
Audia Flight to w naszym kraju zupełna nowość. Marka może być jednak kojarzona przez bywalców międzynarodowych wystaw i audiofilów śledzących zagraniczne portale, a jeśli coś komuś w tym momencie zaświta w głowie, skojarzenia będą prowadziły prawdopodobnie w kierunku ekstremalnego hi-endu. Największą grupę w katalogu stanowią bowiem urządzenia z serii Classic i potężne dzielonki z serii Strumento. To potężne piece, z których większy dysponuje mocą 500 W na kanał przy ośmiu omach i waży dokładnie 95 kg. Zwykle to właśnie te flagowe konstrukcje są prezentowane na dużych wystawach, jednak oferta włoskiej firmy to nie tylko monstrualne wzmacniacze zdolne napędzić najbardziej wymagające kolumny. W serii classic znajdziemy przedwzmacniacz i phono stage, trzy końcówki mocy, dwa odtwarzacze płyt kompaktowych i dwa wzmacniacze zintegrowane. Ceny wciąż wysokie, choć nawet na zdjęciach widać, że jakość wykonania także. Na szczęście w menu jest coś jeszcze - system Three mający konkurować z popularnymi klockami klasy średniej i wyższej. Do naszego testu trafiła najnowsza wersja podstawowego wzmacniacza zintegrowanego - model Three S.

Jeżeli nazwisko Petera Lyngdorfa kojarzycie z takimi urządzeniami, jak słynny system Model D wyprodukowany we współpracy ze Steinwayem lub wzmacniacz zintegrowany TacT Millennium, to dobrze. Chodzi właśnie o człowieka, który wiele lat temu postawił wszystko na jedną kartę - rozwój technologii cyfrowych w sprzęcie audio. Millennium do dzisiaj jest produkowany jako wersją rozwojowa Mk4, już pod marką Lyngdorf. TDAI-2170 jest jego młodszym bratem, stąd przyjąłem za pewnik, że spora część rozwiązań z hi-endowej integry znajdzie się także w tym modelu. Wzmacniacze klasy D jeszcze do niedawna nie cieszyły się uznaniem wśród użytkowników wysokiej klasy sprzętu audio ze względu na jego powszechne stosowanie w sprzęcie masowym. Sama idea wzmacniaczy impulsowych nie jest nowa, ale ze względu na ograniczenia, jakie stawiały przed konstruktorami, ich droga na salony była wyboista. Obecnie coraz więcej firm ma w swojej ofercie takie wzmacniacze, z czego wiele można zakwalifikować do kategorii hi-end. Przykładem takiego świeżego myślenia jest właśnie TDAI-2170 z tym, że Peter Lyngdorf poszedł jeszcze dalej projektując urządzenie w pełni cyfrowe i stosując w nim autorskie rozwiązanie o nazwie Equibit.

BC Acoustique to francuska marka kojarzona w naszym kraju głównie z zestawami głośnikowymi o wysokiej skuteczności. Firma została założona w 1993 roku przez Christiana Avedissiana i Bruno Rouxa na przedmieściach Paryża, w Maisons-Alfort. Po 20 latach przyjaźni i wspólnie dzielonej pasji do muzyki, panowie postanowili obrócić swoje pomysły w rzeczywistość. Obaj studiowali inżynierię komputerową i to właśnie w trakcie nauki zbudowali swoje pierwsze kolumny oraz kolejne modele dla swoich przyjaciół i krewnych. Uczyli się wszystkiego sami, starając się odnaleźć najlepsze rozwiązania - od testowania wszelkiego rodzaju głośników, które miały przyczynić się do polepszenia ich modeli, jak i samej stolarki, aż po wykończenia wykonywane przez nich samych. W 1992 sprzedali pierwsze głośniki jednemu ze swoich wykładowców i od tego momentu ich praca nabrała tempa. Panowie przenieśli się do jednego z najważniejszych i największych laboratoriów w Europie, którego zaplecze umożliwiało przetestowanie ich konstrukcji na najwyższym poziomie i stało się gwarancją pomiarów tej jakości. Po wielu badaniach Bruno i Christian ostatecznie stworzyli głośniki, których brzmienie satysfakcjonowało ich obu. Nazwali je Araxe od rzeki w Armenii, więc kolejne modele otrzymywały imiona rzek z całego świata jako symbol muzyki która - ich zdaniem - powinna płynąć niczym woda.

Każdy nowy model norweskiej firmy automatycznie skupia na sobie uwagę audiofilów. Wszystko jedno czy jest to nowy przetwornik cyfrowo-analogowy, integra czy wzmacniacz słuchawkowy - jeżeli widnieje na nim logo Hegla, potencjalnie mamy do czynienia z bardzo interesującym urządzeniem, a może nawet rynkowym hitem. Ostatnim dużym uderzeniem z północy był H80. Skromny wzmacniacz z wbudowanym przetwornikiem w krótkim czasie zyskał status killera - stał się wzorem tego, co powinna oferować integra za podobne pieniądze. Wprowadzony później przetwornik HD12 i droższy wzmacniacz H160 również wywołały sporo zamieszania na rynku, ale nie uzyskały statusu tak spektakularnych hitów. Od jakiegoś czasu wiadomo było jednak, że skandynawscy konstruktorzy pracują nad nową superintegrą - następcą utytułowanego modelu H300. Ten wzmacniacz miał dosłownie zamknąć wszystkie dyskusje, a przy okazji wprowadzić kilka nowych rozwiązań technicznych lub raczej zaprezentować najnowsze odsłony autorskich technologii Hegla. I wreszcie się doczekaliśmy - oto H360.

[English version] Encore Seven to firma mająca swoją siedzibę w Bielsku-Białej. Stanowi typowy przykład tworzenia i budowania marki kompletnie od podstaw. A podstawami są przede wszystkim pasja, wiedza, doświadczenie, chęć działania. Tak w skrócie można opisać genezę powstania tej manufaktury, a rozwijając wątek należałoby przesunąć kalendarz ponad 25 lat wstecz. Czasy były wtedy takie, że aby mieć dobrą rzecz, należało ją zdobyć, bo przecież nie można było jej kupić w pierwszym lepszym sklepie. Innym sposobem było wykonanie jej samemu. Nastolatkowie pragnący grać na gitarze elektrycznej, potrzebowali wzmacniacza. Z dostępnych elementów wymontowywanych ze starych odbiorników radiowych powstawały pierwsze piece lampowe. Jak zapewnił mnie właściciel firmy, już wtedy jego brat wymyślił nazwę i logo Egg-Shell, bo to właśnie on zajmował się konstrukcją wzmacniaczy dla własnych potrzeb. W kolejnych latach pasja przesunęła się w kierunku stereofonicznego sprzętu audio do odsłuchu muzyki w domu. Wreszcie pięć lat temu powstał pomysł, by opracować model wzmacniacza lampowego i rozpocząć regularną produkcję.

Normandia, region leżący w północno-zachodniej części Francji, to nie tylko piękno przyrody, to też bogata historia. Obszar ten słynie przede wszystkim z jabłek i wszelkich ich przetworów (cydr i calvados), owoców morza, krów i serów, a także pięknych pejzaży oraz hodowli koni. Tam również produkowany jest testowany dziś wzmacniacz - Atoll IN100 SE. Firma została założona przez braci Stephane and Emmanuel Dubreuil w 1997 roku. W 2001 roku, po rozszerzeniu zasięgu sprzedaży, firma rozpoczęła budowę nowej fabryki. Nowa siedziba w Brecey sprawiła, że logo Atolla wpisało się w wyjątkowy, innowacyjny charakter Normandii. Właściciele wielokrotnie podkreślali, jak ważny jest dla nich fakt, iż wszystkie urządzenia produkowane są ręcznie we Francji. W katalogu znajdziemy przede wszystkim komponenty elektroniczne - wzmacniacze, źródła, dzielonki, przetworniki, streamery, wzmacniacze do systemów kina domowego i akcesoria. Wszytko elegancko podzielone na kompletne serie i przemyślane tak, aby rozrzut cenowy między kolejnymi modelami pozwolił każdemu wybrać coś dla siebie.

Rynek audiofilskich urządzeń od kilku lat sukcesywnie zmierza w kierunku hi-endu. Firmy, które jeszcze kilkanaście lat temu słynęły z produkcji dobrych i niedrogich wzmacniaczy, zdążyły już kilka razy podnieść poprzeczkę. Wiele garażowych niegdyś manufaktur, teraz kieruje swoje produkty do zamożnych melomanów, którzy chcą w swoim luksusowym domu lub apartamencie postawić coś eleganckiego i drogiego. Niektórzy mówią, że to naturalne, ale trudno też pozbyć się wrażenia, że niektórym firmom zupełnie przestało zależeć na ludziach, dzięki którym zaszły tak daleko. Wielu z nich również poczyniło w życiu pewne postępy, przez co nie przeszkadza im, że wzmacniacze danej marki podrożały w tym czasie kilkukrotnie, jednak melomanów szukających wysokiej jakości dźwięku wciąż przybywa. Tu dochodzimy do bohatera naszego testu. Jolida została założona w 1983 roku w stanie Maryland w USA, kiedy to zaprojektowała serię dużych transformatorów przemysłowych. Pierwsze wzmacniacze wypuszczono na rynek w 1995 roku. Inżynierowie postawili sobie trzy główne cele - po pierwsze jakość brzmienia, po drugie przystępna cena, po trzecie niezawodność.

[English version] PS Audio to amerykańska firma specjalizująca się głównie w produkcji kondycjonerów i akcesoriów sieciowych, w dodatku tych z wysokiej półki. Szczególnie dobrą sławą cieszą się jej hi-endowe regeneratory prądu, które zamieniają energię z gniazdka na prąd stały, a następnie odbudowują z niego idealną sinusoidę, a więc tworzą idealny prąd do zasilania najlepszych urządzeń audio wyjątkowo czułych na jakość zasilania, jak na przykład źródła analogowe i cyfrowe czy przedwzmacniacze. Kilka lat temu w katalogu pojawiła się nowa zakładka, a w niej standardowe komponenty audio takie, jak przetworniki cyfrowo-analogowe i przedwzmacniacze gramofonowe. Tutaj amerykanie postawili na nowoczesność, funkcjonalność i wysoką jakość brzmienia, dzięki czemu w stosunkowo krótkim czasie linia ta rozrosła się do pięciu klocków i dwóch kart rozszerzeń. Jakiś czas temu fora internetowe obiegła informacja o planowanym wprowadzeniu do sprzedaży wzmacniacza zintegrowanego wyposażonego w pełnoprawny DAC, phono stage dla wkładek MM, wyjście słuchawkowe i łączność Bluetooth, a to wszystko w eleganckiej, nowoczesnej formie i wyjątkowo atrakcyjnej cenie.

Skandynawowie coraz mocniej zaznaczają swoją obecność w świecie wysokiej klasy sprzętu audio. O ile w produkcji zestawów głośnikowych prym wiedzie Dania, a od jakiegoś czasu także Finlandia, o tyle Szwedzi i Norwegowie skupili się najwyraźniej na elektronice i akcesoriach. Wszystko zależy oczywiście od tego, jak obecność konkretnych marek wpływa na rynek w danym kraju, ale u nas sprawa jest prosta - Primare, Hegel i Electrocompaniet to trzy marki najlepiej kojarzone z audiofilskim sprzętem z mroźnej północy. Pozostali gracze, jak chociażby Copland, Bladelius, Densen czy Gryphon, tak dużych wpływów nad Wisłą już nie mają. Co więcej, producenci, którym najwyraźniej od wielu lat dobrze się powodzi, są jednocześnie tymi, którzy najszybciej dokonują ważnych postępów technicznych. Electrocompaniet w pewnym momencie postawił na odtwarzacze wieloformatowe, Hegel wybrał świat przetworników, które montuje także w swoich integrach, natomiast Szwedzi z Primare poszli w kierunku streamingu, jednocześnie kończąc prace nad własną technologią wzmacniaczy pracujących w klasie D. No bo któż inny miałby chętniej penetrować ten temat, jeśli nie oni?

Niemiecka firma to przykład triumfu wiedzy i inżynierskiego podejścia do tematu nad projektami opartymi wyłącznie na testach odsłuchowych i opowieściami o zbawiennym wpływie magicznych kryształów na brzmienie. Załoga T+A od lat konsekwentnie realizuje swoje pomysły na sprzęt audio, czego dowodem i ukoronowaniem było wprowadzenie do sprzedaży najnowszych urządzeń z topowej serii High Voltage. Do odtwarzacza i wzmacniacza zintegrowanego dołączyło naraz kilka modeli umożliwiających rozbudowanie zestawu stereo nawet do sześciu czy siedmiu potężnych klocków. Samym procesem wzmocnienia sygnału w najbardziej rozbudowanym układzie może zajmować się aż pięć urządzeń - przedwzmacniacz, dwie końcówki mocy pracujące w trybie mono i dwa dedykowane im zasilacze. Flagowy system T+A to prawdziwy pokaz siły, którego możliwości można było podziwiać na kilku dużych wystawach, a także w salonie polskiego dystrybutora w Warszawie. W ofercie manufaktury z Herford można jednak znaleźć także o wiele bardziej przystępne cenowo produkty.
Ladislav Renner