Opera Mezza
- Kategoria: Kolumny i głośniki
- Bartłomiej Basilewski
Z kolumnami marki Opera mieliśmy już okazję zapoznać się podczas testu flagowych zestawów Grand Callas. Teraz przyszła pora na coś znacznie prostszego i tańszego, choć zbudowanego dokładnie w ten sam sposób, co widać już na pierwszy rzut oka. Monitory o nazwie Mezza otwierające katalog Opery zostały wykonane w tej samej fabryce we włoskim Treviso. Nawet niewtajemniczony meloman dostrzeże tu podobne, zaokrąglone kształty i naturalne materiały, na które zwróciliśmy uwagę w recenzji flagowych podłogówek. Opera może i nie ma tak bogatego portfolio produktowego, jak większość dużych firm głośnikowych, ale z pewnością wie, jak wpasować się w gust audiofilów i przedstawicielek płci pięknej. Co ciekawe, w gronie osób zarządzających marką jest kilka kobiet i może to dzięki nim tak piękne przedmioty mogły w ogóle powstać.
Myśląc o najtańszych zestawach w katalogu, przed oczami stają nam zwykle jakieś surroundy lub kanciaste skrzynki wykończone paskudną okleiną, ale Opera takich rzeczy nie robi, co widać na przykładzie opisywanych monitorów. Bez drewna, skóry, pięknych detali i co najmniej przyzwoitych głośników włoscy inżynierowie po prostu nie wyobrażają sobie życia, dlatego zestawy otwierające ofertę Opery wyglądają jak skrócona, miniaturowa wersja flagowców. Jest też inny powód takiego a nie innego postępowania - wszystkie kolumny produkowane są ręcznie przez wykwalifikowanych i doświadczonych pracowników, którym trzeba uczciwie zapłacić. Schodząc poniżej pewnego poziomu, firma musiałaby konkurować z dalekowschodnią masówką, a ta ze względu na zupełnie inne koszty pracy i prowadzenia fabryki miałaby nad Operą przewagę. Dlatego nie ma co liczyć na to, że pewnego dnia Opera zaprezentuje nam kolumny za dwa tysiące złotych, a jeśli tak się stanie, na pewno nie będą to "te same" Opery. Na razie jednak nic na to nie wskazuje, bo piękne zestawy z Treviso cieszą się wzięciem na całym świecie. A czy monitory Mezza mają do zaoferowania coś więcej, niż tylko znakomity dizajn? Sprawdźmy!
Wygląd i funkcjonalność
Mezza to pod wieloma względami produkt wyjątkowy, a pierwszym sygnałem, który o tym świadczy jest ponadprzeciętna jakość ich wykonania. Po rozpieczętowaniu niezbyt dużego kartonu naszym oczom ukazują się zgrabne kolumienki mierzące niespełna trzydzieści centymetrów. Obudowy nie mają regularnych kształtów, ale pięknie zakrzywiają się w wielu płaszczyznach. Cały front jest delikatnie wybrzuszony, a wraz z trzema innymi ściankami został obity czarną skórą, co od razu daje wrażenie obcowania z luksusowym produktem. Boczki wykonano z MDF-u wykończonego czarnym lakierem fortepianowym. Dostępna jest też wersja klasyczna z drewnianymi panelami w dwóch odcieniach, jednak trzeba przyznać, że połączenie skóry i czarnego lakieru wygląda niezwykle elegancko. Skórzane obicie frontu daje też inne korzyści w postaci bardzo gładkiego wtopienia koszy głośników w obudowę, bez widocznych połączeń czy frezów. Możliwe nawet, że przetworniki zostały wklejone w przedni panel, bo podczas sesji zdjęciowej nie udało nam się zdemontować żadnego z nich, nawet stosując metodę wypychania głośników przez umieszczony z tyłu tunel rezonansowy.
W taki sam sposób zamontowano płytkę z gniazdami i oznaczeniami, której główną ozdobą są pojedyncze, ale bardzo audiofilskie terminale zamontowane w odpowiedniej odległości od siebie i akceptujące dowolny rodzaj wtyków. Monitory dostarczone do naszej redakcji nosiły dodatkowe oznaczenie 2012 - może producent chce w ten sposób opisywać kolejne generacje tego modelu, gdyby w przyszłości miały się zmienić głośniki lub jakieś elementy zwrotnicy. Włosi raczej nie eksperymentują w tych dziedzinach i od wielu lat wykorzystują sprawdzone podzespoły, w tym przetworniki od najlepszych skandynawskich dostawców. Tutaj mamy na przykład 13-cm woofer Seasa i 25-mm miękką kopułkę Scan-Speaka. W małych i średnich pomieszczeniach taka kombinacja powinna poradzić sobie bez większych problemów. Bardzo pozytywne wrażenie robi nie tylko staranność wykonania, ale i masa opisywanych monitorów przekraczająca osiem kilogramów. A gdyby membranom miało grozić jakieś niebezpieczeństwo, w zestawie znajdziemy materiałowe maskownice. Piękna robota.
Brzmienie
Od samego początku można było odczuć, że Mezza to monitor z dużym potencjałem. Podłączanie ich do budżetowego wzmacniacza czy amplitunera byłoby raczej marnotrawstwem, jeśli nie grzechem, więc postanowiłem sprawdzić je również w konfiguracji ze znacznie droższą elektroniką. Ponieważ para dostarczona do testu była zupełnie nowa, zafundowałem głośnikom kilka dni rozgrzewki i już po kilku godzinach w ich brzmieniu nastąpiła prawdziwa transformacja. Już te pierwsze dźwięki zachęcały do dalszego odsłuchu, dlatego usiadłem i mimowolnie zacząłem odkrywać kolejne zalety włoskich miniaturek. Prawdę mówiąc, miałem wrażenie jakbym wszedł do lasu w pełni sezonu grzybowego i zaczął znajdować coraz więcej pięknych borowików. Opery zaczęły odsłaniać przede mną swoją muzyczną wrażliwość i delikatność.
Podobnie, jak flagowy model Grand Callas, Mezza jest głośnikiem, który stawia przede wszystkim na harmonię i muzykalność. Wysokie tony ani trochę nie denerwowały i nie dominowały nad pozostałymi rejestrami. Przyjemna, perlista góra pasma wręcz tuliła i głaskała moje uszy, chwilami nawet nieco przesadnie. Podobny charakter ma zakres średnich tonów. Wokale śmiało wychodziły na pierwszy plan, poczynając sobie bardzo odważnie. Może się to okazać bardzo pożądane w różnego rodzaju jazzowych czy chilloutowych kawałkach. W zasadzie można powiedzieć, że dominującą cechą tych głośników jest naturalność połączona z organiczną, lekko ocieploną barwą.
Nie tak dawno, zupełnie hobbystycznie, miałem okazję przesłuchać podłogową wersję tych kolumn i wszystkie fragmenty powyższego opisu mógłbym przełożyć również na nie. Podstawkowe Opery w dużym stopniu powtórzyły tamto brzmienie, a największe różnice dotyczyły rzecz jasna sposobu prezentacji niskich tonów. Monitory nie potrafią zagrzmieć tak mocno ani wywołać odczuwalnego wzrostu ciśnienia w pomieszczeniu, więc osoby szukające dynamiki i głębokiego basu powinny raczej zainteresować się modelem Grand Mezza. Nie oznacza to, że w monitorach niskich tonów nie ma w ogóle. Są, ale mają charakterystyczne dla kolumn tej wielkości ograniczenia. Na szczęście konstruktorom udało się idealnie zszyć bas z resztą pasma, co powinno spodobać się doświadczonym słuchaczom, którzy nie tolerują zamulonego, podbarwionego buczenia i wolą już usłyszeć konkretne, zwięzłe uderzenia.
Wydaje mi się, że brzmienie włoskich monitorów jest adresowane przede wszystkim do dojrzałych melomanów ceniących sobie komfort przy dłuższych sesjach odsłuchowych. Młodym ludziom może zabraknąć najniższych składowych i rockowego pazura, który przydaje się w muzyce rozrywkowej, dyskotekowej i wszelkich gatunkach spod znaku cięższego grania. Oczywiście określanie grupy docelowej leży już poza moimi kompetencjami, bo każdy ma swój gust i możne znajdą się młodzi audiofile, którzy lubią słuchać rocka i elektroniki w takim przyjemnym, nieco wygładzonym wydaniu. Dlatego jeżeli powyższy opis brzmienia wstępnie się komuś spodoba, zachęcam do przeprowadzenia choćby krótkiego odsłuchu w salonie, najlepiej w towarzystwie wzmacniacza i źródła z tej samej lub nawet trochę wyższej półki cenowej.
No właśnie... To, że włoskie monitory kosztują 4950 zł za parę nie oznacza, że na całą resztę systemu można przeznaczyć tyle samo pieniędzy i wszystko będzie w porządku. W przypadku zastosowania zbyt taniej elektroniki, cały efekt trochę przygasa, Opery zaczynają grać trochę mniej radośnie, tracą sporo przejrzystości, przestrzeni i powietrza. W niektórych przypadkach bas może stać się jeszcze subtelniejszy, więc z całą pewnością nie należy oszczędzać na elektronice i akcesoriach. W nieodpowiedniej konfiguracji, z kolumn potrafiących dać mnóstwo frajdy ze słuchania i zaprezentować ten sam koloryt, z którego znane są hi-endowe modele tej marki, zostanie nam głośnik grający ospale, chudo i nudno, a przecież nie o to chodzi. Złośliwi powiedzą, że kolumny za te pieniądze z założenia nie powinny potrzebować drogiej elektroniki aby efekt końcowy był zadowalający, ale cóż - nie zawsze jest to prawda. Powtórzę więc to, co napisałem na samym początku tego akapitu - Opera Mezza to monitor z dużym potencjałem i trzeba wiedzieć, jak go wykorzystać.
Budowa i parametry
Opera Mezza to klasyczny, dwudrożny monitor w obudowie wentylowanej. Obudowę wykonano z wysokiej jakości materiałów, w tym z MDF-u, którego grubość w okolicach płyty czołowej sięga 50 mm. Kolumienki niemal w całości pokryte są skórą, z bocznymi ściankami wykonanymi z MDF-u i wykończonymi lakierem fortepianowym lub jednym z dwóch rodzajów naturalnego forniru - mahoniowym lub wiśniowym. Z przodu zamontowano dwa głośniki - 13-cm woofer Seasa z membraną papierową i 25-mm miękką kopułkę Scan-Speaka chłodzoną ferrofluidem. Częstotliwość podziału ustalono na 1850 Hz, a oba głośniki obsługiwane są przez filtry o nachyleniu 12 dB na oktawę. Z tyłu ulokowano terminale głośnikowe, tabliczkę znamionową i tunel rezonansowy. Mezza to zestaw nominalnie 4-omowy charakteryzujący się dość standardową skutecznością 88 dB. Pasmo przenoszenia zawiera się w przedziale 40 Hz - 25 kHz. Minimalna moc wzmacniacza, jaki powinniśmy zastosować to zdaniem producenta 10 W, choć wydaje się, że bezpieczniej będzie zacząć nawet od 15-20 W. Nieduże gabaryty monitorów powinny ułatwić prawidłowe umiejscowienie ich w pomieszczeniu odsłuchowym, aczkolwiek należy pamiętać o tunelach dmuchających do tyłu, które mogą utrudnić pracę głośników blisko ściany. Producent zaleca ustawienie ich z dala od narożników pomieszczenia, choć nie podaje konkretnych odległości. Solidne podstawki są mile widziane.
Konfiguracja
Exposure 1010, Mcintsosh MA5200, Ostoja T4, Audioquest Rocket 33, Audioquest King Cobra.
Werdykt
Mógłbym patrzeć na te głośniki przez cały czas. Trafiły w mój gust jak rzadko które zestawy za porównywalne pieniądze. Kolumny muszą jednak nie tylko wyglądać, ale przede wszystkim dobrze grać i tutaj Opery również mnie nie rozczarowały. Ich brzmienie przywodzi skojarzenia z dobrymi, brytyjskimi monitorami z lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Włoskie monitory zdają się wiedzieć, że wielu melomanów ceni sobie muzykalność i naturalną barwę dźwięku wyżej, niż atomowy bas i studyjną przejrzystość. Jeżeli tylko sięgniecie po wysokiej klasy elektronikę, zostaniecie z tymi kolumnami na długo.
Dane techniczne
Rodzaj kolumn: podstawkowe, dwudrożne
Efektywność: 88 dB
Impedancja: 4 omy
Wymiary (W/S/G): 32/20/32,5 cm
Masa: 8 kg (sztuka)
Cena: 4950 zł (para)
Sprzęt do testu udostępniła firma Trimex.
Zdjęcia: Małgorzata Karasińska, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
Komentarze