Questyle CMA400i
- Kategoria: Słuchawki i wzmacniacze słuchawkowe
- Tomasz Karasiński
Mimo zachodzących na rynku zmian i globalizacji wkradającej się w każdy zakamarek naszego życia, audiofile wciąż podchodzą z nieufnością do sprzętu produkowanego w Chinach. Nie mamy problemów z kupowaniem smartfonów, laptopów czy telewizorów dostarczanych przez tamtejsze fabryki i wiemy, że znalezienie elektroniki bez grama chińszczyzny w środku jest prawie niemożliwe, ale kiedy projektanci z Państwa Środka biorą się za kolumny, wzmacniacze lub słuchawki, jakoś nam z tym faktem nie po drodze. Niby zdajemy sobie sprawę, że produkty wielu europejskich czy amerykańskich marek są w gruncie rzeczy produkowane w Chinach, ale łatwiej przychodzi nam kupno sprzętu znanych marek, które zapracowały na swoje dobre imię jeszcze we własnej ojczyźnie. Czasami te obawy są jak najbardziej uzasadnione. Znane firmy mogą korzystać z tańszej siły roboczej i dużych możliwości przerobowych dalekowschodnich fabryk, ale nie pozwolą sobie na wypuszczenie tandety, która w najlepszym przypadku sprawi klientom ogromny zawód, a w najgorszym okaże się wręcz niebezpieczna. Chińczycy długo wysyłali nam części samochodowe rozpadające się po tygodniu, wybuchające baterie i wzmacniacze siejące zakłóceniami na pół bloku, więc przepraszam, ale nie chcę słuchać, że jestem uprzedzony. Z drugiej strony, wrzucanie wszystkich chińskich produktów do jednego worka też jest niesprawiedliwe. Pomijam fakt, że musiałby to być niezwykle duży worek, ale jest jeszcze coś. Po wielu latach wszczepiania w swój rynek nowoczesnych technologii, Chińczycy dysponują potężnym zapleczem badawczym, projektowym i produkcyjnym. Konsekwencją rozwoju jest jakość, której nie muszą już kopiować. Mogą tworzyć ją sami. Na rynku audio działa już kilka firm, które przełamują stereotypy. Jedną z nich jest Questyle.
Wystarczy zajrzeć do katalogu aby zorientować się, że mamy do czynienia z poważnym przedsięwzięciem. Marka koncentruje się na sprzęcie słuchawkowym, choć samych nauszników nie produkuje. W jej ofercie znajdziemy natomiast cztery wzmacniacze słuchawkowe, przetwornik cyfrowo-analogowy, przedwzmacniacz i trzy odtwarzacze przenośne w bardzo eleganckich obudowach. Wszystkie urządzenia wyglądają bardzo profesjonalnie. Chciałoby się powiedzieć - europejsko. Metalowe obudowy bez obciachowych elementów dekoracyjnych, porządne gniazda, bogate wyposażenie, rozsądnie zaprojektowane układy elektroniczne... Co więcej, Questyle może pochwalić się kilkoma autorskimi rozwiązaniami, z których najważniejszym jest technologia Current Mode Amplification. Na oficjalnej stronie firmy przeczytamy co nieco o jej historii, filozofii projektowania i rygorystycznej kontroli jakości, ale najważniejsza informacja dotyczy moim zdaniem strategicznego partnera Questyle'a. Jest nim firma Foxconn czyli największy producent elektroniki i komponentów komputerowych na świecie, wytwarzający w swoich zakładach w Shenzhen między innymi smartfony, tablety i komputery marki Apple, konsole Sony PlayStation i Microsoft Xbox, czytniki Amazon Kindle oraz wiele innych urządzeń. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że komputer, tablet lub smartfon, na którym czytacie ten test powstał właśnie w fabryce Foxconna. Dotychczas na łamach StereoLife testowaliśmy już flagowy system słuchawkowy Questyle'a czyli CAS192D + CMA800R. Ta elegancka wieża zrobiła na nas duże wrażenie, ale kupno dwóch klocków w cenie 5999 zł każdy jest rozwiązaniem tylko dla posiadaczy hi-endowych nauszników. Dlatego tym razem postanowiliśmy sprawdzić możliwości najnowszego i jednocześnie najtańszego wzmacniacza Questyle'a, który w dodatku ma już na pokładzie przetwornik cyfrowo-analogowy.
Wygląd i funkcjonalność
Topowego setu tej marki nie słuchałem, ale miałem okazję przyjrzeć mu się podczas sesji fotograficznej. Pamiętam, że oba klocki zrobiły na mnie bardzo dobre wrażenie. Były wręcz perfekcyjnie wykonane. Zupełnie jakby zostały wyrzeźbione z jednego kawałka metalu, włącznie z przyciskami i pokrętłami. Jeśli znacie sprzęt Apple'a, na pewno wiecie o co chodzi. Sam nie jestem jakimś wielkim fanem tej marki. Przed kupnem jej komputera bronię się rękami i nogami. Ceny są moim zdaniem mocno zawyżone, a z pomysłowością projektantów są chyba ostatnio jakieś problemy. Mimo to, zawsze ceniłem sprzęt z nadgryzionym jabłkiem za solidność, perfekcję wykonania i stabilność, a także minimalistyczny dizajn, który tak wiele firm zaczęło kopiować. Kiedy odebrałem od dystrybutora CMA400i wraz z dedykowaną podstawką, czułem się jakbym właśnie wyszedł z salonu Apple'a z nowym laptopem. Białe pudełko z wygodną rączką skrywało jednak wzmacniacz słuchawkowy z wbudowanym DAC-em. Gdyby był srebrny, mógłbym pomyśleć, że amerykański gigant zaczął produkować sprzęt dla audiofilów. Może posuwam się w swych porównaniach zbyt daleko, ale Questyle daje bardzo podobne wrażenia podczas rozpakowywania i pierwszych oględzin. Ponieważ dostałem do testu świeżutki egzemplarz, mogłem poczuć się jak świeżo upieczony właściciel CMA400i. Gdybym faktycznie przeznaczył na niego własne oszczędności, sam proces podłączania i uruchamiania wzmacniacza wynagrodziłby mi gorycz rozstania z gotówką.
Nie ma co owijać w bawełnę, Questyle jest piękny. Nie mówię tu tylko o stylistyce, która swoją drogą też mnie przekonuje, ale przede wszystkim o wysokiej jakości wykonania obudowy. W całości składa się ona z aluminiowych paneli wyfrezowanych na sterowanych komputerowo obrabiarkach gwarantujących tolerancję poniżej 0,02 mm. Poza nóżkami i niewielkimi przyciskami, nie znajdziecie tu ani grama plastiku. Gniazda wyglądają porządnie, włącznik w formie metalowego hebelka daje wrażenie obcowania z profesjonalnym sprzętem, a pokrętło regulacji głośności działa pewnie i nie ma najmniejszych luzów. Wszystko jest mocne, ciasne i złożone z niebywałą precyzją. Jeśli można się tu do czegoś przyczepić, zwróciłbym uwagę na osiem śrub mocujących górną pokrywę. Wprawdzie idealnie licują się z jej płaszczyzną, ale są srebrne, przez co wyraźnie odznaczają się na tle czarnej skrzynki. Domyślam się, że niektórym użytkownikom przypadnie to do gustu, ale ja wolałbym chyba czarne śrubki. Co ciekawe, wczesne zdjęcia przedstawiają CMA400i z czterema dodatkowymi śrubami na przednim panelu. Chyba później udało się je ukryć. Przez chwilę pomyślałem, że może dobrym pomysłem byłoby kupno testowanego wzmacniacza w wersji srebrnej, ale takowa po prostu nie występuje. W takiej kolorystyce dostępne są tylko modele referencyjne. Wzmacniacz CMA800i dostaniemy tylko w wersji srebrnej, tańszy CMA600i ma nieco ciemniejszą, szarą obudowę, a CMA400i jest czarny i koniec, kropka. Podobno na rynku można znaleźć egzemplarze z przezroczystą pokrywą, ale coś mi mówi, że są to po prostu demówki dostarczone dystrybutorom i dealerom aby mieli co pokazywać na różnego rodzaju wystawach. Ciekawostką jest także podstawka umożliwiająca ustawienie urządzenia w pozycji pionowej, z frontem lekko pochylonym do tyłu. Niektórym użytkownikom na pewno się to przyda. Producent dorzuca do kompletu kilka dokładnie przyciętych pasków miękkiego materiału, które możemy nakleić od środka tak, aby nasz wzmacniacz na pewno się nie porysował.
Oprócz kolorystyki, trzy wymienione wyżej modele różnią się przede wszystkim wyposażeniem, a testowany CMA400i jest także nieco węższy. Mimo to, na jego froncie zmieściły się aż trzy wyjścia słuchawkowe - dwa zbalansowane (2,5 mm jack i 4-pinowy XLR) i jedno niezbalansowane (6,35 mm jack). To wyraźny sygnał, że mamy do czynienia z poważnym urządzeniem. Sporą część przedniej ścianki zajmują pomarańczowe diody informujące o aktywnym wejściu i dokładnych parametrach odtwarzanego sygnału. Widzimy tu rozmaite częstotliwości próbkowania połączone w pary dla plików PCM, trzy diody dla plików DSD64, DSD128 i DSD256, a także dwie diody połączone białą linią z przyciskiem Function. To nic innego, jak wybór trybu pracy urządzenia. CMA400i może być przetwornikiem podającym sygnał od razu do sekcji wzmacniacza słuchawkowego (AMP) albo konwerterem (DAC), z którego sygnał odbierzemy za pomocą analogowych wyjść RCA lub XLR umieszczonych z tyłu. Drugi przycisk umieszczony z przodu to oczywiście wybór źródła. Do wyboru mamy cztery wejścia i diodę z wiele mówiącym napisem Error. Od razu odpowiem, że nie udało mi się zobaczyć jej w akcji. Na pewno ma to jakiś sens, ale na miejscu producenta pomyślałbym o innym rozwiązaniu, bo umieszczanie z przodu takiego napisu może odstraszyć niektórych klientów. Bardzo spodobał mi się natomiast hebelkowy włącznik, nie mówiąc już o potencjometrze. Ludzie kręcący filmiki z serii Knob Feel Review byliby zachwyceni.
Przechodzimy na zaplecze, a tu małe zaskoczenie (chyba, że ktoś uważnie przyjrzał się opisom wejść). CMA400i nie ma wejścia analogowego w jakiejkolwiek postaci. Jeżeli więc chcecie kupić wzmacniacz słuchawkowy, do którego moglibyście podłączyć źródło wyposażone tylko i wyłącznie w wyjścia RCA lub XLR, tutaj nie będzie takiej opcji. Gdybym przykładowo wieczorami zabawiał się w odsłuchy z płyt winylowych za pośrednictwem nauszników, Questyle odpadłby bez odsłuchu. Ta sama historia z magnetofonem i tunerem analogowym, choć akurat te - w odróżnieniu od gramofonu - mogą być już wyposażone we własne gniazda słuchawkowe. Odtwarzacz płyt kompaktowych podepniemy do jednego z dwóch wejść cyfrowych. Do dyspozycji mamy dwa gniazda koaksjalne i jedno optyczne. Dla komputera przewidziano złącze USB typu B. Środkową część tylnej ścianki zajmują wyjścia - cyfrowe koaksjalne oraz dwa analogowe w standardzie RCA i XLR. Tuż obok nich umieszczono mały przełącznik hebelkowy do wyboru trybu stałego lub regulowanego. Czy to już wszystko? Okazuje się, że nie, bo CMA400i ma cztery małe hebelki ukryte w podstawie obudowy. Służą one do wyboru jednego z dwóch stopni wzmocnienia układu Current Mode Amplifier czyli naszego wzmacniacza pracującego w trybie prądowym. Z funkcjonalnego punktu widzenia, umieszczenie tych hebelków w takim miejscu to dość głupi pomysł, pomijając już rozbicie wszystkiego na cztery przełączniki - dla prawego i lewego plusa i minusa. Samo rozwiązanie jak najbardziej ma sens, bo na pewno znajdzie się wielu amatorów słuchawek, którzy będą podłączać do CMA400i różne nauszniki wymagające mniejszej lub większej dawki prądu. Umieszczenie jednego przełącznika na przedniej ściance urządzenia wydaje się być znacznie lepszym pomysłem, ale domyślam się, że taką decyzję wymusiły względy konstrukcyjne i brzmieniowe. Każdy z czterech hebelków jest prawdopodobnie podpięty pod dwa oporniki o różnej rezystancji, dzięki czemu zmiana nie pociąga za sobą wydłużenia ścieżki sygnałowej. Tak czy inaczej, podnoszenie urządzenia i pstrykanie czterema suwakami aby wybrać inną wartość wzmocnienia to mały klops.
Wszystko wskazuje na to, że CMA400i został zaprojektowany głównie jako DAC. I to nie byle jaki! Niełatwo znaleźć w tej cenie przetwornik obsługujący sygnały o takich parametrach dysponujący wyjściem zbalansowanym z opcjonalną regulacją głośności. Questyle może więc być biurkowym przetwornikiem, który napędzi nawet bardzo poważne słuchawki, a oprócz tego sprawdzi się w roli przedwzmacniacza dla zewnętrznej końcówki mocy lub kolumn aktywnych. Może też być źródłem w naszym systemie stacjonarnym, dając nam w razie potrzeby dostęp do wyjścia słuchawkowego bardzo dobrej jakości. Ale nie oszukujmy się - takim urządzeniem w pierwszej kolejności zainteresują się posiadacze audiofilskich nauszników, słuchający muzyki głównie z komputera. Mnie bardzo ucieszyła obecność trójbolcowego gniazda zasilającego na tylnym panelu. Pozwala to wyeliminować dodatkowy, zwykle dość brzydki zasilacz z jeszcze brzydszym kabelkiem, a także poeksperymentować z lepszymi sieciówkami. Może nie każdy się na to skusi, ale u mnie zza biurka wystaje AudioQuest NRG-2 i uważam, że taki kabel zasilający do przetwornika tej klasy to niezbędne minimum. Questyle prawdopodobnie będzie współpracował z hi-endowymi nausznikami, a te potrafią bezbłędnie pokazać różnice między poszczególnymi kablami, w tym łączówkami USB i przewodami zasilającymi. Poza tym, DAC z dobrą sieciówką wygląda po prostu poważniej. Na szczęście CMA400i jest odpowiednio ciężki i ma fajne, podklejone gumą nóżki. Dzięki temu urządzenie nie tańczy na blacie, a jego obudowa nie unosi się nawet po podpięciu stosunkowo grubego kabla.
Minusy? Hmm, ciężko mi je znaleźć, ale po dłuższym zastanowieniu wymyśliłem trzy. Pierwszy to brak wejścia analogowego. Wystarczyłoby jedno i mielibyśmy możliwość podłączenia do Questyle'a dowolnego źródła. Drugi to umiejscowienie hebelków do zmiany wzmocnienia. Trzeci to także kwestia czysto praktyczna. Otóż obudowa CMA400i została pokryta lakierem, na którym od razu widać najmniejszy odcisk palca. Nie każdy zwraca uwagę na takie rzeczy, ale jeśli należycie do tych bardziej wrażliwych osób, obok Questyle'a będziecie pewnie trzymać miękką ściereczkę, tak na wszelki wypadek. Naprawdę, wystarczyło wyjąć wzmacniacz z pudełka i już po sprawie - przed sesją zdjęciową musiał przejść gruntowne czyszczenie. Jeszcze bardziej męcząca jest pod tym względem podstawka, bo dodatkowo przyciąga kurz. No, ale jeśli postawicie wzmacniacz w pionie, będziecie mieć łatwy dostęp do hebelków.
Brzmienie
Dawno nie miałem do czynienia z tak neutralnym brzmieniowo urządzeniem. Nie chodzi mi oczywiście o wyznaczanie jakichś nowych granic, bo to jeszcze nie ta półka cenowa. Ale skoro po kilku dniach wciąż miałem problem z wyłapaniem choćby kilku charakterystycznych elementów, na których mógłbym oprzeć swoją recenzję, uznałem, że mamy tu do czynienia z bardzo mocnym zawodnikiem. Nie odważyłbym się napisać, że w dziedzinie neutralności CMA400i wyznacza poziom referencyjny. Na pewno nie w skali bezwzględnej, ale jeśli macie ograniczony budżet i chcecie znaleźć urządzenie, które jak najmniej wnosi do brzmienia, chyba ciężko będzie znaleźć lepszą propozycję. Oczywiście podczas bezpośredniego porównania z konkurencyjnymi modelami może się okazać, że jeden będzie miał trochę głębszy bas, inny pokaże więcej szczegółów w zakresie wysokich tonów, jeszcze inny będzie miał bardziej wciągającą barwę i tak dalej. Ale jeżeli na pierwszym miejscu stawiacie równe pasmo, brak podbarwień, uniwersalność i szeroko rozumianą wierność wobec materiału muzycznego, trafiliście w dziesiątkę. Ja w ciągu kilku dni wykorzystałem chyba kilkanaście par słuchawek, próbując przyłapać Questyle'a na jakichś przekłamaniach i odchyłkach od normy, ale nic to nie dało. Jasne, nie każdy lubi takie granie, ale obiektywnie należy przyznać, że mało który wzmacniacz słuchawkowy czy DAC za te pieniądze potrafi zaprezentować tak przezroczysty, niemal pozbawiony własnego charakteru dźwięk.
Niektórzy producenci z pełną świadomością dostarczają nam urządzenia, których styl grania jest wyraźnie ukierunkowany na ciepło, przejrzystość lub dynamikę. Zawsze znajdzie się meloman, który lubi akurat takie brzmienie i szybko zdecyduje się na zakup danego urządzenia. Audiofile dążący do maksymalnej wierności mają znacznie trudniejsze zadanie. Odsłuchy w pewnym momencie przeradzają się w eliminowanie kolejnych modeli z uwagi na nierówne pasmo, przekombinowaną barwę, dziwną przestrzeń i inne mankamenty. Tymczasem ja po kilku dniach przerzucania nauszników i testowania CMA400i na zróżnicowanym materiale muzycznym, wciąż nie potrafiłem się do niczego przyczepić. Możecie więc sobie wyobrazić jak dopracowaną kompozycję udało się stworzyć inżynierom Questyle'a. I to za takie pieniądze...
Oczywiście można się zastanawiać czy tego naprawdę szukamy w sprzęcie audio i czy takie brzmienie ma sens na dłuższą metę, ale nie chcę wchodzić w rozważania natury filozoficznej. Jedni dążą do idealnej równowagi, inni starają się wydobyć z dźwięku coś ciekawego i ekscytującego. Nie potrafię rozstrzygnąć tego odwiecznego sporu. Z jednej strony cenię sobie urządzenia dążące do maksymalnej wierności i stuprocentowego realizmu, ale z drugiej najlepiej zapamiętuję te, które mają w sobie coś wyjątkowego, choćby nawet wiązało się to z delikatnym zachwianiem idealnej równowagi. Mam jednak na uwadze to, że w większości przypadków mogę słuchać danego sprzętu parę tygodni, po czym bez jakichkolwiek konsekwencji zwracam go dystrybutorowi. Być może dlatego lubię urządzenia mające odrobinę własnego charakteru. Gdybym wiedział, że ten konkretny wzmacniacz czy przetwornik musi zostać u mnie na dłużej, być może trochę zmieniłbym swoje podejście i wybrał coś, co sprawdzi się w każdej sytuacji, z każdym rodzajem muzyki i dowolnym sprzętem towarzyszącym. Oczywiście każdy meloman ma swoje muzyczne i brzmieniowe preferencje, a jeśli te zmierzają w jednym kierunku, można zdecydować się na system o bardzo charakterystycznym brzmieniu. Amator jazzu chętnie wybierze słuchawki Audeze LCD-2 albo HiFiMAN Edition X ze wzmacniaczem Trilogy 931, a miłośnik rocka i metalu połączy Sennheisery HD 700 lub Audio-Techniki ATH-AD1000X z Marantzem HD-DAC1. Jednak dla tych, którzy lubią traktować się różną muzyką, a na wyposażeniu mają kilka par nauszników, wzmacniacz o neutralnym i znakomicie wyważonym brzmieniu będzie praktycznie niezastąpiony. CMA400i nie jest jeszcze mistrzem świata, ale w swoim przedziale cenowym ma chyba niewielu prawdziwych konkurentów. Atoll HD120? Bardzo fajne urządzenie, ale bez gniazd zbalansowanych. Asus Essence One MK2 Muses Edition? Kuszący, ale chyba nie tak audiofilski. Hegel HD12? Świetny, ale sprzedawany w zupełnie innej cenie. Chociaż chyba to właśnie do niego Questyle'a równałbym brzmieniowo.
Myślę, że macie już prawie pełen obraz sytuacji. CMA400i to urządzenie, które nie kombinuje i praktycznie nie dodaje do muzyki nic od siebie, oddając sprawiedliwość w ręce pozostałych elementów systemu. Jego brzmienie jest naturalne, przezroczyste i poprawne w każdym jednym aspekcie. Wskazanie jego cech charakterystycznych jest bardzo trudne, ale gdyby ktoś przycisnął mnie do ściany, powiedziałbym, że Questyle jest nastawiony na dynamikę i przejrzystość bardziej, niż na przestrzeń czy zróżnicowaną barwę dźwięku. Bas w jego wydaniu jest odpowiednio głęboki, ale przede wszystkim szybki i dobrze kontrolowany, a na niektórych nagraniach nawet lekko twardawy. Wysokie tony na samym skraju pasma może nie są tak doświetlone, jak by się chciało. To minimalna odchyłka, wprowadzająca poczucie lekkiego przygaszenia w tych najbardziej jaskrawych momentach odsłuchu. Nie ma jednak mowy o wycinaniu szczegółów, bo wszystkie dźwięki są na swoich miejscach. Te najwyższe są tylko odrobinę cofnięte aby nie kąsały nas w uszy. Co dostajemy oprócz tego? Dynamikę. W tej dziedzinie CMA400i potrafi wzbić się na poziom, którego w tej cenie naprawdę bym się nie spodziewał. Co najlepsze, wszystko to usłyszymy nie tylko w systemie słuchawkowym, ale też ze wzmacniaczem i kolumnami. Wiem, że po to urządzenie sięgną przede wszystkim amatorzy nauszników, ale dobrze wiedzieć, że Questyle może pełnić rolę neutralnego i przejrzystego źródła w dowolnej konfiguracji. Myślę, że obecność gniazd zbalansowanych będzie tutaj dodatkowym plusem.
Budowa i parametry
Questyle CMA400i to wzmacniacz słuchawkowy z przetwornikiem cyfrowo-analogowym, w którym zastosowano firmowy system Current Mode Amplification. Sekcja odpowiadająca za amplifikację zbudowana jest z czterech grup wzmacniaczy prądowych pracujących w czystej klasie A. Dzięki zastosowaniu obwodów dyskretnych, uzyskano bardzo niski poziom zniekształceń i pasmo przenoszenia rozciągające się od 0 Hz do 600 kHz z tolerancją +0/-3 dB. Sercem sekcji przetwornika cyfrowo-analogowego jest układ AKM AK4490, dzięki czemu CMA400i obsługuje sygnały PCM do 32 bit/384 kHz oraz DSD64, DSD128 i DSD256. Zasilanie zbudowano w oparciu o wykonany na zamówienie transformator toroidalny firmy Noratel i aż dziesięć niezależnych linii zasilających, co ma zapewniać wyjątkowo wysoką jakość dźwięku. Urządzenie wyposażono w 4-pinowe, zbalansowane wyjście XLR, 2,5-mm zbalansowane gniazdo słuchawkowe oraz standardowe gniazdo słuchawkowe 6,3 mm. Nowa konstrukcja przełącznika Gain Control zapewnia doskonałą siłę napędową dla różnych nauszników. Testowany model obsługuje systemy Windows XP, Vista, 7, 8, 10 i Mac OS X. Po podłączeniu do tradycyjnych źródeł cyfrowych i aktywnych głośników, CMA400i może stanowić centrum kompletnego zestawu audio, a to dzięki opcji przełączenia wyjść analogowych w tryb regulowany. Audiofile mają być zadowoleni z całkowicie odseparowanego układu DAC-a z wejściem optycznym i koncentrycznym.
Wnętrze testowanego modelu wygląda bardzo porządnie. Układy elektroniczne zmieściły się na jednej, dużej płytce drukowanej zajmującej jakieś 3/4 miejsca wewnątrz obudowy, natomiast resztę przeznaczono na transformator przykręcony bezpośrednio do metalowej podstawy. Obudowa wzmacniacza została wykonana z lotniczego aluminium. Gwarantuje to stabilne warunki pracy - nawet w temperaturze 55 stopni, która towarzyszy często pracy w klasie A. Każdy element urządzenia poddano precyzyjnej obróbce CNC. Zapewnia to standard tolerancji poniżej 0,02 mm. Pokrętło głośności wykonano z tolerancją poniżej 0,005 mm. Profesjonalny charakter urządzenia mają podkreślać bursztynowe diody LED i wykończenie czarnym, matowym lakierem z satynową fakturą. CMA400i może pracować w pozycji pionowej na specjalnie zaprojektowanej podstawce, co pozwoli użytkownikom wygospodarować trochę więcej miejsca na biurku lub stoliku na sprzęt. Przed dostarczeniem do klienta, każdy egzemplarz jest testowany przez inżynierów firmy Foxconn. Do testów używany jest system Audio Precision AP2722, a proces kończy się raportem zawierającym wyniki pomiarów. Każdy raport jest zapisany w dwóch egzemplarzach - jeden umieszczony jest w opakowaniu dla klienta, drugi natomiast przechowuje firma Questyle, aby pomóc klientowi w przypadku pojawienia się jakichkolwiek problemów z urządzeniem.
Konfiguracja
Marantz HD-DAC1, Beyerdynamic DT 990 PRO (250 Ω), Sennheiser HD 600, Final Audio Design Sonorous VI, HiFiMAN Edition X, Audeze LCD-2, Equilibrium Ether Ceramique, Unison Research Triode 25, Equilibrium Tune 33 Light, Enerr Tablette 6S, Audioquest NRG-2.
Werdykt
Producenci sprzętu audio już dawno zorientowali się jak duże jest zapotrzebowanie na przetworniki i wzmacniacze słuchawkowe, dlatego wiele spośród dostępnych na rynku urządzeń łączy te dwie funkcje, w ten czy inny sposób. Czasami sam mam problem z zakwalifikowaniem testowanego sprzętu do jednej kategorii, a tym razem już naprawdę nie wiem co zrobić. CMA400i to świetny wzmacniacz dysponujący aż trzema wyjściami, z których aż dwa są zbalansowane. Patrząc na jego przednią ściankę od razu widać, że zbudowano go z myślą o nausznikach. Z drugiej strony, na pokładzie mamy wysokiej klasy DAC-a z wyjściami RCA i XLR. Nawet jeśli korzystamy ze słuchawek sporadycznie, ale szukamy dobrego źródła do systemu stacjonarnego, warto wziąć Questyle'a pod uwagę. Najlepsze jest to, że CMA400i sprawdzi się w każdej sytuacji, bo jego brzmienie zostało z premedytacją nastrojone na pełną neutralność. W tym przedziale cenowym rzadko któremu przetwornikowi czy wzmacniaczowi słuchawkowemu udaje się osiągnąć tak wysoki poziom. Dla melomanów słuchających bardzo różnorodnej muzyki, audiofilów podążających za ideałem wysokiej wierności i poszukiwaczy prawdy o muzyce będzie to strzał w dziesiątkę. Jeżeli szukacie audiofilskiego, uniwersalnego DAC-a, świetnie trafiliście. A jeśli dodatkowo potrzebujecie wydajnego, funkcjonalnego i bardzo porządnego wzmacniacza słuchawkowego, CMA400i to już prawdziwa kumulacja.
Dane techniczne
Wejścia cyfrowe: 2 x koaksjalne, 1 x optyczne, 1 x USB
Wyjścia cyfrowe: 1 x koaksjalne
Wyjścia analogowe: 1 x RCA, 1 x XLR (stałe lub regulowane)
Wyjścia słuchawkowe: 2,5 mm (zbalansowane), XLR 4-pin (zbalansowane), 6,3 mm (niezbalansowane)
Maksymalna moc wyjściowa (gniazda zbalansowane): 418 mW/300 Ω, 3920 mW/32 Ω
Maksymalna moc wyjściowa (gniazda niezbalansowane): 106 mW/300 Ω, 980 mW/32 Ω
Pasmo przenoszenia: 0 Hz - 600 kHz (+0/-3 dB)
Zniekształcenia: 0,0009%
Stosunek sygnał/szum: 110 dB
Przetwornik: 32-bitowy AKM AK4490
Maksymalna jakość sygnału: PCM 32 bit/384 kHz, DSD256
Pobór mocy: 17 W
Wymiary (W/S/G): 5,5/27,9/18,9 cm
Masa: 2,4 kg
Cena: 3399 zł
Sprzęt do testu udostępniła firma MIP.
Zdjęcia: Questyle, Małgorzata Karasińska, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
-
Marcin
Z nieba mi spadacie z tą recenzją:) Szukam DAC/wzmacniacza do moich Beyerdynamików T1 v2 oraz T5p v2, myślałem właśnie o tym Questyle'u, ale może jest tez coś innego wartego uwagi? Słucham głównie jazzu, czasem bluesa.
0 Lubię -
Tomasz
Miałem ostatnio okazje sprawdzić jak zagrają T1 V2 na CMA400i (była to black edition co prawda). Do klasyki, jazzu, fusion jazzu, muzyki akustycznej, synergia doskonała. Tylko cena za dwa elementy jest już dość wysoka. Polecam posłuchać mimo wszystko. W trybie High Gain CMA400i radził sobie na single ended doskonale, co prawda na klasyce czasami gałka wędrowała na godzinę 3-4 już, ale oczywiście bez cienia zniekształceń. Zbalansowanych wyjść nie testowałem bo nie miałem kabla pod ręką. To co usłyszałem z SE było najwyższej próby. Niesamowita szybkość, potężny, świetnie różnicowany bas, kontrola, bogactwo detali, gładkość. T1 V2, to Beyerdynamiki z kompletnie innej bajki słuchając wszystkie niższe modele, zupełnie niepodobne do reszty. Warto posłuchać.
1 Lubię -
Marcin
Dwa miesiące temu miałem na wypróbowanie CMA600i oraz T1 v2, słuchane po balansie, powiem tak - z ulgą oddałem Questyle'a, a T1 v2 po niedługim czasie sprzedałem. Jak na moje ucho T5p2 dużo lepsze, kupiłem DAC/wzmacniacz Chord Hugo 2 i ten jest niestety dużo lepszy od Questyle'a (ale tez droższy), pierwszy wzmak jaki ujarzmił szalejący bas w T5p2.
0 Lubię
Komentarze (3)