Fostex PM0.5d + PM-SUBmini2
- Kategoria: Kolumny i głośniki
- Tomasz Karasiński
Japończycy potrafią zaskakiwać. O tym, że lubią eksperymentować, chyba nie trzeba przekonywać nikogo. Zamiłowanie do technologii weszło im w krew tak bardzo, że można je znaleźć niemal w każdej dziedzinie życia, od superszybkich pociągów po egzoszkielety. Gdybyście weszli do jednego z biurowców w Osace i zobaczyli, że winda z czwartego piętra wjeżdża od razu na ósme, to nie błąd. Przez piąte, szóste i siódme przebiega bowiem zjazd z autostrady, przecinający wieżowiec na wylot. Czasami można odnieść wrażenie, że japońscy inżynierowie potrafią korzystać z możliwości, które inni odrzuciliby jako dziwne albo po prostu głupie. Dzięki nim świat ujrzał między innymi syntezatory, płyty kompaktowe, przenośne odtwarzacze CD i gramofony z napędem bezpośrednim. Przeglądając ofertę wielu japońskich producentów sprzętu audio można odnieść wrażenie, że trzymanie się jednego rodzaju urządzeń to nie ich bajka. Istnieją wprawdzie firmy specjalizujące się w wytwarzaniu słuchawek, wzmacniaczy lampowych lub wkładek gramofonowych, jednak większe korporacje mają w zwyczaju traktować temat nieco szerzej. Jedną z takich firm jest Fostex. Jeżeli spośród wszystkich produktów opisanych na oficjalnej stronie tej marki mielibyście wylosować jeden, moglibyście trafić na słuchawki amatorskie lub profesjonalne, przetwornik cyfrowo-analogowy, mikrofon, przenośny wzmacniacz lampowy, duże zestawy głośnikowe, aktywne monitory lub subwoofer, kontroler głośności, a nawet system stereo zamknięty w obudowie dostosowanej do studyjnego racka. Firma działa na styku świata audiofilskiego i profesjonalnego, dbając aby jej produkty były atrakcyjne dla obu tych grup. A czy aktywne monitory w takim wydaniu naprawdę mogą sprawdzić się w domu?
Fostex został założony w 1973 roku i pierwotnie działał jako oddział handlowy firmy Foster Electric Company zajmującej się produkcją wysokiej klasy podzespołów głośnikowych. Przetworniki i komponenty do produkcji kolumn funkcjonują w jej katalogu po dziś dzień. Siedziba firmy od samego początku mieści się w Akishimie na przedmieściach Tokyo. Jednym z najlepiej znanych rozwiązań technicznych Fostexa jest system Regular Phase stosowany głównie w nausznikach. Kultowy model T20RP, dziś dostępny w odmianie MK3, to jeden z najpopularniejszych studyjnych zestawów słuchawkowych w USA. Wśród aktywnych monitorów największą karierę zrobiły 6301B, produkowane w różnych wersjach od ponad dwudziestu lat. W latach osiemdziesiątych Fostex rozpoczął produkcję magnetofonów szpulowych. Niewielu audiofilów pamięta, że model X-15 był jednym w pierwszych odtwarzaczy kasetowych, które dzięki zasilaniu bateryjnemu można było nazwać przenośnymi. Firma bardzo wcześnie weszła również w temat zapisu cyfrowego, zaczynając od urządzeń o przeznaczeniu studyjnym. Nie mamy więc do czynienia z sytuacją, w której audiofilska manufaktura usilnie próbuje podłączyć się pod rynek pro audio. W tym przypadku jest raczej odwrotnie. Fostex od samego początku był związany ze sprzętem dla zawodowców, a dziś - nadal pod szyldem Foster Electric Company - firma jest notowana na tokijskiej giełdzie. Za jedną akcję trzeba w tym momencie zapłacić 2680 jenów czyli około 85 zł.
PORADNIK: Jak wybrać kolumny
Mimo, że marka koncentruje się na głośnikach i słuchawkach, w jej ofercie można znaleźć kilka niezwykle smakowitych kąsków, jak chociażby lampowy wzmacniacz słuchawkowy HP-V8. Dużą grupą produktów są także zestawy głośnikowe - zarówno pasywne (podłogowe i podstawkowe), jak i aktywne (w tym przypadku tylko monitory). 6301N i RM-3 to konstrukcje typowo studyjne, ale oprócz nich są jeszcze PM0.3d, PM0.4d i PM0.5d oraz subwoofer PM-SUBmini2 i te cztery modele mogą już stanowić alternatywę dla klasycznych systemów audiofilskich, szczególnie jeśli mówimy o głośnikach do niewielkich pomieszczeń lub zestawach biurkowych, bo wszystkie wspomniane monitory są dość małe, a i subwoofer gabarytami i masą nie grzeszy. Ceny są jednak bardzo zachęcające. Para malutkich PM0.3d kosztuje 599 zł, za nieco większe PM0.4c trzeba zapłacić 899 zł, opisywane PM0.5d wyceniono na 1498 zł, a subwoofer - 669 zł. Chcąc podłączyć taki komplet do komputera, możemy kupić kontroler głośności PC-100USB za 289 zł lub jeden z kompaktowych DAC-ów z wyjściem słuchawkowym, jak na przykład HP-A3 za 1199 zł lub HP-A4 kosztujący 1549 zł. Biurkowy system audio ze studyjnym rodowodem za takie pieniądze? To ciekawa oferta, ale czy aktywne głośniki w wydaniu domowym w ogóle mają rację bytu? Wielu specjalistów już dawno zwracało uwagę, że to co najmniej ciekawa opcja, jednak audiofile nie byli do tego pomysłu przekonani. Woleli samodzielnie dopasować wzmacniacz do posiadanych kolumn, a idea dzielenia systemu w inny sposób, nawet jeśli wiązała się z pewnymi korzyściami natury praktycznej, po prostu im nie pasowała. W ostatnich latach zaczęło się to zmieniać, a aktywne kolumny oferują między innymi takie firmy, jak Audiovector, DALI, Dynaudio, Heco, KEF, Klipsch czy Magnat. Większość z nich to jednak wysokiej klasy zestawy warte kilka tysięcy złotych. Jak w naszym teście wypadnie stosunkowo skromny system Fostexa?
Wygląd i funkcjonalność
Jeżeli oglądając w sieci zdjęcia najtańszych aktywnych monitorów PM0.3d zadajecie sobie pytanie jak u licha japońskiej firmie udało się zrobić takie głośniki za 599 zł, zrozumiecie cały dowcip, gdy zobaczycie je na żywo. Są autentycznie miniaturowe. Membrana przetwornika nisko-średniotonowego jest tutaj nieco mniejsza niż kopułka wraz z otaczającym ją kołnierzem, a z tyłu znajduje się bass-reflex, w który wielu dorosłych mężczyzn nie będzie w stanie wsadzić palca. Bardzo ciekawie prezentują się PM0.4c wyposażone w 10-cm woofer, ale dopłacając kilkaset złotych możemy już mieć PM0.5d z głośnikiem nisko-średniotonowym o średnicy 10,5 cm, 19-mm kopułką i cyfrowymi wzmacniaczami o mocy odpowiednio 35 i 23 W dla niskich i wysokich tonów. W wielu sytuacjach takie monitory będą zupełnie wystarczającym rozwiązaniem, jednak japońska firma otwiera nam również drogę do łatwej rozbudowy systemu aby poszerzyć pasmo przenoszenia, uzupełniając dźwięk o najniższe częstotliwości. Ma to umożliwić aktywny subwoofer PM-SUBmini2. Tak naprawdę jest to partner dla monitorów 0.3d, z którymi jest prezentowany na firmowych zdjęciach. Nic dziwnego, bo pasmo przenoszenia samych kolumienek zaczyna się dopiero przy 110 Hz, a głośnik basowy w niewielkiej, zamkniętej obudowie, napędzany wzmacniaczem o mocy 50 W potrafi podobno zejść nawet do 40 Hz. Taki system będzie kosztował 1268 zł, a więc mniej, niż za parę głośników komputerowych życzą sobie niektórzy producenci audiofilskich kolumn. W naszym teście postanowiliśmy jednak upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Najpierw sprawdzimy jak radzą sobie największe monitory PM0.5d, a następnie uzupełnimy je firmowym subwooferem.
Z kartonów wyjąłem dwa identyczne monitory i od razu zacząłem się zastanawiać co też ja o nich napiszę... Kurczę, no głośniki jak głośniki. Kanciaste obudowy z lakierowanymi frontami o leciutko zaokrąglonych krawędziach bocznych i pozostałymi ściankami w winylowej folii.Na początek mała ciekawostka. Mniejsze PM0.3d i PM0.4c są sprzedawane jako para, natomiast opisywane PM0.5d kupujemy na sztuki. Każdy głośnik jest także pakowany w osobny karton, więc jeśli chcecie zbudować w salonie lub domowym studio system pięciokanałowy lub jakąś naprawdę nietypową instalację, nie będziecie mieli z tym żadnego problemu. My skupiamy się na sprzęcie stereo, więc z kartonów wyjąłem dwa identyczne monitory i od razu zacząłem się zastanawiać co też ja o nich napiszę... Kurczę, no głośniki jak głośniki. Kanciaste obudowy z lakierowanymi frontami o leciutko zaokrąglonych krawędziach bocznych i pozostałymi ściankami w winylowej folii wyposażono w woofery z membranami z włókna szklanego i jedwabne kopułki. Z tyłu każdej z kolumn znajduje się spłaszczony tunel rezonansowy i metalowy panel wzmacniacza, a na nim zaledwie kilka najważniejszych elementów. Mamy tu gniazdo zasilające (ósemka) z włącznikiem, potencjometr głośności i dwa gniazda wejściowe. Pierwsze to combo XLR/6,3 mm, a drugie to klasyczne wejście RCA. Producent zaznacza, że jednocześnie należy korzystać tylko z jednego wejścia. W przeciwnym razie sygnały będą się mieszać. Japońscy inżynierowie z pewnością założyli, że rzadko który użytkownik będzie musiał przełączać się między wejściami. Profesjonaliści i audiofile dysponujący przedwzmacniaczem z wyjściami XLR zdecydują się na gniazdo combo, a pozostali wybiorą połączenie RCA. Analogowy potencjometr obraca się z wyczuwalnymi przeskokami, co może być przydatne jeśli zechcemy odpowiednio wyregulować głośność w każdym z kanałów. Pytanie tylko dlaczego mielibyśmy to robić, skoro tę kwestię i tak musi wziąć na siebie przedwzmacniacz, przetwornik, odtwarzacz z regulowanym źródłem lub karta dźwiękowa. Gdyby to zależało ode mnie, wyrzuciłbym ten element z toru, co być może przełożyłoby się na odrobinę wyższą jakość brzmienia. Monitory wykrywają sygnał na wejściu, a jeśli nie ma go przez 13 minut, przełączają się w tryb czuwania, co sygnalizuje zmiana koloru umieszczonej z przodu diody z niebieskiego na czerwony. Jedyny minus jest taki, że granicę owego braku sygnału ustawiono całkiem wysoko, a to sprawia, że przy cichym słuchaniu głośniki po prostu się wyłączają. Aktywuje je dopiero chwilowe podkręcenie potencjometru, co przy wieczornych odsłuchach jest nie tylko denerwujące, ale przy okazji może zbudzić innych domowników. Początkowo byłem przekonany, że da się to jakoś wyłączyć, jednak ani na tylnym panelu ani w instrukcji obsługi nie znalazłem na to sposobu.
Subwoofer PM-SUBmini2 to podobna historia. Jest stosunkowo niewielki i praktycznie nie ma czegoś takiego, jak wzornictwo. To po prostu czarna skrzynka z głośnikiem umieszczonym z przodu i panelem sterowania z tyłu. Podobnie, jak monitory, subwoofer stoi na niewielkich, podklejanych nóżkach. Gniazdo zasilające wraz z umieszczonym nad nim włącznikiem to praktycznie kopia tego, co widzieliśmy w monitorach. W odróżnieniu od nich, tutaj mamy jednak możliwość wyłączenia trybu auto standby jednym hebelkiem. Drugi to przełącznik fazy. Niestety do wyboru są tylko dwa ustawienia, O wiele lepiej byłoby zrealizować tę funkcję za pomocą pokrętła. Dwa potencjometry służą do regulacji głośności i częstotliwości odcięcia, w zakresie od 60 do 150 Hz. Bardzo dobrą wiadomością jest obecność dwóch par gniazd RCA. Wejście i wyjście w wielu systemach będzie nie tylko pomocne, ale wręcz niezbędne do prawidłowego podłączenia głośników. Przetworniki z podwójnym wyjściem regulowanym należą bowiem do rzadkości. W audiofilskich przedwzmacniaczach widuje się takie rozwiązanie, bo nabywcy takiego urządzenia może przyjść do głowy kupno czterech monobloków, ale w niedrogich DAC-ach byłaby to niezła egzotyka. Gdyby producent nie pomyślał o przelotce w subwooferze, podpięcie obu elementów do standardowego przetwornika z analogowym wyjściem regulowanym byłoby niemożliwe. Tu producentowi należy się spory plus, co jednak nie zmienia faktu, że decydując się na system z subwooferem będziemy musieli zaopatrzyć się w parę metrów dodatkowych kabli. Załóżmy, że przetwornik stawiamy na biurku lub gdzieś w jego okolicach, subwoofer chcemy umieścić na podłodze, a głośniki oczywiście w pobliżu ekranu. W zależności od wymiarów całego tego majdanu, będziemy potrzebować co najmniej jedną metrową łączówkę i dwie osobne żyły o długości od półtora do dwóch metrów. Jeżeli planujemy rozstawić taki system nie na biurku, ale w salonie zamiast tradycyjnego zestawu stereo, sytuacja będzie podobna. Możliwe, że nie obejdzie się bez interkonektów o długości trzech metrów. Oczywiście nie jest to wielki problem, co najwyżej mała niedogodność i konieczność wyłożenia dodatkowych paru stówek na okablowanie.
TEST: Wilson SUB-8
Rozważając wszystkie plusy i minusy testowanego zestawu, należy przede wszystkim zdawać sobie sprawę z jego funkcji oraz ceny. PM0.5d to nie hi-endowe monitory, ale swego rodzaju narzędzie zaprojektowane nie tylko z myślą o systemach domowych, ale także zastosowaniach profesjonalnych. W tym świecie eleganckie obudowy wykończone naturalnym fornirem nie mają racji bytu. Głośniki mają być wytrzymałe, odporne na różnego rodzaju zarysowania i wgniecenia, a już najlepiej gdyby miały narożniki zabezpieczone metalowymi lub gumowymi nakładkami. Tutaj na szczęście nie jest aż tak utylitarnie, ale na pierwszy rzut oka widać, że Fostexy nie są pięknymi monitorkami dla ludzi szukających sprzętu, na który z przyjemnością się patrzy. Jak mawiają miłośnicy marki Subaru, te auta nie są do oglądania, tylko do jeżdżenia. Pewne rozwiązania zastosowane w PM0.5d nie byłyby dobrze widziane w sprzęcie typowo audiofilskim, ale przyjmijmy, że jest to element pewnej stylistyki, która w przypadku systemu biurkowego lub nagłośnienia do niewielkiego pokoju nie powinna nam przeszkadzać. Z użytkowego punktu widzenia największym minusem jest dla mnie automatyczny standby w monitorach. Wiele bym dał aby podczas wieczornych odsłuchów móc go wyłączyć. Pozostaje kombinowanie z potencjometrami. Dla niektórych użytkowników małym mankamentem może być również brak maskownic, zarówno w monitorach, jak i w subwooferze. Największym plusem całego zestawu jest natomiast cena. 1498 zł za aktywne głośniki i 669 zł za suba to bardzo uczciwa propozycja. Powiecie, że gabaryty samych głośników, a w szczególności przetwornika basowego też nie powalają na kolana? Cóż, będziecie mieli rację, ale jeżeli potrzebujecie większych monitorów i subwoofera z 30-cm głośnikiem i 150-W wzmacniaczem, trzeba będzie na taką operację odłożyć co najmniej dwa razy tyle. Chcąc jeszcze zejść z ceny lub pogimnastykować się aby w podobnej kwocie kupić coś lepszego, wziąłbym pod uwagę zakup tańszych monitorów PM0.4c i testowanego przez nas niedawno subwoofera Wilson SUB-8. Razem to 1698 zł, a wiec niewiele więcej niż zapłacimy za same PM0.5d. Do tego jakiś rozsądny przetwornik z regulacją głośności i coś mi mówi, że w tym przedziale cenowym ciężko będzie znaleźć kompaktowy system oferujący taką jakość brzmienia.
Brzmienie
Studyjne monitory bliskiego pola z reguły charakteryzują się dość specyficznym brzmieniem. Taki sprzęt ma grać konkretnie, dynamicznie, z naciskiem na czytelność, prawidłową równowagę tonalną i namacalność dźwięku, a nie romantyczne klimaty, lampowe barwy czy inne audiofilskie wymysły. Jak najbardziej akceptowalna, a przez niektórych nawet pożądana jest pewna suchość połączona z szybkością reagowania na impulsy, wygaszaniem wszystkiego, co niepotrzebne i specyficzną, ciasną i bliską przestrzenią. Takie monitory mają podawać dźwięk na stół, a nie malować impresjonistyczne pejzaże, którymi będą się zachwycać miłośnicy gramofonów. Przystępując do odsłuchu Fostexów, spodziewałem się właśnie takiego brzmienia. Mocnego, zwartego, może nawet odrobinę wysuszonego, ale też wysoce neutralnego w kategoriach barwy i proporcji między poszczególnymi zakresami. Jak się okazało, to nie do końca takie granie. Pewne elementy studyjnej stylistyki są tutaj obecne, ale brzmienie jest jednocześnie przyciemnione i delikatnie uspokojone. Pierwsze skrzypce gra zakres średnich tonów, a skraje pasma pełnią rolę uzupełniającą. Dotyczy to zarówno basu, który owszem potrafi się odezwać, a nawet zapuścić się całkiem nisko, jak i wysokich tonów, w których kryje się wystarczająca dawka informacji. Rzecz w tym, że ani jeden, ani drugi zakres nie ma odwagi wyjść przed szereg ani nawet zrównać się ze średnicą.
W ramach eksperymentu przesunąłem monitory do tyłu tak, że czułem już opór wyginającego się interkonektu. Dla wielu audiofilów będzie to co najmniej dziwne, ale zagrało lepiej. Dźwięk się wypełnił, a instrumenty i wokale nabrały bardziej namacalnych kształtów.Wydaje mi się, że jest to zamierzony efekt. Japońscy konstruktorzy musieli zdawać sobie sprawę z tego, że takie monitory wylądują nie tylko na biurku, stoliku pod telewizorem lub niewielkiej komodzie, ale też zostaną dosunięte do tylnej ściany na kilkanaście, może dwadzieścia centymetrów. Takich głośników nie kupuje się przecież z myślą o nagłośnieniu czterdziestometrowego salonu, w którym kolumny mogą stanąć w zupełnie wolnej przestrzeni. Próba wyciągnięcia potężniejszego i głębszego basu z takich monitorów mogłaby wiązać się z nieprzyjemnym podbiciem tego zakresu, co w połączeniu z akustycznym wspomaganiem tylnej ściany szybko przerodziłoby się w nieznośne buczenie. W ramach eksperymentu przesunąłem więc monitory do tyłu tak, że czułem już opór wyginającego się interkonektu. Dla wielu audiofilów będzie to co najmniej dziwne, ale zagrało lepiej. Dźwięk się wypełnił, a instrumenty i wokale nabrały bardziej namacalnych kształtów. Nie chcę przez to powiedzieć, że nagle usłyszałem infrasoniczne pomruki, jakich moje uszy nigdy wcześniej nie zaznały, ale tylko za sprawą odpowiedniego ustawienia dźwięk dociążył się na tyle, że samych monitorów można było słuchać z dużą przyjemnością. Delikatne uspokojenie wysokich tonów miało moim zdaniem zwiększyć komfort słuchania podczas dłuższych sesji, co wyszło całkiem fajnie. Nawet po kilku godzinach odsłuchu nie mamy bowiem poczucia zmęczenia. Fostexy nie wiercą nam dziur w głowie, a raczej zachęcają abyśmy zostawili playlistę w spokoju. Znakomicie sprawdzają się jako głośniki grające w tle. Wiedzą, że nie są aż tak ważne, abyśmy koncentrowali na nich swą uwagę sekunda po sekundzie. Niektórzy mogą preferować dźwięk bardziej zdecydowany czy wręcz ofensywny, ale ja takie granie oceniam bardzo pozytywnie.
PM0.5d potrafią wyczarować przed nami całkiem sugestywną przestrzeń. Jeżeli mówimy o systemie biurkowym, wszystko odbywa się oczywiście w zupełnie innej skali. Odległość dzieląca oba głośniki może wynosić pół metra, osiemdziesiąt centymetrów, w porywach może metr z kawałkiem, ale skoro my także siedzimy w podobnej odległości od nich, możemy obserwować zupełnie prawidłową stereofonię, taką jak w przypadku pełnowymiarowego systemu stojącego w salonie, ale w mniejszej skali i z typowym dla studyjnych monitorów poczuciem zamknięcia całego dźwięku w pudełku o konkretnych wymiarach. Pod tym względem Fostexy nie kombinują i nie udają, że będą w stanie dostarczyć nam wrażeń porównywalnych z systemem kina domowego. Dźwięki nie lądują z tyłu głowy ani nawet nie wychodzą specjalnie na boki. Za to wszystko, co widać na linii łączącej głośniki jest poukładane i zorganizowane jak należy. Przy odrobinie szczęścia otrzymamy nawet delikatne rozciągnięcie przestrzeni wgłąb, jednak wciąż w wymiarze mini, a więc proporcjonalnym do samych monitorów.
Ostatnim etapem odsłuchu było podłączenie firmowego subwoofera. Patrząc na jego obudowę i membranę o takiej samej średnicy, jak ta w monitorach, nie spodziewałem się cudów, ale PM-SUBmini2 pozytywnie mnie zaskoczył. Zawsze to jednak co innego, kiedy głośnik ma się zajmować jedną, jedyną rzeczą. Ściany mojego pokoju odsłuchowego pozostały na swoich miejscach, kapci z nóg również mi nie zwiało, ale firmowy subwoofer uzupełnił brzmienie w taki sposób, że naprawdę nie można już było narzekać na jego rozciągnięcie. Dźwięk zyskał prawidłowy fundament, a elektronicznych kawałków opartych na niskich tonach mogłem już słuchać bez poczucia, że być może to mój mózg bardziej dopowiada sobie bas, niż faktycznie go słyszy. Mimo to, wydaje mi się, że PM-SUBmini2 o wiele lepiej sprawdzi się z najmniejszymi PM0.3d, z którymi zresztą jest najczęściej zestawiany przez producenta. Aby naprawdę skutecznie uzupełnić dźwięk testowanych PM0.5d, rozsądnie byłoby sięgnąć po subwoofer większego kalibru. Wspomniany Wilson SUB-8 może być niezłym wyjściem, ale rozważyłbym również nieco droższe opcje. Trzeba tylko uważać na gniazda wyjściowe, aby nie wpakować się na minę. Tak czy inaczej, testowana konfiguracja nie jest jedyną słuszną opcją. Powiedziałbym, że można ją traktować jako punkt wyjścia do dalszych eksperymentów. Dobra wiadomość jest taka, że bez względu na to czy wybierzecie same PM0.5d, połączycie je z subwooferem czy też zdecydujecie się na mniejsze monitory Fostexa i PM-SUBmini2, dostaniecie zacny, zdrowy dźwięk za bardzo rozsądne pieniądze.
Budowa i parametry
Fostex PM0.5d to aktywne monitory studyjne będące ulepszoną wersją klasycznego modelu PM0.5n. Nowe zestawy zostały wyposażone we wzmacniacz cyfrowy o wysokiej skuteczności o mocy odpowiednio 35 i 23 W dla niskich i wysokich częstotliwości. Zakresem nisko-średniotonowym zajmuje się zaprojektowany od podstaw 5-calowy woofer z membraną z włókna szklanego, a wysokie tony pozostają domeną 19-mm kopułki z jedwabiu. Głośniki pracują w konfiguracji dwudrożnej w obudowie wentylowanej, z tunelem rezonansowym umieszczonym na tylnej ściance. W tabeli danych technicznych można znaleźć informację jakoby obudowa była drewniana, ale śmiem wątpić - jest to raczej płyta wiórowa lub MDF o standardowej grubości. Nie zdołałem jednak tego zweryfikować ponieważ głośniki są zamaskowane w taki sposób, że nie da się ich wykręcić bez zniszczenia ozdobnych kołnierzy, a po odkręceniu śrub na tylnym panelu, w żaden sposób nie dał się on wysunąć. Prawdopodobnie elementy te zostały dodatkowo wklejone. Być może producent nie przewiduje serwisowania swoich głośników, a w razie awarii w trakcie okresu gwarancyjnego po prostu wymienia sprzęt na nowy. Producent chwali się, że monitory są wyposażone w funkcję oszczędzania energii zgodną z europejskimi dyrektywami ErP. Jeśli mogę coś w tym temacie powiedzieć, niech ją piekło pochłonie. PM0.5d pokrywają pasmo od 55 Hz do 30 kHz ze standardowym spadkiem 3 dB. Drugi element naszego testowego zestawu czyli PM-SUBmini2 to aktywny subwoofer wyposażony w głośnik o średnicy 5 cali i wzmacniacz o mocy 50 W. Fostex zaleca, aby traktować go jako partnera dla najmniejszych monitorów PM0.3d, jednak dopuszcza możliwość łączenia go z innymi zestawami. Głośnik pracuje w obudowie zamkniętej, a pasmo przenoszenia zaczyna się już przy 40 Hz, co jak na tak małą membranę jest bardzo dobrym wynikiem. Użytkownik ma do dyspozycji regulację głośności i częstotliwości odcięcia w zakresie od 60 do 150 Hz.
Werdykt
Zdaję sobie sprawę z tego, że system wybrany przez nas do niniejszego testu jest trochę nietypowy, ale o to właśnie chodziło. Z jednej strony chcieliśmy upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, ale przede wszystkim chodziło o to, aby sprawdzić czy z niedrogich, aktywnych kolumn Fostexa można zbudować zestaw, którego słucha się z przyjemnością. Odpowiedź jest twierdząca. Można, i to nawet w konfiguracji bez subwoofera. PM0.5d w wielu pokojach i systemach biurkowych mogą okazać się w zupełności wystarczającym rozwiązaniem. Jeżeli komuś wciąż będzie brakowało basu, to w tym przypadku polecałbym rozejrzeć się za aktywnym basistą z nieco większym wooferem. PM-SUBmini2 będzie natomiast świetnym partnerem dla malutkich monitorów PM0.3d. Skąd to wiem? Bo dostaliśmy je w paczce wraz z opisywanym zestawem, dzięki czemu w taki nieco zakulisowy sposób mogłem przeprowadzić takie porównanie. Nie są to jednak wszystkie możliwe opcje. Opisywany zestaw można potraktować jako próbkę możliwości Fostexa, ale z urządzeń dostępnych w katalogu japońskiej firmy na pewno uda się złożyć niejeden ciekawy system. Do kompletu należałoby dobrać chociażby najprostszy kontroler głośności lub fajny przetwornik. Brzmienie opisywanego setu to taki kompromis między światem aparatury studyjnej a sprzętem typowo audiofilskim. Konkretne, ale muzykalne. Ograniczenia oczywiście są, ale przy tej cenie nie należało spodziewać się cudów. Takie same ograniczenia dotyczą sprzętu za dwukrotnie większe pieniądze, a Fostex przynajmniej nie każe nam płacić za rzeczy, które albo nikogo nie interesują albo nie ma ich jak zweryfikować. Moim zdaniem to bardzo uczciwa propozycja.
Dane techniczne
Fostex PM0.5d
Rodzaj kolumn: aktywne, podstawkowe, dwudrożne, wentylowane
Pasmo przenoszenia: 55 Hz - 30 kHz
Częstotliwość podziału: 2 kHz
Moc wzmacniacza: 35 + 23 W
Wymiary (W/S/G): 27/16,5/21,5 cm
Masa: 4,5 kg
Cena: 1498 zł (para)
Fostex PM-SUBmini2
Obudowa: zamknięta
Głośnik niskotonowy: 125 mm
Wejścia: RCA (para), combo (XLR/6,3 mm)
Wyjścia: RCA (para)
Moc wzmacniacza: 50 W
Pasmo przenoszenia: 40 - 150 Hz
Regulacja częstotliwości odcięcia: 60 - 150 Hz
Przełącznik fazy: 0/180 stopni
Wymiary (W/S/G): 18,5/20/23,3 cm
Masa: 3,6 kg
Cena: 669 zł
Konfiguracja
Marantz HD-DAC1, Astell&Kern AK70, Tara Labs Prism 100a, Enerr Tablette 6S.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
Komentarze