Z wizytą w AudioSource
- Kategoria: Fotorelacje
- StereoLife
W postpandemicznej rzeczywistości nawet życie dziennikarza opisującego sprzęt stereo wygląda trochę inaczej. Niby robota taka sama, ale nagle zabrakło w niej bezpośredniego kontaktu z ludźmi, a obecnie, choć czasy noszenia maseczki w każdej kieszeni wydają się odległe, branża przywykła do innego trybu funkcjonowania. Jeśli z kimś rozmawiam, to raczej przez telefon, a jeśli mam dostać nowy sprzęt do przetestowania, na dziewięćdziesiąt procent zostanie on przywieziony przez kuriera, a nie dostarczony osobiście lub odebrany przeze mnie z salonu. Różnego rodzaju spotkania, premiery, konferencje prasowe, majówki i wieczorki z muzyką przed pandemią były normą. Czasami kilka razy w miesiącu pakowałem aparat i jechałem gdzieś, gdzie pokazywano nowe kolumny albo odbywała się prezentacja prowadzona przez gościa z dalekiego kraju. Teraz dostaję głównie zaproszenia na webinary, które zwykle olewam, bo za chwilę i tak otrzymam pełną notkę informacyjną ze zdjęciami i wszystko przeczytam sobie po polsku. Niestety, albo właśnie stety, nie wszystko można zrobić zdalnie. Znacznie lepiej jest czasami wybrać się w jakieś ciekawe miejsce, spotkać zarażonych tą samą pasją ludzi, obejrzeć sprzęt na żywo, a przede wszystkim posłuchać go w komfortowych warunkach. I właśnie w taki sposób spędziłem ubiegłą sobotę, a to dzięki prezentacji zorganizowanej przez firmę Audio Atelier i salon AudioSource
Od pewnego czasu docierały do mnie różne przecieki, że niebawem pod warszawą zostanie otwarty nowy salon z hi-endowymi zabawkami. Chociaż "salon" to właściwie kiepskie określenie, bowiem słowo to kojarzy mi się ze sklepem zlokalizowanym w centrum handlowym lub przy ruchliwej ulicy, a spokojna okolica w Łazach, przy wylotówce na Grójec, to przecież zupełnie inny, znacznie spokojniejszy klimat. Jeżeli pomyśleliście, że nawet w takim miejscu można postawić budynek z przeszklonymi witrynami, za którymi już z parkingu widać ogromne kolumny i wzmacniacze lampowe, znów pudło. AudioSource to właściwie dom, który niemal po brzegi wypełniono elektroniką audio. I to nie byle jaką. Od razu widać, że są to urządzenia wybrane przez specjalistów pracujących w tej branży od dawna.
Kiedy wszedłem na poddasze, gdzie znakomita większość tej aparatury jest "magazynowana", byłem oczarowany jej różnorodnością. Triangle, Gradient, Buchardt Audio, Diapason, JBL, Franco Serblin, JMR, Naim, Unison Research, Jadis, Audio Analogue, Ars-Sonum, Accuphase, Waversa Systems, DIMD, Roksan, Musical Fidelity, Norma, Marantz, TEAC, Mark Levinson, Aqua, PrimaLuna, Kuzma, J. Sikora - to tylko początek wyliczanki. Urządzeń wielu z tych marek w Warszawie zwyczajnie brakowało, a teraz można zapoznać się z nimi bez najmniejszego problemu. Co więcej, audiofile regularnie odwiedzający stołeczne salony hi-fi doskonale wiedzą, że panuje w nich dość ostry podział na marki "swoje" i "nieobecne". Czasami dochodzi do kuriozalnych sytuacji, gdy posiadacz wzmacniacza danej marki słyszy, że trzeba go będzie zmienić, bo nawet w zbliżonej cenie można kupić coś znacznie lepszego (oczywiście chodzi o to "swoje"), a później macierzysta firma przejmuje dystrybucję, sprzęt tego producenta ląduje na półkach i nagle staje się super. Mam wrażenie, że w AudioSource tak nie będzie. Tutaj nie ma chłopców do bicia. Są tylko i wyłącznie urządzenia, które, zwykle na podstawie odsłuchów, wybrali założyciele tego "domku ze sprzętem". Klimat tego miejsca znakomicie oddaje plakat wiszący w kuchni. Krótko mówiąc, nie jest to sklep, w którym czujemy się jak pacjenci czekający w kolejce do lekarza, a raczej coś w rodzaju audiofilskiego klubu prowadzonego przez pasjonatów. Jestem pewien, że jeszcze nie raz w nim zagoszczę.
Główną atrakcją sobotniego spotkania była prezentacja systemu włoskiej marki Grandinote, którą poprowadził zresztą jej założyciel, Massimiliano Magri. Zestaw składał się z gramofonu J. Sikora Initial Max z wkładką Miyajima Shilabe, przedwzmacniacza gramofonowego Grandinote Celio, streamującego przetwornika Volta, wzmacniaczy zintegrowanych Shinai i Supremo, okablowania marek Hijiri i Luna oraz potężnych kolumn Grandinote Mach 8 XL. Początkowo byłem pełen obaw, ponieważ sala odsłuchowa w AudioSource nie jest gigantyczna. Czułem się tam prawie jak w domu, no ale do własnego salonu na pewno nie wstawiłbym podłogówek wielkości dorosłego chłopa. Mach 8 XL nie są jednak kolejnymi wielkimi kolumnami stworzonymi tylko po to, aby leczyć męskie kompleksy. Wyposażono je w osiem głośników nisko-średniotonowych, ale nie po to, aby dźwięk był potężniejszy, a raczej po to, aby... wyeliminować klasyczną zwrotnicę. Massimiliano Magri doszedł do wniosku, że w każdych klasycznych zestawach głośnikowych to właśnie ten element jest najsłabszym ogniwem, i to bez względu na to, z jak złotych kondensatorów, audiofilskich rezystorów i kosmicznych cewek by się nie składał. Założyciel Grandinote'a uznał, że trzeba się go pozbyć, ale jak? Rozwiązaniem ma być zastosowanie "zwrotnicy mechanicznej", czyli odpowiednio strojonych komór, w których zamontowany jest każdy z przetworników (od wewnątrz jest to coś pomiędzy między bass-refleksem a linią transmisyjną). W systemie nazwanym SRT (Semi Resonant Tube) woofery są więc niefiltrowane, a w modelu Mach 8 XL towarzyszy im tubowy głośnik wysokotonowy kompresyjny.
Efekt? Cóż, ponieważ nie spędziłem w sali odsłuchowej całego dnia (a niektórzy zalegli w niej na długie godziny), mogę tylko powiedzieć, że zagrało to spektakularnie. Widząc potężne kolumny wstawione do całkiem normalnego, dobrze zaadaptowanego pokoju, spodziewałem się dźwięku rodem z pokazów sprzętu car audio, gdzie do względnie małych aut pakuje się szesnaście subwooferów. Otóż nie. Zagrało czysto, energicznie, żwawo, z odpowiednim wykopem i trójwymiarową przestrzenią. Czego jak czego, ale tak przekonującej, ostro naszkicowanej, pełnej świeżego powietrza sceny stereofonicznej mogą podłogówkom Grandinote'a pozazdrościć najlepsze monitory w zbliżonej cenie. Co do elektroniki, wiem tylko tyle, że na pierwszy rzut oka jest mało włoska, bo... Ech, co tu dużo gadać, brzydkie toto strasznie. Dobra, wiem, że piękno jest w oku patrzącego, że o gustach się nie dyskutuje, że każda potwora i tak dalej, ale nie chodzi mi nawet o to, że nie podoba mi się wzornicza koncepcja Massimiliano Magriego, tylko o to, że tej koncepcji tutaj po prostu nie ma. Ot, czarne klocki z białymi napisami i przyciskami w losowych miejscach. Wierzę, że pod względem elektronicznym urządzenia Grandinote'a są naprawdę dopracowane, bo było to słychać, ale przydałaby się tu kuracja upiększająca w stylu tego, co zrobiła ostatnio firma Fezz Audio. Było brzydko, a teraz, za sprawą dobrych specjalistów od dizajnu, jest tak pięknie, że klocki Fezza zgarniają nagrody za sam wygląd. Massimiliano, przyjacielu, nie boisz się, że zainteresuje się tym jakiś włoski urząd do spraw estetyki? Spójrz na swoje klocki, a następnie na sprzęt takich marek jak Unison Research, Pathos, Audio Analogue, Aqua czy nawet Norma. Porównaj swoje kolumny z Sonusami, Operami, Audelami, Chario i Diapasonami. Nic? W takim razie wyobraź sobie, że przyjechałeś do Polski, a tu pogoda paskudna, wszędzie brzydko, jedzenie niedobre, a ludzie mało gościnni i zwyczajnie niemili. Tak się czuję, gdy słyszę hasło "włoski sprzęt audio", a widzę to, co zobaczyłem. Ale grało cudownie. Podobno to liczy się najbardziej, choć patrząc na zakupowe decyzje audiofilów - nawet tych, którzy twierdzą, że słyszą pierdnięcie komara w domu na drugim końcu ulicy - dawno włożyłem takie opowieści między bajki. W tym miejscu pozwolę sobie postawić kropkę. Resztę, mam nadzieję, opowiedzą zdjęcia. Dziękuję organizatorom za zaproszenie i mam nadzieję, że nie było to ostatnie tego typu spotkanie w AudioSource.
-
Marek
Będąc we Włoszech w czasach pandemii właściwie bez zapowiedzi odwiedziłem Massimiliano (Maxa) w fabryce, gdzie produkuje swoje kolumny. Poczęstował kawą, posłuchaliśmy razem muzyki. Znajomość pozostała do dzisiaj, a ja cieszę się zakupionym Celio.
1 Lubię -
Ja
Mam elektronikę od tego brzydactwa:) Wzmacniacz i streamerodaca. Powiem tak, dla mnie to sprzęt na lata. Niesamowicie muzykalny, po prostu nie mam potrzeby czegokolwiek poprawiać. Miałem w swojej karierze wiele utytułowanych urządzeń, ale po tygodniach czy miesiącach szukałem dalej. Teraz zapominam o sprzęcie. Tylko muzyka. Polecam spróbować, najlepiej w domu. Dystrybutor nie robi z tym problemu. Ale ostrzegam, może to być chwila o decyzji sprzedaży tego, co masz... Jeszcze jedno zastrzeżenie. To gra bardzo analogowo, organicznie. Raczej nie polecam miłośnikom audiofilskich oscyloskopów.
0 Lubię -
a.s.
Jeśli jest wysokotonowy musi być filtrowany, więc nie można mówić o braku zwrotnicy, a jest to jeszcze gorsze, bo w zakresie największej czułości ucha mamy zniekształcenia fazowe w miejscu łączenia się pasm wysokotonowego i wysokich tonów szerokopasmowego. Dla niektórych audiofilów hasło złote kondensatory albo brak zwrotnicy powoduje, że słyszą, co chcą słyszeć. Zwrotnica to zło konieczne i najdokładniejsza jest cyfrowa, wtedy rzeczywiście miedzy wzmacniaczem a głośnikiem jest kawałeczek przewodu. Ale jak tu postawiać klocuszki pod przewody pytony.
0 Lubię
Komentarze (3)