Pylon Audio Diamond 25
- Kategoria: Kolumny i głośniki
- Witosław Szwacki
Przyglądając się poczynaniom firmy Pylon Audio, zauważymy przede wszystkim wyraźną konsekwencję w dążeniu do celu. Polska firma z roku na rok staje się coraz lepsza w różnych obszarach. Manufaktura z Jarocina jest jednym z lepszych dostawców obudów głośnikowych w Europie - z jej usług korzysta kilku bardzo znanych producentów kolumn. Pylon bardzo szybko zajął się wytwarzaniem własnych zestawów głośnikowych, zaczynając od tych najtańszych i stopniowo podnosząc poprzeczkę. Teraz wykonano następny krok, wprowadzając własne przetworniki - coś, na co do tej pory mogli sobie pozwolić tylko najwięksi gracze. Pylon Audio stał się właśnie takim graczem, o czym świadczy też bardzo pozytywny odbiór marki na rynku. Wystarczy odwiedzić facebookowy fanpage firmy aby zobaczyć, w jak wielu domach wylądowały jej kolumny i jak dobrze się tam prezentują. Odzwierciedleniem aktywności i ambicji konstruktorów jest katalog, który stabilnie poszerza się o coraz to lepsze konstrukcje. W kolejnych seriach wprowadzane są lepsze przetworniki, bardziej skomplikowane obudowy, droższe podzespoły i nowe rodzaje wykończenia. Dziś flagowcem Pylona jest podłogowy zestaw Diamond 28, ale ja zdecydowałem się przetestować jego nieco mniejszą odmianę, przeznaczoną do typowych polskich salonów - Diamond 25.
Zanim jeszcze przejdziemy do formalnej części testu, powinienem wspomnieć, że z Diamondami 25 miałem do czynienia jeszcze przed wypożyczeniem ich do domu - słuchałem ich na kilku pokazach oraz w naszej redakcyjnej sali odsłuchowej. Kiedy pierwszy raz się ma się do czynienia z tymi zestawami, można doznać szoku. Tak nie mogą wyglądać i grać kolumny za niecałe 5500 zł! W głowie od razu stajemy przed dylematem - kupić czy nie kupić? W końcu znaczek też ma znaczenie, szczególnie pod kątem dalszej odsprzedaży kiedy za kilka lat zechcemy wejść na jeszcze wyższą półkę. I może zaskoczę cześć osób, ale właśnie ten znaczek na przedniej ściance z roku na rok ma coraz większą wartość. Dla zwykłego klienta najważniejsze jest jednak to, w jaki sposób firma stara się dostarczyć jak najwięcej za jak najmniej. Krótko mówiąc, wie jak zrobić dobrze grające kolumny, na które nie będziemy musieli wydać majątku albo przynajmniej nie będziemy mieli poczucia, że kilkukrotnie przepłaciliśmy. Nie jest problemem uzyskać dobry efekt inwestując w najlepsze głośniki czy podzespoły, ale wykorzystać klasyczne głośniki oraz całkiem normalne elementy i uzyskać taki sam efekt - to duża sztuka. W seriach Pearl i Sapphire udawało się to znakomicie, a czy w przypadku Diamondów 25 będzie podobnie?
Wygląd i funkcjonalność
Jeśli jesteście miłośnikami tak zwanego stylu skandynawskiego, Diamondy 25 na pewno Wam się spodobają. O samych kolumnach powiem tylko, że to perfekcyjna konstrukcja - niejeden drogi mebel może pozazdrościć im jakości wykonania. Polska firma zawsze stawiała na sprawdzony przepis czyli żadnych zbędnych udziwnień. Efektem jest ponadczasowa elegancja oparta na prostej obudowie wykonanej z zachowaniem przyjemnych dla oka proporcji, które przywołują przyjemne skojarzenia z najlepszymi, audiofilskimi kolumnami. Jedynym widocznym odstępstwem od dotychczasowego stylu jest zastosowanie pochylonej przedniej ścianki, co ma sens z punktu widzenia optymalizacji zjawisk fazowych związanych w wykorzystaniem kilku przetworników.
Co ciekawe, w naszej sali odsłuchowej wylądowała ostatecznie nie jedna, ale dwie pary Diamondów 25 w różnych kolorach. Pierwsza była wykończona białym lakierem fortepianowym i taką właśnie widzicie na zdjęciach. Druga para została wysłana do nas ponieważ ta pierwsza... Szybko znalazła nowego właściciela, dlatego po sesji zdjęciowej i kilku pierwszych odsłuchach producent podmienił nam kolumny na jeszcze ładniejsze, wykończone fornirem dębowym uszlachetnionym olejowoskiem. Powiem wprost - dla mnie ta wersja jest zjawiskowa! Nie będzie żadną przesadą jeśli powiem, że w takim wykończeniu Diamondy 25 wyglądają jak kolumny za 10-12 tysięcy złotych. Polska firma potwierdziła, że pod względem jakości stolarki jest w stanie konkurować z najlepszymi. Ale to nie koniec ponieważ do wyboru mamy jeszcze kilka wariantów kolorystycznym, w tym okleinę czarną, orzechową lub czereśniową, a także lakier w kolorze czarnym. Dostępne są także inne kolory, oczywiście na specjalne zamówienie.
Ze względu na dość wąską obudowę, w opisywanym modelu zastosowano lakierowaną na czarno podstawę łączoną z obudową za pomocą dystansu obłożonego polerowanym aluminium, wprasowanym w obudowę. Sama podstawa pełni rolę platformy antywibracyjnej i została przedłużona do tylu w celu zapewniania skrzynkom większej stabilności. Producent dostarcza dodatkowo komplet kolców, które można wkręcić w nagwintowane, metalowe tuleje w podstawie oraz maskownice zasłaniające głośniki, mocowane za pomocą magnesów. Na froncie obudowy poniżej głośników umieszczono logo producenta i to by było tyle w kwestii ozdobników. Z tyłu umieszczono o szeroki otwór bas-refleksu, a poniżej bardzo wygodne i solidne terminale przyłączeniowe z tabliczką znamionową. Pięknie, czysto i elegancko.
Brzmienie
Już w czasie pierwszych, nieco nieformalnych odsłuchów odniosłem wrażenie, że konstruktorzy wycisnęli z tego układu wszystko, co się dało, dodatkowo niwelując wszelkie potencjalne niedostatki. Nie dajcie się tylko namówić na odsłuch Diamondów 25 w stanie surowym. Zgodnie z naszymi przewidywaniami, po podmianie dobrze wygrzanych kolumn w kolorze białym na drugą parę w dębie uszlachetnionym olejowoskiem, musieliśmy poświęcić trochę czasu na doprowadzenie kolumn do tego samego poziomu. Krótko mówiąc, traktujcie je tak, jak zestawy dwukrotnie droższe, którym zawsze należy zapewnić odpowiednio długą rozgrzewkę, a także adekwatnie dobrą resztę toru. Poziom jaki reprezentują kolumny z Jarocina wymaga odpowiedniego obchodzenia się z nimi, a jeśli pozwolicie im dojść do siebie, będziecie delektować się tym, co oferują. A oferują naprawdę wiele, szczególnie w odniesieniu do wciąż niewygórowanej ceny. Dlaczego to podkreślam? Bo zawsze można mieć więcej i lepiej, ale ujmę sprawę brutalnie - jeżeli chcecie mieć w domu kolumny lepsze niż Diamondy 25, powinniście liczyć się z kwotą pięciocyfrową.
Każdy ma swój sposób oceny brzmienia, ale tym, co rzuciło mi się w uszy jako pierwsze był sposób budowania przestrzeni, a dokładniej - proporcje pomiędzy szerokością i głębią. Przy tak klasycznej budowie bez dodatkowych wspomagaczy konstrukcyjnych, udało się osiągnąć wyjątkowo dobry efekt. Nie mamy ani efektu sceny jak w klubie jazzowym, dosłownie pół metra przed nami, ani kiczowatego rozciągnięcia w wymiarze szerokości przywodzącego na myśl kiepskie kino domowe. Scena zaczyna się równo z linią głośników i bardzo ładnie rozciąga się zarówno wszerz, jak i wgłąb. Udało mi się nawet usłyszeć dźwięki daleko za kolumnami, co w tej cenie nie zdarza się często. Do tego dochodzi precyzja lokalizacji źródeł pozornych. Wszystkie instrumenty i wokale są wyraźnie odseparowane od siebie, co pozwala na wyłowienie wielu szczegółów z czarnego tła. Oczywiście gdyby zastosowano tu kilkukrotnie droższe głośniki, efekt mógłby przerosnąć zamierzenia konstruktora i być może wycinalibyśmy dźwięki skalpelem, ale tutaj mamy też odpowiednią dozę płynności i pewnego spokoju w sposobie podawania muzyki.
Tutaj dochodzimy do kolejnej ogromnej zalety Diamondów 25 - spójności. Polska firma już w budżetowych Pearlach 25 pokazała, że ma w tym obszarze wiele do powiedzenia i potrafi nawet z tanich przetworników wyciągnąć naturalny, plastyczny dźwięk. W przypadku opisywanych kolumn mamy do czynienia z tą samą filozofią, z tym, że przesuniętą na wyższy poziom jakościowy. Równowaga tonalna jest właściwie idealna, może z lekkim uprzywilejowaniem średnicy, co przekłada się na realistyczne, namacalne wokale. Nie dajcie się jednak zwieść pozorom - Diamond 25 to nie byle monitorek, ale kawał porządnej kolumny. Jeżeli dacie im odrobinę wspomagania ze strony tylnej ściany, otrzymacie bas jak z dobrego subwoofera. Co najważniejsze, niezależnie od ustawienia kolumn, zakres niskich częstotliwości jest zawsze odpowiednio kontrolowany. Inną charakterystyczną cechą Diamondów 25 jest idealne przejście między średnimi i wysokimi tonami. Muzyka jest podana w sposób pozwalający na wielogodzinny odsłuch, przy czym niekoniecznie musimy dysponować nagraniami najwyższej jakości. Dla mnie dużym zaskoczeniem było to, że nawet nagrania z radia internetowego brzmiały wyjątkowo dobrze. Jeżeli jednak trochę się przyłożycie i postanowicie sprawdzić możliwości swoich kolumn na dobrych nagraniach z wykorzystaniem winylu lub plików hi-res, usłyszycie rzeczy, jakich zestawy głośnikowe za te pieniądze zwyczajnie nie powinny osiągać. A jednak, po raz kolejny polscy konstruktorzy udowodnili, że można.
Aby ocenić Diamondy 25 w towarzystwie kolumn porównywalnych jakościowo, zarówno w kwestii brzmienia jak i jakości wykonania, musiałbym postawić obok zestawy w cenie przekraczającej 10000 zł. Piszę to z pełną świadomością wagi tych słów, bo deklaracja, że dane urządzenie powinno kosztować dwa razy więcej jest dość odważna. Jednak wszystko to potwierdziło się w testach odsłuchowych. Stopień dopracowania opisywanej konstrukcji predysponuje ją do systemów, w których pułap 10000 zł za jeden element nie jest przesadą. Mamy do czynienia z kolumną, która broni się sama, bez zbędnych zabiegów marketingowych. Wygląda lepiej, niż ekskluzywne meble i gra tak, jak kolumny z zupełnie innego przedziału cenowego. Pewnie domyślacie się więc, że doszukiwanie się wad w takim produkcie nie ma większego sensu. Gdybym miał się do czegoś przyczepić, rozdzielczość w zakresie wysokich tonów mogłaby być lepsza, ale wtedy moglibyśmy stracić pewien urok w postaci muzykalności. Diamond 25 nie jest konstrukcją bezkompromisową, nakierowaną na jeden aspekt brzmienia. Zamiast tego, łączy wiele pozytywnych cech, spośród których na pierwszy plan wysuwają się takie aspekty, jak równowaga, spójność, przestrzeń czy muzykalność. Swego rodzaju efektem ubocznym takiej filozofii jest duża uniwersalność materiałowa. Ciężko jest znaleźć muzykę, która tym kolumnom nie pasuje. Jeżeli jednak się na nie zdecydujecie, potraktujcie je z taką powagą, na jaką zasługują. Mam na myśli zarówno ustawienie i wygrzewanie, jak i jakość sprzętu towarzyszącego. Nie chcę później czytać w komentarzach, że ktoś kupił i podłączył Diamondy 25 do amplitunera za dwa tysiące i nie słyszy tego, o czym napisałem wyżej. Zamiast tego proponowałbym inną umowę - jeśli szukacie kolumn za dziesięć tysięcy, posłuchajcie Pylonów, a jeśli Wam się spodobają, zaoszczędzoną kwotę dołóżcie do wzmacniacza i kabli. Satysfakcja gwarantowana.
Budowa i parametry
Do budowy kolumn Pylon Audio Diamond 25 wykorzystano obustronnie fornirowane płyty MDF. Wewnątrz zastosowano kilka wieńców wzmacniających. Dwa głośniki nisko-średniotonowe są produkcji norweskiego Seasa. To znane z serii Prestige powlekane, celulozowe CA15RLY. Pracują one w wspólnej obudowie w układzie 2,5 drożnym. Głośnik pełniący rolę głośnika niskotonowego (o niższej częstotliwości podziału) odsunięto od pozostałych głośników. Jest to zabieg stosowany często w celu zapewnienia lepszej propagacji najniższych częstotliwości. Drugi głośnik nisko-średniotonowy oraz wysokotonowy umieszczono jak najbliżej siebie w celu zapewnienia jak najlepszej spójności pracy układu. Miękka kopułka to Scan Speak z serii classic D2010/8513000 - wersja chłodzoną ferrofluidem o średnicy 19 mm. Konstruktorzy zastosowali tu zwrotnicę montowaną w technice punkt-punkt (bez płytki drukowanej) z dobrej jakości komponentami (cewki powietrze i rdzeniowe oraz kondensatory polipropylenowe) oraz przewody z miedzi. Obudowę wewnątrz wytłumiono matą bitumiczną oraz wełną owczą.
Konfiguracja
Pylon Audio Sapphire 31, Chartwell LS3/5, T+A E-Serie Power Plant Balanced, T+A E-Serie Music Player Balanced, Peachtree Audio novaPre, Peachtree Audio 220, Soul Note SD300, Cardas Audio Clear Sky, Cardas Audio Clear Beyond Power, Cardas Audio Twin Link Power, Enerr AC Point One, KBL Sound Fluid, Argentum Su-2,5/3 Silver, Enerr Transcenda Ultra, HP DV7.
Werdykt
Czy na rynku są kolumny lepsze od opisywanych Diamondów 25? Oczywiście, że są. Znajdźcie mi tylko w porównywalnej cenie takie, które grają i wyglądają tak, jak one... Od razu ostrzegam, że nie będzie to łatwe zadanie. Diamondy 25 nie tylko wygrywają ceną, ale przede wszystkim szczególną mieszanką pozytywnych cech, dzięki której szybko zjednują sobie sympatię słuchacza. To połączenie mądrego, przemyślanego projektu z niebywale wysoką jakością wykonania i odrobiną czegoś, co sprawia, że wyjątkowo łatwo jest nam zapomnieć o całym świecie i zanurzyć się w muzykę. A do tego jak wyglądają! Jestem przekonany, że jeśli wybierzecie się na odsłuch, będziecie nimi autentycznie oczarowani. A żeby nie być gołosłownym, powiem tylko, że po skończonym teście zwróciłem się do producenta z prośbą, aby Diamondy 25 zostały u mnie na dłużej.
Dane techniczne
Rodzaj kolumn: podłogowe, 2,5-drożne
Efektywność: 88 dB
Impedancja: 4 omy
Pasmo przenoszenia: 40 Hz - 20 kHz
Wymiary (W/S/G): 94,2/16,5/29 cm
Masa: 19 kg/szt
Cena: 5490 zł
Sprzęt do testu dostarczyła firma Pylon Audio.
Zdjęcia: Małgorzata Karasińska, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
-
stereolife
Cóż, najwyraźniej PM6005 to zbyt słaby wzmacniacz do takich kolumn - nawet należało się spodziewać takiego rezultatu, bo Diamondy 25 to kolumny, które "cenowo" należy traktować bardziej jak zestawy w kwocie pięciocyfrowej. Hegel H80 na pewno się z nimi dogada, a z wymienionych wzmacniaczy spróbowalibyśmy zestawienia z Regą, Audiolabem lub Musicalem. Od siebie dorzucimy jeszcze Soul Note'a SA300, niegłupim pomysłem może być także Exposure 3010 S2 - jeśli brzmienie ma być żywe i dynamiczne, to może być to. Jedno jest pewne - nie ma co oszczędzać na wzmacniaczu, bo Diamondy 25 grają nawet z piecami za kilkanaście lub kilkadziesiąt tysięcy i w takich zestawieniach również potrafią pokazać na co je stać.
0 Lubię -
pjarosz79
Dzień dobry. Mam obecnie Pylony Sapphire 25 zasilane Cambridgem Azur 840A v.2 i zastanawiam się nad ulepszeniem zestawu. Z pewnością nie dam rady finansowo zmienic jednocześnie i kolumn i wzmacniacza więc pytanie moje, wymiana którego elementu zestawu przyniosłaby najwyraźniej słyszalną zmianę? Czy model Sapphire 25 wymienić na Diamond 25 czy CA 840A na np. Hegel H80? Dodam, że moim źródłem jest komputer z DAC-iem HRT Music Streamer II, pomieszczenie to pokój 26 m2 z wysokością 2,8 m. Słucham muzyki akustycznej klasykę i jazz w proporcji mniej więcej pół na pół. Dziękuję za poradę, Przemek.
0 Lubię -
stereolife
Gdyby to była nasza decyzja, z pewnością wolelibyśmy zamienić Sapphire'y 25 na Diamondy 25. Obstawiamy, że "dołożona kwota" będzie tutaj bardziej słyszalna, a dodatkowo Diamondy 25 są kolumnami, które potrafią pokazać swoje zalety nawet w połączeniu ze wzmacniaczami za 10-12 tysięcy złotych, więc kolejna zmiana w systemie mogłaby już być przeskokiem z Azura 840A v.2 nawet nie na H80, ale na H160 lub coś w tym stylu. A jeśli Cambridge bez problemu poradzi sobie z Diamondami i nie będzie słychać jakby czegoś im brakowało, kolejnym krokiem może być równie dobrze zmiana źródła na DAC-a z wyższej półki. Dodajmy jednak, że między Sapphire'ami a Diamondami jest nie tylko różnica klasy, ale także niewielka różnica charakteru. Należy mieć na uwadze, że dźwięk nie będzie tylko lepszy, ale ostatecznie będzie po prostu trochę inny. No ale też nie spotkaliśmy dotąd osoby, której Sapphire'y podobałyby się bardziej niż Diamondy, więc jest to raczej bezpieczna zamiana. Pozdrawiamy!
0 Lubię -
-
Dragon
Witam serdecznie. Jakiś czas temu pytałem jaki wzmacniacz dobrać do Diamondów. Dziękuję za wcześniejsze porady. Przetestowałem Fezz Audio Silver Luna, Vincent SV-227, Roksan K3. Najlepiej grało z Silver Luna i Roksanem. Lampa miała bardzo fajny środek i górę, niestety trochę za mało basu i w gęstych aranżacjach dźwięk się kurczył i tracił impet. Z Roksanem równowaga tonalna i moc była OK, tylko scena była budowana za kolumnami, a ja wolę jak jest bliżej. Na dzień dzisiejszy zostałem z Marantzem PM6005, który z tej konfrontacji wyszedł z tarczą. Łączy on dynamiczny dźwięk z ładną i szeroką sceną. Do odsłuchu zdejmuję maskownice i wtedy kolumny grają dużo lepiej. W skrócie jestem zadowolony z brzmienia. Pozdrawiam!
1 Lubię -
stereolife
O, to ciekawa obserwacja. W takim razie gratulujemy znalezienia udanej kombinacji i dziękujemy za podzielenie się wrażeniami z odsłuchów. Być może będzie to cenna wskazówka dla osób, które zainteresują się recenzją systemu Marantza z serii 6006 i będą się zastanawiały jakie kolumny do niego dobrać. Pozdrawiamy!
0 Lubię -
Radek
Do tych kolumn mam do wyboru dwa wzmacniacze. Hegel H80 i Naim NAP 200. Z Heglem wiem że byłoby przyzwoicie a z Naimem? Pokój 20 m2 wiec tego basu jest dość sporo chciałbym żeby był dobrze kontrolowany i nie przyćmił góry. Za źródło robi Onkyo NS-6170.
1 Lubię -
stereolife
Z Naimem będzie jeszcze bardziej przyzwoicie, ale pod warunkiem, że ma Pan również przedwzmacniacz Naima, bo NAP 200 to końcówka mocy. Inaczej nic z tego nie wyjdzie. Warto zainteresować się też Heglem H160. W Q21 jest teraz wyprzedaż i można dorwać go w cenie H80. No chyba, że z jakichś przyczyn rozważa Pan tylko dwa wymienione modele.
0 Lubię -
Grzegorz
Dzień dobry, zastanawiam się nad tymi kolumnami ale w połączeniu z Yamahą R-N803D. Nie jest to model wzmacniacza rzucający mnie na kolana, mam wrażenie dość "suchego" przytłumionego dźwięku (słuchałem ELAC Uni-Fi, i B&W 983) ale przekonuje mnie MusicCast i możliwość integracji ze Spotify. Będę wdzięczny za pomoc.
0 Lubię -
Artur
Może trochę za późno, ale... Ja używałem Diamond 25 z Cambridge CXA81, a teraz z Gato Audio DIA 250S - dźwięk podobał mi się z Cambridgem, a Gato zmieniło go na bardziej słodki, głębszy. W każdym razie polecam oba wzmacniacze.
0 Lubię
Komentarze (26)