AKG K619DJ
- Kategoria: Słuchawki i wzmacniacze słuchawkowe
- Jarosław Święcicki
Pewnego dnia odwiedził nas znajomy i pierwsze co rzuciło mu się w oczy, to nowe nauszniki naszykowane do testowania. "O, jakie fajne słuchawki! AKG? To jakaś nowa firma?" - zapytał, a my osłupiali spojrzeliśmy się po sobie... No cóż, w opinii większości ludzi na co dzień nie interesujących się sprzętem audio, szczytem audiofilskiej nirwany jest Sony, Pioneer lub Technics, więc nie ma co się dziwić, że nie każdy rozpoznaje logo AKG - austriackiej firmy założonej w 1947 roku. A przecież w środowisku audiofilskim jest to jedna z najlepiej rozpoznawalnych marek słuchawkowych, nie wspominając już o ludziach związanych z rynkiem profesjonalnym.
K701, K1000, no come on! Ale w porządku, nie każdy jest audiofilem. Szybko wytłumaczyliśmy naszemu gościowi co to za marka i pozwoliliśmy mu podłączyć słuchawki do jego telefonu, w którym miał upchnięte setki empetrójek. Jaki był tego efekt? Spokojnie, zacznijmy od początku.
Wygląd i funkcjonalność
AKG K619DJ sprzedawane są w klasycznym pudełku, które nie jest prostą wytłoczką ze sprasowanymi rantami, dzięki czemu po otwarciu nie nadaje się już jedynie do kosza. Czemu o tym piszemy? Otóż czasem sprzedawcy nie pozwalają na osobisty odsłuch urządzenia, tłumacząc to nieodwracalnym zniszczeniem pudełka i problemem w sprzedaży takiego używanego, otwartego przedmiotu. Tutaj nie powinno być takiego problemu, więc jeśli zobaczycie te słuchawki na półce, być może będziecie mogli samodzielnie rzucić na nie uchem i zweryfikować nasze wrażenia.
Oprócz samych nauszników w pudełku znajdziemy materiałowy pokrowiec, przedłużacz kabla o długości jednego metra, przejściówkę z małego na duży wtyk i kilka ulotek, w tym jedną z objaśnieniem obsługi pilota, o którym napiszemy później. Same słuchawki są bardzo porządnie wykonane, mimo że mamy tu dużo tworzyw sztucznych. Jedynie na samych muszlach znajdziemy okrągłe, aluminiowe nakładki, które nadają nausznikom bardziej profesjonalnego sznytu. Gąbki przylegające bezpośrednio do uszu obciągnięte są miękką skórą (nie wiemy, czy naturalną), która nie powoduje efektu pocenia się skóry nawet po dłuższym słuchaniu.
Jako produkt AKG K619DJ są dosyć solidne. Kilkutygodniowe noszenie w plecaku i używanie w naprawdę bardzo różnych miejscach nie pozostawiło na nich praktycznie żadnego śladu. Dodatkowym atutem jest autorska konstrukcja 3D-Axis, która pozwala na złożenie słuchawek na kilka sposobów, w zależności od tego, jakim akurat dysponujemy miejscem do ich przechowania. System ten naprawdę pozwala upchnąć sprzęt nawet w dosyć szczelnie upakowany plecak. Mobilny charakter słuchawek podkreśla także umieszczony na kablu pilot regulacji głośności i mikrofon, które niejako definiują sposób użytkowania tych słuchawek. Mają współpracować ze sprzętem przenośnym, z wyraźnym akcentem na urządzenia spod znaku nadżartego jabłka. Chyba tylko z nimi wspomniany wcześniej pilocik będzie współpracować bezproblemowo. Użyty do testów sprzęt niestety pochodził od innych firm i nie potrafił dogadać się z tymi udogodnieniami.
Należy poza tym pamiętać, że to słuchawki nauszne typu zamkniętego, więc jednym z ich zadań jest izolowanie nas od dźwięków dochodzących z zewnątrz. Robią to całkiem dobrze, ale ceną za to jest dosyć mocne przyleganie muszli do uszu. Mówiąc wprost -mocno cisną czaszkę. Można to trochę wyregulować samym ustawieniem muszli (warto na odpowiednie dopasowanie poświęcić chwilę czasu), ale nie co się czarować - pewien nacisk musi być. Innym plusem takiego ścisłego przylegania do naszej biednej głowy jest pewność, że słuchawki nie spadną z niej przy próbie chociażby podbiegnięcia do odjeżdżającego autobusu. O tym nie może być mowy. Te słuchawki pewnie spadłyby po przejściu tornada, ale wtedy zachodzi obawa, że odleciałyby razem z głową, więc i tak pojedzone.
Brzmienie
Pierwszy raz oglądając produkt AKG z pewnym niepokojem zerkaliśmy na litery DJ. Didżejskie brzmienie kojarzy nam się raczej z potężnym, kluchowatym basem miażdżącym swoją przerośniętą potęgą całą resztę pasma. Nie będąc gotowi na takie doznania, na początek pozwoliliśmy podłączyć słuchawki do telefonu naszemu koledze. Z zaciekawieniem obserwowaliśmy jego reakcję. Pogrzebał trochę w swojej skarbnicy empetrójek, coś tam włączył i z miną znawcy zaczął rytmicznie kiwać głową. Po chwili przełączył na inny utwór, potem znów inny, aż w końcu chyba znalazł to co chciał. Rozsiadł się wygodnie w fotelu i wcale nie zamierzał ani zdejmować nauszników, ani tym bardziej podzielić się z nami swoimi wrażeniami. Po półgodzinie znudziło nam się czekanie i kolega z wyraźną niechęcią oddał nam sprzęt. „Fajne” – stwierdził krótko. Na nasze pytania o bas, średnicę, scenę stereo wywalił gały na wierzch i powtórzył: „No, fajne - mówię przecież... Czego wy ode mnie chcecie?”. I widząc, że nie satysfakcjonuje nas takie podejście do tematu, szybko zawinął się do domu. Nie pozostało nic innego, jak przetestować sprzęt na własnych uszach.
I tu duża niespodzianka! Nasze wcześniejsze obawy o jakość i ilość basu okazały się nieuzasadnione. Co nie znaczy jednak, że basu tam w ogóle nie ma. Wręcz przeciwnie - jest, ale doskonale się wpisuje w raczej równomierną charakterystykę brzmienia tych słuchawek. Przyjemnie głaszcze ucho, a jak trzeba, to walnie mocno w sam środek czaszki. Reszta pasma też nie daje sobie w kaszę dmuchać. Całość gra mocnym, mięsistym, dynamicznym dźwiękiem, który jednocześnie jest bardzo muzykalny i nie drażni przy dłuższych odsłuchach. Ta muzykalna dynamika powoduje, że słuchawki nadają się do każdego rodzaju muzyki, chociaż nie da się ukryć, że najlepiej czują się w szybkich, rockowych numerach.
Podczas odsłuchów zauważyliśmy, że budowana przez nie przestrzeń nie jest może zbyt szeroka, ale potrafi zaskoczyć... Głębokością. Naprawdę można się zdziwić, gdy słychać efekty porozmieszczania źródeł pozornych w różnych miejscach w środku głowy. Poza tym dużo też zależy od rodzaju nośnika tudzież formatu plików, a także jakości samej amplifikacji. Słuchawki bez litości traktują marne empetrójki, ale już łaskawiej podchodzą do bezstratnych formatów. Już słuchanie ich w połączeniu ze smartfonem daje dużo satysfakcji. Teoretycznie K619DJ są przeznaczone właśnie do takich zastosowań, ale też nie ma co się obawiać podłączenia ich do stacjonarnego systemu. Wtedy jakość płynącej z nich muzyki potrafi zaskoczyć. Jeżeli lubicie dynamiczne, mocne granie, to na tej półce cenowej raczej ciężko będzie znaleźć dla nich godnego rywala.
Słuchając K619DJ zrozumieliśmy, dlaczego nasz kolega nie chciał się rozwodzić na temat ich brzmienia. To po prostu fajne słuchawki.
Budowa i parametry
AKG K619DJ to przewodowe, nauszne słuchawki zamknięte, których głównym przeznaczeniem jest współpraca z urządzeniami przenośnymi. Na kablu umieszczono pilot umożliwiający sterowanie głośnością, z klawiszem Play/Pause i mikrofonem. Nauszniki charakteryzują się pasmem przenoszenia 16-24000 Hz, 32-omową impedancją i czułością na poziomie 115 dB. Powinny wiec dobrze sprawować się z odtwarzaczami przenośnymi i smartfonami. Bez kabla ważą 215 gramów.
Konfiguracja
Słuchawki były eksploatowane zarówno na zewnątrz, jak i w warunkach domowych. Podczas miejskich spacerów korzystaliśmy z telefonu Motorola Milestone załadowanego bezstratnymi plikami FLAC, a jako odtwarzacz służył prościutki Folder Player, który można bezpłatnie pobrać ze sklepu Google Play. Używaliśmy również przenośnego odtwarzacza Philips GoGear SA3115, dla odmiany załadowanego empetrójkami (ten playerek nie obsługuje formatu FLAC). W tym „starciu” zdecydowanie wygrał telefon. Prawdę powiedziawszy, nawet odtwarzanie skompresowanych empetrójek też lepiej na nim wypadło. Stacjonarnie słuchawki podłączyliśmy do systemu składającego się ze zmodyfikowanego odtwarzacza Pioneer PD-8700 i wzmacniacza słuchawkowego Edgar SH-1. W tej konfiguracji słuchawki pokazały chyba maksimum swoich możliwości.
Werdykt
Gdyby oceniać tylko jakość prezentowanego dźwięku w kontekście ceny, to AKG K619DJ wypadają w tej konkurencji wręcz rewelacyjnie. Słuchawki są jednak bardzo specyficznym rodzajem sprzętu, w którym liczy się też wygoda użytkowania. A tutaj trzeba zadać sobie pytanie - do czego słuchawki będą wykorzystywane. Do domowych, długich odsłuchów raczej się nie nadają. Za to na spacer - super. To typowa konstrukcja do urządzeń przenośnych, a jakość wykonania gwarantuje, że nie słuchawki rozsypią się przy pierwszej próbie upchnięcia ich do plecaka. Jeśli szukacie słuchawek do miejskich eskapad, turystycznych wycieczek, joggingu, jazdy na rowerze i innych tego typu zastosowań, K619DJ powinny sprawdzić się idealnie.
Dane techniczne
Typ słuchawek: dynamiczne, nauszne, zamknięte
Pasmo przenoszenia: 16 Hz - 24 kHz
Impedancja: 32 omy
Czułość: 115 dB
Długość kabla: 1,2 m + 1 m (przedłużacz)
Rodzaj wtyku: 3,5 mm
Masa: 215 g
Cena: 499 zł
Sprzęt do testu dostarczyła firma JBL.
Zdjęcia: AKG, Jarosław Święcicki, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Tłumienie hałasu
Cena
Nagroda
-
Henryk J. Giecko
Witam. Jestem w posiadaniu słuchawek K414P. Słucham często przez nie muzyki i może kiedyś się skusze na nowszy model, chociażby ten który prezentujecie :)
0 Lubię -
Chmiel
Dobra recenzja. Należy jednak wspomnieć o problemie pękającego pałąka, wystarczy poczytać duże forum słuchawkowe. Niestety AKG zaniżyło w ostatnich latach poziom wykonania (słabe plastki) i ergonomię. Moje pękły po miesiącu, teraz są na gwarancji. Przyznaję jednak że do 400 pln wśród słuchawek przenośnych nie mają konkurencji...
1 Lubię -
stereolife
Tego akurat nie jesteśmy w stanie sprawdzić w czasie trwania testu, ale te słuchawki sprawiają wrażenie pancernych. Nie opieramy się na opiniach z innych serwisów i grup dyskusyjnych, tylko piszemy o tym, co działo się podczas naszego testu. Jeśli pękły, to napisz, co na ten temat powie serwis. AKG chyba poważnie traktuje swoich klientów;-)
1 Lubię -
Chmiel
Chodziło mi raczej o to że ja chciałbym o tym wspomnieć. Dam znać jak zakończy się reklamacja.
0 Lubię -
-
Chmiel
Słuchawki odebrane dwa dni temu, wymienione na nowy egzemplarz. Zakochałem się w nich po raz drugi:)
0 Lubię -
stereolife
No to oby tym razem nic nie stało się z pałąkiem;-) Dzięki za wpis - serwis jest akurat tym elementem "pakietu", który rzadko mamy okazję sprawdzić.
0 Lubię
Komentarze (7)