Tannoy Mercury 7.2
- Kategoria: Kolumny i głośniki
- Tomasz Karasiński
Co wyobrażacie sobie czytając historię firmy założonej w 1926 roku? Maszyny parowe, ulice oświetlane lampami naftowymi? Prawdopodobnie tak, ale to właśnie w tym roku narodziła się jedna z największych legend rynku audio, prężnie działająca do dziś. Jej pierwsza nazwa - Tulsemere Manufacturing Company - pochodziła od prostownika wynalezionego przez założyciela firmy, Guya Fountaina. Był on wykonany ze stopu tantalu i ołowiu i to właśnie ten materiał (Tantalum-Lead Alloy) stał się podstawą znanej obecnie na całym świecie nazwy Tannoy. Co ciekawe, określenie to weszło nawet do słownika, stając się synonimem systemu nagłaśniającego, zazwyczaj stosowanym w odniesieniu do radiowęzłów czy głośników montowanych na dworcach kolejowych i w innych miejscach publicznych (over the tannoy). Dziś Tannoy jest marką, która gości nie tylko w domach entuzjastów sprzętu hi-fi, ale i wielu prestiżowych instalacjach dźwiękowych na całym świecie takich, jak Hong Kong Convention Centre, opera w Sydney, teatr London Palladium, hotele Bellagio i Hard Rock w Las Vegas, a ostatnio Burj Khalifa i Atlantis Hotel Resort w Dubaju oraz Yas Marina Hotel przy torze F1 w Abu Dhabi.
Szkocka siedziba firmy usytuowana jest w Coatbridge, w pobliżu Glasgow, gdzie znajduje się od 35 lat. Wszystkie produkty Tannoya są w istocie wciąż opracowywane, konstruowane i tworzone w jego brytyjskiej bazie. Tam ma również miejsce ich produkcja. Firma przypisuje sobie autorstwo koncepcji punktowego źródła dźwięku, którego realizacją są głośniki Dual Concentric. W katalogu Tannoya znajdziemy nie tylko głośniki do zastosowań domowych, ale także zestawy profesjonalne czy instalacyjne. Katalog z modelami przeznaczonymi dla melomanów to spora książka zawierająca kolumny ze wszystkich przedziałów cenowych, od najtańszych serii Mercury i Eclipse po najbardziej luksusowe "szafy" z linii Prestige GR czy flagowe Kingdom Royal. Jeżeli szukacie kolumn do systemu stereo, w ofercie Tannoya znajdziecie wszystko od monitorów Eclipse 1 za 998 zł aż po wspomniane podłogówki Kingdom Royal za 249998 za parę. Do naszego testu trafiła jedna z tych tańszych propozycji - monitory Mercury 7.2 w cenie 1698 zł za parę.
Wygląd i funkcjonalność
Pierwsza liczba w symbolu to nic innego, jak oznaczenie siódmego wcielenia serii Mercury. Opisywana konstrukcja jest drugim modelem od dołu, zarówno pod względem gabarytów, jak i ceny. Obok opisywanych zestawów, w katalogu znajdziemy nieco mniejszy model Mercury 7.1, który może sprawdzić się w bardzo małych pomieszczeniach lub jako kanał tylny w systemach kina domowego, podłogówki Mercury 7.4 z trzema głośnikami w układzie D'Appolito oraz głośnik centralny Mercury 7C. System kina domowego można uzupełnić dopasowanym wizualnie i kolorystycznie subwooferem aktywnym. Nas jednak interesuje przede wszystkim stereo, a tu Mercury 7.2 może sprawdzić się całkiem dobrze. Sprawdzona konstrukcja, kilka ulepszeń w stosunku do głośników z poprzedniej serii i umiarkowana cena - to naprawdę może się udać.
Pierwsze wrażenia po wyjęciu kolumienek z pudełka są całkiem obiecujące. Oczywiście nie ma co liczyć na powyginane obudowy wykończone naturalnym fornirem lub lakierem fortepianowym, ale faktura i kolorystyka zastosowanej przez szkocką firmę okleiny przypadła mi do gustu. Skrzynki są kanciaste, a co za tym idzie - dość bezproblemowe jeśli chodzi o ustawienie. Audiofile chcący zapewnić swoim monitorom jak najlepsze warunki w formie rozsądnych podstawek nie będą mieli problemów z dobraniem takowych, natomiast melomani podchodzący do tematu ustawienia mniej purystycznie mogą pomyśleć o ustawieniu 7.2 na biurku lub nawet zamontowaniu ich w jakiejś meblościance, choć do tej opcji podchodziłbym już z lekką rezerwą z uwagi na dmuchające do tyłu tunele rezonansowe. Producent wprawdzie dorzuca do kompletu całkiem zgrabne gąbeczki, dzięki którym szybko przeobrazimy swoje monitory w zestawy zamknięte, ale radziłbym najpierw posłuchać, a dopiero potem zatykać. Solenie frytek bez ich uprzedniego spróbowania jest przecież nie tylko mało eleganckie, ale i ryzykowne.
Mercury 7.2 to zestaw o potencjalnie bardzo szerokim zastosowaniu. Monitor do wszystkiego. Jego konstrukcja wskazuje na to, że sprawdzi się przede wszystkim jako głośnik do małych i średnich pomieszczeń, ale nic nie stoi na przeszkodzie aby wykorzystać go w roli zestawu biurkowego czy też jako kanał frontowy w systemie kina domowego. Nie zdziwiłbym się nawet, gdybym kiedyś zobaczył te maluchy w jednej z fajniejszych kawiarni, choć pewnie dla większości właścicieli takich lokali ich cena będzie już zbyt wyczynowa. A szkoda, bo o ile w niektórych kawiarniach leci nawet znośna muzyka, to jakość nagłośnienia jest przeważnie albo zła albo katastrofalna. W materiałach producenta można znaleźć informacje o ulepszonych obudowach i głośnikach, a także kilku ciekawych rozwiązaniach technicznych, jednak z zewnątrz Mercury 7.2 to po prostu porządny, budżetowy monitor bez specjalnych udziwnień. Z przodu mamy dwa głośniki, z tyłu - pojedyncze gniazda i bas-refleksy, a do tego dostajemy materiałowe maskownice na plastikowych ramkach, mocowane na kołki i zakrywające prawie całe fronty kolumienek. Oprócz widocznego na zdjęciach koloru orzechowego, dostępny jest jasny i czarny dąb.
Minusy? Wyraźnie rozjaśnione krawędzie obudowy, typowe dla większości kolumn z tego przedziału cenowego. Tak naprawdę nie ma się czego czepiać, bo na głośniki wykonane w innej technice, bez tego typu śladów po przycinaniu okleiny, trzeba wydać minimum 2-3 razy tyle. Plusy? Gniazda - wprawdzie schowane w plastikowej miseczce, ale bardzo porządne i akceptujące dowolny rodzaj wtyczek. Z całą resztą inżynierowie Tannoya nie kombinowali i bardzo dobrze, bo prawdę mówiąc, Mercury 7.2 wyglądają jak wzór budżetowego monitora. A jak grają?
Brzmienie
Przyznam, że dawno już nie słuchałem kolumn za te pieniądze, ale też zupełnie nie wiedziałem czego spodziewać się po Tannoyach. Szkocką firmę kojarzę dość jednoznacznie z kolumnami hi-endowymi, ale pewnie to nie tylko moje skrzywienie, że na hasło "Onkyo" przed oczami pojawia mi się piękna końcówka mocy ze wskaźnikami wychyłowymi, a myśląc o BMW widzę raczej niebieską M-trójkę, a nie srebrne 2 Active Tourer. Już od pierwszych minut odsłuchu, testowane monitory zaskoczyły mnie jednak kilkoma rzeczami, z których najważniejszą jest ogólna równowaga tonalna. Byłem przygotowany na wyłapywanie mniejszych lub większych dziur w paśmie, ale po kilku przesłuchanych utworach mogłem ponarzekać jedynie na delikatne rozjaśnienie wysokich tonów w okolicach kilku kiloherców, zresztą na tyle małe, że w ogóle nie wpływające na komfort odsłuchu. Po kilku korektach ustawienia udało mi się nawet zniwelować efekt do tego stopnia, że sam nie wiem, czy zauważyłbym tę delikatną górkę, gdyby monitory od początku były dogięte idealnie.
Każdy doświadczony audiofil wie, że neutralna barwa i prawidłowo zrównoważone pasmo to dwa fundamenty, na których można zbudować wysokiej klasy dźwięk, jednak rzadko które zestawy głośnikowe z tej kategorii cenowej spełniają oba te warunki. Mercury 7.2 stosunkowo szybko udowodniły mi, że nie mają z tym większych problemów. Przekonałem się do nich już po kilku przesłuchanych płytach i zamiast na szukaniu mankamentów, skupiłem się na wyławianiu ich kolejnych zalet. I wiecie co? Znalazłem ich całkiem sporo. Do ogólnej neutralności należy dodać bardzo dobrą przejrzystość i dynamikę. Szkockie monitory potrafią znaleźć w odtwarzanej muzyce wiele ciekawych detali i przekazać je słuchaczowi w sposób charakterystyczny dla kolumn dwukrotnie droższych. Precyzyjnie, ale bez zbędnego przejaskrawienia. Rozdzielcza natura głośników jest równoważona przez spójność i odrobinę gładkości, która bierze się tak naprawdę nie wiadomo skąd. W zakresie średnich tonów Mercury 7.2 idą trochę w stronę typową dla przetworników z membranami metalowymi czy nawet ceramicznymi, więc lampowego ciepła i romantyzmu raczej tu nie będzie, ale nie można też powiedzieć aby wokalom brakowało nasycenia i ogłady. Tannoy proponuje granie w nowoczesnym, ale wciąż odpowiednio przyjemnym stylu.
Obok znakomitej równowagi tonalnej, przejrzystości i dynamiki, do listy największych zalet opisywanych monitorów dopisałbym bas i przestrzeń. Monitory w cenie poniżej tysiąca złotych za sztukę kojarzą się audiofilom albo z brakiem najniższych częstotliwości albo przepompowanym, bas-refleksowym buczeniem. Tutaj nie usłyszałem ani jednego, ani drugiego. Bas był głęboki, ale kontrolowany, a do tego odpowiednio masywny i pozbawiony ewidentnego podbicia. Chwilami miałem wręcz wrażenie, jakby zamiast monitorów, stały przede mną niewielkie, dwudrożne zestawy podłogowe. Mercury 7.2 uwielbiają zapuszczać się nisko, tworząc przyjemnie swingującą i ładnie rozciągniętą, czasami delikatnie zaokrągloną podstawę dla pozostałych dźwięków. O ile jednak bas zasługuje na piątkę, to za stereofonię byłbym skłonny postawić Tannoyom nawet piątkę z plusem. Nie dość, że po kilku korektach ustawienia prawie zniknęły z pokoju, to jeszcze potrafiły bardzo sugestywnie oddać różnice w realizacji poszczególnych nagrań, szczególnie jeśli chodzi o głębię. Raz wokale były podawane na twarz, a kiedy indziej scena malowała się szerokim łukiem za głośnikami. Czegoś takiego spodziewałbym się może po monitorach za 3000-4000 zł, ale na pewno nie za 1698 zł.
Minusy? O delikatnym rozjaśnieniu wysokich tonów już wspominałem, więc polecam uważać z doborem sprzętu towarzyszącego. Zbyt jasny wzmacniacz lub przetwornik może w dużym stopniu zepsuć radość słuchania, jednak już z neutralnym lub nawet lekko ocieplonym piecykiem powinno być rewelacyjnie. Mercury 7.2 nie będą też wymarzonymi głośnikami dla osób szukających w muzyce ciepła i romantyzmu. Stoją raczej po neutralnej lub nawet leciutko ochłodzonej stronie mocy. Choć nie brak im gładkości i kultury grania, nie należy mylić tego z podgrzewaniem atmosfery charakterystycznym dla głośników papierowych czy polipropylenowych. To właściwie wszystko do czego można się przyczepić. Plusy? Hmmm... A to przeczytajcie sobie opis brzmienia od początku;-)
Budowa i parametry
Tannoy Mercury 7.2 to dwudrożny zestaw podstawkowy w obudowie wentylowanej. Jak wszystkie modele w tej serii, został on wyposażony w nowy głośnik wysokotonowy, którego kopułka, nieco większa niż wykorzystywane standardowo calówki, ma średnicę 28 mm i została wykonana z poliestru powlekanego warstwą nitro-uretanową. Mimo większych gabarytów, głośnik ten zapewnia bardzo szerokie pasmo przenoszenia aż do 32 kHz. Kopułka napędzana jest wydajnym magnesem neodymowym i została umieszczona w czarnym kołnierzu rozpraszającym. Niskie i średnie tony odtwarza 152-mm głośnik ze srebrzystą membraną wykonaną z pulpy celulozowej pokrywanej włóknami. Podawana średnica jest zresztą dość dziwna, bo większość producentów mierzy głośniki wraz z koszem, od krawędzi do krawędzi. Gdyby zastosować ten system w przypadku testowanych monitorów, ich woofer miałby pełne 17 cm, natomiast membrana wraz z resorem mierzy 14 cm. Zwrotnica zbudowana jest z wykorzystaniem filtra drugiego stopnia dla głośnika nisko-średniotonowego i trzeciego stopnia dla tweetera. Częstotliwość podziału ustalono na 3,4 kHz. Mercury 7.2 mają bardzo przyjazną dla wzmacniaczy impedancję znamionową 8 Ω i skuteczność 89 dB. Rekomendowaną moc wzmacniacza producent zawarł w przedziale 20-100 W. Pasmo przenoszenia zaczyna się przy 42 Hz i kończy na 32 kHz.
Konfiguracja
Marantz HD-DAC1, YBA Heritage D100, Mitchell & Johnson SAP-201V, AriniAudio Individual, Argentum Sw-0,5/1, Enerr Tablette 6S, Enerr Symbol Hybrid, AudioQuest NRG-2.
Werdykt
Ta recenzja powstawała dwa dni. Wiem, że niektórzy wyobrażają sobie, że z każdymi kolumnami robimy jakieś niesamowite rzeczy, słuchamy ich kolejno w trzech pokojach, z pięcioma różnymi systemami, ale osobiście nie potrzebuję więcej czasu aby stwierdzić, że mam do czynienia z bardzo dobrymi głośnikami. A właśnie takie są Tannoye Mercury 7.2. Byłem przygotowany na krótki rajd po plusach i minusach, a jednak tych pierwszych znalazłem tak dużo, że drugiego dnia słuchałem muzyki dla przyjemności, i piszę to bez najmniejszego przymrużenia oka. Nie wiem w jaki sposób szkockim inżynierom udało się zaprojektować tak dobre głośniki za tak małe pieniądze, bo teoretycznie nie ma tu nic wystrzałowego. A może właśnie takie są efekty, kiedy ma się nie trzy i nie pięć, ale dziewięćdziesiąt lat doświadczeń w danej dziedzinie? To słychać, nawet w tak niedrogich głośnikach, jak Mercury 7.2. Polecam!
Dane techniczne
Rodzaj kolumn: podstawkowe, dwudrożne
Efektywność: 89 dB
Impedancja: 8 Ω
Pasmo przenoszenia: 42 Hz - 32 kHz
Zalecana moc wzmacniacza: 20-100 W
Wymiary (W/S/G): 29,2/19,3/26,6 cm
Cena: 1698 zł (para)
Sprzęt do testu udostępniła firma EIC.
Zdjęcia: Marcin Jaworski, Tomasz Karasiński, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
Komentarze