zadaniem jest niwelowanie różnicy ciśnień, która tworzy się w zamkniętej obudowie. Ponadto na każdej słuchawce znajdziemy dyskretne logo producenta oraz oznaczenie kanałów L i R, które schowano przy łączeniu pchełki z kablem. Przewód o długości 1,4 m jest cienki, elastyczny i pokryty plecionką ochronną. Zdecydowano się na klasyczną wtyczkę 3,5 mm, więc tutaj nie ma niespodzianek. Do naszej redakcji trafił egzemplarz ekspozycyjny, natomiast osoby, które zdecydują się na zakup słuchawek otrzymają je w eleganckim opakowaniu. Dołączone etui, do którego zmieści się również odtwarzacz przenośny przyda się podczas podróży. Najwidoczniej tworząc produkt hi-endowy, firma nie zapomniała o funkcjonalnych dodatkach.
Wyprodukowanie takich słuchawek wymagało sporej precyzji, lecz każdy dopracowany szczegół sprawia, że jakość wykonania pozostaje bez zarzutu. Najważniejsza jest jednak funkcjonalność. Pomimo tego, że całość początkowo wydaje się dziwna, a logika nakazuje, że coś ciężkiego, dużego i metalowego w uchu nie może być wygodne, Piano Forte VIII pozytywnie zaskakują. Osobiście podchodziłam do nich jak pies do jeża. Ostatecznie jednak, gdy zdecydowałam się na odsłuch okazało się, że wrażenie kontaktu z czymś ekscentrycznym i kosmicznym zniknęło wraz z pojawieniem się pierwszych dźwięków. Co więcej, słuchawki okazują się być wygodne i nawet po dłuższym czasie nie przeszkadzają. Nie wypadają z ucha nawet przy potrąceniu kabla, co jest dość zaskakujące dla posiadaczki uszu tak małego kalibru, jak moje. Okazuje się więc, że teoria jaką przyjęto w odległej Japonii nie jest tylko marketingowym chwytem, lecz szczerą prawdą. Czy podobnie będzie z dźwiękiem?
Brzmienie
Słuchawki dokanałowe to dość specyficzny produkt, w którym zazwyczaj nie spodziewamy się otrzymać naturalnego przekazu. Podczas testu pchełek nierzadko miałam wrażenie, że dźwięk jest podawany bezpośrednio do mózgu i gubi gdzieś przestrzeń. Uczucie to było potęgowane przez sztuczną izolację od otoczenia, gdzie każde przełknięcie śliny czy nawet oddech wydawały się być hałaśliwe. Nawet bardzo drogie modele nie były pozbawione pewnych zniekształceń, które wynikają z samej konstrukcji. Piano Forte VIII to coś zupełnie innego i świeżego. Otwarta konstrukcja sprawia, że dźwięk nabiera powietrza, lekkości i naturalności. Można wskazać miejsce, które zajmują poszczególne instrumenty na scenie. Prawie tak, jakbyśmy mieli na głowie modele nauszne czy wokółuszne. Dodatkowo japońskie słuchawki po prostu rwą się do grania, oferując energetyczny i dynamiczny obraz. Być może odzywa się tutaj wykorzystanie mosiądzu jako materiału na obudowę, ponieważ dźwięk instrumentów dętych jest konkretny i pełen energii. Jeśli zaoferujemy słuchawkom rześką, żywiołową muzykę, odwdzięczą się pełnym życia i temperamentu dźwiękiem.
Mięsisty bas jest z całą pewnością dużą zaletą Piano Forte VIII. Nie ma w nim sztucznego podbicia ani efekciarstwa. Jest go dokładnie tyle, ile powinno być, we wszystkich rejestrach. Nawet podczas intensywnych odsłuchów muzyki elektronicznej był punktualny, dokładny, a przede wszystkim szybki, co doskonale wpisuje się w ogólny charakter słuchawek. Wysokie tony są czyste i pozbawione zapiaszczenia, dzięki czemu Piano Forte VIII malują rozdzielczy, pełen detali obraz. Jedyne, co dawało się we znaki to nieco płaska średnica. Aż chciałoby się ją jeszcze trochę ożywić, dodać koloru i głębi tak, aby dorównywała skrajom pasma. Siłą rzeczy nagrania, które składają się głównie ze środka pasma zostawiają po sobie wrażenie nieco bladych. Mam jednak wrażenie, że ten jeden mankament dzieli Piano Forte VIII od bycia nie tylko bardzo dobrymi słuchawkami, a już idealnymi.
Piano Forte VIII mają jeszcze jedną ciekawą cechę, z którą jak dotąd nigdy się nie spotkałam. Wymagają bowiem nie tylko wygrzania w sensie stricte audiofilskim, ale również zwykłego fizycznego podgrzania obudów. Słuchawki wyjęte prosto z plecaka tracą na szczegółach i dynamice tak, jakby zimny mosiądz tracił nieco swoje właściwości akustyczne albo też zamontowany wewnątrz przetwornik pracował nieco wolniej. Po ogrzaniu dźwięk przyśpiesza, wyostrza się i nabiera trójwymiaru. Mówiąc szczerze po odkryciu tego zjawiska zaczęłam się zastanawiać, czy przypadkiem nie zwariowałam, ale przeprowadzenie ślepych testów na pozostałych członkach redakcji potwierdziło moje obserwacje. Być może jest w tym fizyka, być może to psychoakustyka, a może tylko efekt dyskomfortu wynikającego z trzymania zimnego metalu w uchu. Polecam jednak sprawdzić to samemu. Mam nadzieję, że konstruktorzy nie zaliczą mnie do grona całkowitych wariatów, kiedy przeczytają, że brzmienie ich słuchawek podobało mi się bardziej, kiedy były ciepłe.
Budowa i parametry
Piano Forte VIII to dokanałowe słuchawki o konstrukcji otwartej. Ich sercem jest wyjątkowo duży, 16-mm przetwornik. Daje to sporą powierzchnię membrany, szczególnie, że podobne maleństwa często kryją zwykłe przetworniki o średnicy 8 mm. Dokładna budowa przetwornika jest już tajemnicą firmy Final Audio Design, która swoje produkty w całości realizuje u siebie, nie ryzykując składania zamówień u zewnętrznych producentów. Brzegową część membrany opasa pierścień dociskający. Jest to firmowa technologia, która wraz z otworami w obudowie ma regulować ciśnienie napierające na membranę. Stworzono ją w oparciu o wiedzę na temat budowy kolumn tubowych. Dodatkowo mosiężna obudowa pokryta jest od wewnątrz drobnym proszkiem ze stopu manganowego. Przytwierdzono go za pomocą naturalnej żywicy. Zabieg ten ma zmaksymalizować efekt tłumienia drgań, w które wpada obudowa. Słuchawki charakteryzują się 16-omową impedancją i czułością na poziomie 108 db.
Konfiguracja
Naim CD5 XS, Pathos Aurium, Apple iPhone 5s, Apple MacBook Pro, Audioquest Dragonfly.
Werdykt
Piano Forte VIII to produkt wyjątkowy pod wieloma względami. Na każdym kroku widać tu nie tylko staranność i dbałość o szczegóły, ale przede wszystkim przemyślany, oryginalny pomysł na ponadprzeciętny produkt. Warto się z nim zapoznać, chociażby po to, aby przekonać się, jak naturalnym i żywym dźwiękiem mogą grać słuchawki dokanałowe. Piano Forte VIII kosztują sporo, ale deklasują konkurencję nawet w swojej kategorii cenowej, chociażby dlatego, że są czymś świeżym i tak znacząco innym. Najważniejsze jednak, że poza autorskimi technologiami i fantazyjnym designem dostajemy sprzęt będący uosobieniem radości płynącej ze słuchania muzyki. A to ostatnie jest bezcenne.
Dane techniczne
Typ słuchawek: dokanałowe
Konstrukcja: otwarta
Średnica przetwornika: 16 mm
Czułość: 108 db
Impedancja: 16 Ω
Długość przewodu: 1,4 m
Masa: 38 g
Cena: 3499 zł
Sprzęt do testu dostarczyła firma Fonnex.
Zdjęcia: Małgorzata Filo, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Tłumienie hałasu
Cena
Nagroda
Komentarze