Vifa Copenhagen 2.0
- Kategoria: Kolumny i głośniki
- Tomasz Karasiński
Jak myślicie, ile spośród stu losowo wybranych osób szukających głośnika sieciowego będzie kojarzyć markę Vifa? Nie jestem nawet przekonany czy wynik byłby wysoki wśród audiofilów, a przecież duńska firma jest jednym z najlepszych i darzonych ogromnym szacunkiem dostawcą przetworników. Z jej głośników korzystali prawie wszyscy liczący się producenci kolumn, naturalnie za wyjątkiem tych, którzy wszystko wytwarzają pod jednym dachem. Nie zmienia to faktu, że oprócz konstruktorów znających niemal na pamięć symbole i parametry wszystkich oferowanych przez Vifę tweeterów i wooferów, duńską markę znali tylko audiofile czytający każdy test od deski do deski oraz amatorzy składania kolumn w garażu. Wkrótce ktoś zdał sobie sprawę z tego, że dysponując takim zapleczem, firma mogłaby wejść na rynek konsumencki i zamiast półproduktów oferować gotowy do użycia sprzęt. Nie wiedzieć czemu, zamiast ciekawych kolumn zbudowanych w oparciu o najlepsze przetworniki, w sprzedaży pojawiły się zestawy kina domowego i komponenty elektroniczne nie mające nic wspólnego z tym, z czego firma była znana. Jak można było przewidzieć, pomysł nie wypalił. I bardzo dobrze, bo szefowie firmy poszli po rozum do głowy i zrozumieli, że klientom trzeba zaproponować coś o wiele lepszego. Tak narodziła się seria głośników bezprzewodowych utrzymanych w typowo skandynawskim stylu.
Dizajnerskie, doskonale wykonane modele wypchane technologią rodem z audiofilskich kolumn otrzymały nazwy największych miast północnej Europy - Reykjavik, Oslo, Helsinki, Copenhagen i Stockholm. Dwa ostatnie są już dostępne w wersji 2.0, co oznacza, że nie są już tylko głośnikami służącymi do odtwarzania muzyki przez Bluetooth, ale bardziej zaawansowanymi modelami sieciowymi z obsługą systemu multiroom Vifa HOME. Wydaje się, że firma podpatrzyła kilka rozwiązań u konkurencji i postanowiła wzbogacić swoje produkty o podobne możliwości, nazywając kolejne funkcje po swojemu. Na głośnikach Copenhagen i Stockholm w wersjach 2.0 pojawił się przycisk Vifa LINK, który pomaga połączyć je jednym kliknięciem. Zarezerwowano także miejsce dla przycisku Vifa PLAY, zapewniającego natychmiastowy dostęp do ulubionej muzyki. Gdyby duńscy projektanci zrobili to pięć lat temu, uznalibyśmy ich głośniki za innowacyjne, ale dzisiaj nie jest to nic niezwykłego. Tak czy inaczej, cała rodzina głośników prezentuje się bardzo ciekawie. Mając na uwadze osiągnięcia Vify w dziedzinie produkcji audiofilskich przetworników, po Copenhagen 2.0 możemy się spodziewać brzmienia wysokiej próby.
Wygląd i funkcjonalność
Choć głośniki Vify różnią się gabarytami, funkcjonalnością i przeznaczeniem, niemal wszystkie wyglądają łudząco podobnie. Jak obszyte kolorowym materiałem torebki z metalowymi rączkami. Z tego schematu wyłamuje się tylko najmniejszy Reykjavik, a model Helsinki ma inną rączkę i zaokrągloną obudowę. Jeżeli należycie do osób, którym podoba się typowo skandynawskie wzornictwo, będziecie w siódmym niebie. Dodatkową atrakcją jest możliwość wyboru jednego z wielu kolorów wykończenia. Jeżeli kupowaliście kiedyś jeden z tych dużych, wygodnych foteli w Ikei, na pewno będziecie wiedzieć o co chodzi. Jest ciemnoszary, jasnoszary, żółty, zielony, a nawet jasnoniebieski i ciemnoniebieski. Należy dodać, że zmienia się nie tylko kolor materiału, ale także metalowej ramy otaczającej obudowę i przechodzącej w wygodną rączkę. Jak twierdzi producent, skandynawskie wzornictwo przejawia się tu w prostych liniach i wyborze materiałów. Ciepły i jednocześnie surowy wygląd materiału tekstylnego kontrastuje z ramą wykonaną z gładkiego, matowego polerowanego aluminium. Materiałowe pokrycie jest przyjazne dla środowiska i zostało wykonane z wysokiej jakości wełny przez firmę Kvadrat. Zaraz, gdzieś to już słyszałem... Wełniane pokrycie cechuje się bardzo wysoką odpornością na światło i trwałością. W zasadzie szkoda tylko, że nie można go zdemontować, na przykład aby wymienić materiał na inny albo uprać maskownicę kiedy, nieuchronnie, podczas pierwszej domówki zostanie oblana winem.
TEST: Yamaha MusicCast 20
Podobnie, jak Bang & Olufsen Beoplay M3, Vifa Copenhagen 2.0 jest pakowana w bardzo proste pudełko, w którym oprócz samego urządzenia znajdziemy tylko kilka podstawowych kabli. Oba elementy zostały zabezpieczone płóciennymi woreczkami, które są na tyle eleganckie, że spokojnie można będzie ich użyć do przechowywania różnych szpargałów. Widać tu pewien element skandynawskiego zamiłowania do ekologii i otaczania się przyjemnymi, naturalnymi materiałami. Wyjmujemy głośnik i... O kurczę, jaki on ciężki! Fakt, jest spory, ale największe wrażenie robi jego masa, dochodząca do pięciu kilogramów. Na pewno składa się na nią sześć pracujących pod maskownicą głośników wspomaganych przez cztery membrany bierne i napędzanych cyfrowym wzmacniaczem, ale jest coś jeszcze. Copenhagen 2.0 jest jednym z niewielu głośników w tym megateście wyposażonych we wbudowany akumulator. Rozwiązanie to nie jest zbyt popularne w jednoczęściowych systemach sieciowych, zapewne ze względu na to, że w lesie, na biwaku albo w górach ciężko złapać sieć, a jeśli już, trzeba by było udostępnić ją sobie ze smartfona. Ale testowany model oprócz Wi-Fi obsługuje też Bluetooth z aptX HD oraz AirPlay, co pozwala przekształcić go w głośnik mobilny. Dostajemy więc urządzenie, które w domowym zaciszu będzie mogło stanowić element systemu multiroom, a kiedy przyjdzie nam na to ochota, przez jakiś czas poradzi sobie bez prądu. Nic tylko odłączyć wtyczkę, chwycić za stylową, aluminiową rączkę i ruszać na podbój świata. Jedyny problem jest taki, że nigdzie znalazłem informacji o pojemności wbudowanego akumulatora i przewidywanym czasie pracy głośnika w tym trybie. Aby uzyskać odpowiedź na to pytanie, skontaktowałem się z producentem i według jego deklaracji jest to około 7 godzin, oczywiście w zależności od poziomu głośności i wykorzystywanego źródła. U mnie po odłączeniu kabla Vifa grała ponad 6 godzin, ale z kilkoma przerwami, podczas których wyłączałem urządzenie przyciskiem z tyłu. Tak czy inaczej, spokojnie wystarczy aby uwolnić się od kabli i zabrać muzykę nawet na dłuższy spacer.
Copenhagen 2.0 to pięknie wykonany produkt. Powiecie, że nie ma w tym nic nadzwyczajnego, bo skandynawskie wzornictwo pozwala uprościć wiele rzeczy i tak naprawdę nie można było tu nic zepsuć? Teoretycznie tak, ale w tym stylu kryje się pewien haczyk. Wszystkie detale muszą być dopracowane z ogromną precyzją, a użyte materiały muszą być z najwyższej półki. Tak właśnie jest w tym przypadku i nie mówię tylko o tkaninie stanowiącej 90% tego, co widzimy z zewnątrz. Aluminiowa rama to jeden element, w związku z czym głośnik jest niesłychanie sztywny i sprawia wrażenie niezniszczalnego. Podświetlane przyciski ukryte za maskownicą wyglądają genialnie. Z tyłu znajdziemy jeszcze główny włącznik, dwa przyciski obsługujące łączność oraz panel z gniazdami, a w nim zasilająca "ósemka", wejście 3,5 mm, które może pełnić rolę wejścia analogowego lub cyfrowego optycznego, a także złącze USB, do którego możemy podpiąć dysk lub pendrive'a z muzyką. Całość obsługiwana jest oczywiście za pomocą aplikacji i tu mała uwaga, bo w pierwszym podejściu pobrałem starszą apkę, która nazywa się po prostu Vifa - zgodnie z ocenami użytkowników - nie nadaje się praktycznie do niczego. Nowa aplikacja nosi nazwę Vifa HOME i jest genialna. Nie dość, że działa szybko i w ogóle się nie zawiesza, to jeszcze pozwala na odtwarzanie plików z dysku NAS lub innej lokalizacji udostępnionej w sieci, dobranie się do zasobów kilku różnych serwisów streamingowych czy grzebanie w ustawieniach głośnika. Aplikacja powie nam nawet jaki jest zasięg Wi-Fi w miejscu, w którym stoi nasza dźwiękowa walizeczka. Widać, że w tej kwestii producent naprawdę się postarał. Bardzo mnie to cieszy, bo robienie aplikacji, której zadanie kończy się na wskazaniu głośnikowi właściwej sieci i przerzuceniu nas do wybranego serwisu muzycznego ma tyle sensu, co umawianie się z dziewczyną tylko po to, żeby poznać jej starszą siostrę.
Nigdy bym nie pomyślał, że wstawienie całej gromady przetworników do takiej płaskiej obudowy może być dobrym pomysłem, ale daje nam to wiele możliwości. Urządzenie może stanąć w dowolnym miejscu i będzie nie tylko wyglądać, ale i grać co najmniej przyzwoicie.Z tego wszystkiego najbardziej chyba spodobała mi się forma duńskiego głośnika. Nigdy bym nie pomyślał, że wstawienie całej gromady przetworników do takiej płaskiej obudowy może być dobrym pomysłem, ale daje nam to wiele możliwości. Urządzenie może stanąć w dowolnym miejscu i będzie nie tylko wyglądać, ale i grać co najmniej przyzwoicie. Trochę mi wstyd, ale zwróciłem na to uwagę dopiero po pewnym czasie. Copenhagen 2.0 jest jednym z modeli, które nie reagują alergicznie na ustawienie w pobliżu ściany, a to ciekawe, bo jeden z umieszczonych w środku głośników wali basem do tyłu. Projektanci zastosowali tu bardzo sprytny układ dwóch umieszczonych centralnie wooferów, które są do siebie zwrócone plecami. Wydaje mi się, że ich zadanie polega nie tylko na generowaniu głębokiego i potężnego basu, ale przede wszystkim na wytwarzaniu ciśnienia, które następnie wprawia w ruch wydłużone membrany bierne. Do kompletu dostajemy dwa przetworniki średniotonowe i dwa tweetery umieszczone po bokach. Nie będę się zagłębiał w szczegóły, ale to działa. Minusy? Hmm... Cena. 3199 zł to sporo. Ale z której strony by nie spojrzeć, trzeba przyznać, że za te pieniądze dostajemy dużo dobrego. Copenhagen 2.0 łączy się ze wszystkim, można wykorzystać go do budowy domowego multiroomu, ale można też zabrać go ze sobą praktycznie wszędzie, do tego Vifa daje nam nowoczesną, dopracowaną aplikację, a sam głośnik jest po prostu piękny i wykonany tak, że mucha nie siada. Widać i czuć, że mamy do czynienia z produktem wysokiej jakości. A czy będzie to również słychać?
Brzmienie
Vifę włączyłem zaraz po znacznie mniejszym, ale utrzymanym w podobnym stylu głośniku Bang & Olufsen Beoplay M3. O ile jednak wcześniej miałem możliwość dostosowania charakteru brzmienia do ustawienia urządzenia i odtwarzanej muzyki, tutaj po bliższym zapoznaniu się z aplikacją wiedziałem już, że nie będę miał zbyt wiele zabawy z korektorami i sprytnymi procesorami dostosowującymi dźwięk do akustyki w danym miejscu. Mając na uwadze to, że w modelu Copenhagen 2.0 pracują dwa zwrócone do siebie plecami woofery, wspomagane przez cztery membrany bierne, przed pierwszym uruchomieniem miałem wiele obaw o wzbudzający się bas. Jak się okazało, zupełnie niesłusznie. Duńczycy na pewno znają się na dobrym dźwięku, bo nie przesadzili z zawartością niskich tonów, a dość skomplikowany system został najwyraźniej opracowany w zupełnie innym celu - aby poszerzyć pasmo i nadać muzyce przyjemne wypełnienie, a nawet odrobinę subwooferowej potęgi. Nie ma to jednak nic wspólnego z chamskim podbiciem. Co więcej, membrany bierne nie spowalniają tempa w bardzo wyraźny sposób. Nie jest to może zwarty, kopiący w brzuch bas, jakim popisał się Zeppelin Wireless, ale do pogrubionego i wyraźnie napompowanego dołu, jakim popisało się radyjko Tivoli Audio Model One Digital też było Vifie daleko. Wydaje mi się, że w tej dziedzinie producentowi udało się osiągnąć niemal idealny kompromis. I to przy tak niewielkiej głębokości obudowy...
PORADNIK: Gramofon - czy warto i dlaczego
W ciągu kolejnych piętnastu minut okazało się, że Copenhagen 2.0 nie tylko nie ma problemów z basem, ale oferuje zrównoważone brzmienie w całym zakresie pasma. Żaden jego fragment nie wybija się ostro na pierwszy plan. Jest dół, środek i góra - dokładnie tak, jak być powinno. Muzyczna walizeczka Vify w podobny sposób podchodzi do kwestii barwy. Można tu odnaleźć trochę przyjemnego ciepła, ale nie jest ono podawane w takich ilościach, aby każde nagranie zaczynało się do nas przymilać i rozklejać po ścianach. Gdybym miał porównać charakter opisywanego głośnika do znanych audiofilom kolumn, w pierwszej kolejności do głowy przyszłaby mi jedna marka - DALI. Możecie powiedzieć, że zbyt mocno zasugerowałem się krajem pochodzenia, ale jeśli posłuchacie modelu Copenhagen 2.0 i takich Spektorów 2, będziecie wiedzieć o czym mówię. Podstawą tego dźwięku jest wszechobecna harmonia. Duński głośnik od samego początku daje nam do zrozumienia, że nie został stworzony po to, aby zabić nas basem, wokalistów przysunąć pod sam nos, a wysokimi tonami przebić nam czaszkę na wylot. Priorytety są tu ustawione zupełnie inaczej. Zdrowy balans, naturalna barwa, muzyczna uniwersalność i odrobina kojącego zmysły spokoju. Być może w szybkim starciu przeprowadzonym w warunkach sklepowych taka koncepcja przegra z dźwiękiem nastrojonym pod tak zwany efekt pięciu minut, ale Copenhagen 2.0 to już nie zabawka, którą bez wyrzutów sumienia można wyrzucić na śmietnik, kiedy jej brzmienie nam się znudzi albo wręcz zacznie nas irytować. To poważniejszy sprzęt, który powinien sprawiać nam radość dziś, jutro, za tydzień, za miesiąc, a nawet za kilka lat. Jego brzmienie zostało przygotowane tak, abyśmy z każdym dniem doceniali je coraz bardziej.
Duńczycy na pewno mogliby wyciągnąć z tego głośnika bardziej efektowny dźwięk, ale postąpili dojrzale i oparli się pokusie zmiażdżenia konkurencji potężnym basem i syczącą góra pasma. Minus jest taki, że w starciu ze znacznie tańszymi konstrukcjami, różnice mogą na pierwszy rzut ucha nie być takie oczywiste, szczególnie dla niewtajemniczonych słuchaczy. Copenhagen 2.0 gra znacznie swobodniej, ma spory zapas dynamiczny i operuje dźwiękiem na wyjątkowym luzie. Mniejsze głośniki w cenie 1000-1500 zł muszą się bardzo namęczyć aby zbliżyć się do tej skali i swobody prezentacji muzyki, ale niektóre z nich potrafią w sprytny sposób oszukać nasze zmysły. Można to porównać do jazdy z prędkością 140 km/h po autostradzie małym, miejskim autkiem i luksusową limuzyną. Oba samochody mogłyby w tej sytuacji jechać obok siebie, a laik patrzący na takie zawody z zewnątrz mógłby powiedzieć, że nie ma między nimi żadnej różnicy. Jednak w środku to co innego. W mniejszym samochodzie silnik będzie wył jak pozostawiony przed sklepem pies, a po każdym podmuchu wiatru nadwozie będzie się kołysało jakby przyjęło cios od Mike'a Tysona, natomiast w limuzynie będzie stabilnie, cicho i spokojnie. Tak właśnie słucha się muzyki w towarzystwie Vify. Jordan Belfort pewnie nie postawiłby takiego głośnika w swojej firmie, ale wyobrażam sobie, że w każdym pięknie urządzonym domu chętnie zainstalowałaby go Dorota Szelągowska. Z punktu widzenia audiofila, największym minusem jest dość oczywisty brak przestrzeni. Płaska konstrukcja zachowuje się w dość specyficzny sposób, a emitowany przez nią dźwięk jest mocno kierunkowy. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie, aby po pewnym czasie dołożyć do zestawu drugi egzemplarz. Szkoda, że na razie tej samej funkcjonalności nie ma mniejszy model Oslo. Gdyby tak było, w cenie testowanego głośnika moglibyśmy kupić dwa mniejsze, tworząc stylowy i nowoczesny system stereo. Możliwe, że to tylko kwestia czasu. Jeżeli więc uważacie, że prawdziwa zabawa zaczyna się od dwóch głośników, polecałbym jeszcze trochę poczekać albo wziąć Copenhagen 2.0 z zamiarem odkładania oszczędności na drugi kanał.
Budowa i parametry
Vifa Copenhagen 2.0 to bezprzewodowy głośnik przenośny, który dzięki wbudowanemu akumulatorowi zapewnia nam dużą mobilność, a jednocześnie wtapia się w domowe wnętrze. Urządzenie łączy się z dowolnymi smartfonami, tabletami i komputerami za pomocą Bluetooth z aptX HD, AirPlay lub Wi-Fi. W przypadku tradycyjnych źródeł, które nie obsługują transmisji bezprzewodowej, można skorzystać z wejścia analogowego lub optycznego. Głośnik można dopasować do własnych oczekiwań za pośrednictwem aplikacji Vifa HOME. Nowością w porównaniu ze starą aplikacją jest możliwość zbudowania systemu multiroom, a więc utworzenie stref złożonych z kilku głośników Vifa, czerpiących muzykę z serwisów strumieniowych takich jak TIDAL, Spotify, czy radio internetowe TuneIn. Urządzenie wykorzystuje dwa 28-mm głośniki wysokotonowe z miękkimi kopułkami, dwa 50-mm przetworniki średniotonowe z aluminiowymi membranami oraz dwa 80-mm woofery z płaskimi membranami warstwowymi. Te ostatnie wspomagane są przez cztery membrany bierne (dwie z przodu i dwie z tyłu). Materiałowa maskownica jest przyjazna dla środowiska i została wykonana z wysokiej jakości wełny przez firmę Kvadrat. Urządzenie oferowane jest w sześciu wersjach kolorystycznych. Z ważniejszych parametrów producent podaje tylko pasmo przenoszenia rozciągające się od 50 Hz do 20 kHz.
Werdykt
Ciekawy, stylowy, funkcjonalny i nieprawdopodobnie porządnie wykonany głośnik. Przyjemny tak w codziennym użytkowaniu, jak i podczas odsłuchu. Dodajmy, że jest to jeden z największych zestawów tego typu, które sprawdzą się zarówno w domu (dzięki funkcjom sieciowym i możliwości stworzenia systemu multiroom), jak i poza nim (dzięki wbudowanemu akumulatorowi i łączności Bluetooth). Duńczycy znają się na głośnikach jak mało kto i cieszę się, że przekuli swoją wiedzę w tak wszechstronny produkt. Dojrzałe, spójne i muzykalne brzmienie również pasuje do niego jak ulał. Copenhagen 2.0 to taki głośnikowy odpowiednik wielkiego, dizajnerskiego telewizora na efektownym, metalowym lub drewnianym stojaku. To sprzęt dla koneserów, którzy lubią otaczać się estetycznymi, często niepowtarzalnymi przedmiotami spełniającymi ich wysokie wymagania estetyczne. I chętnie za takie doznania zapłacą nie oglądając się na nic i mając w głębokim poważaniu opinie innych.
Dane techniczne
Łączność: Wi-Fi, Bluetooth aptX HD, AirPlay
Wejścia: 3,5 mm, cyfrowe optyczne, USB
Głośniki: 2 x 28 mm, 2 x 50 mm, 2 x 80 mm
Pasmo przenoszenia: 50 Hz - 20 kHz (-3 dB)
Czas pracy na baterii: do 7 godzin
Wymiary (W/S/G): 15,1/11,2/14 cm
Masa: 4,65 kg
Cena: 3199 zł
Konfiguracja
iPhone SE, Astell&Kern AK70, Asus Zenbook UX31A.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
-
-
stereolife
Najpierw obowiązki, potem przyjemności. A tak poważnie - dla każdego musi być coś ciekawego. Mamy nadzieję, że testy głośników sieciowych przyciągną do tematu więcej ludzi, szczególnie tych młodszych. Dzisiaj wchodzi Naim Muso Qb, jutro planujemy publikację testu Dynaudio Music 7 i na tym chwilowo kończymy. Na testy czeka już kilkanaście typowo audiofilskich urządzeń z bardzo różnych przedziałów cenowych. Będą i budżetowe gramofony i hi-endowe wzmacniacze. Cierpliwości:-)
0 Lubię -
Paweł
Dzień dobry, zastanawiam się na zakupem produktu Vifa Stockholm/Stockholm 2.0. Sounbar miałby zostać podłączony bezpośrednio do nowego TV, który posiada wyjścia HDMI ARC, wyjście cyfrowe optyczne. Problem polega na tym, że podobnie jak w prezentowanym modelu Stockholm ma bardzo ograniczona ilość wejść/wyjść audio - jest nim właściwie tylko gniazdo optyczne/analogowe 3,5 mm. Jak najlepiej podłączyc TV do sounbara i czy jakość dźwięku nie będzie mocno zredukowana? Z góry dziękuję za odpowiedź.
0 Lubię
Komentarze (3)