Sonoro Stream
- Kategoria: Kolumny i głośniki
- Tomasz Karasiński
Jeżeli szukacie eleganckiego, funkcjonalnego, jednoczęściowego głośnika, który wtopi się w dowolne wnętrze, w katalogu firmy Sonoro znajdziecie ich co najmniej kilka. Choć wielu czytających te słowa zapewne słyszy tę nazwę po raz pierwszy, warto ją zapamiętać albo przynajmniej sprawdzić co niemiecka marka ma nam do zaoferowania. Sonoro specjalizuje się w produkcji tego typu zestawów. Firma stawia na głośniki sieciowe w różnych rozmiarach tak mocno, że nie robi praktycznie nic innego. Może za wyjątkiem gramofonu, który na oficjalnej stronie internetowej marki pojawił się niedawno i jest raczej dodatkiem do zestawów głośnikowych, niż samodzielnym produktem. Głośniki podzielone są na serie Smart Line i Classic Line, jednak na pierwszy rzut oka ciężko powiedzieć czym kierowano się podczas wyznaczania granicy między nimi. Wyglądają bardzo, bardzo podobnie. Rozwiązanie zagadki okazało się proste - modele z serii Smart Line łączą się z siecią i można zbudować z nich system multiroom, podczas gdy seria Classic Line zawiera systemy wyposażone w odtwarzacze płyt kompaktowych, radio analogowe lub cyfrowe i łączność Bluetooth. Skupmy się zatem na tej nowocześniejszej linii. Otwiera ją opisywany model Stream dostępny w cenie 1199 zł. Drugą propozycją Sonoro jest Relax za 1699 zł, a model flagowy o wiele mówiącej nazwie Meisterstück (dosłownie "mistrzowskie dzieło") wyceniono na 4999 zł. Auć... Jak na głośnik, który wciąż wygląda jak radio z doczepionymi głośnikami i gabarytowo nie odbiega od typowego zestawu mikro, to całkiem sporo. Dlatego do naszego testu trafił najtańszy reprezentant serii Smart Line.
Stream automatycznie trafił do grona głośników wycenionych na tysiąc złotych z małym ogonkiem. Najbliższe gwiazdy w tej galaktyce to Harman Kardon Omni 10+, Yamaha MusicCast 20, Riva Arena, Bang&Olufsen Beoplay M3 i Tivoli Audio Model One Digital. Wszystkie są kompaktowymi urządzeniami wyposażonymi w układ przyzwoitych przetworników, wzmacniacz oraz moduł odpowiadający za łączność sieciową i sterowanie. Wystarczy jednak jeden rzut oka na system Sonoro, aby zdać sobie sprawę, że - podobnie, jak radyjko Tivoli Audio - ma on na pokładzie kilka ciekawych gadżetów. Stream wygląda trochę jak współczesna odmiana małego, vintage'owego radioodbiornika. I to by się zgadzało, bo urządzenie wyposażono w tuner DAB+ i FM. Elementów łączących oba modele jest zresztą więcej. Niemiecki zestaw jako jeden z niewielu w naszym megateście został wyposażony w teleskopową antenę do odbioru stacji radiowych, kolorowy wyświetlacz oraz wielofunkcyjne pokrętło. Stylistyka odwołująca się do stylu retro naturalnie wpisuje się w to ciekawe połączenie tradycji i nowoczesności. Ale Stream to nie tylko kuchenne radyjko. Urządzenie pozwala na strumieniowanie muzyki z sieci lub serwisów takich jak Spotify, a muzyki ze smartfona czy tabletu będziemy mogli także posłuchać przez Bluetooth. Co więcej, producent reklamuje ten model jako idealny do każdego pomieszczenia w naszym domu, a na wielu zdjęciach pokazuje go w łazience. Czy to muzyczny towarzysz do gotowania, czytania gazety, odrabiania lekcji, majsterkowania w garażu, a nawet relaksu w wannie? I czy teraz muszę to wszystko sprawdzić na własnej skórze?
Wygląd i funkcjonalność
Pozwolę sobie pewne czynności pominąć, bo interesuje mnie głównie funkcjonalność i brzmienie opisywanego radyjka. Muszę jednak przyznać, że Sonoro Stream to bardzo ładne, nowoczesne i pięknie wykonane urządzenie. Nie żebym był fanem wszystkiego, co pochodzi zza naszej zachodniej granicy, ale podczas otwierania pudełka zwróciłem uwagę na to, że zdecydowanie dominują na nim napisy w języku niemieckim. Wiecie, jak na tych myjkach ciśnieniowych, piłach tarczowych i innych cudach sprzedawanych w pewnej sieci dyskontów. Na wieku kartonu umieszczono stylizowaną niemiecką flagę z napisem "Deutsche Design & Ingenieurs Kunst". Gdybym był złośliwy, zapytałbym czy to oznacza, że radyjko będzie zużywało znacznie więcej prądu, niż podano w tabeli w danych technicznych? Przepraszam za uszczypliwość, ale Sonoro trochę przesadza z tym podkreślaniem swojego pochodzenia. Brakuje tylko naklejki z napisem "Sehr Gut". Nie ulega jednak wątpliwości, że mamy do czynienia z dopracowanym produktem.
TEST: NAD C316BEE
Stream występuje w trzech wersjach kolorystycznych - dębowej lub klonowej ze srebrną maskownica oraz orzechowej z czarną maskownicą. Obudowa została wyraźnie podzielona na dwie części. Górną wykończono okleiną i umieszczono w niej kolorowy wyświetlacz, wielofunkcyjne pokrętło oraz sześć wkomponowanych w czarny panel przycisków obsługujących podstawowe funkcje. Dolną "większą połówkę" zajmują głośniki schowane za maskownicą wykonaną z wysokiej jakości tworzywa sztucznego. Co ciekawe, w pobliżu podstawy urządzenia, na jego prawym boku producent ukrył gniazdo USB służące do ładowania urządzeń mobilnych. Konstruktorzy przewidzieli chyba, że w wielu przypadkach będzie pracował na biurku, szafce nocnej lub innym meblu, na którym lubimy trzymać swój smartfon lub tablet, a skoro głośnik i tak musi być podłączony do prądu, nie zaszkodziło dać w wygodnym miejscu uniwersalnego, szerokiego złącza. Na tylnym panelu, oprócz dwóch anten (jednej dłuższej, dla tunera radiowego i jednej krótszej, dla łączności Wi-Fi i Bluetooth) znajdziemy także standardowe wejście analogowe 3,5 mm i gniazdo zasilające. W małym pudełeczku dołączonym do zestawu znajdziemy zasilacz wtyczkowy z wyjątkowo dużym pierścieniem ferrytowym przy samej wtyczce. Warto zwrócić uwagę na to, że oba umieszczone na tylnej ściance gniazda zostały zabezpieczone niewielką, gumową zaślepką. Nie do końca to rozumiem, bo jeśli wetkniemy kabel zasilający, nie użyjemy już zaślepki tak, aby nie odstawała. W taki sam sposób chronione jest również znajdujące się z boku gniazdo USB. Zaraz... Skoro producent zamieszcza w sieci zdjęcia tego głośnika umilającego czas kobiecie biorącej kąpiel, to może wszystkie zaślepki mogą pozostać na miejscu, a Stream będzie pracował na wbudowanym akumulatorze? Niestety nie. Wychodzi na to, że zaślepki zastosowano w celu zwiększenia odporności urządzenia na potencjalne zachlapania i ze względów estetycznych, ale jeśli marzyliście o zabraniu tego głośnika w podróż lub zastosowanie go w miejscach, do których prąd nie dociera (nie wiem, może w ogrodzie albo na Podlasiu), musicie pohamować swe żądze.
Z instalacją i obsługą niemieckiego głośnika poradzą sobie nawet osoby, które myślą, że Instagram to jakaś nowocześniejsza forma mammogramu. Większość modeli opisywanych w naszym megateście to minimalistyczne, plastikowe pudełka z wielką maskownicą i kilkoma przyciskami, a co za tym idzie - pozbawione klasycznego interfejsu użytkownika. Można się z nimi skomunikować tylko za pomocą aplikacji na urządzenia mobilne, ale i tutaj trzeba wiedzieć co zrobić, albo - już na początku - wiedzieć jaką aplikację należy pobrać. Dla millenialsów nie będzie to stanowiło żadnego problemu, a ci bardziej obeznani w tematach technicznych zainstalują sobie taki głośnik jedząc bezglutenową bułkę i wcierając w brodę zapachowy olejek, ale pokolenie ich rodziców może nie ogarnąć sprawy tak gładziutko. Szczególnie jeśli producent dorzuca do pudełka tylko karteczkę z hieroglifami pokazującymi ludzika ściągającego aplikację na telefon i uśmiechającego się od ucha do ucha. Głośnik Sonoro jest jednym z niewielu tego typu produktów, które możemy uruchomić bez smartfona. I nie mówię tu tylko o słuchaniu radia, bo to jest oczywiste, ale także o podłączeniu urządzenia do sieci Wi-Fi. Wystarczy za pomocą pokrętła wejść w menu i uruchomić tryb konfiguracji sieciowej. Wybieramy odpowiednią sieć, w nieco staromodny, ale skuteczny sposób wpisać jej hasło i po chwili nasz głośnik jest połączony ze światem. Jak bez smartfona słuchać muzyki? Chociażby przez Spotify, z komputera. Oczywiście możliwości jest więcej, ale wspominam o tym, aby podkreślić jak wyjątkowy jest Stream na tle wielu innych produktów tego typu. No dobrze, a jak w tej sytuacji zmienimy głośność albo źródło? Do wyboru mamy dwie opcje. Możemy to zrobić za pomocą aplikacji serwisu streamingowego albo korzystając z dołączonego do zestawu pilota. Sterownik jest mały, cienki i wodoodporny. Mały ewenement, przynajmniej w naszej grupie testowej. Za pomocą pilota dokładniej wyregulujemy poziom decybeli, na przykład podczas wieczornego odsłuchu, ale też szybko dostaniemy się do niektórych funkcji, jak chociażby alarm czy pokazanie dokładniejszych informacji o odtwarzanym utworze.
Dla posiadaczy wielkich kolumn i lampowych monobloków będzie to raczej zabawka, ale dla ludzi szukających stylowego, funkcjonalnego głośnika do sypialni, biura, kuchni, łazienki, a może nawet do swojego salonu fryzjerskiego - genialna sprawa.Stream to taka mieszanka nowoczesnego głośnika sieciowego z klasycznym radiobudzikiem. W pokładowym menu można znaleźć typowo "miniwieżowe" funkcje, jak ustawienie czasu przejścia urządzenia w tryb czuwania, regulacja poziomu jasności wyświetlacza czy equalizer z kilkoma trybami dla różnego repertuaru i różnych warunków odsłuchowych. Jest tu na przykład specjalna pozycja dla słuchania muzyki w łazience, jednak szybko z niej zrezygnowałem, bo głośnik zaczął nieprzyjemnie buczeć. W trybie standby na wyświetlaczu pojawia się duży, czytelny zegar. Co ciekawe, głośnik można wybudzić nawet za pomocą aplikacji Spotify, albo - jeśli ktoś woli - użyć pilota lub znajdujących się z przodu przycisków. Szczerze mówiąc, idealne rozwiązanie do sypialni. No dobrze, a gdzie firmowa aplikacja na smartfony, w której moglibyśmy odpalić pliki z dysku NAS, utworzyć playlisty, zajrzeć do ustawień naszego głośnika lub połączyć go z innymi egzemplarzami w system multiroom? Otóż dedykowanego oprogramowania Sonoro nie ma, ale multiroom zbudujemy za pomocą ogólnodostępnej aplikacji UNDOK. Dzięki niej możemy połączyć w jedną grupę do pięciu głośników - jeden w roli serwera i cztery w roli klienta. Nie jest to rozwiązanie idealne, ale jeżeli macie w planach budowę instalacji obejmującej cały dom, coś da się zdziałać. W ustawienia multiroom można także wejść z poziomu wyświetlacza, ale ponieważ miałem do dyspozycji tylko jeden egzemplarz głośnika, nie mogłem sprawdzić jak to rozwiązanie sprawdza się w praktyce. Dużym plusem jest natomiast polskie menu oraz doskonały odbiór radia FM. W porządku, Stream nie wygląda jak spełnienie marzeń każdego audiofila. Dla posiadaczy wielkich kolumn i lampowych monobloków będzie to raczej zabawka, ale dla ludzi szukających stylowego, funkcjonalnego głośnika do sypialni, biura, kuchni, łazienki, a może nawet do swojego salonu fryzjerskiego - genialna sprawa. Apetyt studzi jedynie cena, ale Sonoro wciąż plasuje się w dolnej połowie naszej stawki i ma więcej funkcji, niż niektóre droższe głośniki sieciowe. Poza tym za niemiecką technologię się płaci, o czym firma przypomina nam niemal na każdym kroku.
Brzmienie
Wielu producentów tego typu głośników stara się obejść prawa fizyki i wyczarować z nich głęboki, mięsisty bas. Jak to w życiu bywa, wychodzi im różnie. Całkiem dobrze poradzili sobie z tym zadaniem inżynierowie Sonosa, bo model Play:1 - szczególnie używany w konfiguracji stereo z drugim takim samym głośnikiem - potrafi zaskoczyć nawet doświadczonych audiofilów. Czasami jednak na pierwszy rzut ucha słychać, że coś w tym dźwięku jest przekombinowane. Niskie tony tak naprawdę nie schodzą wyjątkowo nisko, a zaległości nadrabiają irytującym podbiciem. Są również urządzenia, z którymi trzeba uważać, bo ich konstruktorzy postawili sobie za punkt honoru wyciśnięcie subwooferowej potęgi z głośnika wielkości paczki chusteczek. Stream gra natomiast zupełnie inaczej, co dla jednych będzie jego największą zaletą, a dla innych (szczególnie tych przyzwyczajonych do sztucznie napompowanego dźwięku) zjawiskiem co najmniej dziwnym, a nawet niezrozumiałym. Mimo, że umieszczony z przodu głośnik szerokopasmowy jest wspomagany przez dwie membrany bierne, ciężko tu wyłapać jakiekolwiek oznaki podbicia w zakresie mid-basu. Brzmienie jest dzięki temu naturalne, czyste i pozbawione pomruków wygenerowanych za pomocą sprytnych zabiegów akustycznych.
PORADNIK: Kupujemy słuchawki - co, jak, gdzie
Wielu użytkowników dopiero po dłuższym kontakcie z takim urządzeniem zacznie zdawać sobie sprawę z tego, że pogrubiony bas w pierwszej chwili brzmi atrakcyjnie, ale odbiera urok pozostałym częstotliwościom, w których kryje się tak naprawdę to, co w muzyce najważniejsze. Wyobraźcie sobie zespół, w którym mamy perkusistę, basistę, gitarzystę, pianistę, skrzypka, saksofonistę, dwójkę wokalistów i paru specjalistów od instrumentów i przeszkadzajek używanych okazjonalnie. Wiele głośników sieciowych zachowuje się tak, jakby z tego wszystkiego najważniejsza była gitara basowa i stopa perkusyjna, a z całej reszty dla kontrastu trzeba było pokazać tylko tego gościa z tamburynem. Trochę głupio, prawda? Stream robi coś zupełnie odwrotnego. Niskich tonów serwuje raczej mało, ale za to cała reszta jest lepsza, niż można było się spodziewać. W pierwszych minutach takie brzmienie nie zrobi na nikim miażdżącego wrażenia, ale z czasem okazuje się bardzo fizjologiczne i przewidywalne.
Jeżeli komuś będzie brakowało niskich tonów, zawsze można podjąć odpowiednie kroki, aby zwiększyć ich zawartość w muzyce. Pierwszym jest dosunięcie głośnika do ściany, na co Stream reaguje bardzo dobrze. Wydaje mi się, że nie został stworzony do pracy w wolnej przestrzeni, bo z takim akustycznym wspomaganiem radzi sobie znacznie lepiej. Nie zaobserwowałem też efektu, który występował podczas odsłuchu radyjka Tivoli Audio, gdzie po przekroczeniu pewnego punktu granicznego dźwięk stawał się nienaturalnie duży, a subwooferowy bas zaczynał dominować nad całością. Tutaj otrzymujemy większą głębię i odczuwalnie lepszą dynamikę, ale bez skutków ubocznych. Drugim sposobem jest skorzystanie z wbudowanego korektora, który w zależności od wybranego ustawienia może działać dość delikatnie albo bardzo zdecydowanie. Co kto lubi. Należy jednak nadmienić, że nawet po zastosowaniu tych dwóch zabiegów nie będziemy mieli do czynienia z basem godnym dużych kolumn podłogowych. To po prostu nie ten świat i nie ta estetyka.
Myślę, że jest to produkt, który na wielu płaszczyznach trafi do bardzo konkretnego odbiorcy. Kogoś, kto nie chce zawracać sobie głowy kwestiami technicznymi, ale ceni sobie sprzęt, który jest wygodny w obsłudze, wygląda ładnie i gra normalnie, bez głupich efektów. I choć dla audiofila nie jest to spełnienie marzeń, jestem przekonany, że wielu ludzi szczerze ten głośnik pokocha.Jak można się domyślić, charakter brzmienia niemieckiego głośnika sprawia, że niektóre gatunki muzyczne będą faworyzowane, a inne nie wypadną już tak dobrze. Powiedzmy, że nie jest to sprzęt dla fanów hip-hopu, house'u i gęstej elektroniki. Za to jazz, rock, klasyka, pop, folk, country - jak najbardziej. Zgadza się to z ogólnym charakterem tego urządzenia, bo raczej ciężko jest mi sobie wyobrazić fanów najcięższych odmian metalu, którzy ze wszystkich głośników sieciowych z tego przedziału cenowego najchętniej sięgnęliby właśnie po radyjko Sonoro. Myślę, że jest to produkt, który na wielu płaszczyznach trafi do bardzo konkretnego odbiorcy. Kogoś, kto nie chce zawracać sobie głowy kwestiami technicznymi, ale ceni sobie sprzęt, który jest wygodny w obsłudze, wygląda ładnie i gra normalnie, bez głupich efektów. I choć dla audiofila nie jest to spełnienie marzeń, jestem przekonany, że wielu ludzi szczerze ten głośnik pokocha. To funkcjonalny, bardzo estetyczny sprzęt oferujący przyjemny, lekkostrawny dźwięk. Jak to w życiu bywa, jednym się spodoba, innym niekoniecznie, ale Sonoro przynajmniej robi coś innego, niż konkurencja produkująca niemal takie same, minimalistyczne głośniki z nienaturalnie nabrzmiałym basem. I za to ma u mnie dużego plusa.
Budowa i parametry
Sonoro Stream to jednoczęściowy głośnik sieciowy z funkcją radia FM i DAB+. Jeśli chodzi o zastosowane w nim podzespoły i parametry techniczne, producent nie podaje przesadnie dokładnych informacji, skupiając się na funkcjach streamingowych i ogólnej wygodzie użytkowania. Estetyczna obudowa jest odporna na wilgoć, co pozwala na użytkowanie urządzenia nawet w łazience, czy w kuchni. Pod maskownicą z przodu zamontowano 7,5-cm głośnik szerokopasmowy zaprojektowany w taki sposób, aby jak najlepiej odtwarzać zakres średnich i wysokich tonów. W reprodukcji niskich częstotliwości wspomagają go dwie membrany bierne umieszczone po bokach. Stream może być stosowany jako rozwiązanie multiroom w połączeniu z kolejnymi identycznymi głośnikami lub innymi sieciowymi systemami marki Sonoro. Kompaktowe rozmiary sprawiają, że urządzenie nie zajmuje wiele miejsca. Obsługę ułatwia kolorowy wyświetlacz TFT, który automatycznie dostosowuje się do warunków oświetleniowych panujących w pomieszczeniu.
Werdykt
Konkurencja dla pełnowymiarowego systemu hi-fi? Oczywiście, że nie. Ale w tym przypadku nie o to chodzi. Stream to sympatyczny system, który można zastosować w konkretnych warunkach. Jeden z niewielu głośników sieciowych, których naprawdę nie bałbym się postawić w łazience. Z drugiej strony to także ciekawe, funkcjonalne i bardzo urodziwe radio, które może stanąć w kuchni, na biurku, a nawet w eleganckiej kawiarni, gdzie będzie można połączyć kilka takich urządzeń w system multiroom. Bez kucia ścian i montowania specjalnych głośników w podwieszanym suficie. Największe wrażenie zrobiła na mnie funkcjonalność i jakość wykonania Streama. I o ile kierując się wyłącznie jakością dźwięku wybrałbym raczej Yamahę MusicCast 20, to jestem przekonany, że wielu melomanów weźmie radyjko Sonoro chociażby ze względu na wygląd czy obecność tunera i kilku innych bajerów. To sprzęt, który można bardzo szybko polubić.
Dane techniczne
Łączność bezprzewodowa: Wi-Fi, Bluetooth
Wejścia: 3,5 mm, USB
Tuner radiowy: FM, DAB+
Przetworniki: 1 x 75 mm
Zużycie energii: 10 W
Wymiary (W/S/G): 17,1/14,8/10,1 cm
Masa: 1,1 kg
Cena: 1199 zł
Konfiguracja
iPhone SE, Astell&Kern AK70, Asus Zenbook UX31A.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
-
Grzesiek
Witam. Fajnie poczytać testy głośników bezprzewodowych i usłyszeć o tylu nowych (poza nielicznymi przypadkami) firmach o których ja jako miłośnik muzyki i świadomy audiofil pierwszy raz słyszę. Ale w moim 80-tysięcznym mieście takich produktów na próżno szukać. Najlepszymi i najpopularniejszymi tego typu urządzeniami oferowanymi w sklepach w moim mieście są oczywiście JBL Charge 3 oraz Sony SRS-XB. Uważam że według mnie cały test byłby odpowiednio zwieńczony i podsumowany, gdyby któryś z tych produktów go zamknął jako punkt odniesienia który wszyscy słyszeli albo mogą usłyszeć bez wyjazdu do innego miasta. Jeśli nie to i tak będę czytał StereoLife, ale mimo wszystko takie porównanie bym chętnie przeczytał. Pozdrawiam.
0 Lubię -
stereolife
My także życzylibyśmy sobie, aby takich głośników można było posłuchać w każdym mieście, nawet w najmniejszym sklepie RTV/AGD. Na szczęście z głośnikami sieciowymi sprawa jest o wiele łatwiejsza niż z hi-endowymi wzmacniaczami i kolumnami, które nierzadko dostępne są tylko w jednym sklepie na całą Polskę, albo i wcale nie można ich dostać ze względu na brak dystrybutora lub brak możliwości finansowych tegoż dystrybutora, aby ot tak kupić kolumny za pół miliona złotych, postawić je w swoim salonie i czekać aż znajdą nabywcę. Na szczęście, jak to się mówi - dla chcącego nic trudnego. Zamiast czekać aż w mieście pojawi się coś innego niż JBL i Sony, można wybrać się do najbliższego salonu, gdzie taki sprzęt jest oferowany i pokazywany (Top Hi-Fi & Video Design ma już 14 salonów w całej Polsce), a jeśli i to nie wchodzi w grę, można zadzwonić do takiego salonu i zapytać o możliwość wypożyczenia sprzętu za kaucją. Nasza redakcja mieści się w 25-tysięcznym miasteczku, a przetestowaliśmy 15 głośników sieciowych bez najmniejszego problemu natury geograficzno-logistycznej. Dobry kurier dostarczy taką paczkę choćby i na Giewont. Zwieńczeniem całego megatestu będą recenzję głośników, które w tej kategorii można uznać za hi-endowe. A ostatecznym punktem odniesienia pozostanie chyba Devialet Gold Phantom, testowany przez nas już w styczniu. To też głośnik, którego nie ma w każdym supermarkecie, ale cóż - salonów Ferrari, Porsche i Bentleya też nie ma w każdym mieście, a chętnych podobno nie brakuje:-) Pozdrawiamy!
0 Lubię
Komentarze (2)