Audel CG Tower
- Kategoria: Kolumny i głośniki
- Tomasz Karasiński
[English version] Niedawno na naszym rynku pojawiły się produkty marki Audel. Głównym celem firmy jest zainteresowanie ludzi wysokiej jakości dźwiękiem. Włosi nie robią tego jednak przez organizowanie kampanii społecznych, ale tworzenie oryginalnie prezentujących się zestawów głośnikowych i akcesoriów, które mogą wylądować praktycznie wszędzie. Każdy z modeli ma być raczej czymś w rodzaju dzieła sztuki, niż kolejnego sprzętu elektronicznego stojącego obok telewizora i amplitunera. Kolumny są budowane ręcznie przez mistrzów rzemieślniczych. Ma to zwrócić uwagę klientów, którzy cenią wysokiej jakości materiały i przedmioty z duszą. Obudowy wszystkich kolumn włoskiej firmy są wykonane z klejonych warstwowo elementów z drewna brzozowego, wycinanych przy pomocy maszyn sterowanych komputerowo. Nie są to skrzynki składane z kolejnych ścianek, ale coś w rodzaju układanki, której każda warstwa tworzy konkretny przekrój. Kolumny klejone w ten sposób charakteryzują się znacznie wyższą sztywnością, niż podobne konstrukcje z MDF-u. Nie mamy tu standardowych łączeń, bo cały profil to tak naprawdę jeden element. Gotowe skrzynki są wykańczane poprzez ręczne polerowanie z użyciem naturalnego wosku. Co by nie mówić, wygląda to cudnie.
Katalog włoskiej firmy dzieli się na trzy serie - Reference, Design i Home. W pierwszej znajdziemy monitory i kolumny podłogowe do audiofilskich systemów, w drugiej są takie cuda, jak grające pieski Hi-Fido czy para głośników Fred & Ginger w kształcie chłopca i dziewczynki, natomiast w trzeciej znajdziemy monitory Nika i wzmacniacz Audamp. Firma nie boi się nietypowych rozwiązań nie tylko na polu wzornictwa, ale też wewnętrznej konstrukcji kolumn. W monitorach Nika włoscy inżynierowie zastosowali na przykład linię transmisyjną zamiast typowego bas-reflexu. Audiofilów najbardziej zainteresują jednak monitory CG 509 i CG 618 i testowane podłogówki CG Tower. W chwili obecnej jest to flagowy okręt we flocie Audela.
Wygląd i funkcjonalność
Do naszej redakcji dotarła para wyposażona w opcjonalne podstawki wykonane w tej samej technologii, co obudowy - z warstwowo klejonych kawałków sklejki brzozowej, wycinanych przy użyciu maszyn CNC. U producenta rozwiązanie to nosi nazwę Multipanel System Structure. Specyficzna technologia umożliwiła uzyskanie fikuśnego kształtu nóżek, co szczególnie dobrze widać, gdy postawi się kolumny na głowie. Operacja nie jest prosta, bo CG Tower ważą swoje (dokładnie 22 kg sztuka). Chociażby z tego względu warto zainwestować w dedykowane podstawy, mimo, że trzeba na ten cel przeznaczyć 1990 zł. Ale w końcu jeżeli ktoś kupuje kolumny za 22490 zł, taka kwota nie powinna zrobić na nim większego wrażenia. Na pewno lepiej już zażyczyć sobie nóżki wystające daleko poza obudowy kolumn, niż ryzykować, że pewnego razu przypadkowo je potrącimy. To zresztą nie jest jeszcze najgorszy scenariusz, co mogą wyobrazić sobie rodzice ciekawych świata dzieci. Jest też inna korzyść praktyczna - zestawy z dedykowanymi podstawami znacznie łatwiej jest przenosić i manewrować nimi w pokoju. W tej konfiguracji mamy trzy punkty podparcia - dwa z przodu i jeden z tyłu, a co za tym idzie, możemy delikatnie pochylić je do tyłu, co powinno mieć korzystny wpływ na brzmienie.
Podstawy zostały wyposażone w bardzo solidne, metalowe kolce z odkręcanymi końcówkami. W pokoju z miękką wykładziną na podłodze możemy więc zostawić pełne kolce, aby te przebiły się przez misia i pewnie oparły się na podłożu, natomiast w pomieszczeniu z twardą podłogą można odkręcić same czubki stożków i do trzech płaskich powierzchni przykleić na przykład filcowe podkładki. Co warte podkreślenia, wciąż mamy wówczas możliwość wypoziomowania kolumn. Pomóc w tym mogą małe poziomice wbudowane w tylne nóżki. Może więc oryginalne podstawy wymagają sporej dopłaty, ale przynajmniej nie można powiedzieć, że dostajemy za te pieniądze jakąś popelinę.
Same kolumny wyglądają przepięknie. Specyficzna konstrukcja sprawia, że przód i tył mają inną fakturę, niż wszystkie inne powierzchnie. Dodatkowym akcentem są panele z drewna hebanowego - dwa największe znajdują się oczywiście na przedniej i tylnej ściance, ale ciemnobrązowe elementy można zobaczyć też w podstawach przy zakończeniach nóżek. Dla mnie jest to konfiguracja bliska ideału, ponieważ ze wszystkich gatunków drewna najbardziej podobają mi się właśnie te jasne lub ciemne.
Jeśli chodzi o funkcjonalność, znakomitym rozwiązaniem są gniazda wystające wprost z obudowy. Są pojedyncze i wygodne w użyciu, choć z racji zabezpieczeń z przezroczystego plastiku posiadacze kabli zakończonych bananami będą mieli łatwiejsze życie. Dla niektórych użytkowników problemem może być brak maskownic. Producent ich po prostu nie przewidział. A kopułka miękka. Tylny profil z hebanu wygląda niemal jak centrum sterowania kolumn aktywnych. Wrażenie takie sprawia mnóstwo wkrętów i duże łby śrub wyglądające tak, jakby głośniki były mocowane od tyłu. Wysokość umiejscowienia wkrętów nie pasuje jednak do układu przetworników. O co chodzi? Dowiem się dopiero podczas rozkręcania kolumn. Ciekawostką jest wylot tunelu rezonansowego umieszczony w górnej części tylnej ścianki, niemal na wprost tweetera.
Brzmienie
Ciężko było usiąść do pisania o brzmieniu tych kolumn, ale ostatecznie uznałem, że im bardziej będę to odwlekał, tym gorzej wyjdzie. Powiem więc prosto z mostu i miejmy to już za sobą. CG Tower to genialne kolumny! Tak moi mili, ja też się tego nie spodziewałem. Byłem przekonany, że jacyś sympatyczni kolesie w butach ze skóry krokodyla wymyślili sobie, że będą robić kolumny i zabrali się do tego wyłącznie od strony wzornictwa. Wertując katalog podejrzewałem wręcz, że głośniki były dla nich tylko pretekstem do stworzenia pięknych mebli. Po prostu trzeba było nadać im jakąś funkcjonalność, więc najlepiej wkręcić przetworniki od norweskiego specjalisty, a potem dać do tego jakąś zwrotnicę i gniazda. Patrząc na zdjęcia i materiały prasowe można sobie tak pomyśleć, ale ostrzegam - to makabryczny błąd. Włosi muszą znać się na brzmieniu, ktoś w tej firmie po prostu musi być specjalistą od elektroakustyki. Inaczej nie udałoby się stworzyć kolumn grających tak, jak CG Tower. Takiego dźwięku nie można zrobić przez przypadek. Pod względem jakości brzmienia są to jedne z najlepszych znanych mi kolumn w cenie do 30000 zł.
Podstawą sukcesu jest zachowanie naturalnych proporcji i Audele realizują ten postulat w stu procentach. Neutralność często kojarzy się jednak z nudą, a tutaj jej nie ma. Brzmienie jest dynamiczne, bardzo sprężyste i nasycone pozytywną energią. Z neutralnego brzmienia wyłania się kilka kluczowych zalet, które łatwo jest zauważyć już podczas pierwszego odsłuchu.
Pierwsza to umiejętność łączenia przyjemnej barwy z szybkością przekazu. Cechy te rzadko idą ze sobą w parze, dlatego ich połączenie w tak mistrzowski sposób jest dużym osiągnięciem. Wokale mają w sobie trochę naturalnego ciepła, bas jest przyjemnie mięsisty i nasycony, brzmienie jako całość jest bardzo spójne, ale jednocześnie zapierdziela aż miło. Imponuje nawet nie szybkość narastania impulsów, ale umiejętność ich ucinania. Szczególnie dobrze słychać to w muzyce elektronicznej. Mnóstwo takich kawałków okupuje naszą playlistę w serwisie Spotify. Weźmy chociażby "Even Though You're With Another Girl" Trentemøllera w remixie Dana The Dø. Albo, skoro już jesteśmy w tym temacie, "What Else Is There?" Röyksoppa w wersji Trentemøllera właśnie. Dla sprzętu audio taka muzyka stanowi ciężką próbę, ale Audele poradziły sobie z nią śpiewająco. Zazwyczaj dostajemy szybkość i dynamikę za cenę barwy albo przyjemny dźwięk, który spokojnie leje się z głośników. A tutaj? Tu mamy coś z jednej i drugiej szkoły. Jeśli jesteście w stanie wyobrazić sobie połączenie charakteru Audio Physiców i Harbethów - to właśnie to. I to bez żadnych szwów, bez dzielenia pasma na ciepłą średnice i szybki bas. Tutaj odbieramy brzmienie jako idealnie jednolite.
Drugą największą zaletą włoskich kolumn jest przestrzeń. CG Tower generują tak trójwymiarową i precyzyjną scenę stereofoniczną, że zaczynamy się zastanawiać, czy ktoś nas nie oszukuje. Nie potrzeba im wiele do szczęścia - grają ustawione nawet trochę byle jak. Ich położenie względem tylnej ściany pokoju odsłuchowego ma większy wpływ na ilość niskich tonów, niż na przestrzeń. Ta chyba zawsze będzie znakomita, bo głośniki mają naturalną zdolność wypychania dźwięków poza obudowy. Zdarza się więc, że słyszymy je z boku, a nawet z tyłu. Instrumenty na linii bazy mają ostre kontury i są zawieszone w czystym powietrzu. Nawet jako wieloletni użytkownik kolumn Audio Physica spokojnie dałbym się nabrać, ze CG Tower to nowy model tej właśnie firmy.
Smaczek numer trzy to bas. Potrafi zejść tak głęboko, że brzmienie włoskich podłogówek spokojnie można nazwać pełnopasmowym. Tego typu subwooferowe pomruki oferują zwykle duże, trójdrożne skrzynie lub konstrukcje wyposażone w głośnik o średnicy rzędu 25-30 cm. Tutaj mamy dwa 16,5-cm głośniki pracujące w obudowie o objętości 38 litrów, a efekt jest taki, jakby w kluczowych momentach każdą z kolumn wspomagał naprawdę mocny subwoofer aktywny. Podkreślam, że nie chodzi o ilość niskich tonów, bo ta jest adekwatna do całości, ale o ich zasięg, czyli tak zwane zejście. Nawet na samym skraju pasma, dźwięk nie traci jednak zwartości i panowania nad sobą. Nie mam pytań. Na przeciwległym skraju pasma także wiele się dzieje. Góra pasma jest przejrzysta, błyszcząca i efektowna, ale wie, kiedy przystopować. Tak naprawdę to chyba ten zakres jest najbliższy idealnej neutralności, zarówno jeśli chodzi o barwę, jak i zachowanie proporcji między szczegółowością a przyjemnością słuchania.
Wszystkie zalety włoskich kolumn składają się na jedną, ostatnią - muzykalność. Z Audelami przelatuje się przez muzykę z taką przyjemnością, że chcemy właściwie tylko słuchać dalej. Najpierw przesłuchałem wszystkie albumy, które ćwiczyłem ostatnio, potem wróciłem do tych, które już dawno nie widziały szuflady odtwarzacza, a pod koniec testu szukałem jeszcze nowości w sieci. Nie ma takiego gatunku muzycznego, z którym CG Tower by sobie nie radziły. Nie są też specjalnie wybredne w kwestii sprzętu towarzyszącego. Znakomicie zgrały się z Audiolabem 8200A, który kosztuje dwa razy tyle, co podstawki do nich. Wiele kolumn z tego przedziału cenowego marudziłoby na taki wzmacniacz, a jednak tutaj się udało. Wygląda na to, że włoskie kolumny mogą być nie tylko ozdobą salonu czy fantastycznym prezentem dla audiofila, ale też inwestycją na przyszłość.
Budowa i parametry
Audele mogą być piękne, ale dawno nie trafiłem na tak trudnego przeciwnika jeśli chodzi o rozkręcanie. Demontaż dziesięciu wkrętów utrzymujących na miejscu przednią płytę nie dał żadnych efektów. Nie poskutkowało nawet przewrócenie kolumny na brzuch i potrząsanie nią, oczywiście nad miękkim podłożem. Zabrałem się więc za tylną ściankę, a tam mamy już 24 wkręty z niewielkim łbem, z których większość raczej niechętnie opuszcza swoje miejsce. Do tego sześć dużych śrub, z którymi nie wiadomo co zrobić - odkręcać, nie odkręcać? Najpierw zabrałem się więc za te na obrzeżu hebanowego zaplecza i choć robota była przy tym mozolna, przyniosła oczekiwany efekt. Tył odszedł bez problemu, ujawniając całe wnętrze CG Tower. Sześć tajemniczych śrub trzyma na miejscu zwrotnicę oraz grubą płytę z brzozowych sklejek. Hebanowe pokrycie jest dla niej raczej tylko ozdobą. Zwrotnicę zbudowano z elementów bardzo wysokiej jakości. Uwagę zwraca sposób prowadzenia kabli do głośników - zamiast po prostu przylutować kawałki przewodów do każdego z nich, kable tuż za zwrotnicą są spinane w jedną wiązkę, która następnie zwisa swobodnie niemal do samego dna obudowy. Tam każdy z trzech przewodów wchodzi do własnego kanału wydrążonego w ramie ze sklejki, prawdopodobnie jeszcze na etapie wycinania kolejnych warstw. Przewód dochodzący do dolnego głośnika idzie samym środkiem przedniej ścianki, a kable od drugiego woofera oraz głośnika wysokotonowego wciśnięto w rynienki w narożnikach obudowy. Wygląda to bardzo ciekawie, a co konstruktorzy chcieli w ten sposób osiągnąć - nie wiadomo. Przednia ścianka nie chciała wyskoczyć z miejsca nawet po próbie wypchnięcia jej od tyłu. Ze wzmocnień obudowy widać tylko dwie poprzeczki łączące boczne ścianki. Wytłumienie ograniczono natomiast do kawałków sztucznej wełny, przytulonych swobodnie do każdej ze ścianek.
Jeśli chodzi o głośniki, konstruktorzy skorzystali z doświadczenia Seasa. Górę pasma odtwarza 27-mm miękka kopułka, natomiast średnimi i niskimi tonami zajmują się dwa 16,5-cm głośniki z membranami wykonanymi z pulpy celulozowej wzmacnianej trzciną. Sklejka, drewno, wosk pszczeli, papier, trzcina... Włosi chyba lubią materiały naturalnego pochodzenia. Głośniki nie są ekranowane, ale jest chyba mało prawdopodobne, aby Audele wstawił sobie do salonu posiadacz telewizora kineskopowego. Z zewnątrz widać, że kosze przetworników są oddzielone od hebanowego frontu za pośrednictwem cienkich kawałków szarej gąbki. Nie może to być przypadek, bo nikt normalny nie zadawałby sobie tyle trudu, gdyby system montażu głośników nie przynosił ewidentnych korzyści. Początkowo myślałem, że hebanowa płyta to tylko ozdoba, która przy okazji zasłania wkręty mocujące głośniki lub ich mało seksowne kosze. Ale przecież wtedy konstruktorzy nie mocowaliby samej hebanowej deski dziesięcioma wkrętami. Można się domyślać, że chodzi głównie o tłumienie rezonansów. Z parametrów producent podaje tylko skuteczność (91 dB), impedancję (8 omów) i zalecaną moc wzmacniacza (50-200 W).
Konfiguracja
Audele zagrały z dwoma wzmacniaczami - Audiolabem 8200A i Creekiem Destiny 2, choć z tym pierwszym zdecydowanie dłużej. Głównie ze względów logistycznych, choć trzeba przyznać, że charakter Audiolaba bardzo spodobał się włoskim podłogówkom. Wiadomo, że wymarzonego partnera dla nich należałoby szukać w zupełnie innym przedziale cenowym, ale gdybym sam nagle stał się ich właścicielem i mógł na dodatek wybrać do nich dowolny sprzęt towarzyszący, zacząłbym poszukiwania od mocnych tranzystorów o neutralnej barwie. Może byłaby to jakaś integra Krella lub McIntosh MA6600, a może któryś ze wzmacniaczy T+A. Żałuję, że CG Tower nie załapały się na test sytemu DAC 8 + AMP 8 - to mógłby być nie tylko brzmieniowy, ale też dizajnerski killer. W teście zamiast niemieckiego DAC-a wykorzystałem odtwarzacz Naim CD 5XS. Ponieważ nie chciało mi się zmieniać kabli głośnikowych, wykorzystałem przewody AriniAudio Individual skonstruowane z myślą o współpracy z kolumnami Divine Acoustics Proxima. Z interkonektów wybrałem Albedo Geo. System zasilała listwa Enerr Tablette 6S z kablami Gigawatt LC-2 mkII.
Werdykt
Firma niedawno zadebiutowała na naszym rynku, więc przypadło mi zadanie przetarcia nowych szlaków. W głowie mi się nie mieściło, że tak piękne kolumny mogą jeszcze zaprezentować brzmienie tej klasy. A jednak! Według mojej definicji CG Tower spokojnie przekraczają granicę high-endu. Kosztują sporo, ale w tym przypadku cena ma swoje uzasadnienie. Wszystko jedno czy spojrzymy na sprawę z punktu widzenia wyglądu, jakości wykonania czy dźwięku. Nawet ze znacznie tańszym wzmacniaczem włoskie kolumny dały taki koncert, że szkoda było im przerywać. Najchętniej bym tego nie robił. CG Tower trafiają na wysokie miejsce mojej prywatnej listy "pewnego dnia...", w której zapisane są między innymi monobloki Electrocompanieta, gramofon AVID-a, a dalej jeszcze Bentley Brooklands. Jeśli spojrzeć na to z tej perspektywy, Audele to całkiem przyziemne marzenie.
Dane techniczne
Rodzaj kolumn: podłogowe, dynamiczne
Efektywność: 91 dB
Impedancja: 8 omów
Wymiary (W/S/G): 97/24,5/26,6 cm
Masa: 22 kg (sztuka)
Cena: 22490 zł (para) + 1990 zł (podstawy)
Sprzęt do testu udostępnił salon Hi-Ton Home of Perfection.
Zdjęcia: Małgorzata Filo, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
Komentarze