Bowers & Wilkins Zeppelin Wireless
- Kategoria: Kolumny i głośniki
- Tomasz Karasiński
Niniejszy test jest moim drugim spotkaniem z brytyjskim sterowcem. Jego pierwszą wersję testowałem dokładnie dziesięć lat temu. Pamiętam, że premiera Zeppelina była dla audiofilów sporym zaskoczeniem. Oto bowiem firma kojarzona jednoznacznie z kolumnami wysokiej jakości, słynnymi Nautilusami i studiem przy Abbey Road wypuściła na rynek jednoczęściowy głośnik przeznaczony do odtwarzania muzyki z najpopularniejszego w owych czasach odtwarzacza przenośnego - iPoda. Być może dla posiadaczy flagowych zestawów z Worthing był to mało zabawny żart, ale wielu melomanów wyczuło okazję, by umieścić w domu odrobinę tej luksusowej technologii, z której słyną kolumny B&W. Faktycznie, głośnik był całkiem niezły, ale miał jedną wadę. Chodzi oczywiście o umieszczoną z przodu stację dokującą dla iPoda, będącą centralnym elementem całej konstrukcji. Wszystko było super dopóki użytkownicy nie zaczęli przesiadać się na muzykę odtwarzaną bezpośrednio z sieci, telefonu lub tabletu. Brytyjczycy szybko dostosowali się do tych zmian, wprowadzając najpierw model Zeppelin Air, a później bohatera naszej recenzji - Zeppelina Wireless.
Zasadnicza konstrukcja głośnika nie uległa większym zmianom, co tylko pokazuje jak ważna w takim sprzęcie może być obecność konkretnych gniazd i funkcji. Gdyby z oryginalnego Zeppelina dało się usunąć stację dokującą, a wewnątrz zamontować płytkę z nową elektroniką, większość jego użytkowników mogłaby wykonać upgrade do aktualnego modelu. No, prawie, bo Zeppelin Wireless różni się od pierwowzoru wykończeniem i kilkoma innymi detalami. Ale kto by się spodziewał, że kolejna dekada przyniesie tak gwałtowny rozwój technologiczny połączony z przejściem w kierunku plików i streamingu? Dziś wydaje się, że na jakiś czas mamy już spokój. Urządzenia łączące się z siecią powinny być bardziej odporne na zmieniające się trendy niż te, które były uzależnione od podłączenia konkretnego odtwarzacza przenośnego lub smartfona. Zamiast wymiany sprzętu, często wystarczy pobrać aktualizację oprogramowania aby przygotować się na nowe formaty. Ale czasami i to nie wystarczy, o czym przypominają nam kolejne wersje technologii Bluetooth czy AirPlaya. Tak czy inaczej, ewolucyjnie dotarliśmy do Zeppelina, który z przodu ma tylko logo producenta i małą diodę. A co potrafi?
Wygląd i funkcjonalność
Muszę przyznać, że forma tego głośnika jest bardzo atrakcyjna i najwyraźniej w ogóle się nie zestarzała. Nazwa modelu nie wzięła się znikąd. To faktycznie sterowiec, z tym, że zamiast powłoki wypełnionej lekkim gazem mamy obudowę z głośnikami i wzmacniaczami, a w miejscu kabiny pasażerskiej znajduje się podstawa z dwoma dobrze zakamuflowanymi przyciskami z przodu i kompletem gniazd z tyłu. Podczas wyjmowania głośnika z bardzo eleganckiego kartonu zastanawiałem się czy Brytyjscy inżynierowie najpierw nadali mu taki kształt i dopiero wtedy skojarzył im się on z tym nietypowym statkiem powietrznym, czy może od początku chcieli aby ich nowy produkt wyglądał jak takie latające cygaro. Pewnie ciężko będzie to ustalić, ale nie ulega wątpliwości, że Zeppelin Wireless jest bardzo fajny. Stylowy, minimalistyczny, a jednocześnie całkiem duży. Można go postawić w jednym rzędzie z największymi audiofilskimi głośnikami sieciowymi, takimi jak Devialet Phantom czy Naim Muso. Fakt, na samych wymiarach świat się nie kończy, bo oba wymienione modele wykorzystują zaawansowane, ciasno upchnięte przetworniki i kilka innych rzeczy, których na pokładzie sterowca nie zobaczymy. Ale pozostaje jeszcze kwestia ceny, a tu Zeppelin Wireless ucieka rywalom z pola widzenia. Jego katalogowa cena to 3149 zł, jednak po wejściu na stronę sklepu oficjalnego dystrybutora zobaczyłem promocyjną cenę 2222 zł. To mniej, niż dziesięć lat temu kosztował pierwszy Zeppelin - ten ze stacją dokującą do iPoda. A przecież mówimy o urządzeniu znanej, audiofilskiej marki dostarczającej luksusowe nagłośnienie do samochodów BMW, Volvo, McLarena i Maserati.
TEST: Bowers & Wilkins 706 S2
Gdzie jest haczyk? Hmm... Szukałem go, ale nie udało mi się zlokalizować tu żadnych oczywistych niedociągnięć. Zeppelin Wireless jest porządnie zbudowany. Mimo obudowy wykonanej głównie z tworzywa sztucznego, stanowi monolityczną konstrukcję, w której nic nie trzeszczy i nie stuka. Oryginalny model miał ciekawy, chromowany tył z dwoma łagodnie wyprofilowanymi tunelami rezonansowymi. W kolejnej generacji zmieniono zaplecze tak, aby dało się wmontować w nie Flowporty czyli opracowane przez B&W bass-reflexy podziurkowane niczym piłeczki golfowe. Byłem przekonany, że firma będzie trzymała się tego rozwiązania, bo jej marketingowcy uwielbiają co chwila przypominać nam o takich rozwiązaniach, ale nie - Zeppelin Wireless jest z tyłu szczelnie zabudowany. Ze szkiców dostępnych na stronie producenta wynika, że umieszczony w centralnej części urządzenia 15-cm głośnik niskotonowy pracuje w obudowie zamkniętej. Do kompletu mamy dwa umieszczone po bokach średniotonowce o średnicy 9 cm z zawieszeniem FST (Fixed Suspension Transducer) i oczywiście dwie 25-mm kopułki Double Dome Tweeter. Minusów próżno też szukać w tabeli danych technicznych, a szczególnie w rubrykach dotyczących łączności bezprzewodowej, odtwarzanych formatów i wspieranych serwisów muzycznych. Jest Wi-Fi, AirPlay i Bluetooth 4.1, a do tego kompatybilność z systemem Spotify Connect, gniazdo sieciowe (RJ-45) oraz analogowe 3,5 mm - na wypadek, gdybyśmy zechcieli podłączyć do naszego głośnika źródło z poprzedniej epoki. Oczywiście można wyobrazić sobie głośnik jeszcze bardziej funkcjonalny, ale inżynierom z Worthing chyba nie chodziło o to, aby Zeppelin Wireless miał jeszcze radio, ekspres do kawy, wbudowany akumulator i wiatraczek na jednym końcu. W upalne dni mogłoby to być przyjemne, ale cieszę się, że Brytyjczycy zamiast jarmarcznego przepychu wybrali zdrowy minimalizm. Jego przykładem są trzy przyciski wtopione w górny panel głośnika. W sytuacji, gdy sterowanie odbywa się za pośrednictwem smartfona, nic więcej nie potrzeba.
Procedura instalacji głośnika jest dziecinnie prosta, a to za sprawą aplikacji Bowers & Wilkins Control, dostępnej na urządzenia z systemem iOS i Android. System przeprowadza nas przez procedurę pierwszego uruchomienia sterowca, a jeśli zrobimy wszystko zgodnie z wyświetlanymi na ekranie instrukcjami, nie będziemy musieli nawet ręcznie wpisywać hasła do sieci Wi-Fi. Na tym jednak możliwości firmowego oprogramowania się kończą. No, dobrze - aplikacja przydaje się jeszcze do dokładnej regulacji poziomu głośności, z czym Spotify wciąż ma problem. Nieco dziwne jest to, że poziom decybeli nie zmienia się na bieżąco kiedy jeździmy palcem po poziomej skali, ale dopiero wtedy, gdy puścimy suwak w nowej pozycji. Bowers & Wilkins Control pozwala także na wgląd w ważniejsze informacje dotyczące naszego głośnika i dodanie kolejnych egzemplarzy, ale to raczej wszystko. Samo odtwarzanie muzyki musi wziąć na siebie inna aplikacja. W przypadku serwisów streamingowych to żaden problem, ale co z plikami udostępnionymi na komputerze lub dysku NAS? Tu będzie zdecydowanie trudniej. Nie udało mi się nawet ustalić z jakimi plikami Zeppelin Wireless jest w stanie sobie poradzić. Producent najwyraźniej doszedł do wniosku, że nikogo nie będzie to interesowało. Może słusznie, ale obsługa muzyki w jakości hi-res na pewno poprawiłaby audiofilom humor, a niektórym nawet umożliwiła słuchanie albumów, które mają tylko w takim formacie.
Brak otworów rezonansowych powinien ułatwić ustawienie głośnika w pokoju odsłuchowym. Podczas testu nic się nie wieszało ani nie lagowało. Wszystko to przekłada się na miłe wrażenie obcowania z dopracowanym produktem.Dla osób chcących zbudować w domu multiroom z prawdziwego zdarzenia oczywistą wadą opisywanego modelu będzie mały wybór głośników z tej samej rodziny. Istnieje wprawdzie T7 Wireless, ale jest to głośnik Bluetooth, wiec łączenie go z naszym sterowcem odpada. Jeśli o mnie chodzi, ucieszyłbym się z obecności choćby jednego gniazda HDMI lub cyfrowego wejścia optycznego na tylnym panelu. Załatwiłoby to sprawę podłączenia głośnika do telewizora, konsoli lub dekodera. Bądźmy szczerzy - Zeppelin Wireless jest tak duży, że spokojnie mógłby robić za soundbar. Wielu użytkowników i tak postawi go pod telewizorem, a jedyną opcją połaczeniową będzie wówczas analogowe gniazdo 3,5 mm, które nie da nam tak dobrych efektów, jak HDMI czy Toslink. Ale cóż, do takich celów przygotowano model o nazwie Panorama. Trzeba się zdecydować. Trudno także pozbyć się myśli, że skoro Bowers & Wilkins nie ma w ofercie całej gamy bezprzewodowych głośników na wzór Sonosa czy MusicCasta Yamahy, a firmowa aplikacja służy tylko do przeprowadzenia konfiguracji urządzenia i dokładnej regulacji siły głosu, firma mogła postawić na obsługę systemu Chromecast. Tak, jak zrobił to Harman Kardon. Najlepszą opcją byłaby bardziej rozbudowana aplikacja, ale rozumiem, że skoro w katalogu figuruje tylko jeden taki głośnik, byłaby to nietrafiona inwestycja. Zeppelin Wireless zasługuje jednak na pochwałę w co najmniej kilku innych kwestiach. Po pierwsze, jest bardzo dobrze wykonany. Jak na te gabaryty i cenę - nie ma się do czego przyczepić. Brak otworów rezonansowych powinien z kolei ułatwić ustawienie głośnika w pokoju odsłuchowym. Podczas testu nic się nie wieszało ani nie lagowało. Wszystko to przekłada się na miłe wrażenie obcowania z dopracowanym produktem. Oczywiście funkcji i gniazd można by było do niego jeszcze dokładać, dokładać i dokładać, ale jeśli chcecie kupić duży, jednoczęściowy głośnik, który odtworzy muzykę przez LAN, Wi-Fi, AirPlay, Bluetooth, Spotify Connect lub gniazdo 3,5 mm, Zeppelin Wireless zrobi to bez zająknięcia. Sprawdźmy jak gra!
Brzmienie
Pamiętam, że oryginalny Zeppelin zaskoczył mnie przede wszystkim ogromnym, nie pasującym do wymiarów urządzenia basem. Dwa chromowane tunele rezonansowe umieszczone z tyłu pompowały niskie częstotliwości jak szalone. Efekt był imponujący, ale pamiętajmy o tym, że w warunkach domowych taki głośnik zostanie prawdopodobnie umieszczony na niewielkiej komodzie lub szafce pod telewizorem, a w niektórych przypadkach nawet na półce z książkami. Jest bowiem długi, ale stosunkowo płytki. Producent w swoich materiałach reklamowych może zamieścić rendery pokazujące głośnik stojący na betonowej podstawie w centralnej części eleganckiego apartamentu, ale to tylko wykreowane przez grafików wizje. W świecie rzeczywistym użytkownicy starają się ustawić sprzęt tak, aby przede wszystkim nie przeszkadzał, a już na pewno nie wylądował w takim miejscu, aby trzeba było go obchodzić niczym stojącą w muzeum rzeźbę. Doładowane brzmienie starszego modelu oznaczało, że dosunięcie głośnika do ściany w praktyce było niemożliwe. Wzbudzający się bas mógł dosłownie zdominować brzmienie. Kiedy więc tym razem rozpoczynałem odsłuch, Zeppelin Wireless stanął w rozsądnej odległości od ściany. Ponieważ jednak angielscy inżynierowie zmienili koncepcję i zdecydowali się na obudowę zamkniętą, efekt był zupełnie inny. Bezprzewodowy sterowiec zagrał stonowanym, naturalnym dźwiękiem zbudowanym głównie na średnich tonach. Choć nie był to jeszcze ten poziom magii i bliskości, przez chwilę czułem się jakby w pokoju stanęły małe monitory BBC.
Dziwne, prawda? Kolejny producent zdaje się odchodzić od muskularnego brzmienia z potężnym basem i rozjaśnioną górą pasma, pokazując bardziej dojrzałe i subtelne podejście do kształtowania dźwięku. Gdybyśmy porównali opisywany model z jego pierwowzorem w tym samym pokoju i identycznym ustawieniu, prawdopodobnie byłyby to dwa zupełnie różne światy. Ale moim zdaniem sedno sprawy tkwi właśnie w konstrukcji obudowy i możliwości związanych z brakiem dmuchających do tyłu tuneli rezonansowych. Po krótkiej rozgrzewce postanowiłem mocno dosunąć głośnik do ściany i dopiero w tym momencie brzmienie nabrało właściwej potęgi, wypełniając pokój po same brzegi. Jeżeli wykonacie taki eksperyment z głośnikiem w obudowie wentylowanej, prawdopodobnie skończy się on spektakularną katastrofą. Weźmy na przykład radyjko Tivoli Audio Model One Digital. Niby maleńkie pudełeczko, ale jeśli przysuniecie je do ściany, między nią a szczelinowym portem rezonansowym otworzy się basowy portal zagłady, z którego bulgotanie będzie wydobywało się nawet po wyłączeniu głośnika z prądu. Zeppelin Wireless nie wywoła niskotonowych demonów nawet jeśli zagracie va banque i przesuniecie go do tyłu aż poczujecie wyginający się kabel zasilający. Oczywiście trochę przesadzam, ale dla mnie charakterystyka tego urządzenia wyraźnie wskazuje na to, że jego konstruktorzy zrozumieli co przeciętny klient tak naprawdę będzie chciał z nim zrobić. Zadbali więc o to, aby Zeppelin Wireless zapewniał dobrze zrównoważony dźwięk w bezpośrednim sąsiedztwie ścian. Co więcej, w takiej sytuacji dostajemy więcej basu niż w wolnej przestrzeni, co jednak nie oznacza, że niskie tony rozpływają się leniwie w każdym kierunku i ciągną się niemiłosiernie po każdym uderzeniu. Wprost przeciwnie. Głośniki pracujące w obudowach zamkniętych są z natury szybkie, więc nawet jeśli akustyką dodamy to i owo, bas powinien zachować nienaganną kontrolę. Podczas testu tak właśnie było. Poprzez dosunięcie głośnika do ściany udało mi się uzyskać prawidłową równowagę tonalną bez zabijania naturalnej szybkości, rytmiki i zróżnicowanej barwy niskich częstotliwości.
Wszystko wskazuje na to, że Zeppelin Wireless wyrósł nam na głośnik zgoła niezwykły. Podczas, gdy wielu producentów wciąż goni za dźwiękiem obliczonym na pięciominutowy odsłuch przeprowadzony w warunkach sklepowych, B&W daje nam urządzenie, które w pierwszej chwili nie zrywa nam kapci z nóg, ale stopniowo zyskuje nasze zaufanie. Wierzcie mi, że na dłuższą metę jest to znacznie korzystniejsza opcja. Ale ten model wyróżnia się czymś jeszcze. Kiedy przestaniemy już wsłuchiwać się w energiczny i pozbawiony nienaturalnego podbicia bas, szybko zaczynamy wracać do średnich i wysokich tonów. W porównaniu z przeciętnymi głośnikami za podobne pieniądze, Zeppelin Wireless pokazuje znacznie więcej jeśli chodzi o dynamikę, przejrzystość i możliwość dokładnego śledzenia poczynań artystów. Jego brzmienie jest bezpośrednie i bardzo konkretne. Wokale podawane są bez lukrowej otoczki i fałszywej nieśmiałości. Średnica to konkret, który może się skojarzyć nawet z niektórymi konstrukcjami studyjnymi. Oczywiście nie jest to jeszcze ten poziom, ale nawet w gęstych kawałkach poszczególne dźwięki nie sklejały się ze sobą, a to już bardzo dużo jak na jednoczęściowy system stereo. No właśnie... Jedynym większym minusem - podobnie jak w przypadku większości tego typu głośników - jest owo "stereo". Brytyjczycy rozmieścili przetworniki w obudowie tak, aby tweetery znalazły się jak najdalej od siebie, co trochę pomaga, ale wciąż trudno tutaj mówić o prawdziwych efektach przestrzennych, jakich dostarczą nam dwie oddzielne kolumienki. Chociażby takie, jak Yamaha MusicCast 20. Jeżeli komuś zależy na stereofonii, z oczywistych względów wybrałbym raczej takie rozwiązanie. Ale Zeppelin Wireless też znajdzie wielu fanów, bo w tym przedziale cenowym ciężko będzie powtórzyć ten poziom precyzji, szybkości i dynamiki, szczególnie w połączeniu z tak doskonałą równowagą i muzyczną dojrzałością. Logo B&W wciąż jest gwarancją pewnego poziomu i słychać to nawet w jednym z najtańszych produktów tej marki.
Budowa i parametry
Bowers & Wilkins Zeppelin Wireless jest bezprzewodowym systemem muzycznym wyposażonym w łączność Wi-Fi, AirPlay i Bluetooth oraz obsługę systemu Spotify Connect. Producent zapewnia, że dzięki obsłudze kodeku aptX, głośnik zapewnia dźwięk bezprzewodowy zbliżony jakością do brzmienia zarezerwowanego dotychczas dla płyt kompaktowych. Sztywna obudowa jest, w odróżnieniu od poprzednich modeli, całkowicie zamknięta. Pracuje w niej pięć przetworników z rozwiązaniami stosowanymi w dużych kolumnach głośnikowych tej marki. Wśród nich znajdują się dwa głośniki wysokotonowe Double Dome Tweeter o średnicy 25 mm, dwa 9-cm przetworniki średniotonowe z zawieszeniem FST oraz 15-cm subwoofer, który ma gwarantować głęboki i precyzyjny bas. Każdy z przetworników średniotonowych i wysokotonowych jest napędzany wzmacniaczem o mocy 25 W, natomiast dla jednostki niskotonowej zarezerwowano układ oddający aż 50 W. Nad odpowiednią obróbką sygnału czuwa procesor DSP, dzięki czemu projektantom udało się uzyskać dość imponujące, jak na średniej wielkości głośnik, pasmo przenoszenia 44 Hz - 28 kHz.
Werdykt
Pamiętam kiedy brytyjska firma zaprezentowała swoje pierwsze słuchawki, głośniki komputerowe i jednoczęściowy system audio w oryginalnej, wydłużonej obudowie. Posiadaczom hi-endowych kolumn z Worthing takie urządzenia nigdy się nie spodobają, ale melomani szukający takiego sprzętu szybko doszli do wniosku, że wolą mieć na biurku głośniki B&W niż plastikowe szczekaczki Creative'a czy Logitecha. Bowers & Wilkins był jednym z odważnych producentów audiofilskiego sprzętu wprowadzających dobry dźwięk tam, gdzie wcześniej go nie było - do biur, eleganckich apartamentów, samochodów i wszędzie tam, gdzie możemy wybrać się ze smartfonem i słuchawkami na uszach. Tak się składa, że wszystkie te produkty są po prostu dobre. Wiadomo, że z flagowymi Nautilusami nie ma porównania, ale z konkurencyjnymi urządzeniami spokojnie mogą wygrać. Zeppelin Wireless to dla mnie dwa przełomy w jednym głośniku. Po pierwsze, uwolniono go od kabli i konieczności podłączania źródła do stacji dokującej. Po drugie, projektanci pozbyli się tuneli rezonansowych, serwując nam jeden z niewielu tak dużych systemów pracujących w obudowie zamkniętej. Nie dość, że brytyjski sterowiec oferuje dzięki temu szybki i znakomicie kontrolowany dźwięk, to jeszcze można go ustawić nawet w pobliżu ściany bez obaw, że muzyka zostanie zdominowana przez wzbudzający się bas. Do minusów należy zaliczyć słabą funkcjonalność firmowej aplikacji, brak obsługi plików hi-res i ograniczone możliwości budowy multiroomu. Sęk w tym, że jeśli szukacie dobrego głośnika, który wypełni salon lub całe mieszkanie muzyką ze smartfona, żadna z tych wad nie będzie miała znaczenia. W cenie katalogowej powiedziałbym - okej, za duży, jednoczęściowy system oferujący tak konkretny dźwięk to uczciwa propozycja. Jeżeli jednak załapiecie się na obowiązującą w tej chwili promocję, dostaniecie Jaguara w cenie Škody.
Dane techniczne
Łączność: LAN, Wi-Fi, Bluetooth, AirPlay
Wejście analogowe: 3,5 mm
Przetworniki: 1 x 15 cm, 2 x 9 cm, 2 x 2,5 cm
Pasmo przenoszenia: 44 Hz - 28 kHz
Wymiary (W/S/G): 11,5/22,2/14 cm
Masa: 6,5 kg
Cena: 3149 zł
Konfiguracja
iPhone SE, Astell&Kern AK70, Asus Zenbook UX31A.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Komentarze