XTZ SUB 12.17
- Kategoria: Kolumny i głośniki
- Tomasz Karasiński
[English version] Subwoofer aktywny to bardzo specyficzny produkt. Mogłoby się wydawać, że ich rynek zawłaszczyli sobie producenci zestawów głośnikowych, którzy w każdej nowej serii wypuszczają kilka kolumn podłogowych i podstawkowych, głośnik centralny, czasami montowany na ścianie surround i przynajmniej jeden subwoofer dopasowany do nich optycznie i brzmieniowo. A jednak nie każdy klient kieruje się taką logiką. Przecież nie wszystko musi być od kompletu, a trudno nie zauważyć, że wyspecjalizowane firmy często oferują o wiele ciekawsze, bardziej zaawansowane subwoofery niż te, które musielibyśmy wybrać z katalogu producentów kolumn. Czego oczekujemy wybierając subwoofer? Wiadomo - musi być duży, mocny i zdolny wydobyć z siebie częstotliwości, które znacząco rozszerzą możliwości naszego systemu. I właśnie taki subwoofer dostaliśmy do testu - oto XTZ SUB 12.17.
Dla wielu czytających te słowa, nazwa firmy będzie czymś zupełnie nowym i nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ marka XTZ nie ma oficjalnego przedstawiciela w naszym kraju. Co więcej, nie jest to firma specjalizująca się wyłącznie w produkcji subwooferów. W jej katalogu znajdziemy sporo różnego rodzaju urządzeń, od kolumn, przez słuchawki i wzmacniacze, aż po profesjonalne systemy pomiaru akustyki pomieszczeń. Firmę założył w 2004 roku niejaki Olle Eliasson, który muzyką i sprzętem hi-fi zajmował się od trzynastego roku życia. W swojej karierze zaliczył wiele szczebli i zgromadził mnóstwo doświadczeń, które ostatecznie doprowadziły go do założenia własnego przedsiębiorstwa. Co ciekawe, na stronie firmy nie znajdziemy zbyt wielu przechwałek i opowieści o rewolucyjnych technologiach, które narodziły się kiedy Olle Eliasson obserwował zorzę polarną albo nawijał transformatory w piwnicy.
XTZ ma typowo techniczne, biznesowe i profesjonalne podejście do tematu. Sprzęt szwedzkiej firmy ma oferować "więcej za mniej", a to dzięki dobrym projektom, dużej skali produkcji obniżającej koszt pojedynczego urządzenia oraz współpracy z uznanymi partnerami z Europy, Azji i USA. Istotnym czynnikiem pozwalającym obniżyć końcową cenę dla odbiorcy jest również skrócenie łańcucha dystrybucyjnego. W typowym modelu pudełko ze sprzętem musi odwiedzić po drodze kilka miejsc, zanim trafi do naszego salonu. Każdy z pośredników pobiera od tego swoją marżę. W modelu działania XTZ mamy tylko trzy etapy - fabrykę, sklep i dom klienta. Po drodze nia ma ani dystrybutora ani tym bardziej hurtowni rozsyłającej towar powiedzmy na całą Europę. Sprzęt można zamawiać również na stronie producenta - można go wypróbować, a jeśli się nie spodoba - odesłać. Koncepcja bardzo nowoczesna, ale podobno sprawdza się znakomicie. Dowodem na skuteczność takiego modelu mogą być ceny - rzeczywiście dość atrakcyjne w porównaniu z produktami konkurencji. Ale pozostaje jeszcze jedno pytanie - czy sprzęt XTZ jest równie dobry? Aby się tego dowiedzieć, postanowiliśmy wziąć do testu subwoofer SUB 12.17.
Wygląd i funkcjonalność
Przeglądając ofertę kolumn i wzmacniaczy szwedzkiej firmy szybko można dojść do wniosku, że jej inżynierowie nie bawią się w subtelności, tylko od razu sięgają po to, czego szuka większość klientów. Podobnie jest z opisywanym modelem, który przyjechał do naszej redakcji w kartonie wielkości wygodnego fotela, z plastikowymi rączkami ułatwiającymi jego przenoszenie. Od początku było wiadomo, że lekko nie będzie, a opisywany model wcale nie jest najbardziej imponującym subwooferem XTZ. Owszem, jest największym modelem w serii SUB 17 (oprócz niego mamy tu mniejszy SUB 10.17 i jeszcze mniejszy SUB 8.17), ale istnieją jeszcze dwa subwoofery z serii Cinema - SUB 1X12 z jednym głośnikiem, nieco droższy od opisywanego modelu, oraz SUB 3X12 z trzema głośnikami rozmieszczonymi pionowo, każdy napędzany osobnym wzmacniaczem o mocy 500 W. Domyślam się, że czymś takim można dosłownie poprzestawiać sobie meble w domu. W porównaniu z tym potworem, SUB 12.17 nie wydaje się aż tak straszny.
Po rozpieczętowaniu kartonu naszym oczom ukazuje się potężny kawałek zabezpieczającej pianki, a pod nim - nasz subwoofer w miękkim worku ze ściągaczem. Zapewne było to konieczne z uwagi na wykończenie testowanego egzemplarza, otrzymaliśmy bowiem wersję w czarnym lakierze fortepianowym. Do wyboru mamy także wersję białą i czarny mat - wszystkie trzy w identycznej cenie. Jakość wykończenia robi bardzo dobre wrażenie, ale wszystko i tak mięknie w porównaniu z gabarytami i masą szwedzkiej skrzyni. SUB 12.17 nie jest wprawdzie największym subwooferem jaki w życiu testowałem, ale i tak trzeba się troszeczkę napocić, aby ustawić go w pokoju, nie wspominając już o sesji zdjęciowej. Chyba po raz pierwszy w historii naszego portalu musieliśmy uciec się do fortelu i zamiast przestawiać subwoofer, kręciliśmy taflą pleksi na której był ustawiony. Na błyszczącym lakierze widać wszystkie zanieczyszczenia i odciski palców, a przenoszenie 26-kg, obłej skrzyni w bawełnianych rękawiczkach też wydawało się cokolwiek niebezpieczne.
Wielu producentów subwooferów stara się pogodzić ich niezbyt lifestyle'ową naturę z wymaganiami nowoczesnych warunków mieszkaniowych, a mówiąc mniej poprawnie politycznie - umożliwić wstawienie ich do małych pokoi bez szkody dla ich funkcjonalności. Powstają więc jakieś kulki z dwoma głośnikami pracującymi w układzie push-push, subwoofery z głośnikami o średnicy 14-16 cm, a nawet płaskie skrzynie wieszane na ścianie. Szwedzi najwyraźniej nie uznają tego typu pomysłów. Ich zdaniem subwoofer z założenia musi być duży i nie ma co z tym faktem walczyć. Czym innym jest natomiast możliwość dostosowania jego brzmienia do posiadanego systemu i akustyki pomieszczenia. Tutaj firma zrobiła całkiem sporo. Na tylnym panelu mamy przede wszystkim wejście niezbalansowane w postaci pary gniazd RCA, wejście zbalansowane oraz wyjście XLR (przelotkę) do podłączenia kolejnego subwoofera. Jest także trójbolcowe gniazdo zasilające IEC, główny włącznik sieciowy i wielopinowe gniazdo systemowo-diagnostyczne opisane jako Program Port. W górnej części aluminiowego panelu tylnego umieszczono trzy pokrętła i trzy przełączniki hebelkowe oraz małą diodę sygnalizującą aktywność subwoofera. Potencjometrami ustawimy częstotliwość odcięcia (40 - 160 Hz), fazę (płynna regulacja w zakresie 0-180 stopni) oraz głośność pracy. Hebelki służą do wyboru trybu aktywności (automatyczny lub zawsze włączony), dezaktywacji filtra dolnoprzepustowego oraz wyboru jednego z trzech ustawień wbudowanego equalizera. Pozycja referencyjna daje nam najszerszy zakres pracy, ustawienie pierwsze delikatnie przesuwa zakres obsługiwanych częstotliwości w górę i łagodzi zbocze, a w pozycji drugiej subwoofer zaczyna pracę jeszcze wyżej, za to podbija pasmo 50 - 100 Hz. Ostatnie ustawienie korektora zapewne przewidziane jest do systemów kina domowego lub sytuacji, w których SUB 12.17 będzie uzupełniał brzmienie niewielkich monitorów o dość ograniczonych możliwościach w zakresie basu.
To jednak nie koniec atrakcji, bo z przodu oprócz 12-calowego głośnika z bardzo sztywną membraną i szerokim zawieszeniem znalazły się dwa tunele rezonansowe. Z zewnątrz wyglądają tak samo, ale mają różną długość, a co za tym idzie - zostały dostrojone do różnych częstotliwości. W zestawie dostajemy porządne, gąbkowe zatyczki z których możemy korzystać w dowolnych konfiguracjach. Producent publikuje nawet prosty wykres obrazujący co się dzieje, kiedy zatkamy lewy lub prawy port albo oba naraz. Ostatecznie mamy więc cztery opcje, z których zapewne jedna sprawdzi się najlepiej. Wraz z trzema ustawieniami wbudowanego korektora daje nam to aż 12 różnych opcji, i to bez użycia skomplikowanych systemów kalibracji mikrofonowej.
Minusy? Naprawdę trudno wskazać jakiekolwiek. Subwoofer wyposażono w nóżki będące w istocie płaskimi stożkami z gumy. Można je wykręcić, bo zamontowano je na standardowe gwinty, ale producent mógłby się pokusić o dorzucenie długich, metalowych kolców dla posiadaczy grubych i miękkich wykładzin. To jednak mały problem, bo bez problemu można takie kolce dokupić, na przykład w sklepie firmy Pylon Audio raptem za kilka złotych. Plusy? Ogólna jakość wykonania, mocno trzymająca się maskownica, bogate wyposażenie, duże możliwości dostosowania brzmienia do naszych preferencji oraz bardzo przystępna cena. 2899 zł za taki kawał subwoofera to naprawdę uczciwa propozycja, przynajmniej teoretycznie. Teraz dowiemy się, czy SUB 12.17 sprawdzi się w praktyce.
Brzmienie
Podczas pierwszego odsłuchu pozwoliłem sobie na przeprowadzenie brutalnej próby ognia, która przy okazji pozwoliła sprawdzić zasięg niskich tonów. Bądźmy szczerzy, kupując subwoofer chcemy jak najszybciej przekonać się, jak duży i głęboki bas będzie on w stanie z siebie wydobyć - dopiero później schodzimy z mocą do przyzwoitego poziomu i kombinujemy z ustawieniami tak, aby nowa skrzynia wpasowała się w cały system. W naszej sali odsłuchowej pracowały akurat kolumny Pylon Audio Sapphire 31 StereoLife Edition, które poważnych braków w tym zakresie także nie mają, więc wyzwanie dla subwoofera było nieco trudniejsze, ale pierwszy odsłuch rozwiał wszelkie wątpliwości - XTZ potrafi przyłożyć! Z częstotliwością odcięcia w okolicach 100 Hz i mocą ustawioną na maksa, niskie tony grzmiały niemiłosiernie. Mimo oczywistej przesady, którą sam sobie zafundowałem, bas pozostał jednak dobrze kontrolowany, stosunkowo szybki i zwarty. Owszem, dało się zauważyć delikatne podbicie wynikające z pozostawienia niezatkanych obu tuneli rezonansowych, ale w tym pierwszym odsłuchu zupełnie nie zależało mi na sprawdzeniu liniowości czy kultury pracy szwedzkiego subwoofera, ale właśnie jego zdolności dynamicznych. Mogę powiedzieć krótko - nawet posiadacze dobrych kolumn podłogowych nie powinni być rozczarowani mocą i zejściem, jakie oferuje SUB 12.17. Drżały spodnie, drżały umieszczone w gablotce stojaki na słuchawki, a po kilku minutach takiego łojenia w drgania wpadły nawet ustroje akustyczne na ścianach. Dowiedziałem się zatem tego, czego chciałem się dowiedzieć - XTZ to poważny zawodnik. A skoro daliśmy sobie po gębach, mogliśmy przejść do kolejnego etapu nawiązywania męskiej przyjaźni.
Długo zastanawiałem się czy strojenie zacząć od pokręteł i hebelków, czy może zatkania tuneli rezonansowych z przodu. Po chwili namysłu, postanowiłem sięgnąć do firmowych dokumentów i wprowadzić w życie opcję wybitnie audiofilską, a więc ustawić wszystko tak, aby uzyskać jak najniższą podstawę pasma przenoszenia przy maksymalnej liniowości. Hebelek equalizera został więc ustawiony w pozycji referencyjnej, lewy port pozostał otwarty, a do prawego mocno wkręciłem gąbkową zatyczkę. Po tym zabiegu wystarczyło tylko skorygować częstotliwość odcięcia, wzmocnienie i fazę. I jak? Muszę powiedzieć, że taka konfiguracja od razu przypadła mi do gustu. Subwoofer przestał ryczeć i grzmieć, a zaczął tylko delikatnie mruczeć, uzupełniając brzmienie tam, gdzie kończyły się możliwości kolumn. Po kilku korektach jeszcze lekko zmniejszyłem poziom głośności subwoofera i tak przesłuchałem co najmniej kilkanaście utworów z naszej playlisty. Kto ją śledzi, ten wie, że jest to połączenie przyjemnych, relaksujących utworów z nieraz hardcore'ową elektroniką. XTZ poradził sobie i tu, i tu. W przypadku tych łagodniejszych kawałków, przypominał o swoim istnieniu jedynie delikatnym, pulsującym basem zapuszczającym się bardzo, bardzo nisko. Kiedy natomiast muzyka zaczęła nabierać tempa, momentalnie zbierał się i zaczynał ładować - bez przesady, ale konkretnie. Znów dała o sobie znać bardzo dobra szybkość reakcji i wygaszania impulsów, tak istotna w materiale, w którym liczy się rytm i timing. Zachęcony takimi rezultatami postanowiłem zatkać drugi bas-refleks, jednak to już nie było to. Basu z kolumn było już w tym przypadku więcej, niż tego z subwoofera, więc zostawiłem sobie próby z konfiguracją w pełni zamkniętą na później.
Podczas kilku pierwszych dni testu dowiedziałem się już, że SUB 12.17 ma wszystko, co powinien mieć dobry subwoofer - moc, głębię, szybkość, a nawet barwę. Jego bas nie jest sztucznie napompowany i pusty w środku - to prawdziwe, gęste i odpowiednio mięsiste granie. Pozostało więc zmieniać sprzęt towarzyszący i kontynuować zabawę z dostrajaniem brzmienia suba do kolejnych kolumn. Taka zabawa trwała kilka tygodni, podczas których w systemie wylądowały między innymi Albedo HL 2.2, Larseny 6, Brystony Mini A, Criteriony TCD 210 S T+A i Diamondy 25 Pylon Audio. Ze wszystkimi po mniejszych lub większych korektach ustawień subwoofera odniosłem sukces, a najciekawiej wypadła chyba konfiguracja z Larsenami. Obiektywnie najlepsze brzmienie uzyskałem z kolumnami Albedo i Brystona, natomiast Larseny wyjątkowo skorzystały na obecności subwoofera. Tutaj również sprawdziła się opcja "zamknięta", z zablokowanym lewym i prawym tunelem rezonansowym. Ba, nawet nieźle wypadła tutaj druga pozycja equalizera. Jeżeli tylko poświęcimy trochę czasu na znalezienie prawidłowych ustawień dla danego systemu i warunków akustycznych, powinno się to udać praktycznie zawsze.
Budowa i parametry
XTZ SUB 12.17 to aktywny subwoofer z pojedynczym 12-calowym głośnikiem w obudowie wentylowanej. Napędza go wzmacniacz o mocy 500 W pracujący w klasie D. Konstruktorzy wiele uwagi poświęcili obudowie, która została sklejona z 25-mm płyt MDF, dodatkowo wzmocniona kilkoma ramkami z tego samego materiału i wytłumiona kilkoma warstwami różnych materiałów. Wymiary obudowy zostały dobrane tak, aby idealnie pasowała ona do średnicy zastosowanego głośnika. Sam przetwornik to jednostka o wysokiej szybkości, wykorzystująca membranę z długich włókien celulozowych. Zdaniem szwedzkich inżynierów, pozwala to połączyć sztywność z niską masą, co jest kluczowe dla uzyskania głębokiego i kontrolowanego basu. Ponieważ zawieszenie głośnika w subwooferze musi znosić ekstremalne wychylenia membrany, resor wykonano z materiału o nazwie NBR (Nitrile Butadiene Rubber) i zoptymalizowano go z wykorzystaniem pomiarów laserowych. Głośnik ma także aluminiową cewkę z systemem Airflow Maximizer Design, odporną na wysokie temperatury pracy. Wbudowany equalizer wykorzystuje procesor DSP, co umożliwia dostosowanie charakterystyk reprodukcji basu do naszych wymagań i posiadanego sprzętu.
Konfiguracja
Konfiguracja
T+A E-Serie Power Plant Balanced, T+A E-Serie Music Player Balanced, Marantz HD-DAC1, Larsen 6, Bryston Mini A, T+A Criterion TCD 210 S, Pylon Audio Sapphire 31 StereoLife Edition, Pylon Audio Diamond 25, Albedo HL 2.2, Cardas Clear Reflection, Enerr Tablette 6S, Enerr Symbol Hybrid, Solid Tech Radius Duo 3.
Werdykt
Lubię taki sprzęt. Mądrze zaprojektowany, porządnie wykonany i rozsądnie wyceniony. SUB 12.17 robi wszystko, co powinien robić dobry subwoofer. Ma masywną i wytrzymałą obudowę, potężny głośnik, mocny wzmacniacz i sporo możliwości regulacji - zarówno na drodze elektrycznej, jak i akustycznej. Umiejętnie manipulując ustawieniami, można dostroić brzmienie szwedzkiego subwoofera do dowolnych kolumn, podstawkowych i podłogowych. XTZ może wzbogacić naszą muzykę, kulturalnie pulsując w tle i dodając jej koncertowej głębi, a później za dotknięciem jednego hebelka przeobrazić się w prawdziwą bestię, trzęsącą ścianami podczas projekcji filmowych. Nie brakuje mu ani mocy, ani głębi, ani szybkości. Trudno będzie znaleźć lepszy subwoofer za porównywalne pieniądze.
Dane techniczne
Obudowa: wentylowana
Głośnik niskotonowy: 30 cm
Wejścia: RCA, XLR
Wyjście: XLR (przelotka)
Moc wzmacniacza: 500 W (RMS)
Pasmo przenoszenia: 19 - 160 Hz
Regulacja częstotliwości odcięcia: 40 - 160 Hz
Regulacja fazy: 0° - 180°
Wymiary (W/S/G): 50/39,5/40 cm
Masa: 25,9 kg
Cena: 2899 zł
Sprzęt do testu udostępniła firma XTZ.
Zdjęcia: Małgorzata Karasińska, StereoLife.
Głębia
Dynamika
Barwa dźwięku
Szybkość
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
-
-
stereolife
Bardzo możliwe, na pierwszy ogień poszedł subwoofer ale o kolumnach też już wstępnie rozmawialiśmy. Modlimy się tylko żeby nie przysłali nam suba 3X12 bo tu to kondycyjnie moglibyśmy nie dać rady - 77 kg wtoczyć sobie do studia fotograficznego to by było niewesoło;-)
0 Lubię -
-
stereolife
Chociażby taki, aby od czasu do czasu nausznie przekonać się jak gra sprzęt, którego do naszego kraju nikt nie sprowadza. A po drugie dlatego, że prowadzimy również anglojęzyczną wersję naszego portalu, gdzie testujemy sprzęt bez ograniczeń geograficznych, bo w ten sposób docieramy nawet do audiofilów z San Escobar. A jak już zrobimy taki test, to publikujemy go również na stronie polskiej. Jak ktoś chce, to czyta, a jak nie chce, to nie czyta. A jeżeli komuś taki produkt bardzo się spodoba, to bądźmy szczerzy - znajdzie sposób, aby go kupić.
0 Lubię -
-
Master
Mirek, przecież jest napisane, że producent szwedzki a Szwecja jest EU więc żadnych dodatkowych opłat nie ma. Ktoś tam pisał po co test jak nie można to kupić w Polsce. A na przykład po to, że ja mieszkając w Szwecji mogłem sobie taki test przeczytać i teraz wiem że taki sprzęt chce kupić. Dzięki i pozdrawiam serdecznie.
0 Lubię -
Komentarze (7)