Asus Xonar Essence STU
- Kategoria: Przetworniki i streamery
- Tomasz Karasiński
Kiedy usłyszeliśmy o wprowadzeniu na rynek nowego przetwornika Asusa, postanowiliśmy natychmiast wypożyczyć go do testu. Dlaczego? Po pierwsze poprzedni model Xonar Essence One wywołał w audiofilskim światku małe zamieszanie. Okazało się, że firma z branży komputerowej może stworzyć urządzenie nie mające się czego wstydzić w porównaniu ze zbliżonymi cenowo modelami Arcama, Hegla czy Cambridge Audio. Xonar Essence One oferował właściwie wszystko, czego audiofil mógłby oczekiwać. Odtwarzał pliki wysokiej rozdzielczości, miał bardzo wydajny wzmacniacz słuchawkowy, a nawet wyjścia zbalansowane (XLR) i gniazdo sieciowe IEC zamiast jakiejś ładowarki do laptopa. Niektórzy klienci nie związani w żaden sposób z rynkiem audio, a zapatrzeni bardziej na ceny podzespołów komputerowych, zaczęli pisać, że dwa tysiące złotych za zewnętrzną kartę dźwiękową to kosmos. Sam producent opisywał ten model jako kartę dźwiękową (no bo czym innym są tak lubiane przez audiofilów przetworniki, jeżeli nie zewnętrznymi kartami dźwiękowymi na USB), więc część osób uznała, że 700 zł za kartę przeznaczoną do montażu w pececie to już wielki wypas, a zatem po dorobieniu do tego obudowy nie powinno wyjść więcej, niż - powiedzmy - 1000 zł. Nie wzięli jednak pod uwagę tego, że Xonar Essence One miał naprawdę porządną skrzynkę, wzmacniacz słuchawkowy i kilka innych bajerów takich, jak możliwość bezpośredniego podłączenia go do końcówki mocy.
Ludzie zajmujący się komputerami mogą nie mieć pojęcia, czym jest końcówka mocy, ale audiofile dobrze wiedzą, że w systemie wysokiej klasy możliwość pominięcia przedwzmacniacza może oznaczać oszczędność rzędu 5000-10000 zł. A czy podłączanie przetwornika za tak "śmieszne" pieniądze bezpośrednio do piecyka ma sens? Cóż, wielu audiofilów twierdziło, że tak. Xonar Essence One zebrał nawet bardzo pochlebne opinie w prasie branżowej, gdzie oceniali go ludzie mający na co dzień do czynienia z kolumnami i wzmacniaczami wartymi tyle, co średniej klasy auto. Asus najwyraźniej postanowił wykorzystać ten sukces, wprowadzając na rynek kolejne urządzenie, które tym razem nie jest opisywane jako zewnętrzna karta dźwiękowa, ale właśnie jako przetwornik ze wzmacniaczem słuchawkowym.
Pomyślicie, że to nieważne, co jest napisane na pudełku? Dla nas jest to wyraźny sygnał, że firma tym razem chce dotrzeć do audiofilów. Świadczyć o tym może też o wiele skromniejszy, bardziej profesjonalny wygląd urządzenia. Kanciasta obudowa z metalowym frontem i bez żadnego złotego lwa czy smoka wymalowanego na pokrywie. To na pewno spodoba się miłośnikom audiofilskich wzmacniaczy. No i najlepsze - kosztuje mniej, niż Xonar Essence One. Jego cena detaliczna to 1400 zł. Czy jednak Xonar Essence STU będzie mógł podjąć walkę z produktami firm działających tylko w branży audio? Zaraz się o tym przekonamy, bo dostaliśmy go do testu jako pierwsza redakcja w Polsce.
Wygląd i funkcjonalność
Urządzenie przyjeżdża do nas zapakowane jak wysokiej klasy notebook. Mamy jedno pudełko, w środku większy karton z pokrywą, a sam przetwornik jest zabezpieczony sztywną folią. Jest mały i stosunkowo lekki - na pewno nie zrobi wrażenia na ludziach, którzy przyzwyczaili się do dźwigania monobloków ważących po kilkadziesiąt kilogramów. Jako zaprawieni w bojach audiofile widywaliśmy już większe i cięższe piloty - na przykład te od odtwarzaczy Meridiana albo wzmacniaczy Pliniusa. Większość miejsca w pudełku zajmuje wyposażenie dodatkowe - papiery, zasilacz, kable, wtyczki i specjalna, plastikowa podstawka umożliwiająca ustawienie przetwornika w pionie. Jest to ciekawa opcja dla osób, które mają na przykład ograniczoną ilosć miejsca na biurku. Wprawdzie dolna ścianka Xonara Essence STU nie wygląda tak skromnie, jak górna (są tu nóżki, śrubki i spora naklejka z oznaczeniami), ale na pewno lepiej mieć taką możliwość, niż być skazanym na szukanie kawałka płaskiej przestrzeni.
Ot, pierwsza taka sytuacja - komputer postawiony obok biurka. Xonar Essence STU z powodzeniem zmieści się na obudowie peceta w pozycji horyzontalnej, ale niektórym może bardziej pasować ustawienie go w pionie. Podstawka jest dobrze dopasowana i wyposażona w gumowe brzegi, dzięki czemu urządzenie nie chwieje się na boki i nie grozi mu porysowanie obudowy. Szkoda by było, bo ta jest w całości metalowa i choć nie waży tyle, co akumulator do samochodu z silnikiem diesla, to jest po prostu eleganckim, porządnie wykonanym przedmiotem. Widać to szczególnie z przodu, gdzie umieszczono dwa przyciski, dwa pokrętła i duże wyjście słuchawkowe, a oprócz tego rząd dyskretnych diodek informujących na przykład o aktywnym źródle czy pozycji przełącznika Headphone Gain. Pierwszy przycisk to włącznik, tudzież wybudzenie urządzenia z trybu czuwania, drugi służy do przełączania wejść, natomiast oba pokrętła służą do ustawienia głośności... Tyle, że osobno dla wyjścia analogowego i dla słuchawek. Pierwsza reakcja normalnego użytkownika - fajne. Ale zaraz, do czego to właściwie ma służyć. Jeżeli siedzimy ze słuchawkami na głowie, po co mielibyśmy kierować jakąkolwiek część sygnału do kolumn? Chyba tylko okazjonalnie, żeby puścić komuś fragment tego, czego słuchamy w hełmofonie. Z drugiej strony, jeśli sygnał idzie przez głośniki, to słuchawki wystarczy wyłączyć z gniazda i tyle. Wystarczyłoby zrobić jedno pokrętło i system odłączający sygnał z wyjścia od razu po wpięciu słuchawek. Także trochę przekombinowane, ale niech będzie.
Przełącznik wzmocnienia przyda się osobom używającym na przykład kilku par słuchawek o różnej impedancji i różnym zapotrzebowaniu na prąd. Maksymalne napięcie wyjściowe na wyjściu słuchawkowym to 7 V, natomiast na wyjściu analogowym mamy standardowe 2 V. W praktyce - nie ma się czego obawiać. Podłączaliśmy do Asusa najróżniejsze słuchawki i nawet nie odczuwaliśmy potrzeby przełączania wzmocnienia, nawet z Beyerdynamikami T70, które zwykle wymagają od wzmacniacza nieco więcej prądu.
Kluczowe znaczenie podczas pierwszego uruchomienia ma jednak kwestia sterowników. Asus udostępnia na swojej stronie paczki do systemów Windows XP, 7 i 8. Przy pierwszym podłączeniu kabla USB wyskakuje oczywiście błąd podczas instalacji oprogramowania urządzenia, ale to nic dziwnego w tym systemie. Musimy zatem ściągnąć sterowniki ze strony Asusa, zainstalować je i wykonać obowiązkowy restart. Po zmianie urządzenia odtwarzającego w ustawieniach systemu i odtwarzacza, wszystko powinno śmigać elegancko. Ten komputer zostawiliśmy jednak w spokoju, ponieważ ma zainstalowaną kartę ESI Juli@ i służy nam jako swego rodzaju źródło odniesienia (nie jakaś absolutna hi-endowa referencja, ale zwykły punkt orientacyjny). Postanowiliśmy sprawdzić, jak sprawa będzie wyglądała po podłączeniu Xonara do MacBooka Pro. Tu nie potrzeba żadnych sterowników. Pięć sekund i działa - wystarczyło zmienić urządzenie odtwarzające. Bajka. Postanowiliśmy więc pomęczyć się jeszcze trochę i wypróbować trzeci komputer z Windowsem 8 - ultrabooka Asus Zenbook UX31A. Ściągamy sterowniki, instalujemy, czekamy (w tym przypadku o wiele krócej) na restart i znów sukces. Szkoda, że nie mieliśmy pod ręką maszyny z Ubuntu albo Open SUSE, ale wypożyczyliśmy ją komuś na tak zwane wieczne nieoddanie. Zarzuciliśmy więc playlistę z serwisu Spotify, a potem kolekcję audiofilskich plików i w tej konfiguracji słuchaliśmy przetwornika już do końca testu, zmieniając tylko słuchawki i kable USB.
Niektórych pewnie zasmuci to, że na tylnej ściance Xonara Essence STU zabrakło wyjść zbalansowanych, czyli XLR-ów. Do dyspozycji mamy natomiast trzy wejścia cyfrowe i jedno dodatkowe wejście analogowe w formie małego jacka. Można więc wykorzystać przetwornik nie tylko jako zewnętrzną kartę dźwiękową, ale także spróbować przepuścić przez niego sygnał z odtwarzacza CD lub konsoli. A nuż będzie grało lepiej? Dla audiofilów stosujących poważne listwy i kondycjonery sieciowe, a także kable zasilające, przy których rura od odkurzacza to cienizna, największym mankamentem z punktu widzenia estetyki i funkcjonalności będzie zasilacz. Zasadniczo nie różni się on od tych przeznaczonych dla laptopów, ma nawet zapinki na rzepy pozwalające utrzymywać kable we względnym porządku. Na pewno nie jest to jednak szczyt marzeń dla osób, które nawet normalne kable IEC uznają za badziewie. Poza tym detalem trudno mieć do Asusa jakieś większe zastrzeżenia. To porządnie wykonany przetwornik, który wydaje się nie odstawać od audiofilskiej konkurencji.
Brzmienie
Xonar Essence STU od początku nam się spodobał, prezentując brzmienie konkretne, szybkie i dynamiczne, a przy tym odpowiednio zrównoważone. Można pomyśleć, że dla audiofilów słuchających na co dzień muzyki z gramofonu i odtwarzacza Naim CD 5XS, taka zabaweczka nie będzie żadnym odkryciem, ale każde urządzenie oceniamy w kontekście jego ceny, funkcjonalności i tego, jak wypada na tle konkurencji. Pod względem charakteru i jakości brzmienia, przetwornik Asusa najbardziej przypominał nam produkty Arcama i Cambridge Audio. Czy był to poziom DacMagica 100 czy może rDAC-a - trudno powiedzieć bez możliwości bezpośredniego porównania tych urządzeń, ale z pewnością opisywany przetwornik nie miałby wobec nich kompleksów. A przecież tutaj mamy też wzmacniacz słuchawkowy i niezależną regulację głośności dla wyjścia słuchawkowego i umieszczonej z tyłu pary gniazd RCA. Wspomniane modele nie oferują takich możliwości. Wracając jednak do brzmienia, bardzo spodobała nam się energia Asusa i jego chęć do zabawy z każdym gatunkiem muzyki. Na pewno nie jest to urządzenie z gatunku tych, którym trzeba dogodzić, stworzyć odpowiednie warunki, podać pasujący im repertuar i dopiero zacząć doceniać pewne cechy brzmienia, które w takim środowisku się ujawniają. Xonar Essence STU zaczyna przyciągać uwagę od razu, nie bawi się w gry wstępne i marudzenie na jakość podłączonych słuchawek, wzmacniacza czy kolumn. Inna sprawa, że stworzyliśmy mu takie warunki, w jakich prawdopodobnie rzadko który egzemplarz będzie miał okazję pracować. Audiofilskie kable USB za kilka tysięcy złotych, armia słuchawek o różnych parametrach, kabel sygnałowy w cenie przewyższającej wartość samego przetwornika? Dla wielu będzie to zapewne dziwactwo, albo nawet więcej - czysty idiotyzm. Ale co poradzić - na takim sprzęcie testujemy obecnie wszystkie urządzenia, wiec podpinanie do Asusa zwykłych kabli z pudełka byłoby niesprawiedliwe.
W połączeniu ze wzmacniaczem i kolumnami, Xonar Essence STU zaprezentował brzmienie czyste, świeże i dynamiczne. Na wyjściu słuchawkowym grał w zasadzie tak samo, co oznacza, że sekcja wzmacniacza słuchawkowego nie została tutaj potraktowana po macoszemu i zaimplementowana tylko z konieczności. Zamiast nazywać Asusa przetwornikiem z wyjściem słuchawkowym, wypadałoby raczej mówić o DAC-u i wzmacniaczu słuchawkowym w jednej obudowie. Szybki, dynamiczny i dość analityczny charakter brzmienia czyni go bardzo dobrym narzędziem nie tylko do codziennego słuchania, ale także oceniania podłączonych do niego słuchawek. Przećwiczyliśmy z nim sporo nauszników - od niedrogich dokanałówek po hi-endowe nauszniki przeznaczone dla audiofilów. Wnioski są następujące - Asus nie zmieni brzmienia słuchawek, a jedynie wskaże ich największe wady i zalety. Dla nas na wyjściu słuchawkowym pojawiło się mniej charakteru samego urządzenia, niż w konfiguracji ze wzmacniaczem i kolumnami, choć niewątpliwie pewne cechy szczególne takie, jak dynamika czy szybkość zostały zachowane. A ponieważ wydaje nam się, że Xonar Essence STU będzie często używany z nausznikami (może nawet część użytkowników w ogóle nie będzie zainteresowana możliwością podłączenia go do dużego systemu audio), ma to duże znaczenie dla ostatecznej oceny tego przetwornika. Xonar Essence STU okazał się tu na tyle dobry, że dla wielu osób laptop, przetwornik i słuchawki będą systemem wykorzystywanym do słuchania muzyki przez 80% czasu. A że dodatkowo można za pomocą interkonektu RCA puścić sygnał dalej do amplitunera, wieży czy audiofilskiego wzmacniacza stereo - to będzie dla nich tylko dodatkowym argumentem przemawiającym na korzyść tego urządzenia.
Największe plusy przetwornika Asusa to szybkość, dynamika, przejrzystość i jakość wysokich tonów. Z odpowiedniej jakości materiałem, Xonar Essence STU potrafi zagrać niemal tak czysto i realistycznie, jak audiofilski odtwarzacz CD. Bardzo dobrze wypadła też stereofonia - scena dźwiękowa była bardzo szeroka i dobrze poukładana. Dźwięki nie bały się wychodzić poza boczne ścianki kolumn i wypełniały pomieszczenie przyjemnym pogłosem. Asus najwyraźniej nie lubi grania ospałego, romantycznego czy przyciężkawego. Minusy? Tak na szybko trudno coś sensownego wymyślić. Do niektórych systemów Asus może okazać się ciut za jasny. Ale jeżeli tak się stanie, to trzeba raczej myśleć o wprowadzeniu poważniejszych zmian w sprzęcie (na przykład wymienić wzmacniacz albo chociażby okablowanie), niż obwiniać za to przetwornik. Hmm.. Dobra, nie będziemy wymyślać na siłę. Może gdyby Essence STU kosztował 4000 zł, wsłuchiwalibyśmy się w jego brzmienie dłużej w celu znalezienia w nim jakichś mankamentów. A tak, po prostu nie znajdujemy powodów, aby go skrytykować. Za 1400 zł to po prostu dobry sprzęt, a jeżeli naprawdę zależy Wam na jakości wzmacniacza słuchawkowego - nawet świetny.
Budowa i parametry
Asus Xonar Essence STU to przetwornik cyfrowo-analogowy ze wzmacniaczem słuchawkowym. Urządzenie zapakowano w elegancką, niewielką obudowę wykonaną w całości z metalu. Urządzenie bazuje na kości przetwornika cyfrowo-analogowego Texas Instruments PCM1792A oraz module wzmacniacza słuchawkowego o symbolu TPA6120A2 tego samego producenta. Maksymalna częstotliwość próbkowania docierającego sygnału cyfrowego wynosi 192 kHz przy 24-bitowej rozdzielczości. Oprócz asynchronicznego wejścia USB 2.0 do dyspozycji mamy cyfrowe wejście koaksjalne i optyczne, a także dodatkowe wejście analogowe w formie gniazda 3,5 mm. Sygnał wyprowadzić możemy z pary gniazd RCA lub z umieszczonego na przednim panelu dużego gniazda słuchawkowego. Producent chwali się tym, że stosunek sygnału do szumu w tym urządzeniu wynosi 120 dB, a wzmacniacz słuchawkowy może wysterować słuchawki o impedancji dochodzącej nawet do 600 omów. To rzeczywiście dobre wyniki. Mimo szczerych chęci, nie udało nam się dostać do wnętrza obudowy Asusa. Po odkręceniu wszystkich widocznych śrubek nic nawet nie drgnęło, a my nie chcieliśmy zniszczyć jednego z pierwszych dostępnych w Polsce egzemplarzy tego przetwornika, który po naszym teście prawdopodobnie trafi do wielu innych redakcji. Jako, że czasami sami dostajemy takie "demówki" w kiepskim stanie, obchodziliśmy się z Xonarem Essence STU bardzo delikatnie. Producent podaje, że istnieje możliwość samodzielnej wymiany op-ampów wewnątrz urządzenia. Fabrycznie przetwornik został wyposażony we wzmacniacze operacyjne Texas Instruments NS-LME49720 i NS-LM4562NA, które mają dawać żywy i przestrzenny dźwięk. Użytkownik może zmienić je na inne, aby dostosować brzmienie do swoich preferencji. Cóż - to już zadanie dla chętnych, z gwiazdką. Prawdopodobnie 95% posiadaczy Asusa nawet nie będzie brało pod uwagę takich atrakcji.
Konfiguracja
W teście Asus Xonar Essence STU pracował z trzema komputerami - stacjonarnym pecetem z systemem Windows 7 i odtwarzaczem Foobar 2000, MacBookiem Pro z programem iTunes i ultrabookiem Asus Zenbook UX31A z Windowsem 8 i Foobarem 2000. Dodatkowo na każdym z komputerów słuchaliśmy muzyki z serwisu Spotify. Do odsłuchów wykorzystaliśmy pliki FLAC, zarówno zgrywane z płyt CD, jak i te w jakości 24 bit/192 kHz. Słuchawki to temat na osobną rozprawę. Beyerdynamic T70, B&W P5, Philips The Stretch, Jabra Revo, JBL J22i, JBL J88, Beyerdynamic DTX 101 iE. Czyli szeroki przekrój producentów, charakterów brzmienia i impedancji. Duży system składał się z kolei ze wzmacniacza Creek Destiny 2 i kolumn Audio Physic Tempo VI, połączonych kablem KBL Sound Red Eye i zasilanych listwą Gigawatt PF-2 z kompletem kabli sieciowych LC-2 mkII. Z kablami USB też mieliśmy spory wybór - od zwykłych drucików, przez Audioquesty Forest i Cinnamon, aż po kable Audiomica Laboratory Pebble Consequence i Carnelian Reference.
Werdykt
Asus Xonar Essence STU bardzo nam się spodobał. To sympatyczne, funkcjonalne urządzenie, którego brzmienie nie powinno rozczarować nawet wymagającego audiofila. Oczywiście za te pieniądze nie ma co oczekiwać cudów, ale trudno też wskazać Asusowi jakieś konkretne wady. Sprawdza się w każdej muzyce i to zarówno w systemie kolumnowym, jak i ze słuchawkami - przeróżnymi słuchawkami. Najlepsza konkluzja byłaby mniej więcej taka - oczywiście, że można osiągnąć lepszą jakość brzmienia, ale wtedy trzeba wydać na przetwornik kilka razy więcej. Asus powinien znaleźć wielu zainteresowanych nie tylko w gronie maniaków komputerowych, ale także audiofilów. A to dobra wiadomość, bo najwyraźniej właśnie do nich firma chce dotrzeć z opisywanym modelem. Ciekawe, czy w dziale badawczo-rozwojowym Asusa nie jest już szykowany jakiś kolejny Xonar, który będzie miał za zadanie pogonić kota drogim, audiofilskim przetwornikom. Jeżeli tak się stanie, znów będziemy chcieli być pierwszymi recenzentami, którzy dostaną go w swoje łapska.
Dane techniczne
Rodzaj przetwornika: 32-bitowy
Wejścia cyfrowe: USB 2.0, koaksjalne, optyczne
Stosunek sygnał/szum: 120 dB
Zniekształcenia (THD): 0,00032 %
Pasmo przenoszenia: 10 Hz - 48 kHz
Maksymalne parametry sygnału: 24 bit/192 kHz
Maksymalna impedancja słuchawek: 600 omów
Wyjście analogowe: RCA (regulowane)
Wyjście słuchawkowe: 6,3 mm
Wymiary (W/S/G): 3,7/21/18 cm
Cena: 1400 zł
Sprzęt do testu dostarczyła firma Asus.
Zdjęcia: Asus, Tomasz Karasiński, StereoLife.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
-
Ganesh
Testowałem to urządzenie i przy odsłuchu na słuchawkach wzmacniacz ucinał 2 pierwsze sekundy każdego utworu. Ta wada dyskwalifikuje ten sprzęt jako wzmacniacz słuchawkowy – traci się fragmenty muzyki. Ponadto przy zmianie/przechodzeniu do następnego utworu zamiast ciszy słychać suche trzaski nieależnie czy włączony jest czy wyłączony DC Servo.
0 Lubię -
sky04
Miałeś go podłączonego przez USB czy opt/coax? Przy połączeniu opt/coax to może być wina twojego komputera, a nie przetwornika. Redakcja nie zanotowała żadnych problemów tego typu, więc problem raczej leży po twojej stronie.
0 Lubię -
stereolife
Czasami zdarzają się takie przypadki i to właśnie raczej zależy od komputera, niż od przetwornika. U nas jeden komputer jest wykorzystywany jako centrum wszelakiej rozrywki i aktywności testowych, w związku z czym są na nim zainstalowane sterowniki od kilkudziesięciu różnych przetworników. Zdarza się, że coś na nim przerywa. Jednak podłączenie DAC-a do jednego z laptopów, które są bardzo "koszerne" i nie zaśmiecone, zwykle rozwiązuje problem.
0 Lubię
Komentarze (3)