Polk Audio Monitor XT20
- Kategoria: Kolumny i głośniki
- Karol Otkała
Spora część społeczeństwa myśli, że słuchanie muzyki na poziomie trochę wyższym niż wieża z hipermarketu to spory wydatek. I faktycznie, hi-endowe rozwiązania potrafią kosztować fortunę. Za standardowy zestaw złożony z kolumn, wzmacniacza, źródła i niezbędnych akcesoriów też bez problemu możemy zapłacić kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Istnieją jednak rozwiązania pośrednie, które przeciętnemu człowiekowi dostarczą wystarczająco dobrych wrażeń dźwiękowych, nie wydzierając mu przy tym kosmicznych sum z portfela. W tę lukę ze swoimi głośnikami Monitor XT20 stara się wstrzelić amerykańska marka Polk Audio.
Firma ta ma prawie 50 lat doświadczenia, a w jej katalogu znajdziemy soundbary, słuchawki, głośniki bezprzewodowe i przewodowe, wzmacniacze i inne urządzenia, które można nazwać peryferyjnymi. Jak przeczytamy w informacjach prasowych, seria Monitor XT ma umożliwić klientom zbudowanie systemu stereo lub kina domowego, dlatego właśnie jest tak rozbudowana. Znajdziemy w niej dwie kolumny podłogowe, smukłe i pełnowymiarowe głośniki centralne, dwa modele podstawkowe, 12-calowy aktywny subwoofer i moduł efektowy. "Monitor XT zapewnia wszystkim słuchaczom możliwość poznania 50-letniego doświadczenia Polk Audio w budowaniu kultowych głośników, które oferują klarowność, wysoką moc i niewymuszony, doskonale kontrolowany bas. Ponieważ dźwięk o wysokiej rozdzielczości staje się normą w muzycznych serwisach streamingowych, a filmy wykorzystują dźwięk kodowany w formacie Dolby Atmos, linia Monitor XT oferuje konsumentom przystępny sposób na skorzystanie z lepszej jakości materiału źródłowego." - powiedział Frank Sterns, prezes Polk Audio.
Największe wrażenie robią jednak ceny. Zaczynają się od 429 zł za najmniejszy głośnik podstawkowy XT15. Największa w serii kolumna podłogowa XT70 została wyceniona na 1399 zł. Biorąc pod uwagę dzisiejsze realia i oraz fakt, że mimo wszystko mamy do czynienia ze sprzętem renomowanej firmy, takie kwoty wydają się wręcz śmieszne. Na tym jeszcze nie koniec, bo przy zakupie zestawu kina domowego można załapać się na promocję. Komplet złożony z kolumn XT60, monitorów XT15 i głośnika centralnego XT30C kosztuje 3199 zł. Wystarczy dobrać subwoofer XT12 za 1599 zł, aby mieć pełny system 5.1 za mniej niż pięć tysięcy złotych. Niesamowite, ale z drugiej strony Polk Audio wycina nam taki numer nie pierwszy raz. Mój pierwszy kontakt ze sprzętem tej marki miał miejsce ponad cztery lata temu podczas testu słuchawek Hinge Wireless. Mimo upływu lat model ten nadal robi świetne wrażenie jeśli chodzi o jakość wykonania i sam aspekt wizualny. W recenzjach soundbara MagniFi Mini i monitorów Reserve R200 przewija się ten sam motyw - świetna jakość dźwięku za bardzo rozsądne pieniądze. Czy po przesłuchaniu podstawkowych "dwudziestek" logo Polka wciąż będzie mi się tak pozytywnie kojarzyć?
Wygląd i funkcjonalność
Głośniki Monitor XT20 z pewnością nie są sprzętem, na który ktoś mógłby skusić się w czasie wizyty w markecie elektronicznym w oparciu o piękne pudło z szeregiem różnego rodzaju informacji. W związku z tym sprzęt zapakowany jest w zwykły, szary karton. Ale nawet przy takim scenariuszu opakowanie zwraca na siebie uwagę trzema szczegółami - świetnym dopasowaniem i zabezpieczeniem zawartości (nic nie porusza się w środku nawet o milimetr), stosunkowo niewielkimi gabarytami i ciężarem, a raczej lekkością. Każdy z głośników waży niespełna 5,5 kg czyli sporo mniej niż używane przeze mnie na co dzień podstawkowce Pylon Audio Ruby Monitor.
TEST: Polk Audio Reserve R200
Po otwarciu pudełka naszym oczom ukazują się głośniki o jednolitej, czarnej kolorystyce, z której wybijają się jedynie grafitowe materiałowe maskownice z logotypem firmy. Ich mocowanie w obudowie można uznać za prymitywne, bo jest oparte jedynie o plastikowe bolce, ale zamiast czterech punktów styku mamy ich tutaj sześć, dzięki czemu grille mocno trzymają się frontów, a do tego mają ograniczoną możliwość rezonowania, nawet przy bardzo głośnym odtwarzaniu. A mimo niewielkich gabarytów opisywane monitory potrafią narobić zamieszania. Odpowiadają za to ukryte pod maskownicą głośniki - calowa kopułka z terylenu oraz przetwornik nisko-średniotonowy o średnicy 6,5 cala, który zdaniem producenta ma zapewniać - cytuję - czysty, otwarty średni zakres i mocny, czuły bas z niskim poziomem zniekształceń. Czuły bas, no ładnie... Producentowi prawdopodobnie chodziło o czułość rozumianą jako szybka reakcja na polecenia wydawane przez wzmacniacz, ale z tłumaczeniem niektórych terminów na język polski tak to już jest.
Przyglądając się obudowie, z łatwością zauważymy jeszcze jedno - brak jakichkolwiek wkrętów pod nóżki czy stelaż w jej dolnej części. Sugeruje to, że sprzęt powinniśmy umieścić na podstawkach, jednak patrząc na gabaryty, nawet bez podłączania i odsłuchu można byłoby pokusić się o stwierdzenie, że Monitor XT20 dadzą sobie radę jako głośniki półkowe lub biurkowe. Innymi słowy, skrojone idealnie pod niewielki pokój w typowym mieszkaniu w bloku z wielkiej płyty. Owo wrażenie może okazać się wyjątkowo złudne, o czym przekonałem się już na starcie testu. Należy bowiem pamiętać o tym, że na tylnej ściance, oprócz pojedynczych, niklowanych terminali przyłączeniowych, umieszczono spory tunel rezonansowy.
Maskownice mocno trzymają się frontów, a do tego mają ograniczoną możliwość rezonowania, nawet przy bardzo głośnym odtwarzaniu. A mimo niewielkich gabarytów opisywane monitory potrafią narobić zamieszania.Na koniec rzecz oczywista - opisywane monitory to totalna budżetówka, jedne z najtańszych dostępnych na rynku kolumienek, które można wziąć pod uwagę podczas składania systemu stereo (nie liczę surroundów, które służą tylko do generowania świstów i gwizdów w zestawach kina domowego, ani wątpliwej urody wynalazków znalezionych w zasobach chińskich portali aukcyjnych). Jak to bywa w takich przypadkach, nie dostaniemy tu nic, co mogłoby przykuć naszą uwagę albo stać się ozdobą salonu. Do wyboru jest tylko jeden wariant wykończenia - czarna, chropowata folia winylowa, która na szczęście została położona bardzo starannie. Swoją drogą, jest to bardzo praktyczny materiał, ale na tym jego walory się kończą. Całkiem ładne są maskownice, a to akurat dobrze, bo głośniki nisko-średniotonowe mają blaszane kosze, których nawet nie zamaskowano jakimiś plastikowymi pierścieniami ozdobnymi. Dokładnie widać frezy, w których siedzą i śruby, które utrzymują je na miejscu. Gniazda zamontowano oczywiście w plastikowym profilu, a przed podłączeniem kabli z wtykami bananowymi trzeba wydłubać z nich zaślepki. Z drugiej strony może to i dobrze, że Amerykanie niczego nie udają? Szczerze mówiąc, plastik imitujący szczotkowane aluminium wygląda jeszcze gorzej. Po pewnym czasie doszedłem do wniosku, że testowane monitory mają w sobie pewną surowość, którą można polubić. Ale czy zestawy głośnikowe kosztujące mniej niż niejeden soundbar lub głośnik bezprzewodowy naprawdę mają sens?
Brzmienie
Test rozpoczął się od dużej dawki muzyki elektronicznej przy średnim poziomie głośności. W takiej konfiguracji głośniki sprawdziły się rewelacyjnie. Można wręcz powiedzieć, że rwały się do żywego i dynamicznego grania. Dynamika i zaskakująca szczegółowość otulone były bardzo przyjemnym basem. Stawał się on mniej przyjemny, a wręcz natarczywy w momencie zwiększenia poziomu głośności. W tym momencie zacząłem zdawać sobie sprawę z tego, że XT20 nie są głośnikami, które świetnie wkomponują się w przestrzeń między telewizorem, dekoderem i szafką z płytami. Ewidentnie potrzebowały więcej miejsca - powietrza, którym mogłyby oddychać (szczególnie z tyłu). Powiedziałbym nawet, że jak na swoje gabaryty wymagają wyjątkowo dużo wolnej przestrzeni. Swoją przygodę w moim mieszkaniu rozpoczęły dosunięte do ściany na 20-25 cm, jednak szybko "odjechały" od niej na dwukrotnie większą odległość. To pozwoliło na ujarzmienie basu do stopnia, w którym nie doprowadzał on do dyskomfortu przy wyższych poziomach głośności, a jednocześnie nadal był dobrze słyszalny przy cichym graniu. Zatem decydując się na zakup Monitorów XT20, musimy zdawać sobie sprawę, że pod względem ustawienia nie będzie tu miejsca na kompromisy i półśrodki. Wychodzi na to, że jeśli chcemy aspirować do świata prawdziwego sprzętu hi-fi, musimy w pierwszej kolejności zapewnić głośnikom miejsce, dzięki któremu będą mogły zagrać tak, jak powinny.
Obdarzenie takim zaufaniem testowanego modelu zwróci nam się z nawiązką. Powiem wprost - tym modelem Polk Audio udowodnił, że dźwięk zadowalający większość przeciętnych słuchaczy wcale nie musi być drogi. Para Monitorów XT20 kosztuje 1198 zł, co wydaje się być ceną śmiesznie niską, jak za jakość, którą otrzymujemy. Oczywiście w tym momencie osoby o audiofilskich zapędach z pewnością popukają się w czoło, bo w ich mniemaniu za tysiąc złotych z kawałkiem można kupić co najwyżej przeciętny kabel zasilający lub kolce pod wzmacniacz, ale spójrzmy prawdzie w oczy - Monitor XT20 to nie jest produkt dla nich, tylko dla szerokiego grona odbiorców, którzy chcieliby wkroczyć choćby do przedpokoju świata dobrego brzmienia. Jeśli wyjdziemy z takiego założenia, Polki dostarczą nam wiele radości, a może nawet swego rodzaju poczucie przynależności do elity, i to pomimo tego, że jest to zwykła sklejka pokryta okleiną.
W czasie trzech tygodni, przez które Monitor XT20 gościły w moim domu, przebrnąłem praktycznie przez większość gatunków muzycznych znajdujących się w mojej dużej kolekcji muzycznej. Mimo szczerych chęci nie udało mi się znaleźć na te zestawy haka - takiego albumu, który brzmiałby zwyczajnie źle. No dobrze, w tej kategorii mam od lat swoich niezawodnych faworytów, takich jak "Death Magnetic" Metalliki oraz "Gold & Grey" Baroness. Jednak to są koszmarne nagrania, z których nawet hi-endowa elektronika nie wyciśnie zbyt wiele. Przy takim poziomie katastrofy, jaki osiągnięto przy ich produkcji, trudno oczekiwać fajerwerków. Po odsunięciu XT20 od ściany odkryłem jednak ciekawą rzecz. Otóż głośniki te mają wiele do zaoferowania w momencie, gdy w nagraniu nie ma basu lub schodzi on na zdecydowanie dalszy plan. Wtedy uwypukla się wiele szczegółów, które ten bas maskował. Szczególnie dobrze słychać to było katowanym przeze mnie przy okazji każdego testu stonerze i sludge'u. Fakt faktem - czułem tu ewidentny brak przytłaczającego ciężaru, jednak w ramach rekompensaty otrzymałem detale, na które nigdy nie zwracałem szczególnej uwagi, bo ginęły one w ścianie dźwięków i zdawały się nie odgrywać większej roli. Ciężko mi powiedzieć, czy zawsze chciałbym słuchać tych gatunków w takiej formie, bo tutaj liczy się jednak srogie pieprznięcie, jednak koncepcja zaprezentowana przez Monitor XT20 była bardzo fajną alternatywą, odskocznią od standardu.
Zaskakiwać mogą wyjątkowo szeroka scena stereo i detaliczność Polków. Momentami po zamknięciu oczu można było mieć wrażenie uczestniczenia w wydarzeniu nagrywanym na żywo. Podkreślam - przy odpowiednim ustawieniu. Ale taka przestrzeń w głośnikach za niewiele ponad tysiąc złotych?! To naprawdę duże zaskoczenie.Z racji dość wyraźnego poszerzenia kolekcji albumów, które miało miejsce w czasie testowania głośników, sporą część czasu spędziłem na słuchaniu nagrań koncertowych. I tak na warsztat trafiły "koncertówki" Porcupine Tree, Riverside i Dire Straits oraz te z rejonów bardziej ekstremalnych - Exodus, Kreator i Overkill. Ze względu na specyfikę gatunku zdecydowanie lepiej wypadli przedstawiciele rocka i rocka progresywnego. W ich przypadku mogą zaskakiwać wyjątkowo szeroka scena stereo i detaliczność Polków. Momentami po zamknięciu oczu można było mieć wrażenie uczestniczenia w wydarzeniu nagrywanym na żywo. Podkreślam - przy odpowiednim ustawieniu. Ale taka przestrzeń w głośnikach za niewiele ponad tysiąc złotych?! To naprawdę duże zaskoczenie. W przypadku filarów thrashu takie uczucie mi nie towarzyszyło ze względu na wspomniany wcześniej lekki niedobór ciężaru, ale dzięki temu możliwe było odkrycie pomyłek muzyków, które w innej formie ginęły pośród natłoku dźwięków. XT20 bardzo dobrze sprawdziły się także podczas odtwarzania muzyki popularnej. Skunk Anansie, Madonna, Foo Fighters i The Black Keys przykuwali uwagę w takim samym stopniu, co było oparte o dynamikę, żywiołowość i detaliczność. Podobnie sprawy miały się w przypadku polskich klasyków z lat osiemdziesiątych, i to nawet niekoniecznie rockowych.
Budowa i parametry
Polk Audio Monitor XT20 to dwudrożne, podstawkowe zestawy głośnikowe w obudowie wentylowanej. Skrzynki wykonano z MDF-u pokrytego chropowatą folią winylową w kolorze czarnym. Niskie tony obsługuje przetwornik dynamiczny o średnicy 6,5 cala (16,5 cm) dzięki czemu, jak twierdzi producent, wokale i instrumenty są wyraźnie słyszalne, a muzyka i filmowe ścieżki dźwiękowe pełne głębi. Jego charakterystyczną membranę wykonano z papieru pokrytego obustronnie cienkim laminatem. Za wysokie częstotliwości odpowiada 25-mm kopułka z terylenu, czyli syntetycznego włókna poliestrowego charakteryzującego się niską masą i dużą odpornością na zginanie. Amerykanie informują, że zastosowanie tego materiału umożliwia opisywanym monitorom odtwarzanie dźwięków leżących poza zakresem ludzkiego słuchu, aż do 40 kHz. Dolna granica pasma przenoszenia podawana przez producenta to 38 Hz, co jest chyba dość optymistyczne, ale niech będzie. Częstotliwość podziału ustalono na 3,2 kHz, a więc całkiem wysoko. Monitor XT20 charakteryzują się przeciętną czułością (87 dB), a ich impedancji firma nie podaje, twierdząc jedynie, że głośniki są "kompatybilne z 4 i 8 Ω". Jeżeli ktoś chciałby zamiast tego zasugerować się zalecaną mocą wzmacniacza, jest to przedział 30-200 W. Zmieści się w nim większość dostępnych na rynku wzmacniaczy, włącznie z wieloma konstrukcjami lampowymi i potężnymi, hi-endowymi końcówkami mocy.
Werdykt
Monitor XT20 towarzyszyły mi prawie trzy tygodnie. W tym czasie wytworzyła się pewna więź, która sprawiła, że po przepięciu na mój standardowy sprzęt domowy było mi trochę żal, że to już koniec. Polki pozwoliły mi w kilku przypadkach odkryć nowe obszary albumów, które wydawały mi się być prześwietlone wzdłuż i wszerz. Nie jest to na pewno sprzęt bez wad, pozwalający zaspokoić nawet najbardziej wytrawne ucho doświadczonego melomana, ale nie do takiego odbiorcy jest on kierowany. Te głośniki pozwalają za stosunkowo niewielkie pieniądze przekonać się, czym jest wstęp do świata sprzętu z wyżej półki. Dla osób, które zdecydują się na zakup, może to być początek pięknej przygody i baza do dalszego, już bardziej zaawansowanego eksperymentowania. Może się też okazać, że akurat ten model będzie zarówno początkiem, jak i końcem tej wyprawy dla klientów, którym taka jakość dźwięku w zupełności wystarczy. W zasadzie nie będzie to nic dziwnego, bo to bardzo porządny produkt, dla którego w kategorii relacji jakości do ceny chyba ciężko będzie znaleźć konkurencję.
Dane techniczne
Rodzaj kolumn: podstawkowe, dwudrożne, wentylowane
Pasmo przenoszenia: 38 Hz - 40 kHz
Impedancja: 4-8 Ω
Skuteczność: 87 dB
Częstotliwość podziału: 3,2 kHz
Zalecana moc wzmacniacza: 30-200 W
Wymiary (W/S/G): 33/19,5/28 cm
Masa: 5,5 kg (sztuka)
Cena: 1198 zł (para)
Konfiguracja
Samsung Galaxy S10, Dell Inspiron 5000, Audiolab 6000A Play, Audiolab 6000CDQ, Melodika Purple Rain.
Równowaga tonalna
Dynamika
Rozdzielczość
Barwa dźwięku
Szybkość
Spójność
Muzykalność
Szerokość sceny stereo
Głębia sceny stereo
Jakość wykonania
Funkcjonalność
Cena
Nagroda
Komentarze (1)