Sumiko S.9
- Kategoria: Kolumny i głośniki
- Tomasz Karasiński
Wydawałoby się, że producenci subwooferów nie mają łatwego życia w czasach odwrotu melomanów od kina domowego i systematycznego wzrostu zainteresowania klasycznymi systemami stereo. A jednak aktywne głośniki basowe na tyle mocno zakorzeniły się w świadomości odbiorców, że wciąż kuszą wielu z nich i tylko delikatnie dostosowują się do nowych warunków. Na pewno spora w tym zasługa małych, dizajnerskich kolumn, które takiego basowego wspomagania potrzebują, a także wszelkiego rodzaju systemów multiroom, soundbarów i głośników bezprzewodowych, które fajnie wyglądają zawieszone na ścianie, ale często kuleją właśnie w sferze przetwarzania niskich częstotliwości. Wyspecjalizowani producenci wyposażają swoje subwoofery w układy korekcji akustyki pomieszczenia, montują w nich najróżniejsze regulacje, a nawet stosują płytkie głośniki i obudowy, aby subwoofer również mógł wylądować na ścianie pod telewizorem.
Audiofile chcący poprawić osiągi swojego systemu hi-fi często szukają lekarstwa na swoją chorobę w kablach i listwach sieciowych, a może to właśnie poszerzenie pasma w dół da nam nieopisaną radość z kolejnego, coraz lepszego kontaktu z ulubioną muzyką? Postanowiliśmy to sprawdzić biorąc do testu jeden z najnowszych subwooferów na rynku - topowy model firmy Sumiko z serii S.
Wygląd i funkcjonalność
Niektórzy pewnie już na tym etapie są nieźle zmieszani. Subwoofer Sumiko? Przecież marka ta kojarzona jest niemal wyłącznie z wysokiej jakości wkładkami i akcesoriami gramofonowymi. Skąd pomysł, aby nagle rozpocząć produkcję zestawów głośnikowych i to na dodatek tak specyficznych? Wyjaśnienie jest banalnie proste. W temacie wkładek nic się nie zmienia, ale marka Sumiko wchodzi w skład grupy Fine Sounds, do której należą także Sonus Faber, McIntosh, Wadia czy Audio Research. Subwoofery są więc tak naprawdę produkowane przez tego pierwszego, ale zdecydowano się wypuścić je na rynek pod inną marką aby klienci od razu nie zakodowali sobie, że nowe modele będą dobrze współpracowały tylko z kolumnami Sonusa. Subwoofery z serii S wykorzystują doświadczenie włoskich inżynierów i technologie produkcji zastosowane już między innymi w zestawach z serii Venere. Ponieważ nowe modele miały być wszechstronne i uniwersalne, celem projektantów było nie tylko zapewnienie ich poprawnego działania w systemach kina domowego, stereo i multiroom, ale także umożliwienie dopasowania ich pod kątem brzmienia do najrozmaitszych głośników dostępnych na rynku. Aktywne głośniki basowe Sumiko można więc traktować jako konkurencję dla produktów takich marek, jak Velodyne czy REL, a także alternatywę dla subwooferów produkowanych przez firmy typowo kolumnowe, jak B&W, Dynaudio czy Focal.
Do naszego testu trafił największy model S.9. W pierwszej chwili rozmiary kartonu, który dotarł do naszej sali odsłuchowej nieco mnie przestraszyły, ale okazało się, że sam subwoofer nie jest aż tak monstrualny. Daje się łatwo wyjąć, ustawić, podłączyć i skonfigurować. Co więcej, nie ma tu w zasadzie nic kosmicznego. Dostajemy dużą, ciężką skrzynię wykończoną czarnym lakierem fortepianowym (dostępna jest także wersja biała), w której zamontowano porządny głośnik, membranę pasywną, panel z gniazdami i sekcją wzmacniacza, a także kilka ozdobników takich, jak chociażby podświetlana płytka z firmowym logo na górze czy eleganckie, wysokie nózki. Co ciekawe, membrana widoczna z przodu to właśnie jednostka pasywna, a sygnał ze wzmacniacza trafia do głośnika skierowanego ku podłodze. Z wooferem o średnicy 26 cm i wzmacniaczem dostarczającym moc 350 W (RMS), opisywany S.9 jest najpotężniejszym modelem w całej serii.
Wyposażenie flagowego subwoofera Sumiko jest - chciałoby się powiedzieć - tradycyjne. Na tylnym panelu znajdziemy trzy wejścia - pojedyncze gniazdo RCA służące jako wejście liniowe, kolejne RCA przeznaczone tym razem dla sygnału LFE oraz dość nietypowe gniazdo głośnikowe Speakon. Jest to złącze spotykane zwykle w sprzęcie studyjnym, a w domowym - rzadko albo wcale. Nie będę jednak z tego powodu ubolewał, bo sam jestem fanem podłączania subwooferów poprzez gniazda RCA lub XLR, a nie wykonywania kombinacji polegających na prowadzeniu metrów kabli głośnikowych najpierw do subwoofera, a następnie do kolumn. Sumiko najwyraźniej też woli proste i sprawdzone rozwiązania, a dla chętnych załącza w osobnym pudełeczku komplet potrzebnych kabli. W dostrojeniu aktywnego basisty do posiadanych przez nas kolumn pomogą trzy zamontowane z tyłu pokrętła do regulacji poziomu wzmocnienia i częstotliwości odcięcia. Znajdziemy tu także dwa przełączniki hebelkowe - jednym wybieramy tryb pracy urządzenia (zawsze włączony lub automatyczny), a za pomocą drugiego możemy odwrócić fazę sygnału o 180 stopni. Szkoda, że nie ma regulacji płynnej, ale w większości przypadków nawet taki prosty zabieg powinien wystarczyć.
Co poza tym? Właściwie nic. Po ustawieniu subwoofera w pokoju, podłączeniu kabli i kilku podejściach do znalezienia optymalnej pozycji pokręteł i hebelków, jesteśmy praktycznie gotowi do działania. Nie ma tutaj żadnej wielkiej filozofii, co zresztą odzwierciedlają firmowe materiały informacyjne. Wygląda to tak, jakby inżynierom zależało przede wszystkim na stworzeniu subwoofera prostego w obsłudze i dającego dobre rezultaty już po pięciu minutach od wyjęcia z pudełka. S.9 nie ma zdalnego sterowania, wyświetlacza umieszczonego z przodu, mikrofonu na statywie ani cyfrowej korekcji akustyki pomieszczenia. Tę drugą w pewnym momencie zaaplikowałem mu "zewnętrznie", ale sam subwoofer jest w pełni analogowy. A czy drzemie w nim bestia?
Brzmienie
W pierwszym tygodniu testu nasz subwoofer miał niewiele roboty. Ponieważ byliśmy jeszcze w trakcie testowania dwóch par kolumn podłogowych, włączaliśmy go po zakończonych odsłuchach tychże, aby łagodnie wdrożył się w system i miał szansę osiągnąć optymalne parametry pracy. Co jak co, ale tak duży głośnik wypadałoby przecież wygrzać, prawda? Już na tym etapie dało się zauważyć duży potencjał drzemiący w S.9. Z dwudrożnymi, podłogowymi Tonsilami Pulse, subwoofer Sumiko zgrał się rewelacyjnie. Po kilku korektach ustawień udało nam się nawet osiągnąć efekt synergii. Mimo zastosowania membrany biernej, dźwięki nie ciągną się tutaj w nieskończoność. Bas w wykonaniu S.9 jest głęboki, przyjemny, nasycony i odpowiednio mięsisty. Polskim kolumnom, które mają delikatnie podbity zakres średniego basu i generalnie stawiają na mocne uderzenie, takie rozciągnięcie pasma połączone z dodaniem odrobiny ciałka wyszło zdecydowanie na dobre. Można było odnieść wrażenie, że to nie subwoofer został dołączony do systemu, ale kolumnom wyrosły nagle dodatkowe woofery. Mimo niewielkiej różnicy w charakterze basu subwoofera Sumiko i podłogówek Tonsila, brzmieniowo głośniki stopiły się ze sobą idealnie.
Zachęcony tak pozytywnymi rezultatami, postawiłem przed testowanym basistą nieco trudniejsze zadanie - budżetowe Tonsile zastąpiłem hi-endowymi podłogówkami Albedo HL 2.2 z ceramicznym głośnikiem niskotonowym i linią transmisyjną. Czy wspomaganie odtwarzania niskich tonów przez S.9 będzie miało sens nawet w takiej konfiguracji? Okazuje się, że tak, choć tutaj różnica w brzmieniu po włączeniu subwoofera była oczywiście mniejsza, a dodatkowo - co ciekawe - nieco trudniej było mi osiągnąć efekt idealnego zespolenia między głośnikami. Ostatecznie flagowy subwoofer Sumiko został ustawiony w taki sposób, że ledwie dodawał brzmieniu potęgi i głębi w najniższym zakresie częstotliwości. Na pewno słuchało się fajniej, niż bez tego wspomagania, ale też po wyłączeniu subwoofera nie było wielkiej tragedii. W połączeniu z tak dobrymi i drogimi kolumnami, S.9 miał raczej niewiele roboty.
Skoro tak, to zmieniamy sytuację na taką, w której bohater naszego testu powinien pokazać wszystkie swoje zalety. W miejscu kolumn stanęły podstawki, a na nich - a jakże - monitory. Przez dwa dni w naszej sali odsłuchowej gościnnie grały KEF-y LS50 i to było bardzo ciekawe wyzwanie dla subwoofera. Co by nie mówić, LS50 niskich tonów mają sporo, ale też nie jest to bas idealnie wyrównany i kontrolowany w każdych warunkach. Sumiko S.9 dobitnie wykazał, że do prawdziwej, naturalnej i nie wysilonej głębi, KEF-om jeszcze trochę brakuje. W uzyskaniu wyrównanego basu przeszkadzało podbicie samych monitorów, więc po kilku próbach z ustawieniami subwoofera dałem sobie spokój i zmieniłem kolumny na Focale Electra 1008 BE2. I tutaj naprawdę zaczęło się dziać... Francuskie monitory to zestawy o wręcz urzekającym brzmieniu będącym połączeniem przejrzystości, naturalnej barwy i przyjemnej gładkości. Z niskimi tonami nie jest u nich źle, ale wiadomo, że 26-cm membrana może więcej. Z połączenia Focali z subwooferem Sumiko wyszła mi naprawdę mistrzowska mieszanka. Po usłyszeniu pierwszych efektów aż chciało się pobiegać kilka razy między kanapą a subwooferem aby znaleźć idealne położenie pokręteł, gwarantujące płynne przejście między nim a monitorami. A kiedy to się udało, zasłuchałem się tak dłuższą chwilę... Głęboki, nasycony i mięsisty bas S.9 uczynił brzmienie Focali jeszcze przyjemniejszym i pełnowymiarowym. Nie żebym miał coś do francuskich monitorów. To rewelacyjne, prawdziwie hi-endowe głośniki, które w mniejszych pomieszczeniach prawdopodobnie nie będą potrzebowały żadnego wspomagania. Jednak w naszej sali odsłuchowej i w tych konkretnych warunkach, subwoofer Sumiko przeniósł ich brzmienie na inny poziom.
Na koniec zostawiłem sobie najciekawszy eksperyment. Zamiast do integry T+A E-Serie Power Plant Balanced, podłączyłem Electry i S.9 do bardzo ciekawego, cyfrowego wzmacniacza Lyngdorf TDAI-2170. Jest to integra wyposażona w system korekcji akustyki pomieszczenia Room Perfect, pozwalający na ustawienie parametrów pracy nie tylko dla kolumn stereo, ale także jednego lub dwóch subwooferów. Pomiary przeprowadza się za pomocą dołączonego do zestawu mikrofonu montowanego na sporym statywie. Subwoofer został więc podłączony do wyjścia analogowego RCA, odległości między kolumnami i subwooferem a miejscem odsłuchowym zostały wprowadzone, po czym wzmacniacz przeprowadził serię pomiarów aby idealnie dostroić brzmienie do pomieszczenia. Efekt? Choć nie jestem zwolennikiem cyfrowych procesorów, muszę przyznać, że Lyngdorfowi udało się poustawiać wszystko tak, jak mnie samemu nigdy by się nie udało. Mogę śmiało powiedzieć, że efekt synergii był już w tym przypadku pełny. Ponownie zanurzyłem się w kanapie i przesłuchałem tak kilka albumów. A subwoofer? Stał sobie gdzieś z tyłu, udając, że go nie ma. Potężne, basowe pomruki przypominały mi jednak, że same monitory tak dobrze by nie grały. Naprawdę nie spodziewałem się, że testowanie subwoofera dostarczy mi tyle frajdy.
Budowa i parametry
S.9 to największy i najmocniejszy model w gamie subwooferów Sumiko. W solidnej skrzyni wykonanej z grubych płyt MDF zainstalowano 26-cm głośnik niskotonowy o dużym skoku i membranę pasywną o identycznej średnicy. Obie jednostki delikatnie różnią się z zewnątrz, a ciekawym akcentem jest spiralne logo naniesione na membrany. Ponieważ aktywny przetwornik skierowany jest do dołu, całość umieszczono na wysokich, srebrnych nóżkach. Membranę pasywną można z kolei zakryć maskownicą montowaną za pośrednictwem dość długich, metalowych kołków. Wykręcenie wkrętów mocujących głośnik niestety niewiele daje - prawdopodobnie przestrzeń pomiędzy koszem a obudową została dodatkowo uszczelniona, przez co potężny woofer nie chce wysunąć się z obudowy nawet kiedy bez żadnych wkrętów postawimy go na podłodze. Do wnętrza skrzyni można natomiast dostać się poprzez zdemontowanie panelu z gniazdami i wzmacniaczem. Widok tylnej strony aluminiowej "deski rozdzielczej" ucieszy wszystkich zwolenników klasycznej amplifikacji - mamy tu duży, ciężki transformator toroidalny i kilka płytek drukowanych tworzących wzmacniacz pracujący w klasie AB i oddający moc 350 W (RMS). W połączeniu z parą 10-calowych membran, pozwala to subwooferowi Sumiko zejść do 25 Hz (-3 dB).
Konfiguracja
T+A E-Serie Power Plant Balanced, T+A E-Serie Music Player Balanced, Lyngdorf TDAI-2170, Tonsil Pulse, Albedo HL 2.2, KEF LS50, Focal Electra 1008 BE2, Cardas Clear Light, Enerr AC Point One, Enerr Symbol Hybrid, Cardas Clear Beyond, Solid Tech Radius Duo 3.
Werdykt
Kiedy zaczynałem ten test, planowałem zamknąć część odsłuchową w kilku zdaniach - subwoofer jak subwoofer, dodaje basu i generalnie dudni tak głośno, jak go sobie ustawimy. W praktyce jednak miałem z nim całkiem sporo zabawy, która stawała się tym lepsza, im więcej kolumn próbowałem z nim sparować w różnych konfiguracjach. Ostatecznie S.9 dowiódł swojej wartości i udowodnił, że zapewnienia producenta o jego wszechstronności i uniwersalności nie są wyssane z palca. Jeśli macie kolumny wymagające wspomagania, jeśli mimo inwestowania w kable wciąż brakuje Wam niskich tonów, spróbujcie koniecznie.
Dane techniczne
Obudowa: membrana pasywna
Głośnik niskotonowy: 260 mm
Wejścia: RCA (1 x Line, 1 x LFE), Speakon
Moc wzmacniacza: 350 W (RMS)
Pasmo przenoszenia: 25 - 120 Hz
Regulacja częstotliwości odcięcia: 30 - 120 Hz
Przełącznik fazy: +
Wymiary (W/S/G): 40,5/35,5/41,1 cm
Masa: 21 kg
Cena: 3999 zł
Sprzęt do testu udostępniła firma Horn Distribution.
Zdjęcia: Małgorzata Filo, StereoLife.
Głębia
Dynamika
Barwa dźwięku
Szybkość
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Komentarze