T+A DAC 8 + AMP 8
- Kategoria: Systemy stereo
- Tomasz Karasiński
Wielu europejskich producentów elektroniki audio to małe przedsiębiorstwa zatrudniające co najwyżej kilka osób. Niektórzy audiofile zapewne zdziwiliby się w jaki sposób projektowane i montowane są urządzenia, do których niemalże wznoszą modły. T+A podchodzi do tematu trochę inaczej. Gdyby właściciele firmy chcieli się chwalić wszystkimi swoimi osiągnięciami, poświęcaliby na to pewnie więcej czasu, niż na projektowanie nowych urządzeń. A w ciągu 35 lat działalności trochę ich natworzyli. Przekrój urządzeń, jakie opuszczają fabrykę w Herford we Wschodniej Westfalii jest imponujący. Ograniczamy się oczywiście do sprzętu grającego, ale znajdziemy tu niemal wszystko począwszy od niewielkich systemów stereo do sypialni a skończywszy na flagowej elektronice z serii HV (High Voltage), która zgarnęła niedawno nagrodę EISA w kategorii Europejski High End Audio. Może to przesada, ale jeśli potrzebujecie wzmacniacza, odtwarzacza płyt kompaktowych, miniwieży lub kolumn, możecie zajrzeć do katalogu niemieckiej firmy i zorientować się, że przekrój cenowy jest raczej spory. Firma skutecznie broni się jednak przed wypuszczaniem na rynek plastikowej tandety. Nie ma też tak zwanej wścieklizny projektowej. Zamiast prezentować nową serię urządzeń co trzy miesiące, konstruktorzy wolą nawet wydłużyć cykl produkcyjny swoich urządzeń, bo wierzą, że proporcjonalnie do czasu pracy nad danym projektem rośnie czas użytkowania gotowego urządzenia przez klienta.
Zakup sprzętu tej marki ma być dla nas czymś więcej, niż dołożeniem kolejnego gadżetu na stoliku pod telewizorem - ma być inwestycją. W fabryce jest podobno porządek i znakomita organizacja, ale też luz - każdy ma czas na przemyślenie tego, co robi i przerwę na papierosa, a nie zapiernicza jak zwariowany robocik. Pracownicy mają czas na sprawdzenie każdego lutu i dokręcenie każdej śrubki. Jeśli ostatecznie klient ma za to zapłacić, to niech zapłaci, a w zamian będzie wiedział, że dostaje sprzęt dorobiony w każdym calu. Na pierwszy ogień do naszej redakcji trafił nieco nietypowy, ale bardzo nowoczesny zestaw - przetwornik z regulacją głośności o nazwie DAC 8 i dopasowana do niego końcówka mocy AMP 8. Dostaliśmy je na odsłuchy bez sztywnego terminu, zresztą z zaleceniem, by dać im trochę czasu na wygrzanie. Zrobiliśmy to z przyjemnością i wykorzystaliśmy ten czas pożytecznie. Co z tego wyszło?
Wygląd i funkcjonalność
Wszyscy wiedzą, że nasi zachodni sąsiedzi potrafią robić rzeczy porządne, ale czy piękne? Może tak, może nie, ale w tym przypadku konstruktorzy postanowili podobno poprosić o pomoc specjalistów od wzornictwa. Zaproponowana przez nich forma metalowych klocków z czarnym wnętrzem oraz błyszczącymi płaszczyznami dolną i górną nie jest może rewolucyjna, ale prezentuje się świetnie. Wszystko jedno czy ustawimy urządzenia na sobie czy może równolegle na jednej półce stolika. Ich szerokość spokojnie na to pozwala. Na pierwszy rzut oka widać, że nie oszczędzano na materiałach. Aluminiowe powierzchnie są perfekcyjnie wykończone, a spasowanie elementów nie pozwala na wsunięcie między nie choćby włosa. Podobno same obudowy są na tyle ciężkie, że nawet bez zawartości skutecznie tłumią wibracje. Może dlatego stoją na całkiem masywnych, lśniących nóżkach. Komplet sprawia wrażenie produktu bardzo ekskluzywnego, który znakomicie wpasuje się w każde nowoczesne wnętrze. Stosunkowo prosta forma i wysokiej jakości materiały to przepis na sukces.
Jeśli chodzi o przyciski, niemieccy konstruktorzy mają do nich stosunek czysto praktyczny - ma ich być tyle, ile potrzeba. Niektóre klocki T+A są nimi mocno obładowane, ale czasami to lepsze, niż dwa pokrętła, z których każde robi dwadzieścia różnych rzeczy. Ilość przycisków w przetworniku starano się zresztą ograniczyć, na przykład stosując jeden guzik dla dwóch wejść. Każdy z nich ma więc przypisane dwa gniazda, a o wyborze jednego z dwóch wejść informuje nas kolor diody umieszczonej nad przyciskiem - zielony to pierwsza z opisanych opcji, a czerwony - druga. W ten sposób przełączamy się na przykład pomiędzy S/P-DIF 1 i 2 albo OPT i BNC. Swoją drogą, obecność tego gniazda na zapleczu to spora rzadkość, ale może się spodobać między innymi posiadaczom cedeków Naima. Kolejne przyciski są bardziej tajemnicze, ale ich działanie dokładnie opisano w instrukcji obsługi. INVERT SYS służy do odwracania fazy, a po jego przytrzymaniu uzyskamy dostęp do regulacji jasności wyświetlacza. Przyciski opisane jako FIR OVS i BEZIER OVS pozwala zmieniać ustawienia oversamplingu, a WIDE MODE zmienia ustawienia filtra analogowego, a po przytrzymaniu zmienia także tryb działania interfejsu USB. Standardowo przetwornik jest ustawiony na działanie w trybie USB 1.0, natomiast można go przełączyć w tryb USB Audio Class 2, co jest oczywiście zalecane - trzeba tylko równocześnie pogrzebać w ustawieniach peceta.
Z tyłu mamy trójbolcowe gniazdo zasilające, wejścia cyfrowe w niemal wszystkich znanych ludzkości standardach - USB, AES/EBU (XLR), optyczne, BNC i cztery koaksjalne. Niemcy uważają, że zwiększa to kompatybilność urządzenia, po raz kolejny wydłużając potencjalny czas jego urzędowania w naszym domu. Wyjście cyfrowe jest jedno - koaksjalne, natomiast z wyjść analogowych mamy do wyboru dwa standardy - RCA i XLR. Pomiędzy nimi znalazł się jeszcze przełącznik VRBL/LINE, którym wybieramy czy poziom sygnału na wyjściu ma być regulowany czy stały. W tym przypadku należało go oczywiście ustawić na VRBL, bo kto wie co by się stało z kolumnami, gdyby końcówka mocy dostała maksymalny sygnał. Na wyposażeniu przetwornika znajdziemy jeszcze dwie ciekawostki - duże gniazdo słuchawkowe i pilota zdalnego sterowania. Ma postać niewielkiej, cienkiej karty. Jeśli mielibyśmy się do czegoś przyczepić, projektanci mogli pomyśleć o możliwości sterowania playlistą za pomocą sterownika od DAC-a. Taką opcję ma na przykład Hegel HD11 i jest to całkiem przydatny gadżet. Z plusów na pewno wymienimy przyciski do regulacji głośności na przetworniku. Z minusów trzeba wspomnieć o braku wejść analogowych w przetworniku. Z jednej strony w tym systemie to on pełni rolę przedwzmacniacza, więc jakieś klasyczne wejście mogłoby się tu znaleźć. Z drugiej jednak jakie urządzenie będziemy chcieli do niego podłączyć. Odtwarzacz CD, konsolę, Blu-raya? Jeśli tak, to lepiej będzie przecież skorzystać z wejścia cyfrowego. Jedynym potencjalnym problemem może być gramofon.
AMP 8 to niewielki, ale ciężki klocek. Z przodu ma trzy diody, z tyłu tylko niezbędne gniazda (zasilające, pojedyncze głośnikowe oraz wejścia RCA i XLR). Obok gniazda IEC znajduje się włącznik sieciowy, ale nie oznacza to, że po jego naciśnięciu końcówka od razu zacznie się grzać, a z kolumn dobiegnie głośne puknięcie. Nie stanie się nic dopóki na wejściu nie pojawi się sygnał. Więcej o AMP 8 napiszemy w części technicznej. Z punktu widzenia wyglądu i funkcjonalności to cóż tu więcej wymyślać - eleganckie, proste pudełko z piękną, aluminiową obudową. I bardzo dobrze.
Instalacja
Zazwyczaj podłączenie przetwornika do systemu to kwestia minuty, ewentualnie trzech - to w przypadku, kiedy trzeba zainstalować do niego jakieś sterowniki. Tym razem sprawa okazała się bardziej skomplikowana, a to dlatego, że niemieccy konstruktorzy postanowili wyposażyć użytkownika w swoje oprogramowanie, a do tego krok po kroku przeprowadzić go przez proces instalacji przetwornika. Pobraliśmy więc potrzebne sterowniki ze strony T+A, a następnie otworzyliśmy dokument PDF tłumaczący co należy zrobić. W przypadku Windowsa 7 nie dość, że zalecane jest omijanie systemowych mikserów, to po instalacji sterowników trzeba jeszcze wejść do Panelu Sterowania, wybrać DAC-a jako urządzenie domyślne, to jeszcze pogrzebać w jego ustawieniach zaawansowanych - tam można wybrać między innymi częstotliwość próbkowania. Producent zaleca zaznaczenie opcji 24 bit/192 kHz. Kiedy zaczniemy odtwarzanie, na wyświetlaczu pojawi się wtedy napis "192k". Oczywiście nie oznacza to, że przetwornik w jakiś magiczny sposób poprawi nam pliki zripowane z płyt kompaktowych, ale na takich parametrach będzie pracował w połączeniu z komputerem.
Jeśli jesteście ciekawi, jak do dokładnie działa, odsyłamy do strony producenta, na której znajdziecie instrukcje z dokładnymi opisami. Wszystko opisano jak dla kompletnego laika, co wcale nie oznacza, że operacja przebiegnie szybko i łatwo. Takie podejście gwarantuje jednak wyciągnięcie maksimum możliwości brzmieniowych ze sprzętu i - co więcej - użytkownik nie jest tu zdany na siebie, tylko robi wszystko zgodnie z zaleceniami producenta. To bardzo ważne, bo w świecie komputerowego audio można się pogubić, szczególnie jeśli w akcie desperacji szukamy pomocy na forach. W pierwszym uruchomieniu sprzętu pomogą nam też ikony umieszczone w prawym górnym rogu wyświetlacza. Jedna z nich, przypominająca wtyk RCA, sygnalizuje obecność sygnału na wyjściu. A jeżeli przetwornik nie dostaje nic na wejście, odłącza też wyjście, co powoduje miganie symbolu gniazda. Kiedy z DAC-a dobiegło ciche kliknięcie, a ikona zaświeciła się na stałe, wiedzieliśmy już, że postępujemy dobrze. Końcówka mocy jednak wciąż nie reagowała, a rozwiązanie okazało się proste - poziom głośności w przetworniku musi osiągnąć co najmniej 40-50, żeby końcówka odpaliła. W tym momencie mamy jeszcze parę sekund na zmniejszenie poziomu głośności. Może to sprawiać pewne kłopoty podczas wieczornych odsłuchów, ale idzie się przyzwyczaić. Niektórzy pewnie woleliby trzymać wzmacniacz pod prądem cały czas, ale konstruktorzy najwyraźniej zdecydowali, że to nie ma sensu i postawili na rozwiązanie ekologiczne. Aha - wszystkie sterowniki i wskazówki odnośnie instalacji DAC-a są dostępne także dla systemów Windows XP, Windows 8 i Mac OS-X.
Brzmienie
Jako pierwszą wypróbowaliśmy końcówkę mocy, w połączeniu z Audiolabem 8200A pracującym w trybie przedwzmacniacza. Już wtedy zrobiła na nas bardzo dobre wrażenie, prezentując brzmienie dynamiczne, dobrze zrównoważone i dalece neutralne. Wyglądało to trochę tak, jakby ktoś wziął bardzo dobry wzmacniacz tranzystorowy, wyrównywał pasmo dotąd aż osiągnie kształt linii prostej, a następnie szlifował wszelkie inne niedoskonałości oraz zniekształcenia, które powodują, że sprzęt dodaje do muzyki swój własny charakter. Pod wieloma względami AMP 8 jest tak przezroczysty, że w swojej klasie może być ucieleśnieniem audiofilskiego ideału znanego jako drut ze wzmocnieniem. Słuchaliśmy takiej konfiguracji kilka dni i mieliśmy wrażenie, że charakter brzmienia całego systemu jest kształtowany wyłącznie przez kolumny, źródło, kable, a nawet listwę zasilającą, ale nie przez niemiecką końcówkę. Ona po prostu gdzieś tam sobie była i robiła dokładnie to, co do niej należy - wzmacniała. Rozwodzić się można jedynie nad dynamiką i przejrzystością. Jeśli chodzi o moc, chyba wystarczy jeśli powiemy, że w momencie pierwszego uruchomienia AMP 8 nie zaglądaliśmy jeszcze do tabeli z danymi technicznymi i byliśmy przekonani, że urządzenie to dysponuje mocą z przedziału 100-200 W, a tak naprawdę to bliżej 200. Może producent trochę skłamał na swoją niekorzyść? Tak czy inaczej - jest power.
W momencie podłączenia przetwornika test stał się znacznie ciekawszy, choć jedno należy zaznaczyć od razu - jako autonomiczne urządzenie DAC 8 również bezczelnie zmierza w kierunku absolutnej neutralności. Po zastąpieniu Naima CD 5XS niemieckim źródłem brzmienie stało się bardziej selektywne, czystsze i nieco chłodniejsze. Na pewno takie podejście do barwy jest bliższe prawdy, więc wszystko zależy od tego, czy nam również zależy, aby z głośników popłynęło to, co zarejestrowano w studiu lub na koncercie, czy może lubimy sprzęt dodający muzyce kolorów. Tu już zbliżamy się do pytań fundamentalnych, na które trudno udzielić odpowiedzi nawet w gronie kilku osób. Jedni uważają, że jedynym słusznym kierunkiem poszukiwań powinno być dla audiofila dążenie do absolutnej wierności wobec oryginału. W końcu to jest cała geneza high fidelity. Jeżeli się z tym zgadzacie, system T+A trafi w punkt. To jest po prostu to! Oczywiście nie w kategoriach bezwzględnych, bo zawsze można lepiej, ale za te pieniądze będzie trudno zbliżyć się do tego poziomu muzycznej, a raczej elektronicznej przezroczystości. Nie uwierzycie, że ten przetwornik z końcówką mocy - urządzenia wyglądające jakby miały zdobić wnętrza luksusowych loftów i apartamentów - oferują tak audiofilski dźwięk. Niesamowicie równy, obojętny barwowo, oddający sprawiedliwość w ręce muzyków i pozostałych elementów systemu. W wielu aspektach wręcz idealny.
Mamy jednak świadomość tego, że wielu ludzi przedkłada hi-fun nad hi-fi. Oni wolą urządzenia, które coś od siebie dodają - grają ciepło lub zimno, ostro lub przytulnie, tranzystorowo lub lampowo. Tymczasem cechą szczególną kompletu T+A jest brak cech szczególnych. Co z tym fantem zrobić? Zakładając, że jesteśmy na etapie kompletowania systemu od zera, można sprawę własnego charakteru oddać w ręce kolumn. Tutaj akurat nie musimy się specjalnie ograniczać przy wyborze, bo AMP 8 uciągnie prawie wszystko, co się rusza. Jeśli lubicie ciepło, możecie wybrać coś w rodzaju Harbethów czy kolumn Vienna Acoustics. Fani przejrzystości wybiorą Triangle, Audio Physiki lub Focale. Ale jest też inna droga. Dobierzcie do niemieckiego kompletu neutralne kolumny, oszlifujcie system odpowiednimi kablami i akcesoriami, a potem przerzućcie przez niego tyle utworów, ile jesteście w stanie wymyślić. Może to być przekrój od klasyki po metal, od rockowych ballad po klubową techniawę. Gwarantujemy, że DAC 8 i AMP 8 nie wymiękną na niczym. Możecie się tak bawić choćby i dwa tygodnie, a nie przyłapiecie niemieckiego systemu na wpadce. On po prostu nie ma lepszych i gorszych dni, nie ma ulubionych i znienawidzonych gatunków muzycznych. Po prostu gra. A jeśli ktoś zapyta, jak gra, możecie powiedzieć krótko - dobrze. W zasadzie tak powinien wyglądać cały nasz opis brzmienia, ale gdybyśmy tak napisali, posądzilibyście nas o skrajne lenistwo.
A tak na marginesie - jeśli szukacie samego przetwornika, DAC 8 koniecznie musi się znaleźć na liście urządzeń do odsłuchu. Dawno nie słyszeliśmy urządzenia, które potrafiłoby tyle wycisnąć z plików. Dochodzimy tu do poziomu hi-endowych odtwarzaczy CD, dlatego naprawdę warto przebrnąć przez cały proces instalacji i konfiguracji DAC-a. Pięknie się za to odwdzięczy. Zresztą możecie wprowadzać zmiany etapami i obserwować, co się dzieje z dźwiękiem. Gniazdo dla nauszników też zamontowano tu nie od parady. Osobny wzmacniacz słuchawkowy jest w tej sytuacji całkowicie zbędny.
Budowa i parametry
Konstrukcja końcówki mocy bazuje na rozwiązaniach z topowej serii High Voltage. W stopniu wejściowym mamy J-FET-y, wzmocnienie napięciowe realizują tranzystory FET pracujące w klasie A, natomiast za wzmocnienie prądowe odpowiadają tranzystory ThermalTrak, co według producenta zapewnia stabilność parametrów i brzmienie wolne od zniekształceń. Moduły wzmocnienia napięciowego i prądowego są całkowicie niezależne od siebie, mają nawet oddzielne zasilacze. Ma to zapobiegać wpływowi zestawów głośnikowych na wzmacniacz. Rozwiązanie to nosi nazwę ICA (Isolated Current Amplifier) i oryginalnie zostało opracowane dla urządzeń z serii R. Tak cierpliwie zaprojektowanego układu nie wypadało zepsuć marnym doborem części. Wśród elementów wykorzystanych do budowy końcówki AMP 8 znajdziemy więc niemagnetyczne rezystory Vishaya oraz kondensatory takich marek, jak ELNA i WIMA. Ponieważ z zewnątrz urządzenie wygląda dość prosto, sądziliśmy, że odkręcenie czterech śrub w pokrywie pozwoli nam dobrać się do środka. Jakież było nasze zaskoczenie, kiedy okazało się, że zupełnie nic to nie dało. Aluminiowa płyta gruba na 6 mm może trochę ruszała się na boki, ale unieść nijak jej się nie dało. Możliwe, że w celu demontażu pokrywy trzeba odkręcić którąś ze śrub w podstawie, ale to już rosyjska ruletka - może odkręci się śrubę trzymającą pokrywę, a może jakąś płytkę lub transformator? Nasze obawy potwierdził dystrybutor - podobno dobranie się do środka nie tylko tego, ale wielu innych urządzeń T+A to zajęcie na dobre pół godziny, jeśli nie więcej (w przypadku klocków z serii V).
Końcówka AMP 8 oddaje 80 W na kanał przy ośmioomowym obciążeniu i 110 W przy czterech omach. Z pozostałych parametrów warto zwrócić uwagę na współczynnik tłumienia, który według producenta przekracza 170. Jest oczywiście znacznie cięższa od przetwornika, więc jeśli zamierzacie ustawić klocki pionowo, dajcie ją na górę. Dociąży to DAC-a i poprawi chłodzenie wzmacniacza. Przetwornik zaprojektowano tak, aby mógł bezpośrednio napędzać na przykład aktywne zestawy głośnikowe. Ma temu sprzyjać impedancja wyjściowa na poziomie 22 omów. Precyzyjny zegar zastosowany w urządzeniu ma minimalizować zniekształcenia jitter. Serce DAC-a to 32-bitowe konwertery Burr-Browna. Z tego, co nam wiadomo, w każdy kanale pracują dwie takie kości.
Konfiguracja
Niemiecki system zagrał z kolumnami Divine Acoustics Proxima i Audium Comp 5. W pierwszym przypadku zastosowaliśmy kable głośnikowe AriniAudio Individual, a w drugim Sevenrodsy ROD4. Źródłem odniesienia był Naim CD 5XS, a w roli przedwzmacniacza współpracującego z samą końcówką zastosowaliśmy Audiolaba 8200A. Prąd filtrowała listwa Enerr Tablette 6S z kablami Gigawatt LC-2 mkII i pojedynczym Audioquestem NRG-2. Z interkonektów wykorzystaliśmy dwa polskie produkty - Albedo Geo i Argentum Sw-0,5/1, a sygnał z komputera stacjonarnego (Windows 7, Foobar, Spotify) do DAC-a przesyłał Audioquest Cinnamon USB.
Werdykt
Pod koniec testu dopadła nas taka myśl, że wielu audiofilów może zlekceważyć ten elegancki zestaw. Klocki są ładne i stosunkowo niewielkie, a to przecież niedobrze. Jeśli patrząc na zdjęcia pomyślicie, że to fajna wieża do sypialni, popełnicie bardzo poważny błąd. DAC 8 to jeden z najbardziej zaawansowanych i audiofilskich przetworników w swojej cenie, a w komplecie z końcówką AMP 8 tworzy system o niesamowicie neutralnym, dynamicznym i rozdzielczym brzmieniu. W stu procentach realizuje koncepcję high fidelity - wysokiej wierności, do której niektórzy dochodzą latami i to bardzo krętymi ścieżkami. Ten dźwięk jest po prostu bezdyskusyjnie dobry, obiektywnie nie można się tu do niczego przyczepić. A czy to jest właśnie to, czego szukamy? To już zależy od indywidualnego podejścia. Dla jednych system T+A będzie ideałem - sprzętem muzycznie niezawodnym, obiektywnym, pozbawionym własnego nalotu. Inni natomiast stwierdzą, że takie granie jest nieco techniczne i - paradoksalnie - zbyt perfekcyjne. Nam zdecydowanie bliżej do tej pierwszej grupy. Jeśli słuchacie muzyki z plików, lubicie bawić się ustawieniami komputera i chcecie mieć naprawdę audiofilski, uniwersalny system, wypróbujcie komplet T+A. Podłączcie do niego kolumny o lekko ocieplonym brzmieniu, zadbajcie o wszystkie akcesoria i powiedzcie z ręką na sercu, że Wam się nie podoba. A jeśli szukacie samego przetwornika w tych granicach cenowych, DAC 8 musi znaleźć się na Waszej liście. To jeden z najlepszych DAC-ów, z jakim w ogóle się zetknęliśmy.
Dane techniczne
DAC 8
Rodzaj przetwornika: 32-bitowy Sigma-Delta
Wejścia cyfrowe: 4 x koaksjalne, optyczne, USB, BNC, AES/EBU,
Wyjścia audio: RCA (2,5 V), XLR (5 V)
Wyjście cyfrowe: koaksjalne
Zniekształcenia: < 0,001%
Stosunek sygnał/szum: 116 dB
Wymiary (W/S/G): 9,5/27/27 cm
Masa: 4 kg
Cena: 9990 zł
AMP 8
Moc: 80 W/8 Ω, 110 W/4 Ω
Pasmo przenoszenia: 1 Hz - 200 kHz (+0/-3 dB)
Współczynnik tłumienia: > 170
Wejścia: RCA, XLR
Zniekształcenia: < 0,009%
Stosunek sygnał/szum: 103 dB
Wymiary (W/S/G): 9,5/27/27 cm
Masa: 7 kg
Cena: 8990 zł
Sprzęt do testu dostarczył salon Hi-Ton Home of Perfection.
Zdjęcia: T+A Elektroakustik, Małgorzata Filo, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
Komentarze